Unia Europejska

Iskierka nadziei w mrokach średniowiecza

Zuzana Čaputova nie jest polityczką lewicową, ale na tle narodowo-konserwatywnych kandydatów na urząd prezydenta jej postępowe poglądy – i niespodziewanie wysokie notowania – dają nadzieję na wydobycie Słowacji z mroków średniowiecza.

Ciekawe czasy nastały na Słowacji: choć na masowych demonstracjach organizowanych w rocznicę zabójstwa dziennikarza śledczego Jána Kuciaka nadal rozbrzmiewają hasła przeciwko rządom partii SMER-SD (socjaldemokraci tylko z nazwy, a w rzeczywistości czystej wody populiści z konserwatywnym odchyłem), to są one jedynie smutnym kontrapunktem faktu, że – nie licząc ustąpienia ówczesnego premiera – nikt nic tak naprawdę w tej sprawie nie zrobił.


Były premier Robert Fico, któremu najwyraźniej strasznie się nudzi, postanowił, że skoro już sobie porządził krajem, to teraz pora na nominację na sędziego Trybunału Konstytucyjnego. W błyskotliwym wystąpieniu przekonał parlament, że 13,5 to w rzeczywistości więcej niż 15, jeśli odnosi się do wymaganego stażu pracy w charakterze prawnika. Jednak sądową karierę nowego geniusza matematyki niemal natychmiast zdusił w zarodku obecny prezydent, który – nie bez racji – zwrócił uwagę, że do pełnienia tej funkcji niezbędny jest kręgosłup moralny, a człowiek, którego do dymisji zmusiły masowe protesty społeczne w związku z dochodzeniem w sprawie zabójstwa dziennikarza, niekoniecznie jest najlepszym kandydatem na sędziego.

Słowacja po zabójstwie Kuciaka: Nacjonaliści i neofaszyści u bram

Fico zrewanżował się partyjnym bojkotem nominacji wszystkich pozostałych kandydatów, paraliżując tym samym Trybunał Konstytucyjny, ponieważ obecnie zasiada w nim zaledwie czterech sędziów, a tak mały skład nie pozwala wydać wyroku w większości spraw. Może się z tym wiązać pewien problem, ponieważ Słowacy mają wkrótce wybrać nowego prezydenta, a zapisy konstytucji dotyczące liczby głosów wymaganej do wygrania pierwszej rundy są niejasne. Jedyna instancja, która ma prawo rozstrzygania takich kwestii, to, a jakże, Trybunał Konstytucyjny, który przez mściwość byłego premiera nie jest w stanie ogarnąć tego bałaganu. Ciekawe czasy nastały, zaprawdę, bardzo ciekawe.

Odcienie katastrofy

Prawdopodobieństwo, że o wyniku zadecyduje pierwsza tura, jest niewielkie – odkąd na Słowacji prezydenta wybiera w bezpośrednim głosowaniu naród, jeszcze nigdy się tak nie zdarzyło. Jednak to właśnie może się okazać istotniejsze, niż się wydaje. Zajrzyjmy do sondaży:

Sondaż z 27.2.–28.2.2019. Do wygranej w pierwszej turze trzeba zdobyć 50% głosów… przynajmniej teoretycznie, zapytajmy Trybunał Konstytucyjny! A nie, chwila, nie da się.

Zanim przejdziemy do tego, kto to jest ta cała Čaputova i jakim cudem udało jej się nagle wyprzedzić wszystkich faworytów, warto przyjrzeć się pozostałym kandydatom. Zanosi się bowiem na to, że przynajmniej jeden z nich przejdzie do drugiej tury, a wszyscy co do jednego reprezentują rozmaite odcienie katastrofy.

Mariana Kotleby nie trzeba nikomu przedstawiać. Przydałoby się natomiast, żeby ktoś racjonalne wytłumaczył (a niżej podpisany z żalem przyznaje, że tego nie potrafi), jak to możliwe, że tego zadeklarowanego neonazistę na serio uważa się za kandydata na prezydenta. Pięcioprocentowe poparcie niby nie wygląda szczególnie groźnie, ale prawdziwym problemem jest jego sąsiad z wykresu, Štefan Harabin, który wyznaje bardzo podobne poglądy, tyle tylko, że głosi je ubrany w garnitur, więc najwyraźniej wszystko w porządku.

Biały sen Mariana Kotleby

czytaj także

Biały sen Mariana Kotleby

Karolína Poláčková

Harabin to fascynująca postać: nie trzeba się specjalnie naszukać, żeby dotrzeć do  rozmaitych teorii, które wygłasza: na przykład że koza – maskotka charytatywnej organizacji pozarządowej Človek v ohrození – to w rzeczywistości wyrafinowany, podprogowy przekaz satanistyczny, mający na celu szerzenie zgorszenia  (dosłowny cytat), lub że II wojna światowa wybuchła przez Anglosasów, którzy doprowadzili Hitlera do ataku na Rosję (po co wspominać o pakcie Ribbentrop–Mołotow czy obrzydliwym nacjonalizmie, na którym Harabin opiera swój podział na Słowian i Anglosasów).

