Kinga Dunin czyta

Kryminalne historie z Wosiem, Macronem i szpikulcem do lodu w tle

Kinga Dunin czyta „Dług honorowy” Wojciecha Chmielarza, „Piercing” Ryū Murakamiego i „Kto zabił mojego ojca?” Édouarda Louisa.

Wojciech Chmielarz, Dług honorowy, Marginesy 2021

Dług honorowy okładkaObudziło go szarpnięcie za ramię. Z trudem podniósł powieki, a w jego głowie wciąż wyświetlały się obrazy ze snu: kolorowe i radosne.

Kiedy mam chętkę na kryminał, Chmielarz przeważnie okazuje się dobrym wyborem, a Dług honorowy to jeden z jego bardziej udanych. Jest w nim współczesna zbrodnia i tajemnice przeszłości. Interesujący, choć bezimienny bohater i zagadka, kim jest, która może się rozwijać w kolejnych książkach.

Z jednej strony niewielka wieś Wilki i zamknięta lokalna społeczność oraz zmowa milczenia – to prawie tak dobre jak zbrodnia w domu zasypanym śniegiem. A z drugiej modny temat: incele, chociaż to słowo w książce nie pada, zamiast tego mamy przegrywów. Tak jakby autor bał się tego obcego wyrazu, chociaż nie obawia takich określeń jak „chad”, „fake chad” „blackpill”. Trzeba przyznać, że trzyma rękę na pulsie.

Jak zdradziłam sprawę feministyczną i przeszłam na stronę inceli

Ale kryminałów lepiej nie streszczać. Jest tam jednak pewien zupełnie uboczny wątek, bez znaczenia dla intrygi, ot, taki dodatek w tle, któremu się tu przyjrzę.

Dziewczyna i chłopak, chłopak jej przyjaciółki, nic romantycznego między nimi nie będzie. Foka i Jacek, którzy studiują na jednym roku oraz chodzą razem na siłkę. Ona lewaczka, weganka, pije oczywiście sojowe latte. Chociaż wie, że w ten sposób karmi stereotypy – lewica to sojowe latte i przesiadywanie na Zbawiksie. A przecież należy do kolektywu i jej koleżanki i koledzy zajmują się eksmitowanymi lokatorami, ofiarami przemocy domowej, prawami człowieka i pomocą ubogim. Itp., itd. Ale ona chyba się tym nie zajmuje. Za to nosi koszulkę z napisem „Pużak”.

On natomiast to dresiarz. Czyli chodzi w dresie. Ma pięknie wyrzeźbione ciało ozdobione tatuażami: żyletka w barwach Legii, husarz, płonąca Warszawa i symbol Polski Walczącej. Ale jest łagodny jak baranek.

Ona z bogatej rodziny, on nie wiadomo, ale łatwo się domyślić.

On jej tłumaczy, co jest nie tak z lewakami. „Pierdolicie dużo o ludzie, prekariacie i o tym, co dla niego chcecie zrobić, ale jak naprawdę spotkacie ten prekariat, to kręcicie nosem, że nie taki, jak go sobie wyobrażaliście”. […]

A potem pokłócą się o Wosia:
„Z was wszystkich tylko Woś coś skumał.
– Spierdalaj mi z Wosiem. To jebany faszysta.
– Socjalista. Ale z mózgiem.
– Socjalista, który wychwalał Trumpa i teraz liże rowa Kaczyńskiemu – odparowała Foka”.

Woś Wosiem, ale opcja Jacka to PiS – jako mniejsze zło. Bo poza tym wierzy w wolny rynek. (To może powinien glosować na Konfederację?)

Ona tłumaczy mu, co to jest wykluczenie komunikacyjne i zachwala książkę Trammera. (I tu mój żal do autora – mógłby podać jej tytuł!)

Będą też inne tematy – jak klimat i ubóstwo menstruacyjne. I homofobia, która Jackowi szybko minie, kiedy się okaże, że jego kolega z siłki jest gejem.

Autor, przyznajmy, ogarnia – oczywiście w uproszczonym stylu pop – lewicową agendę. I niby stara się zachować równowagę. Pokazać koleżeństwo mimo różnic. Jednak Foka jest uprzywilejowaną mądralińską. Potrafi powiedzieć do Jacka: „witaj na pustyni realnego”. A Jacek to sympatyczny koleś, kibic Legii, ale to przecież nic złego. Poza pochwałą wolnego rynku i krytyką lewicowej bańki za to, że jest bańką, nie ma właściwie żadnych poglądów, może trochę łatwych do pozbycia się odruchów – homofobia, lekko seksistowski język, ale to tylko niedostatki kapitału kulturowego, nic naprawdę głębokiego. A sens tatuaży? Po prostu mają być ładne?

Czyżby Chmielarz był tru-left? Kto by pomyślał. Raczej jednak powiela pewne dość oczywiste stereotypy, za którymi stoi liberalno-lewicowa polityczna poprawność. Złego słowa na klasę ludową! Albo mniej sympatyczne stereotypy dotyczące lewicowej bańki, która ludem gardzi, choć chce dobrze. Istnieje też taki rodzaj poczciwych popularnych powieści, w których np. gej zaprzyjaźnia się ze słuchaczką Radia Maryja. Jak się poznamy – na siłce – to się polubimy. Jakże miło. Wystarczy, żeby lewica pozbyła się swoich elitarnych uprzedzeń. Przecież nawet taki Bąkiewicz prywatnie może być sympatycznym kolesiem.

Nie chcę jednak, żeby to wszystko zabrzmiało zbyt poważnie, bo przede wszystkim mnie to ubawiło. Pustynia realnego? Sztos.

No i fajnie, że lewica zawędrowała do popularnej powieści. Mam nadzieję, że niektórzy jednak polubią Fokę, a nie tylko zachwycą ich piękne pośladki Jacka.

Cher Monsieur Eribon

A może macie teraz ochotę na coś bardziej oryginalnego?

*
Ryū Murakami, Piercing, przeł. Dariusz Latoś, Tajfuny 2021

Piercing okładkaW łóżeczku spało małe dziecko. Wygląda jak zwierzę laboratoryjne w klatce – pomyślał Masayuki Kawashima.

Psychologiczny thriller japoński. Bardzo japoński.

Mężczyzna, który przygląda się dziecku, jest jego ojcem i bardzo je kocha. Bardzo też kocha swoją żonę. Jest noc, a on nie może spać i znowu ogarnia go obsesja – czuje, że musi swoje dziecko, a może i żonę, zadźgać szpikulcem do lodu. Boi się, że któregoś dnia to zrobi, bo jednak by tego nie chciał.

Żeby tego uniknąć, postanawia zabić kogoś innego. Długo obmyśla bardzo szczegółowy plan. Jego ofiarą ma być pracownica klubu BDSM. Drobna kobieta, która pozwoli się związać. W planach, poza szpikulcem do lodu, jest jeszcze przecięcie jej ścięgien Achillesa. Zamawia do hotelowego pokoju odpowiednią dziewczynę… Może dobrze trafił. On chce mordować, ona sama się okalecza, dąży do samozniszczenia.

Wygląda na to, że zobaczymy krwawą jatkę, ale nie o to w istocie w tej powieści chodzi. I ona, i on w dzieciństwie byli ofiarami przemocy. Dręczą ich dawne traumy.

Nic nie pójdzie zgodnie z planem, a każde z nich będzie odgrywało swój psychiczny scenariusz. Kto kogo ostatecznie zamorduje? A może zostaną „idealną parą”? Tego nie mogę zdradzić.

Czeszka utknęła w Tokio

*
Édouard Louis, Kto zabił mojego ojca, przeł. Joanna Polachowska, Pauza 2021

Lto zabił mojego ojca Louis okładkaGdyby ten tekst był sztuką teatralną, należałoby go zacząć tak: ojciec i syn stoją kilka metrów od siebie na rozległej, pustej przestrzenni.

Na pytanie w tytule postawione tak śmiało znajdziemy jasną odpowiedź. Jest ofiara, są sprawcy. Czyli to też kryminał i od razu zdradzę, kto zabił. „Macron, Hollande, Valls, El Khomri, Hirsch, Sarkozy, Bertrand, Chirac”. Politycy odpowiedzialni za konkretne posunięcia w polityce socjalnej i zwalczanie „nierobów”. To oni, zdaniem autora, odpowiadają za to, że jego ojciec w wieku 50 lat jest ciężko chory, niezdolny do pracy.

Może – na poziomie publicystycznym – to dobry chwyt? Zamiast abstrakcyjnego narzekania na kapitalizm albo system. Oczywiście można już mniej abstrakcyjnie krytykować rozmaite polityki i rozwiązania oraz proponować inne, sprawiedliwsze. To się jednak nie zmieści na Twitterze, i ludność najczęściej nie ma do tego cierpliwości. A nazwiska to jest coś, tyle że francuskie.

Kto obraża żółte kamizelki, obraża mojego ojca

Dla ludzi biednych polityka naprawdę ma znaczenie, odciska się bezpośrednio na ich ciałach – mówi Louis. A dla bogatszych to tylko kwestia estetyczna. Może trochę to za mocno powiedziane, ale coś w tym jest. Oczywiście łatwo zaserwować kontrprzykłady – lekarz umierający na kolejnym dyżurze (a musiał go brać?), ambitny pracownik korpo umierający na serce po – już symbolicznych – szesnastu godzinach pracy… Ale patrząc systemowo, połączenie klasy z ciałem ma sens. Ludzie z klas niższych żyją krócej, stan ich zdrowia jest gorszy, ich ciała w większym stopniu są niszczone przez pracę.

Poza tym w tej niewielkiej książeczce fani innych autobiograficznych powieści Louisa – Koniec z Eddym, Historia przemocy – znajdą znane smutne opowieści o młodym geju nierozumianym przez ojca.

Louis: Piszę o przemocy, ponieważ jestem optymistą

Mnie te książki nie zachwyciły aż tak bardzo, ale z tą jest jeszcze większy szkopuł. Autor już na początku ostrzega „…to, o czym piszę, o czym mówię, nie jest podyktowane standardami literatury, tylko konieczności i palącej desperacji, jest wynikiem prawdziwej pasji”.

No tak, nie jest to dobra literatura. I mimo pasji i desperacji nie jest to też dobra publicystyka. Publicystce nadmiar pasji i desperacji może szkodzić, bo odwraca uwagę od problemu. Szczególnie że tezy autora, choć niepozbawione sensu, podane w taki sposób, bez głębszego uzasadnienia, sprawiają wrażenie intelektualnie miałkich.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij