Świat

Niestety od dziś kupujemy na zeszyt

Od 2 sierpnia do końca grudnia żyjemy na kredyt Matki Ziemi. Niestety dzień długu ekologicznego znów wypadł w tym roku wcześniej niż w poprzednich latach.

Jak w każdym budżecie i tutaj mamy rubryki „ma” i „winien”. Po stronie „ma” będą lasy, mokradła, ziemia rolna, rzeki, morza, z których możemy łowić ryby, czyste powietrze, paliwa kopalne, rudy metali itd. Wszystkie zasoby Ziemi, z których każdy z nas korzysta codziennie, mniej lub bardziej bezpośrednio. Po stronie „winien” mamy naszą rozdętą konsumpcję, nowy telefon co roku, podróże samolotami, nadprodukcję żywności, szczególnie mięsa, nieefektywny system energetyczny, ubrania szyte w Bangladeszu, jednorazowe plastikowe torby. Bilans tego równania jest na minusie.

Różnicę pomiędzy „winien” i „ma” nazywamy śladem ekologicznym. Można to interpretować całkiem dosłownie, bo liczony jest w hektarach powierzchni ziemi, której potrzebujemy, żeby wyprodukować i zneutralizować wszystko to, co konsumujemy. Do tego bilansu liczy się teren rolny, łowiska morskie, obszary lasów do produkcji dóbr, teren, który zajmuje nasza infrastruktura, ale też obszar lasu, który jest potrzebny, żeby przyjąć CO2 wytwarzane przez produkcję energii. Eksperci wyliczyli, że przy obecnym poziomie konsumpcji potrzebujemy 1,7 planety. Można też sprawdzić, kiedy w ciągu roku przekraczamy granicę konsumowania zasobów, które nasza planeta jest w stanie w ciągu tego samego roku odnowić. W 2017 roku ten dzień przypada 2 sierpnia. W poprzednim roku – 9 sierpnia a w 1987 – 19 grudnia. To dość jasno pokazuje, jak szybko wzrasta nasz poziom konsumpcji.

Tylko dlatego, że środowisko jest wielką siecią połączeń między ekosystemami, ma pewną możliwość adaptacji i regulacji nie doświadczamy jeszcze bardzo poważnego kryzysu ekologicznego i nadal „możemy brać na zeszyt”. Naukowcy ostrzegają jednak, że to niedługo się skończy, przekroczyliśmy już 3 z 9 progów bezpieczeństwa.

Niekoniecznie dzieje się tak dlatego, że jest nas na Ziemi coraz więcej. Eksperci wyliczyli, że Ziemia jest w stanie wyżywić i zapewnić schronienie nie tylko wszystkim obecnie żyjącym, ale też wielu więcej ludziom. Problemem jest to, że konsumujemy za dużo.

Co trzeba zrobić, by obniżyć ślad ekologiczny? Zwiększyć efektywność korzystania z zasobów planety, stymulować i wspierać odnawialną energetykę; postawić na czysty transport i energię w dużych aglomeracjach, a także inwestować w odnawianie zasobów (sadzenie lasów; ograniczanie połowów; zarybianie jezior, czyste rzeki itp). Na poziomie osobistym – ograniczyć spożycie mięsa, ilość lotów czy podróży samochodem, a przede wszystkim kupować mniej (więcej pomysłów na stronie http://www.overshootday.org/ i pod hashtagiem #movethedate). Na pewno warto też patrzeć na opakowanie.

Zaplątani w plastik

Sieć handlowa Marks & Spencer rok temu rozpoczęła projekt „Thin Air” mający na celu m.in. redukcję zużycia plastiku i produkcji odpadów. Ponad 140 produktów otrzymało nowe, przeprojektowane opakowania, tak żeby były mniejsze i zużywały mniej plastiku. Największe zmiany widać w najbardziej popularnych produktach: chipsach i popcornie. Opakowanie popcornu zostało zmniejszone o 37% a paczka chipsów zawiera o 20% mniej plastiku dzięki zmianie na inny, cieńszy, ale bardziej trwały materiał. Dzięki tej zmianie, sklep oszczędził w ciągu ostatniego roku 75 ton opakowań oraz potrzebował do przewozu towarów o 152 ciężarówki mniej.

Zaprojektuj czyste powietrze

czytaj także

Inne marki również czynią podobne starania, z początkiem 2017 roku Tesco wprowadziło opakowania mięsa zrobione w 95% z materiału poddawanego recyklingowi, a Unilever ogłosił, że do 2025 roku wszystkie używane przez koncern opakowania plastikowe będą mogły być poddane recyklingowi, będą kompostowane lub zdatne do kolejnego użytku.

