Czytaj dalej

Krastew: Kiedy znika tłum

Nie potrafię sobie wyobrazić, jak demokracje miałyby przeżyć, jeśli nie będzie nam wolno zebrać się w grupach większych niż pięćdziesiąt osób. Fragment książki „Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę” Iwana Krastewa. Już w najbliższy wtorek, 28 lipca o godzinie 19.00 odbędzie się spotkanie z Iwanem Krastewem, które poprowadzi Sławomir Sierakowski.

Wielki pisarz Italo Calvino w swej wczesnej powieści Długi dzień Ameriga snuje opowieść o wyborach, pełną szaleństwa, namiętności, ale i mądrości. Główny bohater, lewicowy intelektualista Amerigo Ormea zgadza się zostać mężem zaufania wyborów w turyńskim szpitalu Cottolengo dla nieuleczalnie chorych, schronieniu dla osób chorych umysłowo i niepełnosprawnych. Odkąd po II wojnie światowej głosowanie stało się we Włoszech obowiązkowe, w takich miejscach pozyskiwano głosy dla prawicowej Chrześcijańskiej Demokracji. W czasie wyborów gazety pełne były historii o inwalidach czy sparaliżowanych arteriosklerozą starcach, których zmuszano do głosowania na konserwatystów.

Mimo to właśnie w Cottolengo Ormea daje się oczarować demokracji. Jest zahipnotyzowany tym, jak rytuał wyborów triumfuje nad pochodem faszystów i jak nadają one sens ludzkiemu życiu. Najbardziej uderza go jednak egalitaryzm demokracji – fakt, że wszyscy ludzie, bogaci czy biedni, wykształceni czy niepiśmienni, mają po jednym głosie o równej sile. Jednocześnie wybory przypominają śmierć, ponieważ zmuszają do tego, by spojrzeć wstecz i naprzód, by zarówno ocenić swe życie, jak i wyobrazić sobie inne. W szpitalu dla nieuleczalnie chorych nasz Ormea docenia geniusz demokracji, zamieniającej szaleństwo w rozum, a namiętności w interesy. To właśnie fakt, że demokracja potrafi wypaczyć ideę reprezentacji, uczyniła Ameriga Ormeę jej wyznawcą. Nawróciła go raczej demokratyczna tajemnica niż przejrzystość. Wybory dają bowiem głos każdemu obywatelowi, ale tylko o tyle, o ile nie oddają w pełni intensywności jego przekonań.

I to właśnie ta tajemnica demokracji jest dziś w niebezpieczeństwie, w świecie, w którym „dystansowanie społeczne” uwewnętrzniliśmy jako zachowanie odpowiedzialne. Bo czy Amerigo Ormea nawróciłby się na demokrację, gdyby ludzie mogli głosować korespondencyjnie? Możliwość, że Covid-19 wypchnie nas z miejskich ulic na kilka lat, a nie tylko na kilka miesięcy – oto największe zagrożenie dla europejskich demokracji liberalnych. Jeśli ufać słowom Billa Gatesa, powinniśmy się spodziewać, że w nadchodzących latach „ludzie będą mogli wychodzić na dwór, ale nie tak często i nie do zatłoczonych miejsc. Wyobraźmy sobie restauracje, w których ludzie siedzą przy co drugim stoliku, i samoloty, w których połowa siedzeń jest pusta”.

Krastew: Co po Europie?

W demokracji obywatele muszą mieć możność głosowania, politycy – debatowania, a wszyscy ludzie – poruszania się, spotykania i podejmowania zbiorowych działań. Kluczowe znaczenie ma to, żeby ludzie mogli stać się częścią tłumu, tego ciała zbiorowego, które pozwala wyrazić intensywność ich politycznych namiętności. Wiece wyborcze i masowe demonstracje dają obywatelom poczucie przynależności, którego uczestnictwo w wyborach nie może zapewnić.

