Świat

Praca sezonowa z opcją wykorzystania seksualnego – tak Brytania wita uchodźców z Ukrainy

Brytyjski rząd nadal nie zniósł wiz dla Ukraińców, za to proponuje uchodźcom ubieganie się o udział w programie dla pracowników sezonowych. A mieszkania? Samotni mężczyźni po czterdziestce oferują schronienie jedynie samotnym kobietom w wieku 20–30 lat.

Wojna w Europie spadła jak manna z nieba prosto do ust naszego premiera, z których nieustanie płyną czcze frazesy o „najchwalebniejszej chwili Ukrainy”, biblijne alegorie z Wielką Brytanią w roli dobrego samarytanina czy pozbawione sensu porównanie walki obronnej Ukraińców z decyzją Brytyjczyków o wyjściu z UE.

Kiedy notowania Johnsona dramatycznie spadły po tym, jak premier otrzymał mandat karny za złamanie prawa, które sam wprowadził, prorządowe media podniosły larum: ręce precz od męża stanu, który zbawi świat przed Putinem! Do tych i o tych, którzy śmieli sugerować, że to już najwyższy czas, by premier zaczął odpowiadać za własne czyny i podał się do dymisji, oburzony „Daily Mail” krzyczał: „Czy oni nie wiedzą, że jest wojna?”.

Dwie granice, dwie Polski

Jednak to raczej rząd nie wie lub nie przykłada wielkiej wagi do tego, co wojna oznacza dla tych, którzy mieli pecha urodzić się tam, gdzie się toczy. Wbrew zapewnieniom, że nie pozostawimy Ukrainy samej i witamy ukraińskich uchodźców, przyjęliśmy do tej pory znikomą ich liczbę: mniej niż 7 proc. w porównaniu z Niemcami, zdecydowanie mniej niż niewielkie terytorialnie Belgia i Szwajcaria, mniej niż Izrael i Turcja. Kiedy pod koniec lutego ponad pół miliona uchodźców z Ukrainy przekroczyło granice UE, Irlandia zniosła wizy. Wielka Brytania zniosła tylko opłaty wizowe, a szefowa Home Office Priti Patel przyznała Ukraińcom przebywającym na terenie kraju możliwość starania się o prawo pobytu na zasadach pobrexitowego, punktowego systemu emigracji, według których należy wykazać wystarczająco duże zarobki albo umiejętności, których w tym momencie Brytania potrzebuje.

Brak adekwatnych działań rządu w odpowiedzi na kryzys uchodźców z Ukrainy, których media okrzyknęły „europejskimi” i „takimi jak my”, spotkał się z masową krytyką posłów obu partii i opinii publicznej. Gest wywieszenia ukraińskiej flagi przed siedzibą brytyjskiego Home Office rozpoczął twitterową burzę pod hasłem „znieście wizy, zamiast wznosić flagi”. Honoru Home Office bronił minister ds. imigracji Kevin Foster, wskazując na inne rozwiązania dostępne uciekającym z Ukrainy… np. możliwość aplikacji do programu dla pracowników sezonowych. (Czyżby rząd zainteresował się w końcu skalą niezebranych i gnijących na polach plonów przy jednoczesnym wzroście cen żywności?)

1 marca, kiedy liczba uchodźców z Ukrainy w krajach UE przekroczyła 1,3 miliona osób, rząd zezwolił na przyjazd członków rodzin Ukraińców, którzy mieszkają już w Wielkiej Brytanii. Początkowo programem objęto rodziców, współmałżonków, konkubentów w związkach dłuższych niż dwa lata oraz dzieci, o ile jedno z nich ma mniej niż 18 lat. Żegnajcie, babciu, dziadku i siostro! Infolinia kosztuje 69 pensów za minutę, a wniosek o wizę zawiera ważkie pytania, np. „czy kiedykolwiek brała pani udział w ludobójstwie?”.

Dwa tygodnie zajęło Home Office opublikowanie zasad programu w języku ukraińskim, na szczęście rozszerzono kryteria pokrewieństwa. W przeciwieństwie do Patel, która przedstawiała rządowy program jako „szyty na miarę”, większość komentatorów uznała te rozwiązania za niewystarczające, a ich zasady za niejasne. Ignorując fakt, że wszystkie kraje w Europie dawno zniosły wymogi wizowe, Patel broni rządowego programu, nazywając go „pierwszym takim uruchomionym i działającym rozwiązaniem na świecie”, mimo że w ciągu dwóch tygodni od rozpoczęcia wojny przyznaliśmy zawrotną liczbę 50 wiz.

11 marca rząd zniósł w końcu obowiązek osobistego składania wniosków wizowych, ale tylko wobec osób posiadających ważny paszport. Spadające bomby to jeszcze nie powód, żeby nie mieć przy sobie odpowiednich dokumentów! Od 11-latka, któremu podczas długiego oczekiwania na wizę rodzinną przeterminował się paszport, Home Office zażądało oddania danych biometrycznych w celu ponownego rozpoczęcia aplikacji. W imię bezpieczeństwa narodowego skanów biometrycznych zażądano również od sześciomiesięcznego dziecka. W maju, ponad dwa miesiące od wybuchu wojny, „Financial Times” opisuje historię uchodźczyni wracającej z Polski do Ukrainy, by wśród gruzów domu szukać paszportu syna, którego aplikacja pozostała nierozpatrzona przez sześć tygodni.

Polska wolontaryjna. Na jak długo wystarczy nam sił?

Kiedy stwierdzeniem, że w Calais działają centra wizowe, szefowa MSZ wprowadziła w błąd zarówno własny parlament, jak i ukraińskich uchodźców (których w Calais przywitało ogłoszenie „Tu nie ma wiz. Zaaplikuj online albo jedź do Brukseli lub Paryża”), poseł Partii Konserwatywnej Roger Gale wyraził opinię, że każda inna „normalna” administracja podałaby się w tym momencie do dymisji. Według sondażu YouGov 57 proc. społeczeństwa oceniło działania rządu względem uchodźców z Ukrainy za niewystarczające.

Za to rząd wpadł na pomysł scedowania odpowiedzialności za zapewnienie podstawowych potrzeb uchodźców na społeczeństwo. 14 marca ogłoszono program Domy dla Ukrainy: każdy dysponujący wolnym pokojem lub mieszkaniem, które jest w stanie zaoferować uchodźcom na co najmniej sześć miesięcy, może się zgłosić jako „sponsor”. Zgodnie z założeniem, że deregulacji nigdy nie za wiele, sponsorzy i uchodźcy mają się dobierać sami za pomocą mediów społecznościowych.

Z powodu braku odpowiedniej kontroli gospodarzy i nieuregulowanej procedury łączenia właścicieli mieszkań z uchodźcami UNHCR oceniło inicjatywę jako potencjalnie niebezpieczną dla kobiet i dzieci. Louise Calvet z Refugee Action wskazała na wysokie ryzyko, że rządowy program będzie funkcjonował jako „Tinder dla handlarzy niewolnicami seksualnymi”. W istocie „Times” i BBC donoszą o rzeszy mężczyzn wysyłających seksualnie sugestywne wiadomości do kobiet szukających schronienia. Z 200 tysięcy chętnych sponsorów co najmniej 30 proc. to samotni mężczyźni po czterdziestce, z których większość oferuje zakwaterowanie jedynie samotnym kobietom w wieku 20–30 lat.

Na Facebooku pojawiły się historie uchodźców, których przywitał pokój bez drzwi, dom pełen nazistowskich memorabiliów i gospodarz, który życzy sobie, by w ciągu dnia gości nie było w domu. W dwa miesiące od ogłoszenia programu setki uchodźców znalazły się w „niestosownych” warunkach mieszkalnych. Czekają teraz na kolejną przeprowadzkę, kiedy i o ile znajdzie się dla nich inne zakwaterowanie.

O ile na samym początku wojny można byłoby, stając na głowie i mrużąc oczy, pokusić się o kredyt zaufania do rządu nieprzygotowanego na skalę kryzysu, o tyle uporczywy brak sensowych i humanitarnych rozwiązań niemal trzy miesiące później obnaża jedynie światopogląd rządu i jego brak empatii dla dotkniętych wojną.

Część uchodźców, którzy tygodniami czekali na rozpatrzenie wniosku o wizę, decyduje się na złożenie go po raz kolejny. Wielu podejrzewa, że urzędnicy przyznają pierwszeństwo nowym wnioskom – wygląda na to, że urzędnicy rozpatrują podania wybiórczo, preferując nieskomplikowane przypadki, by zwiększyć liczbę wydanych wiz i poprawić optykę. Według opublikowanych przez Home Office danych z 11 maja wydano łącznie 132 tysiące wiz. Niewiele, ale był to wyraźny skok z 95 tysięcy cztery dni wcześniej. Tylko że liczba przyznanych wiz nie pokrywa się z liczbą osób, którym udało się faktycznie dotrzeć do Wielkiej Brytanii. W pierwszych dwóch miesiącach wojny przyjęliśmy zaledwie 27 tysięcy Ukraińców, a do 14 maja liczba ta wzrosła do 46 tysięcy. W tym czasie z Ukrainy uciekło już ponad 6 milionów osób.

Najcichsza ze zbrodni wojennych

Udokumentowano wiele sytuacji, kiedy wizy zostały przyznane wszystkim członkom rodziny z wyjątkiem jednego z dzieci, co w praktyce zatrzymało całą rodzinę poza granicami Wielkiej Brytanii. Według doniesień sygnalisty takie sytuacje są na porządku dziennym, a system jest „zaprojektowany tak, żeby nie działał”. Na opóźnienia wynikające z nadmiaru procesów biurokratycznych (których mieliśmy się pozbyć raz na zawsze dzięki brexitowi) skarżą się politycy Partii Konserwatywnej: tylko dwóm udało się do tej pory sprowadzić Ukraińców, z którymi zostali dopasowani jako sponsorzy.

System szyty na miarę? Być może, jeśli „miarą” jest przyjęcie jak najmniejszej liczby uchodźców przy utrzymaniu pozorów, że robimy, co możemy. Rozwiązania rządowe nie mają nic wspólnego z funkcjonującym efektywnie i sprawiedliwie systemem azylowym. Ustawa o obywatelstwie i granicach państwa, której projekt wspomniałam, pisząc o pomyśle wysyłania uchodźców do Rwandy, otrzymała już aprobatę królowej i nabrała mocy prawnej. 3 maja, w horrendalnym wywiadzie udzielonym ITV Johnson podtrzymał zdanie, że zrobiliśmy „ogromnie dużo dla kobiet i dzieci z Ukrainy”, a „efekty zaczynają być naprawdę doskonałe”. Na ponawiane pytanie, dlaczego nie zawiesimy wymogu wizowego dla Ukraińców, premier tłumaczy, że jest to kwestia bezpieczeństwa narodowego i że musimy „bronić systemu” przed tymi, którzy chcą go obejść.

Dla uchodźców mamy bilet do Rwandy. W jedną stronę

Po raz kolejny Wielka Brytania dowodzi swojej wyjątkowości – jesteśmy jedynym krajem w Europie, który nie zniósł wymogu wizowego dla Ukraińców. Być może zapas rządowej empatii wyczerpał się wraz z wydaniem ostatniej „złotej wizy” zamożnym cudzoziemcom, z których ponad jedną piątą otrzymali Rosjanie? O tym już wkrótce.

**
Johanna Kwiat – artystka, tłumaczka symultaniczna, amatorka kwaśnych jabłek. Absolwentka Wydziału Antropologii Kultury Goldsmith College, University of London.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Johanna Kwiat
Johanna Kwiat
Korespondentka Krytyki Politycznej z Londynu
Artystka, tłumaczka symultaniczna, amatorka kwaśnych jabłek. Absolwentka Wydziału Antropologii Kultury Goldsmith College, University of London. Korespondentka Krytyki Politycznej z Londynu.
Zamknij