Film

„07 zgłoś się” jest dokumentem epoki

„07 zgłoś się”

Zmarł Bronisław Cieślak. Telewizje przypominają serial „07 zgłoś się” o poruczniku Borewiczu, milicjancie, który cytuje literaturę piękną, używa Old Spice’a, a w tenisa gra z Mieczysławem Wilczkiem. Czy Borewicz był „polskim Bondem”, a serial reklamą milicji obywatelskiej? Pisze Michał Syska.

Choć Bronisław Cieślak był aktorem jedynie „po godzinach”, bo jego główną profesją było dziennikarstwo, a na przełomie XX i XXI wieku polityka, to żegnany jest, jak na wielką gwiazdę srebrnego ekranu przystało.

Realizowany w latach 1976–1989 serial Krzysztofa Szmagiera pt. 07 zgłoś się przyniósł mu tak ogromną popularność, że czytając dziś wspomnienia widzów o zmarłym, trudno zorientować się, czy piszą oni o aktorze, czy o fikcyjnym poruczniku Borewiczu.

Tak silne utożsamienie głównej postaci serii i wcielającej się w nią osoby jest udziałem chyba jeszcze tylko Stawki większej niż życie i Stanisława Mikulskiego (notabene pojawia się on w jednym z odcinków 07…). Nieprzypadkowo obie produkcje zyskały status dzieł kultowych i ponadczasowych. Łączy je nie tylko znakomita obsada, ale również plejada wybitnych aktorek i aktorów na dalszych planach, niezapomniane dialogi oraz świetna muzyka (w przypadku 07… autorstwa Włodzimierza Korcza z charakterystyczną wokalizą Grzegorza Markowskiego, późniejszego frontmana Perfectu).

Borewicz zrodził się z powieści milicyjnej, gatunku literackiego powstałego w drugiej połowie lat 50. i popularnego do końca PRL-u. Powieści milicyjne charakteryzowały się jednowymiarowymi postaciami i częstokroć perswazyjnym przekazem zorkiestrowanym z propagandowymi akcentami danej dekady. Stróże prawa w tych utworach to z reguły młodzi oficerowie MO (w stopniu porucznika lub kapitana), skromni i dobrze się prowadzący, którzy mogą liczyć na dobre rady doświadczonego przełożonego (majora lub pułkownika). Na szczęście Krzysztof Szmagier, adaptując opowiadania z serii Ewa wzywa 07, komiksy o kapitanie Żbiku czy publikacje Iskier, Czytelnika, KAW i MON, poprzestał jedynie na zaczerpnięciu kryminalnych intryg oraz mentorsko-ojcowskich relacji porucznika Borewicza z majorem Wołczykiem.

„W labiryncie”, czyli wielka fantazja o tym, jak PRL-owscy inteligenci przekształcą się w nowoczesną klasę średnią

Młody oficer, który do komendy stołecznej milicji trafił z „placówki w Londynie” (a więc z wywiadu), to na tle dość bezbarwnych i nieco przaśnych bohaterów powieści milicyjnych erudyta ze światowym sznytem. Cytuje literaturę piękną, którą zdarza mu się czytać w angielskim oryginale. Używa Old Spice’a i potrafi rozpoznać zapach damskich perfum Nina Ricci. Sam serial stanowi swoistą witrynę wystawową Peweksu z całą paletą towarów, które w kryzysowych latach schyłkowego Gierka i dekady lat 80. stanowiły dla wielu trudno dostępne rarytasy. Dopełnieniem tego powiewu Zachodu były luksusowe jak na standardy PRL plenery: hotele Grand w Sopocie, Victoria i Forum w Warszawie, salon kosmetyczny Pollena oferujący drinki klientkom, stacja benzynowa Agip, prom do Skandynawii, lotnisko na Okęciu, efektowne wille tzw. prywatnej inicjatywy czy luksusowy pokaz mody w Pałacu Kultury.

We wszystkich tych miejscach Borewicz czuje się swobodnie, choć sam mieszka w skromnym bloku na ul. Sobieskiego w Warszawie. Mimo tego światowego sznytu pozostaje swojakiem, który nie odmówi kieliszka wódki w godzinach pracy.

W Pałacu Mostowskich, gdzie mieści się komenda stołeczna MO (a w późniejszych odcinkach Stołeczny Urząd Spraw Wewnętrznych), ma Borewicz opinię bon vivanta i playboya, co prowadzi do napięć (a ku uciesze widzów: zabawnych dialogów) pomiędzy głównym bohaterem a jego starszym kolegą, porucznikiem Zubkiem, który uchodzi za – mimo wszystko dobrotliwy i sympatyczny – symbol obyczajowego tradycjonalizmu i purytanizmu minionego okresu Gomułki. Wprowadzenie przez Szmagiera postaci Zubka (a potem jego siostrzeńca – porucznika Jaszczuka) to wyłom w logice powieści milicyjnej, w której MO stanowi moralny i ideologiczny monolit.

Stosunek Borewicza do realiów politycznych i gospodarczych PRL jest dwuznaczny, a ta ambiwalencja wybrzmiewa przede wszystkim w scenach z udziałem wspomnianych funkcjonariuszy, którzy prezentują pryncypialną postawę ideową. „07” pozostaje bezpartyjny i podczas przesłuchań podejrzanych nie szczędzi złośliwości tym, którzy powołują się na partyjne koneksje. Czas powstawania serialu to ostatnia nastolatka PRL, w większości już kryzysowy jej schyłek, gdzie hasła o socjalizmie stanowiły tylko retoryczną dekorację legitymizującą monowładzę odideologizowanej Partii, a nie cel polityki. Coraz częściej mówi się wtedy, np. w Dzienniku Telewizyjnym, o stawianiu spraw „z głowy na nogi”, wskazując na rozwiązania rynkowe jako panaceum na absurdy centralnego planowania. Finałem tego procesu będzie realizacja przez ostatni rząd PZPR tzw. reform Wilczka, czyli wprowadzenie na mocy zaprojektowanych przez wicepremiera-przedsiębiorcę ustaw gospodarki wolnorynkowej. W finale odcinka pt. Wagon pocztowy Sławomir Borewicz gra w tenisa z Mieczysławem Wilczkiem w jego okazałej posiadłości, a wcześniej opisuje go w rozmowie ze stewardesą Małgorzatą Czarnecką jako pomysłowego i innowacyjnego biznesmena.

Zdystansowany stosunek bohatera serialu do peerelowskiej rzeczywistości nie umknął uważnym obserwatorom życia politycznego. Na przełomie roku 1979 i 1980 filozof Mirosław Dzielski opublikował poza cenzurą list otwarty zatytułowany Jak zachować władzę w PRL. Życzenia noworoczne dla por. Borewicza. W tekście krakowski liberał i zwolennik realizmu politycznego wskazywał, że w łonie elity władzy ścierają się cynicy („funkcjonariusze partyjni traktujący obowiązujący system socjalistycznych zaklęć jako maskę konieczną dla utrzymania własnej pozycji”) z ideowcami („ludzie, których schizofreniczna struktura psychiczna jest osobowym odpowiednikiem schizofreniczności socjalistycznej utopii”). Symbolem tych pierwszych był Borewicz, drugich zaś Zubek. Dzielski apelował do cyników, by w obliczu nadchodzącej katastrofy gospodarczej i w następstwie zdominowania władzy przez doktrynerskich ideowców gotowych implementować nad Wisłą model albański, w zamian za możliwość uwłaszczenia zrzekli się władzy i otworzyli drogę do wolnego rynku.

Trudno jednoznacznie ocenić, jak daleki był dystans Borewicza do oficjalnej ideologii PRL. Mimo wielu zastrzeżeń pozostawał lojalny wobec tamtego państwa i nie była to postawa koniunkturalna. Być może wpływ na to miało doświadczenie osobiste (dzieciństwo spędzone sierocińcu) oraz rodzinne (babcia z KPP, ojciec z PPS).

Ciekawie w tym kontekście wyglądają losy samego Bronisława Cieślaka, który był członkiem PZPR i w 1989 roku z przyczyn politycznych został pozbawiony pracy w krakowskim ośrodku radiowo-telewizyjnym, choć cieszył się dobrą opinią także wśród koleżanek i kolegów z drugiej strony politycznej barykady. Po stracie pracy w zawodzie zajmował się zaopatrzeniem prowadzonego przez żonę kiosku z napojami i słodyczami w Domu Turysty. Nie znalazł się w gronie uwłaszczonej nomenklatury. Znalazł się za to później w Sejmie z ramienia SLD, czyli formacji stworzonej przez technokratyczne pokolenie PZPR, zdystansowane wobec ideologii, ale zjednoczone po 1989 roku w obronie swych życiorysów i dorobku PRL.

A wracając do sprawy (to jedna z najczęściej powtarzanych w serialu fraz, którą główny bohater wygłasza, kończąc luźno związaną ze śledztwem dygresję), czyli do serialu. Jego odmienność od powieści milicyjnej polegała również na tym, że w krytycznych, często wyrażanych złośliwym dowcipem ocenach obyczajowości nie oszczędzano żadnej z grup społecznych, bez respektu dla miejsca w hierarchii społecznej.

Na szczególną uwagę w 07 zgłoś się zasługuje krytyka kulturowego tradycjonalizmu, którego nośnikami są zarówno Kościół katolicki, jak i oficjalny dyskurs partyjno-państwowy.

A gdy już jesteśmy przy obyczajowości, warto wskazać jedno z największych nieporozumień związanych z recepcją serialu i jego głównego bohatera. Wokół Borewicza roztacza się aura playboya związana z licznymi partnerkami oraz krążącymi na korytarzach komendy legendami o kolejnych podbojach asa MO. W związku z tym wiele osób formułuje pod adresem filmu zarzut propagowania maczyzmu. Tymczasem znajomości Borewicza przebiegają na zasadach wyznaczanych przez partnerki, które same decydują o charakterze i długości relacji, dostarczając niejednokrotnie głównemu bohaterowi (notabene porzuconemu przez żonę dla milionera z Libanu) przykrych rozczarowań. Zresztą ostatnia, zabawna scena całej serii (z udziałem Doroty Stalińskiej) takie rozczarowanie pokazuje.

Nie był też Borewicz żadnym „polskim Bondem”, bowiem akcja 07 zgłoś się jest silnie osadzona w krajowych realiach, podczas gdy często niewiarygodne przygody agenta wywiadu Jej Królewskiej Mości dzieją się w przestrzeni międzynarodowej, często pozbawionej głębszego kontekstu lokalnego. Elementy poszczególnych kryminalnych intryg w serii Krzysztofa Szmagiera czasem są na bakier z logiką, ale nie wykraczają poza sferę prawdopodobnych w realiach PRL zdarzeń.

7 wakacyjnych zdobyczy, które dał nam PRL

Na ekranie widzimy też kulisy działań rzeczywistych organów ścigania z całym zestawem zaplecza technicznego, jakim w tamtych czasach dysponowali śledczy MO, a nawet prawdziwych funkcjonariuszy w akcji (vide: Jerzy Dziewulski – dowódca brygady antyterrorystycznej z Okęcia).

Jest wreszcie 07 zgłoś się dokumentem epoki, w którym widzimy style życia i obyczaje różnych grup społecznych, odwiedzając wille lekarzy i adwokatów, night cluby ze striptizem i szklarnie „badylarzy”, po bazar Różyckiego z warszawską ferajną i jej charakterystyczną gwarą.

A przecież miarą dobrego kryminału nie jest wcale zawiłość zagadki, którą musi rozwiązać główny bohater. Próbę czasu najlepiej przechodzą te książki i filmy, które są społeczną fotografią czasu, w którym została osadzona akcja. I na tym polega, obok świetnej kreacji Bronisława Cieślaka, fenomen serialu 07 zgłoś się, który podbija serca kolejnych pokoleń. Miłego oglądania telewizyjnych powtórek!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Michał Syska
Michał Syska
dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a
Dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle’a we Wrocławiu. Prawnik, doradca polityczny, publicysta (publikował m.in. w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Dzienniku", "Trybunie", "Krytyce Politycznej", "Przeglądzie", "Le Monde Diplomatique").
Zamknij