W obecnym klimacie politycznym nie dziwi fakt, że ktoś w ogóle słucha tego błazna: prawdziwy szok przeżywa się w chwili, kiedy uprzytomnimy sobie, że tak naprawdę to nie żaden błazen. To urzędujący sędzia.

W nadchodzących wyborach prezydenckich problem z Kotlebą i Harabinem polega na tym, że w wielu kwestiach niczym się zasadniczo od siebie nie różnią, co mogą zauważyć również ich wyborcy. Gdyby jeden z nich wszedł do drugiej tury – przy czym jest to nieco bardziej prawdopodobne w przypadku Harabina niż Kotleby – mógłby liczyć na wsparcie bardziej konserwatywnej części elektoratu, która w pierwszej turze głosowała na innych kandydatów.

Kogo tam jeszcze mamy? Maroš Šefcovič, wcielenie establishmentu. Ten wieloletni polityk, dyplomata i biurokrata jest kandydatem rządzącej partii SMER, co powinno od razu zapalić nam wszystkie lampki ostrzegawcze. Šefcovič twierdzi, że nie jest członkiem partii, jednak bez skrupułów przyjmuje od niej pieniądze, co łatwo może stać się narzędziem finansowych nacisków. Nie należy się po nim spodziewać wyrazistych poglądów na temat polityki wewnętrznej, ale przynajmniej powinien przeciwstawić się nacjonalistycznej retoryce antyunijnej. Albo i nie. Zależy od nacisków. Ale przecież on twierdzi, że jest socjalistą…

Čaputova? Co to za jedna?

Kariera Zuzany Čaputovej zaczęła się od upadku innego kandydata, Roberta Mistríka. Oboje kierowali swoje kampanie do mieszkańców miast, liberałów i inteligencji; oboje skupili się na krytyce rządów SMER-SD i przestrzegali, że prezydentura człowieka podległego tej partii niebezpiecznie wzmocni jej władzę w kraju. Starli się kilkukrotnie, po czym Čaputová wyprzedziła Mistríka w sondażach, Mistrík zaś zrobił coś, co nieczęsto zdarza się na tej szerokości geograficznej: wycofał własną kandydaturę i zaapelował do swoich wyborców o oddanie głosu na Čaputovą. I tak znaleźliśmy się w obecnej sytuacji.

52% to dość optymistyczne szacunki, szczególnie w przypadku liberalnej kandydatki w zasadniczo konserwatywnej Słowacji. Jednak na korzyść Čaputovej przemawia kilka czynników. Po pierwsze, ludzie są rozczarowani obecnym rządem, co pokazały protesty w rocznicę śmierci Jána Kuciaka, a Čaputová nie ma z dotychczasową władzą nic wspólnego. Przed wyborami była najbardziej znana z działalności na rzecz ochrony środowiska, a zwłaszcza z walki (o dziwo skutecznej) z nielegalnym składowiskiem odpadów prowadzonym przez firmę powiązaną zarówno ze SMER, jak i z biznesmenem Kočnerem, o którego interesach pisał Kuciak. Przynajmniej tyle pisze Čaputová na swojej stronie internetowej.

Dlaczego zginął słowacki dziennikarz?

czytaj także

Po drugie, mogą ją poprzeć wyborcy, którzy niekoniecznie podzielają jej poglądy, ale słusznie się obawiają, że na czele kraju może stanąć świr od teorii spiskowych albo neonazista.

Po trzecie, Čaputová jest jedyną kandydatką otwarcie wspierającą mniejszości; rozmaite, szalenie wiarygodne źródła w rodzaju czeskiej mutacji agencji Sputnik zarzucają jej w związku z tym straszliwe zbrodnie, jak wspieranie równości LGBT czy proimigracyjną propagandę.

Oczywiście, że może jej to zaszkodzić – podobnie jak fakt, że jest rozwódką. I tak naprawdę żadna z niej lewaczka – cóż, nie można mieć wszystkiego! Jednak w tym przypadku to wcale nie jest takie złe.

Czas na (lewicową) międzynarodówkę wschodnią

Tak się składa, że funkcja prezydenta Słowacji ma charakter czysto reprezentacyjny (o ile prezydent nie odwali Zemana – oby mu rozsadziło hemoroidy! – i nie zacznie nadużywać władzy), w dużej mierze polega na zwracaniu uwagi na rozmaite istotne kwestie i otwieraniu publicznej debaty. Słowacja tego właśnie potrzebuje: mówimy o kraju, który w 2014 roku postanowił, jak na średniowiecze przystało, wpisać do konstytucji „tradycyjną” definicję małżeństwa. Dzięki prezydentce, która dostrzega i rozumie problemy mniejszości, opinia publiczna mogłaby wreszcie zwrócić uwagę na kwestie, o których „nie wypada” mówić, jak na przykład dyskryminacja mniejszości, nawet jeśli miałoby się to odbywać przy akompaniamencie wrzasków i protestów konserwatystów.

Poza tym na tle reszty kandydatów Čaputová sprawia po prostu wrażenie najmniejszego zła.

 

**
Z angielskiego przełożyła Katarzyna Gucio.

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michal Chmela
Michal Chmela
Tłumacz, dziennikarz
Tłumacz, dziennikarz, korespondent Krytyki Politycznej w Republice Czeskiej.
Zamknij