Film

Wieczny powrót

Trzeci sezon serialu HBO „Detektyw” to eksperyment myślowy i krytyka tradycyjnej męskości pod płaszczykiem tajemnicy kryminalnej.

 

7 listopada 1980 roku dwójka dzieci, Will i Julie Purcellowie, wyrusza na rowerową przejażdżkę po okolicy i nigdy nie wraca do domu. Wkrótce szuka ich całe miasteczko, a sprawa zyskuje lokalny rozgłos. Jeden z detektywów prowadzących sprawę, Wayne Hays (Mahershala Ali), znajduje ciało chłopca, dziewczynka zaś zostaje uznana za zaginioną. Dziesięć lat później okazuje się, że dziewczynka żyje, śledztwo zostaje więc wznowione. Kiedy w 2015 roku do emerytowanego Haysa zwraca się ekipa telewizyjna posiadająca nowe informacje o dorosłej już dziewczynce, sprawa pozostaje nierozwiązana.

Przez cały sezon skaczemy między tymi trzema etapami śledztwa (1980, 1990, 2015), które za pośrednictwem Haysa zlewają się ze sobą. Czasem w przeszłości bohater wygłasza kwestie z teraźniejszości, a kiedy ponownie odwiedza stare miejsca – widzi młodszego siebie. Hays ma problemy z pamięcią, dlatego nagrywa sobie wiadomości głosowe dotyczące nadchodzących dni, na wypadek gdyby zapomniał, co miał zrobić. Nie przeszkadza mu to w dążeniu do prawdy, która – do czego seria zdążyła już przyzwyczaić – na skutek nacisków bogatych, potężnych i zepsutych pozostanie ukryta aż do końca sezonu.

Nie taka ostatnia rodzina

Więcej tego samego

Pierwszy odcinek otwiera tradycyjne dla serii ujęcie z góry, pokazujące scenerię. To właśnie ona tworzy nastrój każdego sezonu. W pierwszym były to niebezpieczne bagna Luizjany, w drugim – kalifornijskie autostrady, którymi rozprzestrzeniała się trucizna korupcji. W trzecim to smutne i szare lasy Arkansas, tak piękne o każdej innej porze roku niż jesień.

Kolejne ujęcie pokazuje dziecięcy rowerek jadący pustą ulicą. Charakterystyczny dźwięk łańcucha zlewa się z tykaniem zegarka, który leży na komodzie w domu. Najpierw widzimy zegarek, potem jego właściciela, Haysa. W ten sposób w kilka sekund poznajemy okoliczności zbrodni, ofiarę, temat tego sezonu i jego głównego bohatera.

W pierwszym sezonie antologii detektyw Rust Cohle (Matthew McConaughey) mówi, że czas to płaski krąg, a każdy człowiek uwikłany jest w nieustanny cykl cierpienia, powtarzający się od narodzin do śmierci przez całą wieczność. Eksperyment myślowy Fryderyka Nietzschego, do którego odnosi się tu Cohle, określany jest jako „wieczny powrót”.

Orgia Myśli | Co nam zostało z Nietzschego?

czytaj także

Według niemieckiego filozofa miał on być próbą charakteru, z którą poradzić mógłby sobie tylko nadczłowiek. Skoro wszechświat jest nieskończony, a nasze decyzje na tyle ograniczone, że nie mamy na nic wpływu, możemy albo się załamać, albo trwać dalej. Nadczłowiek oczywiście wybiera to drugie, znajdując sens w swym beznadziejnym położeniu. Jeśli traktować pierwszy sezon jako teoretyczne wprowadzenie do tego problemu (a drugi z grzeczności pominąć), trzeci może uchodzić za praktykę, realny sprawdzian, z jakim zmierzyć musi się detektyw Hays.

Nadczłowiek Hays

Zwykle wieczny powrót pojawia się w filmach i serialach w dosyć skondensowanej formie, jako nieustannie przeżywany dzień. Dzień ten oczywiście może się przeciągnąć – jeśli bohaterowi uda się nie zginąć – ale po śmierci zawsze wraca do punktu wyjścia. Przypomina to trochę grę wideo bez opcji zapisu i jest zapewne jeszcze bardziej frustrujące. Dzień świstaka, Na skraju jutra czy Russian Doll to przykłady wykorzystania motywu ponownego przeżywania danego dnia w celu osiągnięcia czegoś na kształt perfekcji – kolejne szanse na naprawienie relacji, zabliźnienie ran lub pokonanie kosmicznej inwazji niszczącej świat. Ale przecież nie o to chodziło Nietzschemu. Jedyny dostępny nam wybór to ten między akceptacją i odrzuceniem naszej sytuacji, same decyzje i wydarzenia pozostają niezmienne.

Jak kapitalizm wychowuje nasze dzieci

„Oficjalnie” czas zaprezentowany jest jako główny temat sezonu, gdy Hays rozmawia ze swoją przyszłą żoną, Amelią (Carmen Ejogo), o wierszu Roberta Penna Warrena Tell Me a Story. To czas jest w nim tym czymś nienazwanym, co zawsze jest obecne. Nazwanie go oznaczałoby uwolnienie się, a przecież od czasu odciąć się nie można. Dla Haysa wszystkie trzy etapy śledztwa się zlewają, przez co jego „teraz” ciągle trwa – podział na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość jest dla niego tylko teoretyczny. Wyznaje, że nie pamięta swojego życia. Pamięć zakłada, że coś jest za nami, że istnieje jakaś przeszłość, a ponieważ Hays swoją sukcesywnie traci, coraz trudniej zrozumieć mu świat.

Kto zagraża mężczyznom?

Hays dokładnie pamięta datę zaginięcia dzieci Purcellów nie tylko ze względu na znaczenie sprawy dla swojego życia – 7 listopada 1980 roku zmarł Steve McQueen. Ikona męskości i najlepiej zarabiający hollywoodzki aktor nie zginął w efektowny sposób jak Ernest Hemingway czy James Dean. Został pokonany przez raka, którego przyczyną było narażenie na azbest. Kilkukrotne przywołanie tego wydarzenia wywołuje kolejny temat, który podejmuje nie tylko ten sezon, ale cała seria scenarzysty Nica Pizzolatto – kryzys męskości.

Zaradni twardziele są twardzi i zaradni. Po co im społeczeństwo?

W pierwszym sezonie Marty (Woody Harrelson) z rozrzewnieniem wspomina czasy, kiedy mężczyźni nie musieli udowadniać, że są mężczyznami, po prostu nimi byli. W drugim Paul (Taylor Kitsch) i Frank (Vince Vaughn) zmagają się z wymaganiami, jakie ich zdaniem społeczeństwo ma wobec mężczyzn, wstydząc się odpowiednio homoseksualizmu i problemów z potencją.

W trzecim sezonie prezentacje tego kryzysu są subtelne, ale przez to bardziej wymowne. Miejscowi (biali) mężczyźni czują się zagrożeni przez rdzennego Amerykanina, którego uznają za innego, obcego, mimo że jest weteranem wojny w Wietnamie, a więc kimś, kto powinien być powszechnie poważany, skoro walczył w ich imieniu. Ojciec zaginionych dzieci, Tom Purcell, woli przeglądać magazyny pornograficzne, niż sypiać z żoną, której jedynym hobby jest „łajdaczenie się”. To mąż dba o dzieci i dom, żonę interesują tylko przyjemności.

Partner Haysa, West (Stephen Dorff), nie chce się z nikim wiązać na stałe i nawet w związku jest samotnikiem. By potwierdzić swoją męskość, wszczyna bójki w barach lub chodzi do burdelu. O uczuciach nie rozmawia, a czas zabija, oglądając mecze i pijąc whisky. Zabijanie czasu jest tu istotne, West przedstawia siebie bowiem jako mistrza w tej dziedzinie. Przygarnia też bezpańskie psy, a bohater filmowy/serialowy, który okazuje na ekranie czułość zwierzęciu, nie może przecież być złym człowiekiem.

Gillette uczy, jak elegancko poderwać mamusię i być dobrym tatusiem

Najbardziej męskim, a zatem i najbardziej zagrożonym bohaterem jest jednak Hays. Wiąże się z równie silną i niezależną co on kobietą, ale ma z tym ogromny problem. Podczas wywiadu w 2015 roku Hays chwali ją jako pisarkę, chociaż przez wiele lat widział w niej jedynie żonę i matkę. Teraz, gdy kobieta nie żyje, Hays nie ma problemu z komplementowaniem jej, ba, nawet sięga po jej książkę opisującą zaginięcie dzieci i śledztwo – coś, czego nie chciał robić, kiedy tego potrzebowała.

Książka trafiła tymczasem do kanonu literatury non-fiction. Hays nie mógł docenić, jak ważne było to, co napisała jego żona, ale też – jak okazuje się pod koniec sezonu – poświęcił swoją karierę, żeby mogła to zrobić. Sprawa, która ich połączyła, z czasem mogła rozdzielić, a wszystko przez zazdrość, że Amelia może go przerosnąć.

Bez pamięci

Błąd Haysa w relacjach z żoną po części można tłumaczyć wspomnianym wyżej rozumieniem czasu. Ten dla niego nie płynie, najczęściej stoi. Ponieważ jednak Hays nie ma kontroli nad „wypadaniem z czasu”, bywa, że wszystko mu się miesza i znajduje się w różnych miejscach, z których muszą odbierać go bliscy. Momentami wydaje się podobny do Billy’ego Pilgrima, głównego bohatera Rzeźni numer pięć Kurta Vonneguta. Pilgrim również podróżował w czasie i naznaczony był wojenną traumą – brał udział w drugiej wojnie światowej, Hays był w Wietnamie. Wspomnienia nie są w serialu retrospekcjami, ale jeszcze raz przeżywanymi przez bohatera momentami. Za każdym razem tak samo bolesnymi, zupełnie jak w eksperymencie Nietzschego.

W Wietnamie nazywano to „ostrą reakcją na otoczenie”

Chociaż trzeci sezon Detektywa nie ma równie magnetycznych postaci i wciągającego nastroju jak pierwszy, jest na pewno najbardziej dopracowanym pod względem formy, spójnym i chyba też najambitniejszym, bo w całości poświęconym jednemu konceptowi.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Łukasz Muniowski
Łukasz Muniowski
Amerykanista
Adiunkt w Instytucie Literatury i Nowych Mediów na Uniwersytecie Szczecińskim. Autor i tłumacz książek o sporcie.
Zamknij