Kinga Dunin czyta

Dziecięce koszmary i koszmarnie wielki kosmos

pantera-plansza-6

Możecie uwierzyć mi na słowo i zaryzykować 99 PLN, żeby dowiedzieć się, czemu „Pantera” nie jest książką dla dzieci, ale naprawdę warto ją mieć. Albo czytać dalej. Kinga Dunin czyta powieść graficzną „Pantera” Brechta Evensa, „Koniec śmierci” Cixin Liu – ostatni tom chińskiego cyklu SF, oraz „Inwazję z Ganimedesa” Philipa K. Dicka i Raya Nelsona.

Pantera, scenariusz i rysunki Brecht Evens, przeł. Agnieszka Bienias, Timof Comics 2018

pantera-okładkaPantera to bardzo atrakcyjny wizualnie komiks. Różnorodność form, operowanie kolorem, kompozycja plansz – wszystko to sprawia, że mamy ochotę do niego zajrzeć, a pierwsze kilka stron może nam podsunąć błędny pomysł, aby kupić go w prezencie dziecku. A teraz możecie uwierzyć mi na słowo i zaryzykować 99 PLN, żeby dowiedzieć się, czemu nie jest to książka dla dzieci, ale naprawdę warto ją mieć. Abo czytać dalej. Niestety, żeby przedstawić ten komiks, muszę streścić całość, co może nieco zmienić sposób kontaktu z lekturą / oglądaniem. Jego wielką zaleta jest bowiem to, jak powoli wkrada się niepokój i budzi się nasza podejrzliwość. Czy to naprawdę jest niewinna opowiastka?

Oto mała Krystynka jest smutna po śmierci swojej kotki, Panny Kocinki. Mieszka tylko z dobrodusznym tatą; jak później się dowiemy, kiedy była mała, jej mama powiedziała, że ma taty dosyć, wsiadła do samochodu i odjechała. Krystynka kładzie się spać, wciąż przeżywając odejście kotki, a wtedy z szuflady wyłania się bardzo kolorowa i zmiennokształtna pantera. Pantera opowiada dziewczynce bajki, dokładnie takie, jakie chce ona usłyszeć, wymyśla zabawy, przytula, pociesza. Zaczyna się jednak dziać coś groźnego – znika ulubiony miś dziewczynki, przedtem próbując ją ostrzec przed panterą. Ale może jest tylko zazdrosny? Potem wraca jako jakiś zombiak, a w dniu jej urodzin przyprowadza ze sobą grupkę niezbyt przyjemnych stworów. Zabawy z nimi stają się nieprzyjemne, w końcu rozbierają małą, ale to przecież tylko zabawa w doktora? I pantera zawsze staje w jej obronie. Jednak ostatecznie kolorowy świat bajek niknie w szufladzie i pozostaje tylko czarny, niepokojący wir.

Pierwsza myśl, która pojawia się po zamknięciu albumu – przynajmniej dla mnie – była taka, że to dziecko jest molestowane przez ojca. Ale może to tylko opowieść o dorastaniu, o tym, że bajki przestają wystarczać, a świat bywa groźny? Na pewno jest w tej grozie coś seksualnego, chociaż nigdzie nic nie jest powiedziane wprost. Kiedy oglądam komiks jeszcze raz, znajduję wiele niepokojących szczegółów. W stosunku pantery do dziecka jest coś niewłaściwego, wręcz lubieżnego. Trochę za dużo tego przytulania, jakieś masaże, lizanie. Widać, że Krystynka czasem czuje się z tym nieswojo. Relacja pantery z dzieckiem wydaje się po prostu uwodzeniem. W końcu Krystynka nie chce już spać przytulona do pantery ani słuchać jej bajek.

Ale czy złapiemy ojca za rękę? To są drobiazgi. Widzimy go gdzieś na dalszym planie, kiedy ogląda telewizję, a tam widać nagą kobietę. Ale to przecież nic nadzwyczajnego w filmach dla dorosłych. Droga do chińskiej restauracji na urodzinową kolację Krystynki prowadzi do dzielnicy sex shopów i agencji towarzyskich, ale to szczegół, który łatwo można przeoczyć. Garnitur ojca, kiedy wchodzi do sypialni córki, do złudzenia przypomina piżamę. Ale może to jednak tylko nasza obsesja na punkcie pedofilii i molestowania? Raczej nie. Wyobraźnia i mechanizmy obronne, które długo chronią dziewczynkę przed prawdą o ojcu, działają także w nas.

W każdym razie jest w tym komiksie coś bardzo mrocznego, niepokojącego, wręcz przerażającego, co towarzyszy nam przy lekturze, początkowo gdzieś na granicy świadomości, bez drastycznych scen, dosłowności. To naprawdę imponujące, w jaki sposób udał się autorowi osiągnąć ten efekt.

Tarantino opowiedziany przez Jarmuscha

czytaj także

***
Cixin Liu, Koniec śmierci, przeł. Andrzej Jankowski, Rebis 2018

Sądzę, że należy to nazwać „historią”, ale ponieważ mogę się opierać tylko na własnej pamięci, brakuje temu niezbędnej dla prac historycznych dokładności i ścisłości. Nie można tego nawet nazwać „przeszłością”, ponieważ przedstawiane przeze mnie wydarzenia nie miały miejsca w przeszłości, nie rozgrywają się teraz i nie nastąpią w przyszłości.

Trzeci i ostatni tom cyklu Wspomnienia o przeszłości Ziemi. Chiński hit hard SF. Hard to znaczy, że sporo tu science i o tyle, o ile to możliwe, wszystko zgadza się z aktualnym stanem wiedzy, a nawet jeśli ją przekracza – bo w końcu musi – to ten pomysły nie są wytrząsane z rękawa, tylko jednak jakoś wyprowadzane z tejże wiedzy. Żyjemy w świecie, który ma trzy wymiary i czas, oraz tym przewidywanym przez teorię strun, czyli mającym znacznie więcej wymiarów. Dużo tu pomysłów związanych z możliwościami dotarcia do nich, ale to nie jest takie proste. (Na razie fizyka twierdzi, że niemożliwe). Ważna jest także pewna stała, czyli prędkość światła w próżni. Co by się stało, gdyby dało się ją zmienić?

Kto przeczytał poprzednie dwa tomy, pewnie będzie chciał się dowiedzieć, co dalej. Ale może lepszą opcją jest przeczytanie całości? Szkoda, że w trzecim tomie redakcja poskąpiła czytelnikom choćby najkrótszego streszczenia poprzednich części, bo jednak z czasem różne szczegóły zacierają się w pamięci. Ja w każdym razie cieszę się, że dotrwałam do zakończenia.

Przypomnę w skrócie, że w pierwszym tomie represjonowana przez chińskie władze fizyczka wysyła w kosmos prośbę do kosmitów, żeby zniszczyli Ziemię. W kolejnym kosmici odpowiadają, ruszają na podbój. Dotrą do Ziemi za 400 lat. Tyle czasu ma ludzkość na wymyślenie sposobu obrony i taki sposób wymyśla. Jest on bardziej polityczny niż technologiczny, rodem z czasów zimnej wojny.

Czy porządek na Ziemi mogą zrobić tylko kosmici?

Ostatni tom jest jeszcze grubszy niż też całkiem opasłe poprzednie. Obejmuje okres około 190 mln lat, to właściwie niewiele stron jak na taki rozmach czasowy. Historia Ziemi zostaje wpisana w historię naszego wszechświata, po którym może nastąpi kolejny wielki wybuch i powstaną kolejne wszechświaty. Wspaniały jest opis zagłady Układu Słonecznego, a więc przy okazji i Ziemi. Chciałabym to zobaczyć, choćby jutro. I chociaż ludzkość wydawała się nieźle przygotowana na gwiezdne wojny, do zagłady dochodzi w sposób zupełnie nieoczekiwany. Garstka ludzi jednak ocaleje i bardzo będzie chciała pozostawić po sobie jakiś ślad, informację o naszej cywilizacji.

Takiego prawdziwego, porządnego SF nie czytałam od niepamiętnych czasów. I nawet nie byłam pewna, czy chcę. Okazało się, że tak.

Fantastyka feudalna, kosmiczna i genetyczna

***
Philip K. Dick, Ray Nelson, Inwazja z Ganimedesa, przeł. Maciej Szymański, Rebis 2018

Inwazja-z-GanimedesaO trzeciej nad ranem na stoliku nocnym Rudolpha Balkaniego, szefa Biura Badań Psychodelicznych, zadzwonił wideofon.

Przeczytałam tę powieść z rozpędu. Miałam chyba apetyt na kolejną inwazję z kosmosu. Chociaż Dick, wiadomo, to jednak coś innego. Ale poza tym to jego wczesna książka, dopiero zaczynał swoje przygody z LSD itp. i jeszcze nie rozbłysnął jego geniusz. Napisana we współpracy z dość przeciętnym twórcą klasycznej SF. Nawet autor wstępu przyznaje, że nie jest to najlepsza powieść Dicka. No nie jest.

Ale kosmici są zabawni – nie mają ani rąk, ani nóg, za to bardzo długie języki. Odnóża zanikły im ze względu na bardzo klasowy charakter ich społeczeństwa – nie są im potrzebne, bo obsługują ich liczni wasale. Kolonizacja Ziemi jest dosyć łagodna i nie brakuje kolaborantów, bo jakoś daje się z tym żyć. Opór stawiają tylko Negrzy, którzy – dyskryminowani, żyjący na marginesie świata białych – zachowali jeszcze siłę i determinację. Ale to jednak jest Dick – najważniejsi okażą się psychiatrzy. Telepatia, hipnoza, różne ponadnormalne doświadczenia, satori… I oczywiście problem, co jest rzeczywiste, a co jest tylko złudzeniem. Czyta się to błyskawicznie i bywa zabawne.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij