Kultura

Stawka większa niż Bunkier

Bunkier-Sztuki

Prezydenci miast wciąż traktują galerie, muzea, teatry jak własne folwarki, które obsadza się według koleżeńsko-politycznego klucza.

Od dobrych kilku dni trwa poważne zamieszanie związane z planami, jakie krakowski magistrat ma wobec Bunkra Sztuki. Sprawa na pierwszy rzut oka jest prosta: otóż uznano, że obecna dyrektor Magdalena Ziołkowska nie jest wystarczająco kompetentna do przeprowadzenia dużego remontu i to zadanie z fotela dyrektorskiego powinien przeprowadzić ktoś bardziej kompetentny. W tym kontekście pada nazwisko byłej wiceprezydent miasta i do niedawna szefowej Instytutu Sztuki Filmowej Magdaleny Sroki, która pytana przez dziennikarzy, nie wyklucza przyjęcia takiej propozycji. Dotychczasowa dyrektorka miałaby być zdegradowana na stanowisko wicedyrektora ds. artystycznych.

W tle padają argumenty o wynikach audytu przeprowadzonego w zeszłym roku, który miał ujawnić problemy organizacyjne, jednak nie padają żadne szczegóły. Urząd Miasta Krakowa bardzo wiele pozostawia domysłom, gdyż poza wspomnianymi wyżej ogólnymi wynikami audytu niespecjalnie dzieli się motywami planowanych zmian. Jednak uwagę zwraca pewna koincydencja – Magdalena Sroka, która jeszcze kilka miesięcy temu z powodzeniem kierowała PISF-em, została odwołana przez Piotra Glińskiego na podstawie zarzutów, które szeroko komentowano jako decyzję czysto polityczną. Głośne były całkowicie uzasadnione głosy protestu, wobec niespodziewanego przerwania kadencji poprzedzonej długotrwałą procedurą konkursową. Faktycznie MKiDN potraktował Magdalenę Srokę jako przeszkodę do realizacji własnych planów finansowania kinematografii.

Krytycy filmowi zaniepokojeni sytuacją w PISF

Kiedy w 2014 roku urząd miasta przeprowadził konkurs na dyrektora Bunkra Sztuki, procedura była szeroko chwalona m.in. za bardzo sensownie przygotowany regulamin, a sam przebieg konkursu nie budził żadnych zastrzeżeń, co do dziś pozostaje pewnym ewenementem na tle podobnych procedur prowadzonych w innych miastach. Magdalena Sroka jako wiceprezydent Krakowa była wówczas przewodniczącą komisji konkursowej i zarówno wtedy, jak i obecnie bardzo wysoko oceniała w publicznych wypowiedziach kompetencje Magdaleny Ziołkowskiej. W ciągu blisko trzech lat od wyboru na 5-letnią kadencję Bunkier Sztuki dostał dużo potrzebnego oddechu, co zdecydowanie podniosło rangę tej lekko podupadającej wcześniej instytucji.

Co stanęło jednak na przeszkodzie dokończeniu kadencji przez Magdalenę Ziółkowską? Sekwencja zdarzeń oraz sposób uzasadniania planów wobec Bunkra jednoznacznie wskazują, że najważniejsza przesłanką do dokonania opisywanych roszad jest banalna chęć znalezienia dla byłej wiceprezydent stanowiska dyrektorskiego w instytucji kultury. Gdyby sprawy miały się inaczej, Magdalena Sroka z pewnością nie miałaby problemu, żeby zdystansować się od planów obsadzenia jej na stanowisku dyrektora.

Trudno jako rzeczywistą przeszkodę potraktować też niskie kompetencje dotychczasowej dyrektorki w zakresie prowadzenia inwestycji, gdyż jednym z wymogów konkursu z 2014 roku było przedstawienie koncepcji remontu oraz pozyskania środków – podczas konkursu ten fragment programu nie budził najmniejszych zastrzeżeń komisji złożonej w większości z nieczułych na kwestie artystyczne urzędników. Sprawy w oczach krakowskich urzędników nie rozwiązuje również fakt, że w zeszłym roku z myślą o inwestycji, która ma lada chwilę się rozpocząć, została powołana pełnomocniczka ds. inwestycji, którą została Ewa Szafran – doświadczona w prowadzeniu podobnych projektów była wicedyrektorka Teatru Słowackiego w Krakowie.

Winą Magdaleny Ziółkowskiej jest banalny fakt, że ma zbyt słabe plecy, by utrzymać się na stanowisku. Była szefowa PISF nie ma natomiast najmniejszych oporów, by wziąć udział w działaniu równie haniebnym i gwałcącym uczciwe reguły gry jak to, któremu sama została niedawno poddana ze strony MKiDN.

PISF i katakumby konserwatywnej wrażliwości

Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Krakowie funkcjonują dwa nieformalne standardy określające sposób traktowania instytucji sztuki. Kilka kilometrów od Bunkra znajduje się MOCAK, gdzie od początku funkcjonowania tej instytucji w 2010 roku nigdy nie odbył się żaden konkurs dyrektorski, a mianowana wówczas przez prezydenta Majchrowskiego Anna Maria Potocka nieprzerwanie pełni swoją funkcję już ósmy rok. Mimo wielu krytycznych głosów dotyczących funkcjonowania tej wielkiej instytucji nigdy nie pojawił się choćby cień nadziei, że zostanie przeprowadzona procedura konkursowa i szczerze nie potrafię znaleźć uzasadnienia prawnego dla tego stanu rzeczy. A z pewnością jest to miejsce, gdzie Magdalena Sroka mogłaby rozwinąć swoją menadżerską karierę w sposób o wiele bardziej odpowiadający jej ambicjom niż kierowanie średniej wielkości miejską galerią.

Bardzo dziwny jest też fakt, że na budzący tak wiele kontrowersji krok zdecydowano się w okresie faktycznie przedwyborczym. Wszelki rozsądek polityczny podpowiada, żeby tego rodzaju ruchy wykonywać raczej krótko po wyborach niż przed. Prawdopodobnie szeroko krytykowany Jacek Majchrowski jest prezydentem Krakowa już tak długo, że lepiej niż ja potrafi odpowiedzieć na pytanie o czas tej decyzji.

Rudzki: Konkurs nie jest receptą na wszystko

Problem, z którym mamy do czynienia w Bunkrze Sztuki, jest tak naprawdę o wiele szerszą kwestią niż problemy kadrowe krakowskiej elity politycznej. Jest to paląca konieczność ściślejszego niż obecnie uregulowania sposobu relacji samorządu z podległymi mu instytucjami kultury. Procedury konkursowe wymuszone nowelizacją ustawy o instytucjach kultury z 2011 roku, które, mimo wielu niedociągnięć, były wyraźnym krokiem w kierunku ucywilizowania sytuacji, są obecnie dalece niewystarczające. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby galerie, muzea, teatry były traktowane przez prezydentów miast jako własne folwarki, które obsadza się według swojego koleżeńsko-politycznego klucza. Jak celnie zauważył zasłużony samorządowiec Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich podczas jednej z konferencji organizowanych niedawno przez MKiDN – wszelkie publiczne kontrowersje wokół tych decyzji mają swoje źródło w tym, kto wcześniej opowie swoją wersję dziennikarzom. Wszelkie apele środowiska artystycznego o zachowanie klarownych i przejrzystych zasad traktuje się jako niepoważną histerię, którą w sumie poważni politycy są w stanie przeczekać. Możliwe, że jest to właśnie ta niewypowiedziana mądrość, którą obecnej sytuacji kieruje się Jacek Majchrowski.

Teatr czy folwark?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Mikołaj Iwański
Mikołaj Iwański
Ekonomista
Mikołaj Iwański – doktor nauk ekonomicznych, absolwent filozofii Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Prorektor ds artystyczno-naukowych Akademii Sztuki w Szczecinie.
Zamknij