Film

Daliborek – wzruszający naziol

Nie wiem, czy lubicie czeskie kino. Ja lubię. I w filmie o Daliborku dostaję to, czego oczekiwałam. (Uwaga, spoilery).

Biały świat według Daliborka, reż. Vit Klusak

Nie wiem, czy lubicie czeskie kino. Ja lubię. I w filmie o Daliborku dostaję to, czego oczekiwałam. Niezbyt wesołą historię opowiedzianą z ciepłym humorem, który nie rani. Bohaterów, którzy są zwykłymi ludźmi – nie są piękni, młodzi, bogaci ani mądrzy, a już szczególnie to ostatnie, ale tak jak wszyscy potrzebują miłości i wsparcia. I chociaż może nie dostają tego, o czym marzą, coś jednak im się udaje.

W prowincjonalny mieście Prostějov, w całkiem ładnym i czystym bloku mieszka Dalibor, zdrobniale Daliborek, z matką. Ojciec umarł albo gdzieś zniknął, zresztą był dziwkarzem i pijakiem, którego syn się bał. W szkole Daliborek nie był gwiazdą, teraz zbliża się do czterdziestki, od zawsze pracuje jako lakiernik w jakimś zapyziałym warsztacie, gdzie zarabia grosze. To dobre usprawiedliwienie, żeby nadal mieszkać z mamą, która rano robi mu śniadanie i nawet odkręca słoik z musztardą, żeby mu było wygodnie. Sprząta, odkurza miotełką różne laleczki, święte figurki i porcelanowe jelonki, szykuje obiad dla syna i kąpiel po pracy. Bez zażenowania przysiada na skraju wanny i rozmawia z nagim synem o tym, jak też on sobie poradzi, kiedy po jej śmierci zostanie sam. Pogrzeb ma być najtańszy, z plastikową urną. Jednak sześćdziesięciokilkuletnia Vera, wciąż zalotna blondynka w obcisłych leginsach, wcale nie szykuje się do grobu. Ogląda mydlane opery, ma kilka kont na Facebooku, iPada i iPhone’a. Przez internet poznaje sporo młodszego od niej Vladimira – cwaniaczka, bawidamka i samochwałę, który kiedyś pracował jako robotnik we Włoszech, a teraz ma jakiś niby-biznes. Wszystko jednak układa się dobrze, a parę – jak się domyślamy, chociaż trochę możemy też zobaczyć – łączy radosny seks.

Daliborek początkowo protestuje przeciwko nowemu życiu matki, jest oburzony i zazdrosny, ale Vladimirowi udaje się zaimponować synowi kochanki i zdobyć jego przywiązanie. Nieśmiały i zależny od matki Dalibor, który, kto wie, czy nie jest prawiczkiem, też szuka związku przez internet i poznaje mieszkającą w pobliżu Janę z bardzo wysokim BMI. Jana ma małą córeczkę, jest w trakcie rozwodu, ale na początku wszystko wygląda obiecująco. Jednak kobieta szybko orientuje się, że Daliborek nie dorósł do roli męża i ojca. Nie chce pogłębiać związku, nie chce relacji seksualnej, co on przyjmuje jak prawdziwy dżentelmen i wciąż się spotykają. W epilogu filmu wszyscy razem jadą na wycieczkę za granicę, do Polski – poza Vladimirem nigdy nie wyjeżdżali z Czech. Dla Daliborka nawet Brno jest za dużym miastem i czuje się w nim zagubiony.

I teraz już nie mogę dłużej ukrywać, o czym jest ten film. Wycieczka jest do Auschwitz, a jadą wymyślonym przez autora filmu kolorowym autokarem pokrytym ogromną reklamą. Widzimy na niej tory przykryte wielką gwiazdą Dawida, napisy: „Arbeit macht frei”, „Wybierzcie się do Oświęcimia”, „Podróż z emocjami”, „Nasi przewodnicy mówią po czesku” (prowokacyjny pomysł i efekciarski – nie wiadomo, czy potrzebny). Świat według Dalibiorka jest bowiem przede wszystkim filmem o czeskim neonazizmie i rasizmie.

Po sukcesie AfD jeszcze bardziej potrzebujemy ponadnarodowej strategii walki z radykalną prawicą

Czy jest to dokument nakręcony według wszelkich reguł sztuki dokumentalnej, a może to paradokument, fabuła oparta na faktach, zainscenizowana przez reżysera, czy Daliborek był w tym filmie sobą, czy, jak później twierdził, aktorem, odgrywającym scenki wymyślone przez reżysera? O to kłócono się w Czechach po premierze filmu na festiwalu w Karlowych Warach. Wcześniej w Polsce oglądaliśmy inny film Kluska, Czeski sen (wielka kampania reklamowa nowego supermarketu pod Pragą sprawia, że tysiące ludzi ruszają na zakupy, znajdują tam jednak tylko atrapę sklepu), który też wzbudzał kontrowersje.

Powiedzmy, że po prostu film jest filmem. I spójrzmy jeszcze raz na Daliborka, głównego bohatera. To mięśniak z wygoloną głową, przebrany za skinheada albo w jakieś militarne ciuchy. W pokoju ma nazistowskie flagi. Wpuszcza do sieci filmiki – manifesty polityczne, tworzone przez siebie mizoginiczne piosenki, opowiadające o niższości kobiet i tym, co można z nimi robić. Jedzie na koncert propagującej faszyzm kapeli rockowej Ortel, gdzie nareszcie czuje się wśród swoich i może sobie pohajlować. Kręci jakieś pseudohorrory na cmentarzu i scenkę, jak podcina matce gardło. Z matką i Vladimirem odgrywają kuriozalną scenę, podczas której oni są Romami z pomalowanymi na czarno twarzami, a on rzuca się na nich z pałą. Prawdopodobnie jest to inspirowane przez Vladimira, który chwali się napadami na Romów i okrucieństwami, których dopuszczali się wobec nich z kolegami, uczy Dalibiorka strzelać i rozwalać pięścią cegły. Daliborek też by tak chciał, szczególnie że ma swoje porachunki z Cyganami – kiedy miał trzynaście lat, jeden zabrał mu papierosy. Jednak gdy w warsztacie, gdzie pracuje, pojawia się młody Rom, traktuje go jak wszystkich – grzecznie, bo jest przecież dobrze wychowany.

Tu pojawiają się kolejne kontrowersje związane z filmem. Czy nie umniejsza on niebezpieczeństw związanych z rasizmem i neofaszyzmem, pokazując tak bezbronnego i w gruncie rzeczy niegroźnego bohatera. Daliborek pytany przez Janę, czemu nie pojedzie do Pragi na prawicową demonstrację, odpowiada rozbrajająco: bo ja mam fobię. Wiesz, jaka wyglądam, jeśli będę sam, to mogę spotkać grupę czarnych i coś mi zrobią. Jesteś po prostu tchórzem, podsumowuje go Jana. Odgrywający rolę prawdziwego czeskiego nacjonalisty Daliborek jest widowiskowy i groteskowy, a znajomi traktują go jako niegroźnego świra, jednak reszta jego rodziny tak naprawdę nie jest dużo lepsza. Jana mówi mu, że nigdy by się z nim nie spotykała, gdyby był Azjatą, miał skośne oczy. Ich komentarze, gdy oglądają w telewizji napływających do Europy imigrantów, są potworne – o małpach, skalpowaniu Merkel, o tym, że martwe dziecko na plaży to manekin…
Czy ponieważ są to zwykli, prości ludzie, którzy zapewne nikogo nie skrzywdzą, jest to niegroźne?

Czy ponieważ są to zwykli, prości ludzie, którzy zapewne nikogo nie skrzywdzą, jest to niegroźne?

W epilogu poznajemy chyba odpowiedź Kluska, który łamie reguły dokumentalnego filmu, każące pozostawać mu niewidzialnym. Częścią wizyty w Oświęcimiu jest spotkanie z byłą więźniarką, dającą świadectwo temu, co w tym miejscu się wydarzyło. Daliborek wyskakuje jednak ze swoimi poglądami. Wojnę wywołali Żydzi, naziści tylko się bronili, otwory w komorach gazowych, przez które wpuszczano cyklon-b, zrobili Amerykanie, Polacy grali z SS-manami w piłkę, a gdzieś tu był rekreacyjny basen dla więźniów… Tego reżyser już nie wytrzymuje, przez chwile miga nam jego twarz, krzyczy do Daliborka, żeby przestał! Potem informuje bohaterów filmu, że Daliborek miał żydowskich przodków. Vera próbuje bronić syna – to dobry chłopak, tylko ma głupie poglądy, jednak jej obrona sprowadza się do tego, że ci Żydzi to ledwo dalecy kuzyni, a najważniejsze, że nigdy nie było w rodzinie Cygana…

Bez względu na to, czy dokument ten został zmanipulowany, czy nie, faktem pozostaje istnienie w czeskim społeczeństwie ksenofobii, antysemityzmu, rasizmu, grup neonazistowskich, internetowe zagłębię bzdur i nienawiści. A czy to, że potrafimy odczuwać jakiś rodzaj empatii wobec bohaterów, jest błędem, każdy może ocenić na własną rękę. Szczególnie, że jest to poza wszystkim dobre czeskie kino.

Prof. Deborah Lipstadt: Nie dyskutuję z kłamcami oświęcimskimi

czytaj także

Dokument Vita Kluska i wiele innych, nie mniej interesujących, można będzie zobaczyć podczas festiwalu WATCH DOCS, który rozpoczyna się w Warszawie 7 grudnia. Krytyka Polityczna jest patronem festiwalu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij