Błazenada w tym stylu nie może mieć happy endu

W tych okolicznościach objawia się jedna z wielu twarzy politycznego cynizmu Polaków, o którym piszą Sadura i Sierakowski. Tym razem widzimy twarz opozycyjną, szybko nabierającą wypieków konfederacyjnych.
Donald Tusk. Fot. Jakub Szafrański

Ta historia okazuje się także historią PO i III RP. Konstytucjonalista Rzepliński bronił Gostynina z konstytucją na ustach. Tusk w imię Europy broni pisowskich pograniczników łamiących prawo UE. I zgrywa bohatera, który ocali demokrację przed Kaczyńskim, małpując Kaczyńskiego.

Euforia, która wybuchła po sukcesie marszu 4 czerwca, była dla Tuska zastrzykiem wody sodowej. Do głowy uderzyła mu buta. Wyborców konserwatywno-liberalnych, a nawet część lewicowych, mamy zaklepanych na amen – kombinuje lider PO. Teraz przyszedł czas na poszerzenie łowiska.

Stąd wypad antyimigranckim quadem na brunatny grunt. Czeka tam polityczne złoto, a przynajmniej procentowe grosiwo dla odważnego liberała, który prześcignie Kaczyńskiego w polowaniu na „obywateli z państw takich jak Islamska Republika Iranu czy Islamska Republika Pakistanu”.

Błazenada brzęcząca szabelką

Oczywiście cała ta szarża „antyislamistyczna” jest cyniczną szopką. Tusk osobiście nie wierzy w to, że Polakom grożą hordy imigrantów i wzniecane przez nich „brutalne zamieszki”. Nie wierzy w to także jego elektorat. Z sondażu przeprowadzonego przez IPSOS pod koniec czerwca wynika, że jedynie 17 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej odczuwa negatywne emocje wobec ludzi z Azji, Afryki i Bliskiego Wschodu.

Skąd zatem Tuskowy kabaret i strojenie marsowych min à la Duce Duda? „Polacy muszą odzyskać kontrolę nad swoim państwem i jego granicami!” – pokrzykuje przewodniczący. Ale to ściema, szyta grubymi nićmi i łatwa do rozszyfrowania. W istocie chodzi w niej o przejęcie kontroli nad ramami debaty publicznej i ustawienie siebie w roli machera, który dla własnych korzyści zmonopolizuje retorykę policyjnej paniki.

Do tej pory takim monopolistą był żandarm Kaczyński. Przez ostatnie lata skutecznie trząsł całą ramą, elektryzując własny elektorat i terroryzując swoich wrogów. Teraz Tuskowi wpadła pod rogatywkę sprytna myśl. Kaczora Dyktatora pogonić jego własną szabelką.

W tej sytuacji lud platformerski przyklaśnie spryciarzowi, ale nie dlatego, że „naprawdę” boi się np. Senegalczyków, którzy wymordują „nasze kobiety”. Przyczyna jest inna. Zwolennicy Tuska będą mu klaskać, ponieważ myślą, że ksenofobiczna szabelka to dziś „naprawdę” dobry bat na Kaczyńskiego.

W tych okolicznościach objawia się jedna z wielu twarzy politycznego cynizmu Polaków, o którym piszą Sadura i Sierakowski. Tym razem widzimy twarz opozycyjną, szybko nabierającą wypieków konfederacyjnych. Właśnie – quad Tuska wiezie liberalną klientelę dokładnie tam, gdzie Mentzen już dawno dowiózł własną.

Polityczny cynizm Polaków. Raport z badań socjologicznych

Szczucie na Żydów? Bądźmy poważni, to nie jest antysemityzm na serio. Takie po prostu są reguły gry w kampanii wyborczej. To się nazywa marketing polityczny! I teraz na tej samej zasadzie „pragmatyczny” elektorat PO propsuje Tuskową demagogię. To przecież nie żadna ksenofobia, po prostu nie ma rady, panie dzieju. Tylko tak dosolimy Kaczyńskiemu. Tusk wcale „nie atakował imigrantów” – klaruje Paweł Wroński w „Wyborczej”. „Atakował PiS, który z jednej strony nimi straszy, gania ich po lasach niczym zaszczute zwierzęta, a równocześnie sprowadza setkami tysięcy do pracy”.

Od szabelki do seppuku? 

Rozwój całej sytuacji nie powinien zaskoczyć tych, którzy pamiętają policyjny populizm PO. Dawniej wyciągano szabelkę, by obiecywać kastrację pedofilów. Potem zagoniono szabelką „bestie” do koncentracyjnego psychiatryka w Gostyninie. Wszystko dla doraźnych korzyści w sondażach.

Czy fakty nas wyzwolą?

Ale na dnie tego dna jest jeszcze głębsze dno. Podręcznikowo opisał je Marks w 18 brumaire’a Ludwika Bonaparte. Otóż konserwatywno-liberalna burżuazja ględzi o demokracji, republice, wolności i konstytucji – ale jej polityka w istocie prowadzi do „prymitywnego panowania szabli i habitu”. Innymi słowy, do zaorania republiki przez najbardziej reakcyjne i represyjne przesądy oraz tych, co zbijają kapitał na handlu przesądami.

Kozak: Po marszu 4 czerwca Tusk awansuje na Bonapartego

W takim klimacie dominuje wykastrowana prawda i kłamstwo parodiujące prawdę. W tym krajobrazie paradują „bohaterzy bez czynów bohaterskich” i „konstytucjonaliści jawnie spiskujący przeciw konstytucji”. Finał tej farsy jest katastrofalny. Liberalna demokracja w habicie patroszy samą siebie szablą żandarma.

Mimo wszystkich różnic ta historia okazuje się także historią PO i III RP. Konstytucjonalista Rzepliński bronił Gostynina z konstytucją na ustach. Tusk w imię Europy broni pisowskich pograniczników łamiących prawo UE. I zgrywa bohatera, który ocali demokrację przed Kaczyńskim, małpując Kaczyńskiego.

Błazenada w tym stylu nie może mieć happy endu. Ale my jako obywatele wciąż mamy możliwość wyboru. W bałamutnym wywiadzie, jakiego Tusk udzielił Anne Applebaum zaraz po swoim powrocie do krajowej polityki – inspirujący był tylko sam tytuł: Wybór.

Otóż to, wciąż jeszcze nie musimy popełniać seppuku. Zwłaszcza lewica powinna mówić głośno: Nie głosujmy na tego żandarma! Opiłujmy go z szabli, obedrzyjmy z habitu. Niewykluczone, że pacjenta trzeba zawinąć w kaftan i wysłać na terapię. Po drodze powinien się zatrzymać, by podumać nad sobą – w Gostyninie i Usnarzu.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Tomasz Kozak
Tomasz Kozak
Marksista
Łączy sztuki wizualne z filozofią, literaturoznawstwem i naukami politycznymi. Autor książek: Wytępić te wszystkie bestie? (2010), Akteon. Pornografia późnej polskości (2012), Poroseidy. Fenomenologia kultury trawersującej (2017). Aktualnie pracuje nad książką inspirowaną zaproponowanym przez Marka Fishera pojęciem libertariańskiego komunizmu.
Zamknij