Czy władze Warszawy wiedzą, ile budynków zwróciły już osobom prywatnym i o ile w kolejnych latach uszczupli się zasób lokali komunalnych? Jakie są w nich czynsze i kto je wynajmuje? Jest szansa, że informacje te zostaną zebrane dzięki lokatorskiemu monitoringowi warszawskiej polityki mieszkaniowej. Tekst Joanny Erbel.
Pytania o to, kto ma prawo do mieszkania, co robić z dłużnikami, jak władze miasta powinny zarządzać zasobem komunalnym i jak w ogóle chcemy mieszkać, przewijają się raz po raz w debacie publicznej. Widzimy, jak powstają coraz to nowe osiedla kontenerowe. Śledzimy przypadki eksmisji, podpaleń i włamań, które służą zastraszeniu lokatorek i lokatorów. Mało kto wątpi, że bez nowej polityki mieszkaniowej te problemy się rozwiążą. Zdaniem Ireny Herbst o obecnej polityce mieszkaniowej można powiedzieć tylko tyle, że „nie idziemy ani w dobrą, ani w złą stronę – stoimy w miejscu. Niestety nie ma żadnej polityki mieszkaniowej”.
Wprawdzie władze warszawskiego Śródmieścia pod koniec zeszłego roku po raz kolejny zweryfikowały, kto mieszka w miejskich kamienicach, i odzyskały kolejne lokale, ale wciąż zbyt mało, żeby zlikwidować kolejkę oczekujących na mieszkanie. Walka o lepszą politykę mieszkaniową wymaga nie tylko wypracowania alternatywnych scenariuszy, zbadania różnych jej modeli i wybrania tego, który w lokalnych kontekście ma szanse się sprawdzić najlepiej, lecz także zdobycia rzetelnych informacji o stanie obecnym. A takich brakuje.
Z brakiem dostępu do danych boryka się np. Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów. Władze Warszawy regularnie odmawiają wydania informacji o skali reprywatyzacji. Ostatnio Stowarzyszeniu odmówiło Biuro Gospodarki Nieruchomościami. Powołało się na opinię, że WSL reprezentuje "jedynie część – a nie całość, mieszkańców Warszawy oraz nie wykazało, w jaki sposób uzyskane dane zostaną wykorzystane do poprawy funkcjonowania organów administracji i lepszej ochrony interesu publicznego".
W sierpniu decyzję tę – po odwołaniu WSL – uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze, od czego z kolei odwołała się prezydent Warszawy. Wojewódzki Sąd Administracyjny orzekł, że prezydentowi nie przysługuje prawo składania skargi w tej sprawie. Według sądu doszło „do kuriozalnej sytuacji, w której organ I instancji zaskarżył do sądu administracyjnego decyzję organu wyższego stopnia, który kontrolował jego rozstrzygnięcie w administracyjnym toku instancji".
Odmowa udzielenia informacji o skali i zasięgu reprywatyzacji każe postawić pytanie, czy władze Warszawy w ogóle wiedzą, ile budynków już zwróciły osobom prywatnym oraz o ile w kolejnych latach uszczupli się zasób lokali komunalnych. Brakuje również dostępnych danych o zasobach komunalnych, wysokości czynszów, typie najemców, stanie technicznym budynków. Jest szansa, że takie informacje upubliczni „Lokatorski monitoring warszawskiej polityki mieszkaniowej”.
Badanie to będzie w 2012 r. realizować Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów dzięki wsparciu finansowemu Fundacji Stefana Batorego. Przeprowadzenie monitoringu jest kluczowe, bo właśnie dobiega końca „Wieloletni program gospodarowania mieszkaniowym zasobem miasta st. Warszawy na lata 2008–2012”, a władze miasta przygotowują się do opracowania programu na kolejne pięć lat. Jak czytamy w założeniach lokatorskiego monitoringu, "program na lata 2008–2012 miał przyczynić się m.in. do zwiększenia dynamiki publicznego budownictwa mieszkaniowego, zwiększenia dostępu do lokali komunalnych i socjalnych, racjonalizacji czynszów w zasobach miejskich oraz poprawy stanu technicznego tego zasobu”. Brakuje jednak informacji o efektach programu: nie ma ich ani na stronach internetowych urzędu, ani nigdzie indziej.
Celem „lokatorskiego monitoringu" będzie zgromadzenie informacji o polityce mieszkaniowej i zaproponowanie zmian. Najpierw zostaną zebrane dane o realizacji celów związanych z budownictwem mieszkaniowym i pozyskiwaniem lokali na potrzeby miasta od 1 stycznia 2008 do 30 sierpnia 2011 r., realizacji remontów (w tym samym okresie), wprowadzeniu przez dzielnice „stref czynszowych”, wdrożeniu nowych zasad ustalania czynszów za lokale komunalne przez władze dzielnic. Analizowane będą też: wpływ programu na realizowanie przez miasto obowiązku przyznawania lokali komunalnych i socjalnych uprawnionym, liczba eksmisji z zasobu miejskiego (z uwzględnieniem ich powodów) oraz skala zjawiska zadłużenia czynszowego. Zbadane będą społeczne aspekty programu: przeprowadzenie konsultacji społecznych czy adekwatność założeń programu do potrzeb mieszkaniowych.
Drugim etapem będzie nawiązanie kontaktu z mediami i rozpoczęcie debaty publicznej. W październiku odbędzie się konferencja połączona z prezentacją wyników badań i promocja filmu dokumentalnego o warszawskiej polityce mieszkaniowej. Organizatorzy mają nadzieję na zainteresowanie sprawami mieszkaniowymi ludzi świata nauki, zwłaszcza nauk społecznych. Odbędą się otwarte dyskusje między organizacjami lokatorskimi a władzami Warszawy. Informacje zebrane w czasie badań posłużą do sformułowania rekomendacji zmian w polityce mieszkaniowej.
„Lokatorski monitoring” nie odpowie na wszystkie pytania. Będzie się opierał na danych zebranych przez urzędy; z ankiet nie dowiemy się np., co się dzieje z mieszkańcami zreprywatyzowanych kamienic albo jakie są skutki zaniechania opieki nad takimi osobami. Możemy jedynie śledzić pojedyncze historie. Zbadanie skali tego zjawiska nie jest możliwe za pomocą grantu przyznawanego Stowarzyszeniu. Konieczny byłby monitoring prowadzony przez władze miasta.
Wyniki „lokatorskiego monitoringu” na pewno ujawnią więcej braków w naszej wiedzy. Miejmy nadzieję, że jednym ze skutków debaty będzie usunięcie tych białych plam.