„Atypowy” jest komedią, w której neurotypowy aktor odgrywa autystycznego nastolatka w sposób, który przynosi radość głównie neurotypowej widowni.
Kiedy główny bohater Atypowego, 18-letni Sam, mocno się denerwuje, chodzi wokół swojego łóżka. Świetnie to rozumiem, bo mam podobnie – w chwilach dużego napięcia chodzę w tę i z powrotem, najczęściej po przedpokoju w moim mieszkaniu, czasem w jakimś miejscu publicznym. To pomaga mi zwentylować emocje, ustabilizować napięcie, uspokoić się. Stimowanie, czyli wykonywanie powtarzalnych ruchów w celu wyregulowania przytłaczających emocji (inne przykłady stimów to trzepotanie rękami, kiwanie się, obracanie przedmiotów w dłoni, kręcenie się wokół własnej osi), to jedno z autystycznych zachowań, które może wydawać się dla otoczenia dziwaczne lub niestosowne, ale jest nam bardzo potrzebne. Neurotypowy świat widzi jednak „kręcenie się w kółko” jako synonim działania bezużytecznego, oznaczającego, że ktoś utknął w martwym punkcie, aktywności, która prowadzi donikąd. Nawet na poziomie językowym to pleonazm. Takie właśnie odczucia towarzyszyły mi podczas oglądania Atypowego. Mam wrażenie, że twórcy serialu kręcą się w kółko, próbując opowiedzieć o autyzmie w sposób łatwy, lekki i przyjemny.
Gatunkowo serial został przypisany do komediodramatu, co oznacza, że ma ambicje mówienia o trudnych sprawach lekkim tonem. Głównym bohaterem jest Sam Gardner (Keir Gilchrist) – nastoletni chłopak w spektrum autyzmu, który mieszka z rodzicami i siostrą, chodzi do szkoły, na psychoterapię i pracuje w sklepie elektronicznym. Sam interesuje się pingwinami i dziewczynami. Właściwie nie dziewczynami, a rozpoczęciem życia seksualnego – jego starania w tym kierunku stanowią główny wątek serialu. Muszę przyznać, że rzadko oglądam seriale o nastolatkach. Właściwie jedyny do tej pory, który utrzymał moją uwagę na dłużej niż jeden sezon, to The Fosters – serial o wielokulturowej rodzinie złożonej z dwóch mam i ich pięciorga dzieciaków (no i Stranger Things, który jednak trudno uznać za serial familijny). W Atypowym tło rodzinne jest również rozbudowane, co stanowi niewątpliwy atut filmu. Z drugiej strony, postaci rodziców i siostry Sama wydają mi się bardziej pogłębione niż postać głównego bohatera, który składa się właściwie tylko z autystycznych cech.
czytaj także
Komediowy wydźwięk serialu budzi we mnie ambiwalentne odczucia. Doceniam pomysł i odwagę – w Polsce, gdzie dominuje narracja o autyzmie jako życiowej tragedii, taki scenariusz zapewne nie miałby szans na realizację. Ale jeśli przyjrzymy się uważniej, jak osiągany jest komediowy efekt w Atypowym, to niejednej osobie, zwłaszcza autystycznej, mina może zrzednąć. Otóż śmiejemy się głównie z autystycznych zachowań Sama, z jego nieporadności, totalnego braku wyczucia i świadomości, że zachowuje się w sposób dziwny dla otoczenia oraz z jego niezliczonych wtop, które zalicza na każdym kroku. Zabawne ma być to, że Sam siedzi w słuchawkach na randce (jest nadwrażliwy na hałas) czy to, że nie wie, jak się uśmiechać (komunikacja niewerbalna to często wyzwanie dla osób w spektrum autyzmu). Zapewne dla równowagi śmiesznie zachowuje się też neurotypowy Zahid (Nik Dodani), kolega Sama z pracy, niestety jego humor sprowadza się do dość prostackich porad randkowo-seksualnych (tak, pamiętam, że to nastoletni chłopcy, ale komediowo to jednak rozwiązanie po linii najmniejszego oporu), które sprzedaje Samowi.
To wszystko można byłoby przełknąć bez problemu, a nawet trochę się pośmiać, gdyby wśród autorów Atypowego były osoby autystyczne (chociaż wydaje mi się, że wówczas humor w serialu miałby zupełnie inny wydźwięk). Niestety twórcy nie zaprosili do współpracy przy scenariuszu żadnej osoby w spektrum autyzmu. Robia Rashid, twórczyni serialu, broni się, że konsultowała swoje pomysły z profesorem zatrudnionym w Center for Autism Research and Treatment na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym. Ale fakty są takie, że jedyna osoba w spektrum na liście płac to aktor Anthony Jacques, odtwórca niewielkiej roli Christophera, kolegi głównego bohatera. Atypowy jest więc komedią, w której neurotypowy aktor odgrywa autystycznego nastolatka w sposób, który przynosi radość głównie neurotypowej widowni. Trochę słabo, prawda?
czytaj także
Ostatnio Scarlett Johansson wycofała się z zagrania roli transpłciowego mężczyzny, Dante „Tex” Gilla, po zdecydowanych protestach transpłciowych aktorów. Długa aktorska tradycja charakteryzowania białych osób na czarne (blackface) dziś uważana jest bezsprzecznie za niechlubną, powielającą rasistowskie stereotypy. Czy opowiadanie historii autystycznych osób przez neurotypowe jest przezroczyste? Wygląda na to, że Netflix nie jest szczególnie progresywny w tym temacie. Już pięć lat temu twórcy serialu The Bridge zaprosili do współpracy Alexa Planka, założyciela Wrong Planet (pierwszego internetowego forum dla osób w spektrum autyzmu), jako konsultanta, który pracował z Diane Kruger grającą Sonyę Cross – detektywkę z zespołem Aspergera. W tym roku do amerykańskich kin weszła komedia romantyczna Keep the Change opowiadająca historię pary, która poznała się na grupie wsparcia dla autystycznych osób. Zarówno główne, jak i drugoplanowe role grają w tym filmie aktorzy i aktorki w spektrum autyzmu.
Mimo wszystko Atypowemu należy się kilka ciepłych słów. Autystyczny bohater tym razem nie jest sawantem (jak Shaun Murphy z The Good Doctor) ani genialnym hakerem (jak Jesse Banks z The Code). Sam nie ma nadzwyczajnych zdolności, a jego pragnienia (randki i seks) są raczej typowe dla nastolatków. Ma zwykłą pracę, co już jest niestereotypowym obrazem autystycznej osoby, a w pracy ma nawet kumpla. Jest zauroczony swoją terapeutką Julią (Amy Okuda). Życie uczuciowe osób w spektrum autyzmu również nie jest zbyt chętnie podejmowanym tematem przez mainstreamowe media. Serial pokazuje, jak całe życie jego rodziny skupione jest na autyzmie Sama. Matka, Elsa (Jennifer Jason Leigh), dźwiga główny ciężar związany z opieką nad Samem, ale jego dążenia do samodzielności ewidentnie ją przerażają. W kontrze do kontrolującej matki pozostaje nieco wycofany ojciec, Doug (Michael Rapaport), który wciąż dostaje po głowie za to, że zostawił rodzinę po diagnozie Sama. Najciekawszą postacią w serialu jest jednak Casey (Brigette Lundy-Paine), uzdolniona sportowo siostra Sama, mocno przywiązana do brata, a jednocześnie świadoma tego, że jej potrzeby i ambicje są dla całej rodziny na drugim planie. W porównaniu do jej troski o brata, dziewczyna Sama, Paige (Jenny Boyd) robi wrażenie nieco fałszywej, wykorzystującej Sama do promocji własnego aktywizmu.
czytaj także
Natomiast spore zastrzeżenia mam do lekkiego tonu, z jakim zostały pokazane sytuacje, w których Sam narusza granice w relacjach ze swoją dziewczyną (zamyka ją w szafie) i terapeutką (włamuje się do jej domu). Obawiam się, że część widzów może widzieć autyzm jako wystarczające usprawiedliwienie dla przemocowych zachowań. Z drugiej strony, można dojść do wniosku, że osoby w spektrum autyzmu są skłonne do naruszania granic w bliskich relacjach, podczas gdy w rzeczywistości są bardziej narażone na nadużycia od osób neurotypowych.
Dla tych, którzy o autyzmie wiedzą niewiele, Atypowy z pewnością ma wartość edukacyjną. Sam prezentuje właściwie komplet autystycznych charakterystyk w natężeniu widocznym dla otoczenia: dosłowne rozumienie komunikatów, nieznajomość społecznych reguł, nadwrażliwości sensoryczne, specjalne zainteresowania, brak odporności na zmiany, stimy i meltdowny. Jednak co najmniej kilka dydaktycznych wstawek twórcom Atypowego nie wyszło. Irytująca jest scena, w której Doug obrywa na grupie rodziców za język, jakim mówi o swoim synu. Inni rodzice stanowczo uważają, że nie powinien mówić o Samie „autystyczny”, ale „osoba z autyzmem”, ponieważ autyzm nie może definiować osoby. Tyle że wiele autystycznych osób uważa, że jest odwrotnie: jeśli nie uważasz autyzmu za dysfunkcję, nie masz potrzeby oddzielania go od siebie, to część twojej tożsamości, która jak najbardziej cię definiuje. Byłoby wspaniale przekazać w takim momencie, że ludzie mają prawo do definiowania siebie w taki sposób, jak tylko sobie życzą, ale inni nie mają prawa robić tego za nich.
Ta scena demaskuje Atypowego – o autyzmie nie mówią tu autystyczne osoby, nie dlatego, że nie są w stanie wypowiedzieć się we własnym imieniu (co często się zdarza), ale dlatego, że nikt ich nie zapytał. Mam nadzieję, że twórcy serialu odrobią tę lekcję przed drugim sezonem. Chciałabym zobaczyć w Atypowym więcej autystycznych znajomych Sama, a najchętniej jakąś dziewczynę w spektrum.