To oczywiście bardzo dobre wiadomości dla środowiska i ludzi, nie możemy jednak zapominać, że to właśnie kupowanie coraz większej ilości produktów, nawet w opakowaniach, które można przetworzyć, jest największym zagrożeniem dla naszej planety.

W końcu podstawą chemiczną plastiku są paliwa kopalne (olej i ropa), które nie są odnawialne, przy przetwarzaniu emitują m.in. dwutlenek węgla do atmosfery, a po użyciu, często jednorazowym, plastikowe produkty przez setki lat zanieczyszczają środowisko.

Rocznie na świecie zużywamy ok. 500 mld jednorazowych plastikowych reklamówek – to mniej więcej 16 tys. na sekundę. Dane ze Stanów Zjednoczonych są zatrważające, średnio każdy Amerykanin zużywa około 362 kg opakowań rocznie, co 30 sekund używa się 106 000 puszek, co 6 godzin amerykańskie linie lotnicze używają miliona plastikowych kubeczków, a co 5 minut wyrzuca się 2 miliony plastikowych butelek. Przeciętny Polak, Słowak czy Portugalczyk zużywa ponad 450 jednorazówek rocznie, za to statystyczny Duńczyk albo Fin wykorzystują rocznie cztery takie torby.

Odpowiedzią na problemy z nadmiernym zużyciem foliówek jest Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady 2015/720/UE z 29 kwietnia 2015 r. zmieniająca dyrektywę 94/62/WE w odniesieniu do zmniejszenia zużycia lekkich plastikowych toreb. Państwa członkowskie miały czas do 27 listopada 2016. na wprowadzenie w życie przepisów niezbędnych do wykonania dyrektywy. Polska nie wywiązała się z niej na czas, dlatego Komisja Europejska przeszła w czerwcu 2017 do drugiego etapu procedury skarżenia. Ministerstwo Środowiska opracowało projekt ustawy, jednak ta nowelizacja wejdzie w życie do 31 grudnia 2018 r.

Plastik, jako materiał nie jest czymś złym, ale tworzenie czegoś, co z założenia ma być używane przez kilka minut, z materiału, który zostaje w środowisku przez setki lat, wydaje się jednak bardzo złym pomysłem.

Wielu z nas uspokaja swoje sumienia recyklingiem – mogę kupić wodę w plastikowej butelce, bo potem wyrzucę ją do odpowiedniego śmietnika i wszystko wróci do obiegu i zostanie przetworzone. Niestety, prawda jest nieco inna. Każdy plastik jest nieco inną mieszanką, o różnych możliwościach przetworzenia. Kategorii plastiku jest obecnie 7, a ich techniczna możliwość przetworzenia waha się od 19,5% w przypadku tereftalanu polietylenu (kategoria 1), do 0% w przypadku winylu lub polichlorku winylu (kategoria 3). Co więcej, nawet jeśli ów plastikowy produkt zostanie przetworzony, niekoniecznie trafi z powrotem na rynek. Producenci wolą kupować czysty jeszcze nieużywany pelet plastikowy, gdyż jest mniej zanieczyszczony. Ten użyty jest najczęściej wysyłany do Azji, a tam przerabiany w nieludzkich warunkach przez często nieletnich pracowników w pozbawionych norm bezpieczeństwa fabrykach. Opary dostają się do atmosfery, a odpady do rzek. Wody są pełne plastikowej zupy, małych, częściowo rozłożonych fragmentów plastiku. Obecnie naukowcy szacują, że plastiku jest w oceanie więcej niż planktonu. Jest on zjadany przez żyjące tam zwierzęta, zapycha im żołądki, krępuje ciała, wrzyna się w szyje i zabija. Ryby, które ten plastik zjadają, trafiają w końcu na nasze talerze i tak koło się zamyka.

Rozwiązania mamy w zasięgu ręki. Każdy z nas może nosić ze sobą torbę na zakupy, kubek termiczny czy metalową butelkę na wodę, wcale nie musimy używać słomek do napojów. Jednak wymagajmy też od producentów i polityków takich regulacji, które zmuszą do zmian już na etapie produkcji. Sam produkt powinien być zaprojektowany tak, żeby był bardziej trwały, mógł zostać naprawiony, a po zużyciu przetworzony. Przede wszystkim jednak, kupujmy mniej. Naprawdę nie potrzebujemy tych wszystkich rzeczy, a nasz dług wobec Ziemi kiedyś trzeba będzie spłacić.

***

Monika Kotulak – biolożka, edukatorka ekologiczna, zajmuje się prawną ochroną przyrody w CEEweb for Biodiversity. Aktywistka pozarządowa, członkini partii Razem.

UJAWNIAMY: Ekologia to komunizm!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij