Czy życzyłabym sobie świata, w którym seks nie jest towarem legitymizującym przemoc i nierówności płciowe oraz ekonomiczne? Oczywiście, że tak, ale droga do tego nie wiedzie poprzez zwiększanie opresji państwa i zapychanie więzień.

Wywiad, esej, reportaż, książka, film, serial. W każdą sobotę odpalamy weekendowe wydanie Krytyki Politycznej.
Czy życzyłabym sobie świata, w którym seks nie jest towarem legitymizującym przemoc i nierówności płciowe oraz ekonomiczne? Oczywiście, że tak, ale droga do tego nie wiedzie poprzez zwiększanie opresji państwa i zapychanie więzień.
Jeśli szukacie czegoś „do czytania”, myślę, że to będzie to dobry wybór.
„Próba generalna” może być zarówno eksperymentalnym polem żartów, grą w „Simsy” w realu czy altruizmem śmieszka łaknącego poważnego traktowania, jak i próbą naprawy świata za sprawą tytułowej symulacji lepszej rzeczywistości.
Fantastycznie, że aktorka nieco ponad dekadę temu przejęła kontrolę nad hollywoodzką narracją o samej sobie, nie zmienia to jednak faktu, że „The Last Showgirl” to kompletnie nieudana, przeestetyzowana indie wydmuszka.
13 maja odszedł José „Pepe” Mujica. Były prezydent Urugwaju jeszcze za życia stał się legendą.
Nie godząc się na islamofobię, europejskie społeczeństwa nie powinny jednak stawiać islamu ponad krytyką i ustanawiać go poza granicami wolności słowa.
To jest naprawdę dobrze zrobione, ale czy warte siedmiuset stron lektury? Może, ale dobrze wcześniej wiedzieć, na co się piszecie.
Nowa płyta Sobla dowodzi, że niewiele jest dziedzin kultury, którymi możemy w Polsce chwalić się bardziej niż muzyką rozrywkową.
Wbrew powszechnie powtarzanemu sloganowi, jedzenie/niejedzenie produktów pochodzenia zwierzęcego nie jest niczyją „prywatną sprawą”. Ono jest sprawą polityczną.
To, co w oczach prawicy było bandyterką i zbrodnią, dla rewolucjonistów było systematycznym dezorganizowaniem dezorganizowania carskiego systemu.
Afganistan dziś to jednak aberracja. Fanatyzm i sadyzm, z jakim gnębione są kobiety, naprawdę trudno pojąć. Inna kultura? Talibowie pojawili się przecież dopiero w 1996 roku.
Wszystko wskazuje na to, że choć „100 dni Trumpa” nie doprowadziło do zawieszenia broni, zbliża się nowa konsolidacja Zachodu z większą rolą Europy i bardziej pragmatycznym Kijowem.