Czytaj dalej, Weekend

Eklöf: Doświadczanie ciemności

Ćmy mają najbardziej wyjątkowy zmysł węchu w całym królestwie zwierząt. Ich czułki wykrywają cząsteczki zapachowe tak skutecznie, że zlokalizowanie kwiatu lub partnera z dużej odległości nie stanowi dla nich problemu. Posiedź chwilę w ciemności, obserwując wędrówkę motyli nocnych, a wkrótce dostrzeżesz niewidoczne dla oczu szlaki zapachowe.

Nocne inwentaryzacje [autor jest badaczem nietoperzy, zajmującym się ich inwentaryzacją i konsultacjami dla szwedzkich instytucji przyrodniczych – przyp. red] często rozpoczynam podobnie: siadam w jakimś spokojnym miejscu, najchętniej nad wodą. Nalewam kawy do kubka i pozwalam mojemu mózgowi pasywnie odbierać wszystkie wrażenia, których dostarcza zmierzch. Para z termosu łączy się z mgłą powstającą nad wodą wskutek spadku temperatury. Pieśń ptaków się przerzedza, coraz wyraźniej wybrzmiewają szeleszczące głosy pasikoników, a las przypomina ciemnozieloną kotarę.

W miesiącach letnich w krajach Północy przejście dnia w noc potrafi zająć dłuższą chwilę, jakby światło i aktywność życiowa grały na zwłokę. Podczas tej chwili zawieszenia zwierzęta dzienne spotykają nocne, a słabnący trel ptaków wtóruje energicznym uderzeniom skrzydeł słonki oświadczającej, że mimo wszystko zapadł już zmierzch. W tropikach przejście to odbywa się szybko, jakby zapadła kurtyna w teatrze. Mrok wypiera światło reflektorów, scena i publiczność pozostają, za to do gry wchodzą nowi aktorzy.

Na pojawienie się nietoperzy trzeba czasem zaczekać. Właściwie jestem w pracy, więc mógłbym spożytkować ten czas, czytając coś na ekranie, robiąc notatki i planując kolejny dzień. Może i byłbym dzięki temu bogatszy, to znaczy zarabiałbym więcej w przeliczeniu na godzinę. Ulegam jednak temu, co niemierzalne.

Chcę wierzyć, że w długofalowej perspektywie pracuję efektywniej, kiedy poddaję się tej naturalnej pauzie i pozwalam na to, by mrok zapadał we własnym tempie. Doświadczanie natury niekoniecznie czyni mnie lepszym inwentaryzatorem, ale na pewno bardziej harmonijnym badaczem. Gdybym dał się rozproszyć święcącym ekranom i wyskakującym powiadomieniom, straciłbym koncentrację oraz zdolność widzenia w ciemności.

Dla zanieczyszczenia świetlnego „pstryk” nigdy nie następuje

W gruncie rzeczy nawet latarki czołowej używam sporadycznie, żeby maksymalnie czerpać z widzenia skotopowego. Inaczej nie dostrzegłbym pogoni chrząszczy biegaczy za małymi owadami ani wyjątkowego migotu pajęczyn w świetle księżyca. Wiele by mnie ominęło: wędrujące ślimaki i grzyby połyskujące same z siebie. Tak, nawet pewne gatunki grzybów wykazują zdolność bioluminescencji, tej samej, która odpowiada za efekt mlecznego morza i świecenie świetlików. Dzięki niej wabią do siebie muchy, chrząszcze i mrówki, które roznoszą ich zarodniki.

Zjawisko to jest bardzo powszechne w lasach tropikalnych, ale i w Szwecji mamy opieńkę miodową, której grzybnia, czyli nitkowate ciało, lśni delikatnie na zielono. Mówi się, że w przeszłości kawałki drewna porośniętego opieńkami pomagały ludziom orientować się w terenie podczas nocnych wypraw. Niewykluczone, że i dziś w oczach zwierząt, których widzenie nocne jest dużo lepsze niż nasze, opieńki jarzą się jak latarnie.

Czasem wyobrażam sobie, jak zwierzęta aktywne nocą odczuwają swoją egzystencję w mroku i jak ich mózgi odbierają bodźce zmysłowe. Kiedy tak stoję, wokół mnie połyskują w świetle księżyca setki białych, niepozornych za dnia kwiatów. Postrzegam to jako subtelne piękno, jednak dla zwierząt, które widzą w ultrafiolecie, podłoże pstrzy się jak pomalowany fluorescencyjną farbą parkiet na dyskotece. I choć zdolność widzenia u zwierząt jest nam w teorii dobrze znana, to naszymi doświadczanie ciemności wyjątkowo okrojonymi zmysłami nigdy nie pojmiemy, jak rzeczywiście odbierają one bodźce z otoczenia.

Co szkodzi lasom bardziej niż katastrofa klimatyczna? Rządy Lasów Państwowych

Filtry w aparatach i tworzone przez maszyny zniekształcone obrazy pozwalają nam na pewne przypuszczenia, nigdy jednak nie spojrzymy tak naprawdę oczami owada ani kota. W latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia w znanym artykule „Jak to jest być nietoperzem?” filozof Thomas Nagel podkreślał, że nie jesteśmy w stanie oddać ludzkim językiem świata doznań nietoperza, tak jak nie bylibyśmy w stanie opisać świata Marsjanina. Jedynie osobniki należące do tego samego gatunku mogą wzajemnie zrozumieć swoje przeżycia, a jeśli pójdziemy o krok dalej niż Nagel, zauważymy, że nie jest nam nawet dane wiedzieć, jak to jest być innym człowiekiem. Dysponujemy w końcu tylko własnymi zmysłami, filtrami i interpretacjami.

Kiedy jednak oddalimy się od szlaków komunikacyjnych, przyjmiemy rolę obserwatorów i pozwolimy ciemności do siebie dostąpić, wnet doznamy wyraźnej bliskości z nocnym życiem natury. W mroku dominują inne zmysły niż wzrok, dźwięki i zapachy zmieniają się powoli i niezauważalnie, czuć wilgoć powietrza na skórze. Lelek zwyczajny, który jest ptakiem zmierzchowym, przelatuje z sugestywnym brzękiem, którego nie sposób pomylić z niczym innym. Niesie się skrzek żab, nur czarnoszyi wykrzykuje z oddali melancholijne strofy, a w tle cicho szumi woda.

Słuchaj podcastu „O książkach”:

Spreaker
Apple Podcasts

Stopniowo aktywujemy widzenie skotopowe. Czujemy, jak budzą się do życia nocne kwiaty – wypuszczając swoje cząsteczki zapachowe, lepnica i podkolan rysują na wietrze ślad, którym podążą zapylacze na drugiej zmianie. Wczesne lato, z rozciągniętym w czasie zmierzchem, należy do bzu. Mówi się, że ludzie urodzeni o północy mogą każdej niedzieli ujrzeć w krzakach bzu duchy. W sierpniu tytuł króla letnich nocy przejmuje wiciokrzew pomorski z charakterystycznie uformowanym kwiatostanem. Pozostawia on w powietrzu ślady zapachowe wabiące motyle z rodziny sówkowatych, które dzięki długim ssawkom zaspokajają głód nektaru i zapylają roślinę.

Ćmy, czyli motyle nocne, mają najbardziej wyjątkowy zmysł węchu w całym królestwie zwierząt. Ich czułki wykrywają pojedyncze cząsteczki zapachowe tak skutecznie, że zlokalizowanie kwiatu lub partnera z odległości kilku kilometrów nie stanowi dla nich problemu. Posiedź chwilę w ciemności, obserwując mozolną wędrówkę motyli nocnych, a wkrótce dostrzeżesz niewidoczne dla oczu szlaki zapachowe. W roli zapylaczy ćmy są równie ważne, jak aktywne za dnia pszczoły, a nawet obsługują więcej gatunków kwiatów, przez co ich wkład w utrzymanie naszych ekosystemów w niezmienionym stanie jest bezcenny.

**

Fragment książki Manifest ciemności Johana Eklöfa, która ukazała się w Wydawnictwie Krytyki Politycznej.

*

Johan Eklöf – zoolog i pisarz, pasjonat geologii i historii, najbardziej znany szwedzki badacz nietoperzy. Na co dzień zajmuje się inwentaryzacją zwierząt, konsultacjami dla szwedzkich instytucji przyrodniczych i organów administracyjnych oraz działalnością edukacyjną w ramach projektu „Nattbakka Natur”. Jest autorem licznych książek naukowych i popularnonaukowych o nietoperzach i o ewolucji życia na Ziemi, przeznaczonych dla dzieci i młodzieży.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij