Serwis klimatyczny

Nadzieja dla wyspiarzy, szansa dla Polski [Michalak o porozumieniu klimatycznym]

Porozumienie klimatyczne z Paryża może pomóc w naszej transformacji energetycznej.

Marcin Gerwin: Co jest, twoim zdaniem, najważniejszym efektem konferencji klimatycznej w Paryżu?

Julia Michalak, szefowa projektu „Klimat i Energia” w demosEUROPA-Centrum Strategii Europejskiej: Największym sukcesem jest to, że w coraz bardziej podzielonym, wielobiegunowym świecie, porozumienie w ogóle zostało zawarte. W historii międzynarodowych negocjacji klimatycznych były momenty, kiedy wydawało się, że cały proces zakończy się wielką porażką. Negocjacje, których celem było wypracowanie wizji długoterminowych działań na rzecz klimatu, rozpoczęły się już podczas konferencji COP13 na Bali w 2007 r. W Paryżu nareszcie udało się je sfinalizować.

Co istotnego udało się ustalić?

Po pierwsze to, że nowe porozumienie o ochronie klimatu obejmie wszystkie kraje – od Chin i Indii, poprzez USA i państwa członkowskie UE, aż po kraje afrykańskie i małe państwa wyspiarskie. Po drugie, w Paryżu zgodzono się na regularny przegląd narodowych zobowiązań klimatycznych, które z biegiem czasu powinny stawać się coraz bardziej ambitne. Po trzecie, w porozumieniu znalazł się zapis, że globalna społeczność podejmie wysiłki do zatrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 1,5°C. Takie zobowiązanie to dla inwestorów czytelny sygnał, że inwestycje w paliwa kopalne obarczone będą coraz większym ryzykiem. Cel 1,5°C od lat popierany był przez małe kraje wyspiarskie, które argumentowały, że przy ociepleniu sięgającym 2°C, grozi im całkowite zalanie przez podnoszący się poziom mórz i oceanów. Nigdy jednak – aż do konferencji w Paryżu – cel 1,5°C nie uzyskał wsparcia ze strony państw wysoko uprzemysłowionych.

Na ile jednak to porozumienie pozwoli na skuteczną ochronę klimatu?

Bez globalnego porozumienia nie ma szansy, aby uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu.

Porozumienie paryskie, choć nie daje takiej pewności, daje na to szansę. W Paryżu świat zgodził się  podjąć wysiłki na rzecz powstrzymania wzrostu globalnej temperatury poniżej 1,5°C. Obecne klimatyczne deklaracje złożone przez niemal wszystkie kraje nie są wystarczająco ambitne, aby udało się ten cel osiągnąć. Według Międzynarodowej Agencji Energetycznej, jeśli obecne zobowiązania zostaną wdrożone, temperatura na Ziemi wrośnie o 2,7°C do końca wieku. Stąd, jeśli cel 1,5°C ma zostać osiągnięty, konieczne będzie podjęcie dodatkowych działań. Temu służyć mają przeglądy krajowych zobowiązań, które odbywać się będą co pięć lat.

Porozumienie z Paryża wchodzi w życie dopiero w 2020 r. Czy to oznacza, że pierwszy taki przegląd będzie miał miejsce dopiero w roku 2025?

Pierwsza dyskusja zaplanowana jest jeszcze przed wejściem w życie paryskiego porozumienia, w 2018 r. Wynika to również z tego, że tekście porozumienia zwrócono się z prośbą do Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, czyli naukowej organizacji, działającej pod egidą ONZ i dostarczającej wiedzę o przyczynach i skutkach zmian klimatycznych, aby to tego czasu przygotowała specjalny raport dotyczących skutków wzrostu globalnej temperatury do poziomu 1,5°C oraz analizę scenariuszy redukcji emisji, które muszą być zrealizowane, aby cel 1,5°C osiągnąć. Na podstawie tych informacji strony porozumienia powinny dokonać przeglądu obecnych zobowiązań do roku 2020. Pierwsza tzw. „ocena sytuacji”, po wejściu w życie porozumienia, zaplanowana jest na rok 2023. Od tego momentu „inwentaryzacje” klimatycznych deklaracji odbywać się będą co pięć lat.

Na ile wiążące jest to porozumienie od strony prawnej? Lub inaczej – co właściwie jest w nim wiążącego?

Porozumienie – o ile zostanie podpisane i ratyfikowane – będzie wiążące. Wymienione w tekście zobowiązania maja jednak różną wagę prawną. Na przykład zobowiązanie, zgodnie z którym wszystkie kraje mają przygotować plany działania na rzecz klimatu, jest prawnie wiążące. Jednocześnie zobowiązanie do wsparcia kwotą 100 miliardów dolarów rocznie do roku 2020 Zielonego Funduszu Klimatycznego ONZ, finansującego działania na rzecz klimatu w krajach rozwijających się, znalazło się w niewiążącej części porozumienia. Był to warunek Stanów Zjednoczonych – w przeciwnym razie porozumienie wymagałoby ratyfikacji w Kongresie, który w obecnej sytuacji politycznej nie wyraziłby na nią zgody.

Czy w ramach porozumienia zapewnione zostały wystarczające środki dla państw rozwijających się, by mogły przejść od razu na odnawialne źródła energii?

Wspomniane już 100 miliardów dolarów to suma funduszy prywatnych i państwowych, które mają wspierać zarówno działania na rzecz redukcji emisji, jak i adaptację do zmian klimatu, ze szczególnym uwzględnieniem wsparcia technologicznego. Chodzi także o tzw. „capacity building”, czyli wzmacniania instytucji oraz przekazywania wiedzy i umiejętności (np. w przygotowania i wdrażaniu niskoemisyjnych planów rozwoju). OECD podało, że w 2014 roku klimatyczne wsparcie dla krajów rozwijających się wynosiło 62 miliardy dolarów, a w 2013 roku 52 miliardy dolarów. Choć widoczna jest tendencja wzrostowa, w kolejnych latach konieczne będzie zmobilizowanie dodatkowych środków. W porozumieniu paryskim zapisano, że 100 miliardów dolarów rocznie będzie punktem wyjścia dla finansowego wsparcia po roku 2020. Oznacza to, że nowe finansowe zobowiązania nie będą mogły być niższe od poprzednich. Kraje rozwijające się są zadowolone z takich zapisów, kluczowe jest jednak, aby deklaracje nie rozmijały się z rzeczywistością.

Minister środowiska, Jan Szyszko, zaznaczył, że jest zadowolony z ustaleń z Paryża. Trochę mnie to martwi, gdyż może to oznaczać, że nie będzie działo się u nas w tej kwestii zbyt wiele. Co z tego porozumienia wynika dla Polski? 

Samo porozumienie nie będzie mieć na Polskę bezpośredniego wpływu – nie nakłada na nasz kraj nowych zobowiązań redukcyjnych lub finansowych. Polska polityka klimatyczna wynika z ustaleń na poziomie unijnym, a nie globalnym. W ramach regulacji unijnych, czyli tzw. Pakietu 2020 oraz celów klimatyczno-energetycznych do roku 2030, Polska zobowiązała się jednak do szeregu działań. Są to konkretne, ilościowe cele dotyczące redukcji emisji, poprawy energochłonności gospodarki czy wzrostu udziału energii ze źródeł odnawialnych w krajowym bilansie energetycznym.

Wynik konferencji paryskiej najprawdopodobniej jednak przyczyni się do rozpoczęcia debaty o zwiększeniu klimatycznych ambicji Unii Europejskiej. Decyzje o podwyższeniu unijnego celu redukcji emisji czy zaostrzeniu przepisów regulujących funkcjonowanie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji mogą już mieć bezpośredni – choć wcale nie negatywny – wpływ na Polskę.

Czy Polska również będzie wspierała finansowo państwa rozwijające się?

W Paryżu premier Beata Szydło zadeklarowała, że Polska wesprze Zielony Fundusz Klimatyczny kwotą 8 milionów dolarów. To kwota symboliczna, jednak ponieważ jest to zobowiązanie dobrowolne, a także mając na uwadze, że poprzedni rząd nie zadeklarował żadnego wsparcia, warto docenić ten gest. W Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, fundamencie całej globalnej architektury klimatycznych porozumień, Polsce przyznany jest status „gospodarki w okresie transformacji”: stąd ani przed, ani po roku 2020, nasz kraj nie ma obowiązku finansowego wspierania działań klimatycznych i adaptacyjnych w krajach rozwijających się.

Minister środowiska proponuje, aby sadzić więcej lasów, co już spotkało się z pewną krytyką. Może jednak nie jest to aż tak zły pomysł? Lasy pochłaniają przecież dwutlenek węgla.

Sadzenie i ochrona lasów mogą uzupełniać działania na rzecz redukcji emisji w sektorach energetycznych i przemysłowych. Jednak sama gospodarka leśna ani nie rozwiąże problemu zmian klimatycznych, ani nie stanie się dźwignią modernizacji Polski. Do tego niezbędne są nowe technologie i innowacje, a nie program nasadzeń.

W porozumieniu z Paryża nie zostało wprost ujęte stwierdzenie, że należy zakończyć spalanie paliw kopalnych, co na dobrą sprawę jest niezbędne do tego, by nie wzmacniać dalej zmian klimatu.

W porozumieniu znalazło się sformułowanie, że w drugiej połowie wieku świat powinien osiągnąć neutralność emisyjną. Oznacza to zerowe emisje netto, czyli zbilansowanie emisji z pochłanianiem CO₂ przez lasy, zatłaczaniem go pod ziemię lub ponownym użyciem w procesach produkcyjnych. W rzeczywistości oznacza to jednak niemalże całkowite odejście do spalania paliw kopalnych, co zresztą jest spójne z unijną strategią redukcji emisji o 80-95% do połowy wieku.

W Polsce jakoś nie bardzo to widać.

Nawet w Polsce dostrzegalne są zmiany. Jeszcze pięć lat temu lat temu planowana była w naszym kraju budowa elektrowni węglowych o mocy ok. 15 GW. Realizowane dziś projekty, prawdopodobnie ostatnie duże inwestycje w moce węglowe, to Opole, Jaworzno i Kozienice o mocy niecałych 4 GW. Rząd, podejmując decyzje o przyszłości górnictwa, musi dziś przestrzegać unijnych wytycznych z 2010 r. o pomocy publicznej, zgodnie z którymi pomoc dla górnictwa dozwolona jest jedynie przy zamykaniu kopalń. Elektrownie i zakłady przemysłowe muszą coraz większą część uprawnień do emisji kupować na rynku – pięć lat temu całość otrzymywały za darmo. Od 2016 r. obowiązywać będą zaostrzone standardy emisyjne m.in. dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów. Z tego powodu wiele starych bloków energetycznych zostanie wyłączonych z eksploatacji.

W Polsce nadal jednak brakuje długofalowej strategii energetycznej, które byłaby fundamentem szerszej strategii rozwoju kraju.

Niskoemisyjny trend inwestycyjny i zmieniający się kontekst międzynarodowy powinny być uwzględniane w scenariuszach rozwojowych i energetycznych, szczególnie w pracach nad „Polską Polityką Energetyczną do 2050 roku”. Niskoemisyjna transformacja może być bodźcem do modernizacji Polski, tylko trzeba mieć na nią mieć pomysł.

Julia Michalak – szefowa projektu “Klimat i Energia” w demosEUROPA-Centrum Strategii Europejskiej. Ekspertka ds. unijnej polityki klimatycznej, wcześniej pracowała w Climate Action Network Europe, w sekretariacie koalicji europejskich organizacji pozarządowych zajmujących się ochroną klimatu z siedzibą Brukseli oraz w polskim oddziale Greenpeace. W latach 2009-2011 członkini zarządu Koalicji Klimatycznej, od 2014 r. ambasadorka projektu Niskoemisyjna Polska 2050. Absolwentka Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego.

**

CZYTAJ NASZ SPECJALNY SERWIS O SZCZYCIE KLIMATYCZNYM W PARYŻU: RELACJE / KOMENTARZE / ANALIZY / FILMY / INFOGRAFIKI

Serwis przygotowany dzięki wsparciu European Climate Foundation.

**Dziennik Opinii nr 355/2015 (1139)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Gerwin
Marcin Gerwin
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i partycypacji
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i demokracji deliberacyjnej. Z wykształcenia politolog, autor przewodnika po panelach obywatelskich oraz książki „Żywność przyjazna dla klimatu”. Współzałożyciel Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij