Od redakcji

Nie zapominamy o przyszłości

Michał Sutowski

Musimy Polskę przyszłości nie tylko wymyślić, ale i opowiedzieć tak, żeby chciały się w niej odnaleźć i o nią zawalczyć miliony.

Trzydzieści lat po przedwcześnie ogłoszonym końcu historii zdążyliśmy zapomnieć, jak wygląda przyszłość. Tymczasem brak wiary, że możliwe jest sensowne jutro, i wyobraźni, jak ono mogłoby wyglądać, to może nie matka z ojcem, ale z pewnością sponsorzy wielu naszych nieszczęść. Lęków, traum i chęci dominacji, które mobilizują ludzi przeciw sobie. Błędnego koła urażonych godności i resentymentów napędzających życie polityczne. Cynizmu i postprawdy jako nowotworów zżerających naszą sferę publiczną.

Ten uwiąd wiary i wyobraźni szczególnie dobrze widać w konflikcie partyjnym. Jedni, którzy kurczowo trzymają się władzy, gotowi są sprzedać jutro za przedłużone dziś. Drudzy, którzy chcieliby władzę odzyskać, najwyraźniej sądzą, że z tym narodem cokolwiek odważniej, cokolwiek ambitniej – po prostu się nie da. Albo zwyczajnie są ślepi na czekające nas wyzwania.

Pisanie to działanie

Rząd wraz ze swymi wyborcami marzą o „znowu wielkiej” Polsce, jakiej nigdy nie było. Z kolei część opozycji pragnie powrotu tej Polski w Europie, która faktycznie była, ale nie ma do niej powrotu. Efektem takiego klinczu może być tylko marazm. Przekonanie, że są sprawy – jak zwykle – ważne i pilne. Że działać da się wyłącznie doraźnie, że można tylko powstrzymywać to, co najgorsze, a właściwie to opóźniać katastrofę. Że w zasadzie to nic nie można.

A przecież jeśli ten układ zamknięty – polityki i świadomości zbiorowej – się utrzyma, prędzej czy później nadejdzie katastrofa. Począwszy od brakujących zasobów wody pitnej po stan powietrza; od wakatów nauczycielskich i pielęgniarskich po naładowane przemocą legiony samców przed trzydziestką; od nienadających się do życia metropolii po zdegradowane miasteczka; od rosnących cen energii po (spowalniający) wzrost na koszt środowiska – wszystko wróży nam źle. Przedsiębiorcom brakuje pracowników, a przeciążeni pracownicy słuchają, jak jest im dobrze, ewentualnie – że powinni założyć start-up. Że ceny nieruchomości rosną, a to przecież sygnał, że gospodarka kwitnie.

Niech mi czytelnik wybaczy dosadność: wyglądając za okno, naprawdę trudno się pozbyć wrażenia, że to wszystko za chwilę spektakularnie jebnie. Jeśli szybko czegoś nie wymyślimy.

Socjologia krytyczna

Oczywiście, to nie jest pełen obraz. Powstają w Polsce wspaniałe książki o antropocenie i jego dylematach; o rewolucji energetycznej i kosztach jej zaniechania; o szansach i barierach rozwoju gospodarczego; o nowych autorytaryzmach i wyjściach awaryjnych. O wyzwaniach na kolejne lata piszą najbardziej oświeceni publicyści, sporządzają raporty i debatują think tanki, od postępowców po konserwatystów. Na nowo próbują się organizować stare i nowe związki zawodowe. Z trybuny sejmowej i w studiach telewizyjnych na poważnie o społecznych napięciach i kryzysie państwa próbuje mówić lewica. Konserwatywni posłowie zaczęli przychodzić na demonstracje Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Świetnie wykształcone ekspertki nie tylko przestrzegają przed przegrzaniem planety, apokalipsą systemu ochrony zdrowia i zapaścią edukacji, katastrofą emerytur czy wyludnieniem Polski powiatowej, ale nawet mają pomysły, co na to poradzić. Na naszej witrynie, podobnie jak w wydawnictwie i instytucie, stwarzamy przestrzeń, by te wszystkie głosy i pomysły wybrzmiały. Na miarę swych kompetencji sami też je współtworzymy.

Widzimy jednak, że to wszystko za mało. Musimy Polskę przyszłości nie tylko wymyślić, ale i opowiedzieć tak, żeby chciały się w niej odnaleźć i o nią zawalczyć miliony. Te same, które daremnie tęsknią za liderem-mesjaszem albo politykiem-celebrytą, co na białym koniu zstąpi na tę ziemię i odmieni jej oblicze.

A chodzi przecież o to, by ludzie zechcieli głosować na te partie i współtworzyć te ruchy społeczne, które widzą, że Polska za kilka dekad może być nie do życia. By mieli nadzieję wydobyć się spod terroru żelaznych, rzekomo, praw: już nie Historii czy Ducha Dziejów, lecz peryferyjnego kapitalizmu, narodowo-religijnych tradycji i obyczajów czy tak popularnej ostatnio geopolityki.

Po to właśnie w Krytyce Politycznej będziemy pisać o wizjach, śmiałych projektach i utopiach – bo bez nich stać będziemy w miejscu, a grunt usunie nam się spod nóg. I dlatego nie zapomnimy o trendach, układach sił, warunkach możliwości i aktorach społecznych – bo chcemy pokazywać horyzont, a nie odrywać się od ziemi.

Wierzymy, że przyszłość dla Polski trzeba opowiedzieć na nowo. Na tych łamach. Jeżeli nam pomożecie, to sądzę, że ten cel uda nam się wspólnie osiągnąć. To jak, pomożecie?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Sutowski
Michał Sutowski
Publicysta Krytyki Politycznej
Politolog, absolwent Kolegium MISH UW, tłumacz, publicysta. Członek zespołu Krytyki Politycznej oraz Instytutu Krytyki Politycznej. Współautor wywiadów-rzek z Agatą Bielik-Robson, Ludwiką Wujec i Agnieszką Graff. Pisze o ekonomii politycznej, nadchodzącej apokalipsie UE i nie tylko. Robi rozmowy. Długie.
Zamknij