Kraj

Salecl: Cierpienie w supermarkecie

okladka-salecld-01

Skupienie się na swoich wyborach sprawia, że nie widzimy innych ludzi, nie angażujemy się politycznie – mówi autorka „Tyranii wyboru”.

Agnieszka Jucewicz: Twierdzi pani, że w dzisiejszym świecie niezliczone możliwości wyboru potęgują lęk: żyjemy w ciągłym napięciu, czujemy się pogubieni, niezdecydowani albo kompulsywni. Jak to możliwe, że coś tak dobrego jak możliwość wyboru stało się czymś tak złym?

Renata Salecl: Kapitalizm wmówił nam, że w każdej sferze życia, nie tylko w sklepie, jesteśmy w stanie dokonywać racjonalnych wyborów. Że wystarczy być dobrze poinformowanym, wiedzieć, czego się chce, żeby dokonać wyboru idealnego. Więc próbujemy temu sprostać – spędzamy mnóstwo czasu na zbieraniu informacji, radzimy się ekspertów, śledzimy opinie innych. Ale zapomnieliśmy, że bardzo często wybieramy nie to, czego tak naprawdę potrzebujemy, tylko to, co społeczeństwo postrzega jako pożądane, że często wybieramy coś tylko dlatego, że inni to mają – nie dlatego, że sami tego chcemy. W rzeczywistości nasze wybory są o wiele mniej niezależne i świadome.

Cierpienie też wynika stąd, że jak już się dokona wyboru, to często towarzyszy temu poczucie straty: a może gdybym wybrał coś innego, byłoby lepiej?

Rozczarowanie jest wpisane w wybór, na tym opiera się całe społeczeństwo konsumpcyjne. Nieusatysfakcjonowany klient to najlepszy klient. Gwarantuje, że ciągle będzie szukał czegoś, co go w końcu zaspokoi. Spece od marketingu bardzo dobrze znają ten mechanizm i go wykorzystują, sprzedając jeszcze nowsze, jeszcze lepsze, bardziej udoskonalone modele czegoś, co już mamy. Podobnie z rzeczami, które są drogie. Wydaje nam się, że jak na przykład krem do twarzy jest drogi, to znaczy, że jest lepszy, skuteczniejszy, co nie zawsze jest prawdą.

Ale to niezaspokojenie to jest w ogóle część ludzkiej natury. Ten nasz wieczny głód powoduje też, że piszemy książki, wymyślamy nowe rzeczy, rozwijamy się.

Dlaczego uwierzyliśmy w to, że wybór to coś racjonalnego, że to, jak wygląda nasze życie, zależy wyłącznie od nas? Że takie sprawy jak przeznaczenie, przypadek przestają mieć znaczenie?

Od samego początku kapitalizm opierał się na idei self-made mana, człowieka, który zawdzięcza wszystko wyłącznie sobie i który jest w stanie przekroczyć sztywne granice klas dzięki swojej ciężkiej pracy i wysiłkowi. Człowieka, który jest się w stanie udoskonalić. Z czasem poczucie, że to, kim jesteśmy, jest wyłącznie kwestią właściwych wyborów i leży w naszych rękach, zaczęło się rozrastać, a dzisiaj przeniosło się praktycznie na wszystkie sfery życia.

Na przykład jakie?

Kiedy moi rodzice byli młodzi, czyli 50–60 lat temu, kwestia tego, czy mieć dzieci, czy nie, nie była czymś, co ludzie świadomie poddawali pod dyskusję. Nie siedzieli i nie zastanawiali się, czy ich na to stać, czy mieszkanie jest wystarczająco duże, czy to właściwy moment w karierze, czy to na pewno właściwa osoba – dzieci się po prostu miało lub nie, jeśli nie mogło się ich mieć. Podobnie jest dziś z ciałem, a raczej z obsesją na punkcie ciała, które można dowolnie rzeźbić i zmieniać dzięki ćwiczeniom, operacjom plastycznym i różnym innym zabiegom. Próbujemy nawet mieć kontrolę nad tym, czy i jak szybko będziemy się starzeć!

Mamy złudne poczucie wszechmocy i chcemy zapanować nad rzeczami, których nie da się tak naprawdę kontrolować, jak: emocje, zdrowie, to, czy nasze dzieci osiągną w życiu sukces czy nie.

Wydaje nam się, że jesteśmy bogami?

Tak, i to właśnie ta iluzja wszechmocy powoduje, że czujemy się winni, przerażeni i sfrustrowani, kiedy życie jednak udowadnia nam, że tymi bogami nie jesteśmy. Jest jeszcze coś – takie skupienie się na sobie i na swoich wyborach sprawia, że przestajemy widzieć innych ludzi, nie angażujemy się społecznie i politycznie. Nie zadajemy sobie pytań typu: dokąd zmierzamy jako społeczeństwo? W jakie wartości chcemy wierzyć? Pytania te zostały zepchnięte na margines w czasach, kiedy o wyborze myśli się tylko i wyłącznie w kategoriach indywidualnego wyboru.

Narcyzm to choroba współczesności?

Nie tylko narcyzm, ale też – paraliżujący lęk. Wiara, że to od nas wszystko zależy, to straszny ciężar i odpowiedzialność. Do tego proszę dorzucić kryzys ekonomiczny, brak stabilności w miejscu pracy, media, które straszą na każdym kroku – efekt jest taki, że rośnie liczba ludzi chorujących na depresję, uzależnionych, z zaburzeniami odżywiania. Pojawia się też coraz więcej osób, które dosłownie zastygają, kiedy konfrontują się z sytuacją wyboru, i na nic nie mogą się zdecydować. Ani na pracę, ani na związek. W Londynie podobno jest już restauracja, która serwuje tylko jedno danie dziennie i codziennie ustawia się do niej długa kolejka chętnych. To o czymś świadczy.

Znajomi psychoanalitycy podkreślają, że zgłasza się do nich coraz więcej pacjentów, którzy mają problemy z własną tożsamością, nie umieją odpowiedzieć na pytania, kim są, czego chcą, dokąd zmierzają. I czują się przygnieceni obowiązkiem bycia szczęśliwym.

Co to znaczy?

Dzisiaj wszędzie – w mediach, w poradnikach – kwitnie ideologia szczęścia, ludzie wierzą w to, że ich życiowym zadaniem jest bycie szczęśliwym, wystarczy tylko znaleźć „właściwą drogę”.

Ja mam wrażenie, że ta ideologia szczęścia przyniosła raczej więcej cierpienia, bo definicja szczęścia prezentowana w mediach jest często nieosiągalna dla większości ludzi i kiedy za wszelką cenę starają się to szczęście osiągnąć, ale im się to nie udaje, czują się winni, gorsi i w efekcie nieszczęśliwi.

Czytaj całą rozmowę w „Wysokich Obcasach” z 22-23 lutego 2014 r.

Tyrania wyboru Renaty Salecl ukazała się niedawno nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.

Czytaj fragment książki.

Renata Salecl (1962) – słoweńska filozofka, socjolożka i teoretyczna prawa. Pracuje w Instytucie Kryminologii Wydziału Prawa Uniwersytetu w Lublanie. Visiting professor m.in. w London School of Economics i Birbeck College University of London. Autorka m.in. The Spoils of Freedom: Psychoanalysis and Feminism after the Fall of Socialism (1994) i (Per)wersje miłości i nienawiści (wyd. polskie 2009). W 2011 została uznana kobietą roku słoweńskiej akademii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij