Była „Jeżycjada”, czas na „Queeriadę”. Eliza Szybowicz czyta powieści Natalii Osińskiej – „Fanfik” i „Slash”.
W Fanfiku Natalii Osińskiej nastoletni bohaterowie odkrywają swoją płciową nienormatywność i próbują sobie z tym odkryciem poradzić w środowisku bezwzględnie podporządkowanym genderowej normie – w rodzinie i szkole. Przez pryzmat głównego problemu autorka przedstawia polską współczesność. Powieść przywodzi na myśl najlepsze tradycje popkultury utrzymanej w konwencji młodzieżowej, która jednak wciąga czytelników różnych pokoleń. Slash przynosi dalsze losy bohaterów Fanfika i świadczy o rozwoju literackiej formuły obranej przez autorkę.
Druga książka jest jeszcze lepsza i ciekawsza, nie ma (nielicznych) mankamentów pierwszej części. Jakby powieść rozwijała się wraz z Tośkiem, Leonem, ich związkiem oraz krewnymi i znajomymi. Po Fanfiku, gdzie głównym medium narracji był(a) Tosia-Tosiek, tym razem dominuje perspektywa Leona, który z mieszanymi uczuciami obserwuje radosną metamorfozę Tośka, a także inne szkolne i pozaszkolne wydarzenia oraz boryka się z własnym coming outem. Przy okazji wychodzą na jaw sekrety z jego przeszłości, zakończenie jednak na szczęście obiecuje dalszy ciąg. Dla powstającego cyklu niniejszym proponuję nazwę Queeriada.
Ongiś skrajnie wycofana, nieprzystosowana społecznie, otumaniona nadużywanymi lekami Tosia jest obecnie nadekspresyjnym, supertowarzyskim, błyskotliwym, choć niemądrym Tośkiem. Tosiek przeszedł etap mizoginicznej męskości, jedzenia hot dogów, budowania muskulatury, naśladowania ruchów i głosów normatywnych kolegów. Teraz jest weganinem i strojnisiem z irokezem i piercingiem. Dotąd aktywny na szkolnej arenie, pozytywny i niezależny Leon okazuje się za to niepewnym siebie frustratem. Tosiek żyje otwarcie, jakby cały czas był na Pride Parade w Londynie, nie zważa na przejawy homofobii i nie przejmuje się oczekiwaniami innych. Leon, przeciwnie, obawia się ujawnienia i chce zadowolić wszystkich. Jeden beztrosko paple, drugi milczy, ewentualnie wybucha gniewem. To częściowo pozory, sytuacja jest złożona i ma tendencję do dalszych komplikacji.
Punkty widzenia
Trochę szkoda, że niemal znika nam z oczu ojciec Tośka, który w Fanfiku dzielnie zaczynał pracę nad relacją z córką/synem. Osińska przerzuca się między punktami widzenia bohaterów jak Małgorzata Musierowicz w Jeżycjadzie, z którą prowadzi superciekawą grę. Perspektywa taty Borejko jest w słynnym poznańskim cyklu marginalna, choć postać to kluczowa. Osińska mogłaby zatem napisać powieść, w której dominować będzie ojciec, męski mężczyzna, kiepski w emocjonalne i komunikacyjne klocki, który musi się jakoś znaleźć wobec queerowego zamieszania, jakie zapanowało w jego domu.
Ciągle niewiele, choć już trochę więcej, wiemy też o ciotce Idalii. Chciałoby się poznać historię owej idealnej mieszczki, którą początkowo niesłusznie wzięłam za krewną Borejków. W Slashu Idalia oświadcza, że zamierzała nie mieć dzieci, po śmierci siostry z konieczności przejęła opiekę nad Tośkiem, którego kocha, ale denerwuje ją myśl o ewentualnym nowym podopiecznym powstałym w rezultacie bezmyślnego życia seksualnego nastoletniego podopiecznego (biologicznie podopiecznej) i jego chłopaka. To rozmowa o antykoncepcji, więc widać, jak bardzo się myliłam – Idalia nie dogadałaby się z Borejkami. Skąd się zatem wzięła ta bezwzględna strażniczka normy, mistrzyni ignorowania niewygodnych faktów i zmieniania tematu, która zaczyna pokazywać inną twarz? Mam nadzieję, że kiedyś się dowiemy. Genealogie strażników, a zwłaszcza strażniczek normy bywają znamienne.
czytaj także
Natomiast nudna Emilia, szkolna koleżanka pary głównych bohaterów, dotąd zajmująca się wyłącznie kosmetykami i plotkami o chłopakach, jak Idalia perfekcyjnie realizująca i egzekwująca opresyjną normę, przedzierzgnęła się w rzeczniczkę emancypacji i organizatorkę Czarnego Protestu. „Ludzie czasem się zmieniają” – powiada.
Inne nastoletnie bohaterki dalszego planu również przestały być nudnymi i głupimi wcieleniami stereotypu, co było największą mielizną Fanfika. Nie ma nic bardziej jałowego niż schemat „wyjątkowa jednostka w morzu tępoty i chamstwa”. To niebezpiecznie zbliżało Osińską do tendencyjności w stylu Jeżycjady. Pod koniec Fanfika pozytywny bohater odkrywał w sobie pokłady agresji, a prześladowcą okazywała się budząca zrozumienie i współczucie Roksanna, reprezentująca zło, którego sama ofiara nie chce potępiać. Niejednoznaczną postacią jest też narodowiec Wiktor, niebezpieczny przeciwnik tęczowych bohaterów, któremu jednak zależy na Polsce, co należy docenić. Z trzeciej strony Wiktor nie potrafi znaleźć współczesnego, atrakcyjnego języka komunikacji z potencjalnymi nowymi zwolennikami, więc tak naprawdę trudno go traktować poważnie, budzi politowanie. Co nie znaczy, że nie potrafi zadać ciosu.
czytaj także
Prawie jak Ożogowska, Jurgielewiczowa, Musierowicz
Osińska nie korzysta już z odniesienia do Ożogowskiej. Fanfik w pewnym sensie był nową wersją Dziewczyny i chłopaka, czyli hecy na 14 fajerek (1961), tyle że Tosia i Tosiek zamieniający się rolami genderowymi i obnażający przez to asymetrię socjalizacji dziewcząt i chłopców, byli jedną osobą. Nadal aktualne jest skojarzenie z Tym obcym Jurgielewiczowej (też 1961). Leon pojawił się trochę jak Zenek – nowy, tajemniczy, dojrzalszy niż reszta chłopak, który uciekł z domu i żyje na własny rachunek. Jego zachowanie napędzało akcję, kwestionowało dotąd oczywisty stan rzeczy, rodziło dylematy moralne (choć inne niż u Jurgielewiczowej). Ta tradycja niejedno jeszcze może zaoferować. Zenek był ofiarą przemocy ze strony ojca alkoholika, Leon doświadczył brutalnego odrzucenia przez rodziców ze względu na swoją queerowość. W obu przypadkach nowi przyjaciele uciekinierów, również mający problemy z rodzicami, ale nieporównanie mniejsze, patrzą na to z mieszaniną niedowierzania i zgrozy. Chodzi o skandal nieistnienia „naturalnej” więzi z rodzicami, którzy powinni udzielać dzieciom bezwarunkowego wsparcia. Tymczasem są czynniki silniejsze do rodzicielskiej miłości – choroba alkoholowa, homofobia. To w tym punkcie rozegrać się musi najważniejszy sprawdzian powieściowego optymizmu Osińskiej.
czytaj także
Kłopoty z płcią miewały również bohaterki Musierowicz. Jednak fabuły nieuchronnie wiodły je ku cichemu portowi „normalnej” kobiecości. W przypadku Cesi (Szósta klepka, 1977) jeszcze było ciekawie. Bohaterka sądziła, że jest zbyt zwyczajna, za mało „romantyczna”, nikt się w niej nie zakocha, a okazywało się, że jej problem polega na posłusznym wypełnianiu rozmaitych rodzinnych i społecznych obowiązków. Jako jedyna w Jeżycjadzie przeszła feministyczny bunt, a nawet wszczęła strajk okupacyjny, by renegocjować podział prac domowych i rozkład odpowiedzialności. Potem i tak przedzierzgnęła się w Matkę Polkę, która daje radę mimo wszystko.
