Amazon sprzeda ci butelkę moczu. Na zdrowie!

Czy wiesz, co jesz? Może tak, o ile nie robisz zakupów na Amazonie.
Cory Doctorow
Kadr z filmu „The Great Amazon Heist”. Źródło: youtube.com

Jeśli spróbujesz założyć w Amazonie związek zawodowy, firma natychmiast tę próbę wykryje i unieszkodliwi. Ale gdy chcesz sprzedawać mocz jako napój energetyzujący, Amazon zaoferuje ci pomoc w pakowaniu i wysyłce.

W tym roku najlepiej sprzedającym się „gorzkim napojem cytrynowym” na Amazonie był przez chwilę Release Energy, zawierający nic innego jak mocz zebrany od dostawców Amazona. Napój został rozlany do butelek i wystawiony na sprzedaż przez gospodarza brytyjskiej edycji programu Catfish, Oobę Butlera, na potrzeby nowego filmu dokumentalnego The Great Amazon Heist wyemitowanego przez brytyjską telewizję Channel 4. Dokument, nakręcony ukrytą kamerą, pokazuje warunki pracy w centrum dystrybucyjnym Amazona.

Zebranie moczu dostawców okazało się zaskakująco łatwe. Amazon narzuca bowiem kierowcom wyśrubowane normy, uniemożliwiające im bezpieczną jazdę, staranne parkowanie czy też, w rzeczy samej, załatwianie podstawowych potrzeb fizjologicznych. Korporacja już dawno wydała wojnę nerkom swoich pracowników, odnotowując każdą wizytę w toalecie jako „czas spędzony poza pracą”.

Warufakis: Nie ma regulacyjnego bata na big tech. I nie będzie

W miarę namnażania się opowieści o kierowcach oddających mocz – i stolec – w dostawczakach, Amazon podjął zdecydowane kroki. Firma wprowadziła politykę zero tolerancji wobec kierowców wracających do magazynu z butelkami uryny w pojazdach.

Ten fakt wykorzystał Butler: wzdłuż dróg prowadzących do magazynów dostawczych Amazona walają się butelki z moczem wyrzucone przez obawiających się utraty pracy kierowców, w związku z czym pozyskanie surowca na Release Energy było dziecinnie proste.

Butler miał podstawy sądzić, że Amazon nie dopuści jego produktu do sprzedaży ze względu na brak zezwoleń wymaganych do produkcji i dystrybucji napojów i żywności. Dlatego nie próbował sprzedawać produktu jako żywnościowego, ale umieścił go w kategorii „dozowników wielokrotnego użytku”. Dopiero sam system Amazona wykrył błędne przypisanie i automatycznie przeniósł go do sekcji napojów.

Butler zwerbował wspólników, którzy złożyli zamówienia, dzięki czemu napój szybko trafił do czołówki najpopularniejszych artykułów w tej kategorii. W rezultacie algorytm Amazona zaczął polecać go użytkownikom, którzy nie byli wtajemniczeni w tę akcję. Kiedy zaczęły napływać prawdziwe zamówienia, Butler zakończył przekręt – jednak zanim to nastąpiło, przedstawiciel firmy zdążył zadzwonić do niego z ofertą pakowania, wysyłki i realizacji zamówień przez Amazon.

Numer z Release Energy nie był jedynym, jaki Butler wykręcił na potrzeby wspomnianego filmu. Udał się on także pod przykrywką do magazynu Amazona w Coventry w czasie, w którym firma rekrutowała dodatkowy tysiąc pracowników, by rozrzedzić buntownicze nastroje wśród pracowników i zmniejszyć szanse, że ci, którzy usiłowali założyć w magazynie związek zawodowy, postawią na swoim. (Amazon wygrał: głosowanie nad założeniem związku zostało odłożone). Epizod Butlera w roli magazyniera w Amazonie trwał tylko kilka dni i zakończył się, gdy dziennikarz został rozpoznany i zwolniony.

Kontrast między zdolnością firmy do sprawnego wykrycia utajonego dziennikarza w szeregach pracowników a jej niezdolnością do namierzenia butelek uryny sprzedawanej jako cytrynowy napój energetyczny zdaje się mówić wszystko. Amazon i podobne mu korporacje zatrudniają całe rzesze creepów od „ochrony przed cyberzagrożeniami”, którzy wczuwają się w rolę szpiegów CIA, poddając pracowników i aktywistów intensywnej i często nielegalnej inwigilacji.

I gdy potężny dział ochrony Amazona koncentruje się na precyzyjnym likwidowaniu zagrożeń ze strony związków zawodowych i dokumentalistów, firma nie jest w stanie wykryć, że jednym z jej najlepiej sprzedających się produktów są butelki moczu pochodzącego od jej udręczonych kierowców.

Zwalczanie związków zawodowych po polsku

czytaj także

Amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) pozwała Amazona za monopolistyczne praktyki, argumentując, że firma znalazła sposób na podwyższanie cen i obniżanie jakości poprzez łapanie producentów i sprzedawców w pułapkę swoich operacji logistycznych oraz pobieranie od 0,45 do 0,51 centa z każdego zarobionego przez nich dolara i zmuszanie do podwyższania cen u wszystkich sprzedawców detalicznych.

Przekręt z Release Energy pokazuje, gdzie leżą priorytety Amazona. Napój nie tylko został umieszczony na platformie bez żadnej kontroli jakości, ale firma sama skierowała go do kategorii, w której wzrosło prawdopodobieństwo jego spożycia przez ludzi. Jedynym działem, który zwrócił uwagę na Release Energy, był dział logistyki i produkcji – a więc część firmy pobierająca monopolistyczną rentę będącą przedmiotem sprawy wytoczonej przez FTC – który namierzył Butlera, by sprzedać mu dodatkowe usługi.

Kierowcy, których mocz zebrał Butler, nie pracują bezpośrednio dla Amazona, lecz dla partnera realizującego usługi dostawcze. Firmy te także są ofiarami piramidy finansowej stworzonej przez Amazona. Ich operatorzy dzierżawią vany, oklejają oznakowaniem Amazona i naszpikowują czujnikami; podpisują długoterminowe umowy najmu magazynów i zatrudniają kierowców, którzy przywdziewają uniformy Amazona. Korporacja skrupulatnie ich monitoruje, aż po ruchy gałek ocznych.

Amazon: praca pod rządami algorytmów

czytaj także

Jednak nic z tego nie należy do Amazona – wszystkim zarządza „przedsiębiorca”, z którym Amazon może w każdej chwili zakończyć współpracę, pozostawiając go na lodzie, sam na sam z niesprawiedliwie zwolnionymi pracownikami, zaległymi roszczeniami o odszkodowania pracownicze oraz flotą oklejonych oznakowaniem Amazona pojazdów i kontraktami najmu obiektów, które nie dopuszczają przedterminowego zakończenia.

W rozmowie z magazynem „Wired” Amazon zaprzeczył, jakoby zmuszał kierowców do oddawania moczu do butelek, jednak Butler przyłapał dyspozytora partnerskiej firmy dostawczej mówiącego do kierowców: „Jeśli nasikacie do butelki i ją zostawicie [w pojeździe], zostanie to odnotowane” – tak więc karze nie podlega samo sikanie, tylko pozostawienie butelki.

Linią obrony Amazona przed FTC jest to, iż korporacja nie szczędzi żadnych środków, aby jej platforma sprzedaży była bezpieczna. Rzecznik firmy James Drummond powiedział, że Amazon używa „wiodących w branży narzędzi, aby nie dopuścić rzeczywiście niebezpiecznych produktów do pojawienia się na platformie”. Jednak dowody wskazują, że jedyne „wiodące w branży narzędzia”, jakich firma używa, służą jej do rozbijania związków zawodowych i wykorzystywania dostawców.

Faceci w czerni w Amazonie

W przełomowym artykule opublikowanym w „Yale Law Review”, Amazon’s Antitrust Paradox, przewodnicząca FTC Lina Khan wytacza znakomity argument, że domniemane korzyści dostarczane konsumentom przez Amazon są w najlepszym wypadku krótkotrwałe, a w najgorszym – iluzoryczne.

Dokument Butlera w całości potwierdza tezę Khan: oto mamy spółkę wyciągającą setki miliardów dolarów od sprzedawców, którzy podnoszą ceny, aby to sobie odbić, a pozyskane w ten sposób renty monopolowe są następnie „inwestowane” w rozbijanie związków zawodowych i środki zapobiegawcze przeciwko reporterom śledczym, zaś w tym samym czasie narzędzia mające za zadanie chronić konsumentów przed przypadkowym zamówieniem butelki moczu są żałośnie nieskuteczne.

Zaiste, Amazon to prawdziwy drapieżnik alfa ery elektronicznego handlu.

**
Cory Doctorow – jeden z najbardziej poczytnych pisarzy science-fiction, krytyk nowych technologii, autor wielu książek i esejów. W polskim przekładzie ukazała się m.in. jego powieść Mały Brat i zbiór esejów Kontekst. Eseje o wydajności, kreatywności, rodzicielstwie i polityce w XXI wieku.

Artykuł opublikowany na stronie Pluralistic.net na licencji Creative Commons CC BY. Z angielskiego przełożyła Anna Opara.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij