Nie wiem, czy stać nas dziś na rezygnację z takiej popkulturowej opowieści o spotkaniu ludzi z różnych światów, jaką jest „Queer Eye”.

Nie wiem, czy stać nas dziś na rezygnację z takiej popkulturowej opowieści o spotkaniu ludzi z różnych światów, jaką jest „Queer Eye”.
Film przez większość czasu wygląda jak tania, nie najlepsza telewizja z lat 90. Jednostronny i infantylny dla dorosłych i zbyt topornie pedagogiczny dla dzieci.
Ilona Łepkowska to zna życie. Od ponad trzydziestu lat mówi Polkom i Polakom, jak jest, pokazuje, jak wyglądają ich święta, relacje, związki, zakupy i praca.
13 marca zmarła Zofia Czerwińska, aktorka filmowa, serialowa i teatralna, sojuszniczka osób LGBT. „Starość mnie dotyczy, ale idzie za mną, a ja się bardzo rzadko oglądam za siebie” – mówiła w wywiadzie udzielonym „Replice”.
Trzeci sezon serialu HBO „Detektyw” to eksperyment myślowy i krytyka tradycyjnej męskości pod płaszczykiem tajemnicy kryminalnej.
Uczynienie ze starszych osób postaci innych niż „babcia”, „dziadek”, „starsza pani w domu opieki”, „sąsiad z demencją” albo „uroczy staruszkowie trzymający się za ręce” wydaje się istotną nowością w popkulturze.
Oscary białe jak śnieg? Nie w tym roku. Wiele nominowanych filmów podejmowało temat rasy. Ale z ich artystyczną jakością bywało różnie.
Nominowane do tegorocznych Oscarów „Faworyta” Yorgosa Lanthimosa i „Pierwszy reformowany” Paula Schradera mają szansę za dwie, trzy dekady wciąż być uznawane za ważne i żywe dzieła sztuki filmowej.
Jeśli kogoś nudzi Berlinale – z balansem płci, dokumentami o ekologii i szansą na obserwację nowego hegemona na rynku filmowym, czyli Chin – to chyba sam jest nudny.
Jeden oszukał, inni dali się oszukać, a ci, którzy nadmuchali promocyjny balon, wyprodukowali film dokumentalny, by oczyścić się z zarzutów.
O czym fantazjują twórcy serialu „Sex Education”? O empatycznych nastolatkach, które wszystkie seksualne problemy rozwiązują szczerą rozmową.
„Vice” nie jest ćwiczeniem z archeologicznej satyry politycznej. Przypomina, że problemy amerykańskiej demokracji nie zaczynają się i nie kończą na pomarańczowym milionerze.