Problemem drugiej w kolejności Kłamczuchy była już zbytnia pewność siebie i zaradność. Powieściowe perypetie uczyły ją pokory. Gabrysia (Kwiat kalafiora) była zbyt chłopięca w sposobie ubierania się i zachowania, musiała z jednej strony nauczyć się (radośnie) wykonywać prace domowe, z drugiej – pod warstwą rzeczowego i silnego kalafiora odkryć w sobie uległość motyla. Idzie (Ida sierpniowa) brakowało wdzięku i zręczności w noszeniu kobiecego kostiumu: „jej stroje miały tajemnicze i nieodparte tendencje do zwisania, wleczenia się lub powiewania”. Z zakompleksionego brzydkiego kaczątka wyrastała na niepięknego, ale sugestywnego łabędzia. Jedna Łusia, dużo później, urodziła się kobietą. Dość długo kłopoty z płcią miał też Ignacy Grzegorz, miękki intelektualista, zwłaszcza na tle stereotypowo męskiego kuzyna. Tosiek zaznaczający w Slashu, że nie jada jajek, to właśnie wyzwolony Ignacy Grzegorz, który już nie próbuje się zmusić do przełknięcia kurzego zarodka.
czytaj także
Osińska odwraca wektor rozwoju zdarzeń. Punktem wyjścia czyni bardzo dziewczęcą dziewczynę i raczej chłopackiego chłopaka, co szybko okazuje się podejrzanym spektaklem, inscenizowanym przez ciotkę (w przypadku Tosi-Tośka) i samego zainteresowanego (w przypadku Leona). Kamuflaż pozwala przetrwać, ale egzystencjalna cena jest wysoka. Akcja rusza w momencie zrzucenia kostiumu. Dziewczęca dziewczyna pragnie zostać macho, a chłopacki chłopak przegina się i maluje paznokcie. A to zaledwie początek. Tosia i Leon w rolach heteroseksualnych nastolatków nie czują do siebie pociągu i właśnie dlatego się zaprzyjaźniają – są dla siebie miłym azylem od rządzącej nastoletnim światem heteroseksualnej giełdy, dają sobie nawzajem alibi wobec przymusu flirtu i randkowania. Dopiero zrzucenie kostiumu wyzwala wzajemne pożądanie.
Dziewczęca dziewczyna pragnie zostać macho, a chłopacki chłopak przegina się i maluje paznokcie. A to zaledwie początek.
I w Fanfiku, i w Slashu szkolny wątek fabuły dotyczy przygotowań do mającego się odbyć uczniowskiego przedstawienia. Przy okazji prezentowane są napięcia i konformizmy w klasowej społeczności, a także na linii szkolny lud – władza (nauczyciele, dyrekcja). To znów nawiązanie do Jeżycjady, ale dawnej, bo szkoła już jakiś czas temu przestała być dla bohaterów Musierowicz ważnym miejscem, w którym dochodzi do socjalizacji. Kultowa pisarka oddała ją walkowerem. Wielu szkolnym scenom u Osińskiej patronuje też Niziurski, jednak to porównania z Jeżycjadą można by mnożyć. Ten związek z Musierowiczowską tradycją się intensyfikuje, może nawet jest już zbyt ścisły.
Zajmowanie pola
W Slashu przed każdym rozdziałem widnieją daty dzienne. U Musierowicz daty od dawna osadzają akcję głównie w czasie świątecznym – wakacyjnym, świąt rodzinnych i religijnych, zwłaszcza Bożego Narodzenia. Druga powieść Osińskiej przez 24 września, dzień Marszu Równości, zmierza ku punktowi kulminacyjnemu, jakim był w Poznaniu (i w wielu miastach Polski) 3 października 2016 roku. Ten deszczowy poniedziałek to też święto, tyle że polityczne. Bohaterowie wyjaśniają sobie nieporozumienia i godzą się, gdy plac Mickiewicza i ulicę Święty Marcin wypełnia tłum protestujący przeciwko zakazowi aborcji i manifestujący podmiotowość kobiet. Podobny obraz widzieliśmy w Jeżycjadzie – w Kalamburce te same miejsca były areną protestu robotniczego w czerwcu 1956 roku i wielkim kościołem pod gołym niebem w czasie mszy papieskiej w 1997. Osińska chce przepisać Poznań, zastąpić mitologię bogoojczyźnianą mitologią emancypacyjną.
Nawet słynną teorię wysp, stworzoną przez Musierowicz i Raszewskiego, opisującą kręgi rodzinno-przyjacielskie wolne od „ataków szału zdarzających się społeczeństwom” (mieli na myśli np. stalinizm), zastępuje zarysowaną przez Emilię i Leona teorią bąbelków. Bąbelek to przestrzeń swobody od opresyjnej kultury, która jednak nie ma (jak wyspa) przetrwać i wzmóc dobre samopoczucie użytkowników, ale zmienić otoczenie: „jeśli tych bąbelków będzie coraz więcej […]. – To jak z wodą, chwilę potrwa, zanim się zagotuje. Ale już niedługo. Uwierz mi, to nie my jesteśmy rezerwatem”.
Osińska chce przepisać Poznań, zastąpić mitologię bogoojczyźnianą mitologią emancypacyjną.
Osińska obok spojrzenia krytycznego proponuje spojrzenie projektujące, zajmuje pole wyobraźni. W opozycji do Musierowiczowskiego optymizmu zadowolonej z siebie normy tworzy własny optymizm zwycięskiego queeru. Przedtem Tosiek, a teraz Leon padają ofiarą przemocy jak w Jeżycjadzie Konrad Bittner i (w mniejszym zakresie) Ignacy Grzegorz – chłopcy wrażliwi, miękcy, słabsi, bojaźliwi, artysta i intelektualista. Osińska przede wszystkim konkretyzuje mechanizm przemocy. U Musierowicz jest on uproszczony i sprowadzony do klasowej ontologii: źli, silni troglodyci z niedocieczonych powodów krzywdzą dobrych i słabych inteligentów. Tacy już są i kropka. To oczywiście bardzo źle, ale też i w pewnym sensie dobrze – ze względu na budującą pozycję Borejków dystynkcję. Dla Osińskiej przemoc nie ma tej perwersyjnej użyteczności, dopuszczają się jej zwykli ludzie, tacy jak ja czy ty, z różnych powodów, najczęściej też zwykłych, dobrze znanych. Bo chcą, by inni byli tacy, jak im się wydaje, że być powinni.
Społeczeństwo zaś jest rozmaite, nie jak u Musierowicz tylko niemiłe. Kiedy Leona napadają i biją homofobiczni dziarscy chłopcy, przechodnie reagują, jak mogą i jak należy – nagrywają zajście komórkami i dzwonią na policję. Poznań Osińskiej bywa straszny. Daleko mu do Marsa z marzeń Tośka, który planuje wyprawę na inną planetę, by przekroczyć sztywne ziemskie podziały genderowe: „Żadnych chłopaków, żadnych dziewczyn, po prostu ludzie w skafandrach. W hełmach i tak wszyscy wyglądają jednakowo”. Ale bywa też lepszy niż Mars.
*
Natalia Osińska, Fanfik, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2016
Natalia Osińska, Slash, Wydawnictwo Agora 2017