Demokratyczną politykę w XX wieku ożywiała potęga tłumu. „[…] na ulicach i placach spotykało się stale masy ludzkie”, pisał niemiecki krytyk kultury Siegfried Kracauer, wspominając sytuację po I wojnie światowej. „Stanowiły one coś więcej niż tylko ważki czynnik społeczny, były równie uchwytne jak każda jednostka”. Część teoretyków bała się mas ze względu na ich „szaleństwo” i ryzyko, że mogą zostać zmobilizowane przez autokratycznych wodzów; byli jednak również świadomi znaczenia polityki ulicznej dla właściwego funkcjonowania demokracji. To właśnie potencjał tłumów do tego, by odzwierciedlać intensywność politycznych namiętności, przekonuje wielu działaczy politycznych do demokracji.

Krastew: Świat Putina

Rozmyślając nad własnym udziałem w słynnej masowej demonstracji politycznej socjaldemokratów w Wiedniu z 15 lipca 1927 roku, Elias Canetti napisał: „Było to coś najbardziej zbliżonego do rewolucji, co przeżyłem na własnej skórze […]. Od tej pory wiem bardzo dokładnie, nie musiałbym przeczytać o tym ani słowa, żeby wiedzieć, co działo się podczas szturmu na Bastylię”.

Ci wszyscy, których amerykański publicysta Thomas Friedman nazywa „ludźmi placu”, w ciągu ostatniej dekady wciąż pozostawali obecni w globalnej polityce. Ponad dziewięćdziesiąt krajów na całym świecie było świadkami masowych protestów. Miliony ludzi zdecydowały się prowadzić długie działania na masową skalę z pominięciem partii politycznych, okazując nieufność wobec mediów głównego nurtu, najczęściej bez konkretnych przywódców i formalnej organizacji. Ruch „żółtych kamizelek” we Francji i Extinction Rebellion to dwa oblicza tego zróżnicowanego zjawiska. Aktywizm w sieci zazwyczaj nie może nadać poczucia sensu i przynależności, będących szczególną cechą polityki ulicznej, i często sprowadza się do nic niekosztującego „kliktywizmu”.

Covid-19 zagraża właśnie tej esencji demokratycznej polityki; demokracja nie może funkcjonować, jeśli ludzie mają pozostawać w domach. Jak ostatnio zauważył analityk nowych technologii Benedict Evans, „wszyscy jesteśmy teraz online, ale co równie ważne, chcielibyśmy korzystać z tego w każdej sferze życia, jeśli tylko uda się wypracować odpowiednie praktyki i dobrać właściwy model biznesowy”. Możliwe, że ma rację, choć w moim przekonaniu demokracja nie zdoła przetrwać bez Friedmanowskich „ludzi placu”, a ich zniknięcie – co równie ważne – może w oczach wielu wskazać na koniec demokracji. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak demokracje miałyby przeżyć, jeśli nie będzie nam wolno zebrać się w grupach większych niż pięćdziesiąt osób. Utrata rozgniewanych tłumów, które mogą swobodnie wyrażać swoje niezadowolenie i postulaty na ulicach zachodnich stolic, zaciera granicę między demokracją liberalną a jej toksycznymi zamiennikami.

*
Fragment książki Iwana Krastewa Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę, która właśnie ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

**
Już w najbliższy wtorek, 28 lipca o godzinie 19.00 odbędzie się spotkanie z Iwanem Krastewem, które poprowadzi Sławomir Sierakowski. Porozmawiamy o najważniejszych procesach zachodzących obecnie na świecie. Czy koronawirus i związany z nim kryzys będą miały wpływ na światową demokrację? Czego możemy się dzięki niemu nauczyć? I wreszcie, co dla Europy i Polski oznacza wynik ostatnich wyborów prezydenckich i wygrana Andrzeja Dudy?

Spotkanie będzie można oglądać online na fanpage’u Krytyki Politycznej oraz na stronie internetowej krytykapolityczna.pl.

Serdecznie zapraszamy!

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Iwan Krastew
Iwan Krastew
Politolog, autor książki „Co po Europie?”
Politolog, szef Centrum Strategii Liberalnych w Sofii, współzałożyciel think tanku European Council on Foreign Relations, związany z Instytutem Nauk o Człowieku w Wiedniu. Wydał m.in. „Demokracja nieufnych. Eseje polityczne” (2013) i „Demokracja: przepraszamy za usterki” (2015), „Co po Europie?” (2018), „Nadeszło jutro. Jak pandemia zmienia Europę” (2020).
Zamknij