Świat

Włoska ekomafia zatruwa wodę, ziemię, powietrze, podrabia żywność i przemyca zwierzęta

We Włoszech co godzinę popełnia się trzy przestępstwa przeciwko środowisku naturalnemu. Wartość ekomafijnego biznesu tylko w 2018 roku oszacowano na 16,6 miliardów euro.

Pojęcie „ekomafii” stworzyła włoska organizacja pozarządowa zajmująca się ochroną środowiska naturalnego – Legambiente (Narodowe Obserwatorium Środowiska i Legalności, odpowiednik polskiej Ligi Ochrony Przyrody – przyp. aut.). Nazywa się w ten sposób te zorganizowane grupy przestępcze, które jako branżę swej nielegalnej działalności wybrały: przetwarzanie, usuwanie i składowanie odpadów; prace budowlane i wykopaliskowe prowadzące do naruszenia środowiska naturalnego i do „betonozy”; podrabianie i fałszowanie żywności; kradzież i przemyt mienia archeologicznego; wreszcie przemyt zwierząt i handel nimi – zwłaszcza tymi egzotycznymi.

Od 1994 roku Legambiente prowadzi badania, analizy i tworzy raporty dotyczące tych nowych dziedzin przestępczości, we współpracy ze wszystkimi organami ścigania (takimi jak Karabinierzy – Policja Wojskowa, Korpus Lasów Państwowych i Regionalne Korpusy Leśne, kapitanaty portowe, Gwardia Finansowa, Policja, Antymafijna Dyrekcja Śledcza), a także z prokuraturą i z prawnikami zaangażowanymi w walkę z przestępczością wymierzoną w środowisko naturalne.

Indywidualizacja winy za katastrofę klimatu – jeszcze większe świństwo niż myślisz

Większości z nas mafia kojarzy się zapewne dość sentymentalnie, z filmami w rodzaju Ojca chrzestnego czy serialem Ośmiornica, względnie nowymi serialami kryminalnymi, jak Gomorra czy Suburra. Tymczasem ekomafia zatruwa wodę, ziemię, powietrze, podrabia żywność i dopuszcza się przestępstw, które jeszcze trudno sobie wyobrazić…

Coroczne raporty o działalności ekomafii

W lipcu każdego roku Legambiente wydaje raport podsumowujący działalność ekomafii z roku poprzedniego. Jest to gruba broszura, pełna danych, liczb, analiz, a także historii – niezbędne kompendium wiedzy dla wszystkich, którzy zajmują się śledzeniem mafijnych zjawisk. Z tegorocznego raportu Ekomafia 2019. Historie i liczby przestępstw przeciwko środowisku we Włoszech dowiadujemy się, że w roku 2018 na Półwyspie Apenińskim stwierdzono 28 137 wykroczeń w tej sferze – czyli około 2 tys. mniej niż rok wcześniej. Nie jest to jednak powód do radości, gdyż z kolei obrót gospodarczy ekomafii wzrósł w tym czasie o 2,5 miliarda euro i wyniósł aż 16,6 mld euro. Ekoprzestępstwa są zatem bardzo lukratywne. W nielegalny proceder zaangażowało się aż 386 włoskich klanów, działających na całym terytorium kraju. I choć ekomafia oplata swoimi mackami całe Włochy, działalność kryminalna przeciwko środowisku nadal koncentruje się przede wszystkim na południu kraju, w regionach „tradycyjnie” mafijnych. Aż 47% wykroczeń miało miejsce w Kampanii, Kalabrii, Apulii i na Sycylii, i nie ma w tym nic dziwnego. Zaskakuje natomiast fakt, że kolejnymi regionami na czarnej liście są te północne: Lacjum, Toskania i Lombardia. Z kolei miasta, w których odnotowano najwięcej ekoprzestępstw, to Neapol (1360), Rzym (1037), Bari (711), Palermo (671) i Avellino (667).

Czas, by prawo zaczęło ścigać ekobójstwo

Niestety, w porównaniu z rokiem 2017 spadła również o połowę liczba osób aresztowanych – w ubiegłym roku złapano zaledwie 252 ekoprzestępców, co znaczy, że nielegalne działania prowadzone są z coraz większą ostrożnością.

W porównaniu z ubiegłymi latami zmniejszyła się na szczęście o 67% liczba podpaleń lasów i obszarów zielonych – ten niechlubny proceder wyniszcza zwłaszcza południowe regiony kraju. Drastycznie za to (o 68%) wzrosło zjawisko nielegalnej zabudowy, prowadzącej do „betonozy” – raport Legambiente podaje, że w ubiegłym roku ujawniono aż 6578 przestępstw tego rodzaju. Poza tym we Włoszech, pomimo zaostrzenia przepisów i kar, nadal dokonuje się różnego rodzaju wykroczeń przeciwko zwierzętom. Niepokojącym zjawiskiem jest wzrost przestępczości w sektorze rolno-spożywczym. W 2018 miało miejsce 44 795 naruszeń znaków towarowych Made in Italy, skonfiskowano też fałszywe produkty o wartości 1,4 miliarda euro (wzrost o 35,6% w porównaniu z 2017). W klasyfikacji ekoprzestępczości przoduje jednak nielegalne przetwarzanie, usuwanie i składowanie odpadów. Na Półwyspie Apenińskim dokonuje się dziennie aż 22 przestępstw tego rodzaju.

Nie tylko Ziemia Ognisk

Terra dei Fuochi – Ziemia Ognisk – to kolejny termin, który do powszechnej świadomości wszedł dzięki Legambiente. Użyto go po raz pierwszy w raporcie Ekomafia 2003, a upowszechnił go Roberto Saviano, wykorzystując jako tytuł jednego z rozdziałów słynnej książki Gomorra. Owa Ziemia Ognisk to obszar w Kampanii rozciągający się pomiędzy Neapolem i Casertą. Pod koniec ubiegłego wieku neapolitańska camorra zakopała tam nielegalnie miliony ton toksycznych odpadów przemysłowych i śmieci: rakotwórczych dioksyn, azbestu, arsenu, molibdenu, związków ołowiu, siarki i rtęci, kadmu, kobaltu oraz substancji radioaktywnych pochodzących ze szpitali północnych Włoch i Niemiec. W ten sposób bogata, uprzemysłowiona europejska Północ wykorzystała przy pomocy mafii biedne europejskie Południe, aby pozbyć się tego, co zagrażało jej zdrowiu.

Zapach czekolady i płonących śmieci

czytaj także

Toksyczne odpady zakopywano „na kanapkę”, pomiędzy warstwami normalnych śmieci. Ponieważ robotnikom camorry nie zawsze chciało się pracować, ukrywano je na małej głębokości, zakopywano na polach lub placach budów, topiono w akwenach i w morzu. Śmieci pozostające na powierzchni – podpalano.

Toksyczne odpady zakopywano pomiędzy warstwami normalnych śmieci, na małej głębokości, zakopywano na polach lub placach budów, topiono w akwenach i w morzu. Śmieci pozostające na powierzchni – podpalano.

Na obszarze pomiędzy miastami Giugliano, Qualiano i Villaricca – zwanym „trójkątem śmierci” – płonęły toksyczne ogniska, które trudno było ugasić przez długi czas. Stąd bierze się nazwa Ziemia Ognisk. Informacje o tej trwającej latami działalności zostały ujawnione dzięki zeznaniom byłego mafioza Carmine Schiavone, który został świadkiem koronnym. Był on kuzynem Francesca Schiavone zwanego Sandokanem – bossa groźnego klanu Casalesich działającego w Kampanii.

Według Legambiente nielegalne usuwanie odpadów przemysłowych to wciąż najbardziej dochodowy obszar działalności ekomafii. Proceder ten, stanowiący ogromne zagrożenie dla środowiska naturalnego i dla ludzkiego zdrowia, możliwy jest wskutek korupcji oraz nieuczciwości firm, które zamiast przetwarzać śmieci zgodnie z zasadami, wybierają oferentów proponujących usługi poniżej kosztów, wiedząc, że wymaga to metod nielegalnych. Ważnym ogniwem tego łańcucha jest tzw. mafia białych kołnierzyków, którą tworzą menedżerowie firm, pośrednicy, lokalni administratorzy i pozbawieni skrupułów technicy; to prawdziwe zrzeszenie przestępcze. Ta sieć powiązań umożliwia oszustwa na każdym etapie: produkcji, transportu i unieszkodliwiania odpadów.

Kto posprząta po globalnym rozwoju?

czytaj także

Kto posprząta po globalnym rozwoju?

Mahmoud Mohieldin, Sameh Wahba, Silpa Kaza

Firma może zadeklarować fałszywe dane dotyczące ilości lub rodzaju odpadów, które mają zostać usunięte, dzięki czemu można je skierować na normalne wysypiska i ukryć wśród zwykłych śmieci. Odpady te zatruwają powietrze, wody gruntowe, rzeki i morza, skażają uprawy rolnicze oraz zanieczyszczają produkty spożywcze metalami ciężkimi, dioksynami i innymi czynnikami rakotwórczymi. Działalność tę bardzo trudno jednak wykryć i udowodnić. Informacje docierające do opinii publicznej dzięki raportom o ekomafii są więc tylko wierzchołkiem góry lodowej.

Włochy to również kraj, w którym krzyżują się drogi międzynarodowego handlu odpadami. Z włoskich portów odpływają statki wywożące niebezpieczne śmieci i materiały radioaktywne z Europy do Afryki. W 1994 roku w Mogadiszu zginęło dwoje dziennikarzy – Ilaria Alpi i Miran Hrovatin. Prowadzili oni pierwsze dochodzenie dziennikarskie dotyczące międzynarodowej ekomafii ukrywającej toksyczne odpady pod powierzchnią autostrady w Somalii.

Betonoza

Kiedyś fenomen nielegalnego budownictwa we Włoszech nazywano „dziką cegłą”, ale dziś zamiast cegieł używa się betonu. W słonecznej Italii każdego roku powstaje ponad 20 tys. nielegalnych budynków, przybudówek lub nadbudówek. Jest to poważny problem zarówno dla systemu, jak i dla środowiska naturalnego. Wille, restauracje, hotele budowane bez pozwolenia i na czarno to prawdziwa plaga Włoch. Powstają najczęściej w miejscach objętych zakazami: na zboczach gór i wulkanów, w parkach krajobrazowych, na plażach, przy korytach rzek, na obszarach o wysokim ryzyku hydrogeologicznym lub sejsmologicznym. Biznesem nielegalnego budownictwa zarządza oczywiście mafia.

Płonie państwo z kartonu

Pierwszym krokiem do postawienia nielegalnie fundamentów budynku są podpalenia lasów i terenów zielonych. W ciągu ostatnich dziesięciu lat we Włoszech spłonęło łącznie 684 tys. hektarów drzew. W samym tylko 2017 roku w sezonie letnim ogień strawił aż 1/5 lasów, narażając na zagładę całe ekosystemy i zagrażając pastwiskom oraz działalności rolniczej. Większość podpaleń to działania przestępcze.

Mafia nadzoruje budowy, na których pracuje się na czarno bez zachowania norm BHP. Dostarcza też materiałów, których jakość jest bardzo niska – cement jest wymieszany z piaskiem, co w przypadku częstych trzęsień ziemi na Półwyspie Apenińskim skutkuje zawaleniami budynków. Z kolei domy stawiane na zboczach bez pozwolenia i bez zachowania norm budowlanych stają się przyczyną obsunięcia terenu podczas ulewnych deszczy.

Polska wybetonowana od morza do Czech

Nielegalna „betonoza” to także fałszowane przetargi, wygórowane koszty, łapówki, korupcja czy spekulacje nieruchomościami z użyciem sfałszowanych dokumentów. Włoskie organy ścigania są bardzo wyczulone na ten fenomen, który pustoszy najpiękniejsze miejsca w kraju. Dzikie budowy są blokowane, dlatego właśnie można spotkać we Włoszech, zwłaszcza na południu, tak wiele betonowych szkieletów willi, hoteli, restauracji, które nie zostały ukończone. Niestety wciąż brakuje woli i odwagi, aby je zrównać z ziemią.

Archeomafia i zoomafia

Na Półwyspie Apenińskim na każdym kroku można znaleźć w ziemi pozostałości cywilizacji etruskiej, liguryjskiej i rzymskiej. Nic dziwnego, że w tak lukratywnym sektorze jak dziedzictwo kulturowe rownież prowadzona jest działalność przestępcza: przede wszystkim nielegalne wykopaliska i grabież stanowisk archeologicznych, kradzieże i nielegalny handel dziełami sztuki. Legambiente nazywa ten rodzaj przestępstw archeomafią.

„Zdrowy rozsądek” negacjonistów klimatycznych

Pierwszym ogniwem łańcucha są tzw. tombaroli, czyli poszukiwacze skarbów zajmujący się plądrowaniem starożytnych grobowców i kradzieżą antycznej ceramiki, amfor, figurek i monet. Choć w porównaniu z precjozami prezentowanymi przez włoskie muzea są to mniej cenne eksponaty, popyt na nie na światowym rynku antykwarycznym jest ogromny. Przemyt dzieł sztuki to najlepiej prosperujący biznes ekomafii, gdyż umożliwia również pranie brudnych pieniędzy pochodzących z handlu narkotykami, bronią i żywym towarem. We Włoszech przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego powołano nawet Oddział ds. Ochrony Dziedzictwa Kulturowego, który zajmuje się ściganiem przestępstw archeomafijnych.

Czy Włosi oddadzą kraj w łapy faszystów?

Osobny neologizm Legambiente musiała ukuć dla określenia sektora przestępczego czerpiącego korzyści ze zwierząt – jest to zoomafia. Obejmuje ona wiele przestępstw: nielegalny handel fauną i florą egzotyczną, handel psami i kotami z fałszywym rodowodem, nielegalne wyścigi koni oraz walki psów z zakładami, nielegalne ubojnie fałszujące certyfikaty spożywcze, hodowlę lub transport zwierząt niezgodny z normami UE, kradzież bydła, kłusownictwo, nielegalny połów ryb i owoców morza. Działalność przestępcza w tym sektorze jest możliwa dzięki współpracy klanów mafijnych w różnych krajach, gdyż opiera się na przemycie międzynarodowym. Zoomafia przynosi włoskiej ekomafii przychód w wysokości 3 miliardów euro rocznie.

Podróbki spożywcze

Do podróbek mody Made in Italy zdążyliśmy przywyknąć. Jeszcze do niedawna noszenie sfałszowanej torebki marki Gucci, Valentino, Dolce&Gabbana, Trussardi, Armani czy innych było wręcz dobrym tonie, a nie w złym guście. Mało kto zdaje sobie sprawę, że tak naprawdę jest to wykroczenie, tak jak oglądanie nielegalnie kopiowanych filmów. Tak czy inaczej, obnoszenie się z chińskimi czy tureckimi podróbkami torebek, butów i pasków przynajmniej nie jest szkodliwe dla zdrowia. Gorzej, jeżeli ktoś podrabia włoskie jedzenie.

Nie znamy prawdziwej wartości jedzenia. Kupujemy dużo i tanio

Niestety, jak wynika z raportu Legambiente, to właśnie w sektorze rolno-spożywczym dokonuje się największej liczby przestępstw ekomafijnych, w tym: nielegalne pozyskiwanie środków publicznych i europejskich na wsparcie upraw biologicznych, podrabianie produktów spożywczych, fałszowanie jakości i etykietek, produkcja rolna i spożywcza, a także transport i przechowywanie niezgodne z normami, przebijanie daty ważności produktów spożywczych czy sprzedaż przeterminowanego jedzenia w supermarketach i gastronomii.

Zdaniem organizacji w słonecznej Italii już od dłuższego czasu „mafie próbują kontrolować żywność od pola do talerza”.

Włochy to kraj, w którym normy kontroli jakości produktów rolno-spożywczych są bardzo wysokie. Mimo to – jak wynika z szacunków organów ścigania – biznes ekomafijny w tym sektorze to około 4,3 mld euro rocznie. Problem infiltracji przez mafię jest groźny zwłaszcza na południu Włoch, gdzie tysiące gospodarstw rolnych i producentów żywności są pod kontrolą mafijnych klanów. Powszechnym problemem jest praca na czarno przy zbiorach plonów rolnych, wymuszanie haraczu na rolnikach, producentach, sprzedawcach i restauracjach. Mafia oplata swoimi mackami rynki warzywno-owocowe, rybne i mięsne. Liczne dochodzenia ujawniły obecność klanów camorry (mafia neapolitańska), 'ndranghety (mafia kalabryjska) i cosa nostry (mafia sycylijska) na wielkich targach w Mediolanie, Rzymie czy Florencji. Kolejnym zjawiskiem jest pranie brudnych pieniędzy poprzez inwestowanie ich w restauracje znajdujące się w najlepszych i najbardziej obleganych przez turystów miejscach Włoch.

Inny mafijny fenomen, który rozwija się coraz lepiej, to podrabianie towarów rolno-spożywczych Made in Italy. Chodzi głównie o typowe produkty, jak oliwa z oliwek, wino, parmezan, mozzarella z mleka bawolego czy sosy pomidorowe. Podobnie jak w przypadku włoskich markowych torebek – również jedzenie może mieć tylko fałszywą włoską etykietkę na opakowaniu lub włoskie brzmienie nazwy.

Mafia zabrała się za ekologię

„Sektor energii odnawialnej, mający ogromne znaczenie gospodarcze, nie mógł nie wzbudzić zainteresowania mafii” – ostrzegał już w 2012 roku główny prokurator Palermo Francesco Messineo. Operacja antymafijna przeprowadzona wtedy przez włoskie organy ścigania doprowadziła do aresztowania sześciu osób oskarżonych o pracę dla rodziny mafijnej w prowincji Trapani, powiązanej z Matteo Messiną Denaro – uznanym za aktualnego „ojca chrzestnego” sycylijskiej cosa nostry, najbardziej poszukiwanym włoskim przestępcą.

Oto kobiety, które rzuciły na kolana najpotężniejszą mafię świata

W tym roku we Włoszech wyszedł na jaw nowy skandal, który umknął mediom zagranicznym i chyba niedostatecznie wstrząsnął włoską opinią publiczną. Śledztwo jest nadal w toku i – jak to bywa z wieloma dochodzeniami antymafijnymi – o jego rezultatach dowiemy się pewnie po latach. W czerwcu Antymafijna Dyrekcja Śledcza aresztowała mediolańskiego biznesmena Paolo Aratę i jego syna, obydwu podejrzanych o to, że są ukrytymi wspólnikami trapańskiego biznesmena Vita Nicastriego, który zdominował sektor energii odnawialnej na Sycylii. Nicastri z kolei, nazywany też „królem wiatru”, jest podejrzany o bycie człowiekiem wspomnianego wyżej bossa Denaro. Od kilku miesięcy znajduje się w areszcie i najprawdopodobniej zaczął współpracować z prokuraturą.

Ekologiczne wiatraki sycylijskie już od kilku lat budzą podejrzenia. Nicastri był z zawodu elektrykiem, a zbudował „imperium wiatraków”, wymagające wielkich inwestycji finansowych oraz politycznego poparcia, praktycznie z niczego. Skąd wzięły się na to pieniądze? – próbuje to ustalić włoska Antymafia.

Z kolei Paolo Arata – były włoski deputowany i były doradca ds. energii odnawialnej Ligi Północnej Matteo Salviniego – jest oskarżony o próbę skorumpowania podsekretarza Ministerstwa Infrastruktury i Transportu, Armanda Siri, a to w celu przeforsowania ustaw sprzyjających rozwojowi źródeł energii odnawialnej. Z tego powodu Siri w marcu tego roku musiał się podać do dymisji. Nie jest wykluczone, że za jakiś czas się dowiemy, że pionierem energii ekologicznej we Włoszech była właśnie cosa nostra.

Od cosa nostry do ekomafii

Zjawisko mafii narodziło się na Sycylii w latach 1860–1876, po upadku feudalizmu. Sycylijska cosa nostra wywodzi się od komorników, którzy ciemiężyli wolnych chłopów podnajmujących ziemię. Na przestrzeni ubiegłego wieku mafia się rozprzestrzeniła, rozwinęła i niejednokrotnie zmieniała swoje oblicze, stając się fenomenem globalnym.

Tak wygląda władza sadystycznych tyranów

W XX wieku głównymi źródłami biznesu mafijnego były: produkcja narkotyków, ich przemyt i handel nimi, wykorzystywanie prostytucji, hazard, morderstwa na zlecenie. Pod koniec ubiegłego wieku organizacje mafijne zajęły się też praniem pieniędzy poprzez inwestycje w czyste interesy. Dzisiaj biznesy przynoszące największe dochody to przemyt ludzi oraz nielegalne składowanie i przetwarzanie niebezpiecznych lub toksycznych odpadów.

Nie istnieje już stara sycylijska mafia, którą poznaliśmy jako cosa nostrę. We Włoszech dawno prymat przejęła kalabryjska 'ndrangheta, stając się organizacją międzynarodową. Nie ma już w ogóle jednej mafii – istnieje bardzo wiele organizacji przestępczych funkcjonujących w wielu krajach, które współpracują ze sobą w skali globalnej. A handel śmieciami to bardzo dochodowy biznes, wokół którego różne międzynarodowe ekomafie zaplatają swoje macki.

Nie tylko to powinno jednak budzić naszą czujność. We włoskich mediach pojawiają się coraz częściej newsy – z pozoru banalne i kuriozalne – o tym, że na przykład policja zatrzymała kontenery pełne sfałszowanych foliówek. W maju br. skonfiskowano 18 ton foliowych toreb pochodzących z Turcji. Etykietki gwarantowały, że są to foliówki ulegające biodegradacji, tymczasem wykonano je ze zwykłego plastiku. Dopiero zaczynamy walkę ze sztucznymi tworzywami, którymi zaśmieciliśmy całą planetę, a ekomafie już nam w tym przeszkadzają i robią interesy na ekologicznych podróbkach.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agnieszka Zakrzewicz
Agnieszka Zakrzewicz
Korespondentka z Włoch
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce kościelnej i watykańskiej, mieszka w Rzymie, skąd jako korespondentka polskich mediów opowiada o kulisach Kościoła i Watykanu. W szczególności o tych sprawach, które najbardziej dotykają problemu kobiet w funkcjonowaniu tej instytucji, pedofilii, homoseksualizmu, sekularyzacji współczesnego społeczeństwa oraz przemian Kościoła katolickiego w epoce „postwojtyłowej“. Nakładem wydawnictwa Czarna Owca ukazały się dwa tomy jej krytycznych rozmów o współczesnym Kościele katolickim, „Głosy spoza chóru” i „Watykański labirynt”.
Zamknij