Oleksij Radynski

Czy Beata Szydło jest uchodźcą?

Wiadomość o tym, że w Polsce przebywa milion uchodźców z Ukrainy, dotarła do mnie we Wrocławiu. Wzbudziło to we mnie pewien niepokój.

Wiadomość o tym, że w Polsce przebywa milion uchodźców z Ukrainy, dotarła do mnie we Wrocławiu. Wzbudziło to we mnie pewien niepokój. Natychmiast zacząłem się zastanawiać, czy i ja znalazłem się w tej grupie. Być może przegapiłem jakieś nocne głosowanie w Sejmie, na skutek którego każdy przebywający w Polsce Ukrainiec został uznany za uchodźcę? Wiem natomiast, że w zeszłym roku aż 2 (słownie: dwóch) obywateli Ukrainy – z czterech tysięcy aplikujących – otrzymało w Polsce azyl. Nie zauważyłem też, aby w pierwszych dwóch tygodniach stycznia Polskę zalała fala uciekinierów, podobna do tej, która zdarzyła się w zeszłym roku w Niemczech. Skąd w takim razie wziął się ten milion?

A jednak najważniejsze pytanie, oczywiście, dotyczy tego, co właściwie ze słów Beaty Szydło wynika dla Ukraińców przebywających w Polsce. Skoro jesteśmy uchodźcami, być może należy nam się jakiś socjal? Ja na przykład przyjechałem do Polski na niecałe dwa tygodnie, ale skoro polski rząd tak nagle zmienił niechęć wobec Ukraińców w miłość, to mogę się zastanowić, czy nie zostać tu na dłużej. W końcu gdzieś obok przebywa milion moich rodaków. Nic zresztą dziwnego, że na co dzień tego nie widać. W odróżnieniu od uchodźców z Bliskiego Wschodu nie różnimy się od większości Polaków ani kolorem skóry, ani kulturowo. A najważniejsze, że – tak samo jak większość polskiego społeczeństwa – nigdy nie obrażamy ani nie molestujemy kobiet, więc nic podobnego do wydarzeń w Kolonii Polkom nie grozi.

Żeby się zorientować, co nam, Ukraińcom, wróżą słowa Beaty Szydło, przyjrzyjmy się bliżej jej przemówieniu w Brukseli. „Mówicie państwo o migrancji, o migrantach – powiedziała. – To jest poważny problem”. Trudno powiedzieć, co według polskiej premier jest tutaj poważnym problemem. Być może ta właśnie migrancja – zupełnie nowe pojęcie, z którym nauki społeczne nie miały dotąd do czynienia. A może problemem jest to, że państwo eurodeputowani wciąż mówią o migrantach?

Słuchamy dalej: „Polska przyjęła około miliona uchodźców z Ukrainy. Ludzi, którym nikt nie chciał pomóc. Oni dzisiaj są u nas i pomagamy im. O tym też trzeba rozmawiać”.

Rozumiem, że zatrudniając na czarno panią z Ukrainy do sprzątania czy opieki nad starszymi rodzicami, jednocześnie pełnicie ważną misję humanitarną: pomagacie uchodźcom, którym nikt inny nie chciał pomóc. Fajnie macie!

Złudzenia rozwiały się się po przeczytaniu oświadczenia ambasadora Ukrainy w RP, Andrija Deszczycy, który stwierdził, że na terenie Polski rzeczywiście może przebywać do miliona Ukraińców. Według ambasadora ci ludzie nie są jednak uchodźcami, tylko migrantami ekonomicznymi. Ja jednak znam cenę słowa pani premier! Skoro dobra zmiana, to dobra zmiana. Skoro migrancja, to migrancja.

Sprawę jeszcze bardziej utrudnił rzecznik rządu Beaty Szydło Łukasz Bochenek: „Pani premier bardziej chodziło o to, żeby pokazać, że liczba Ukraińców, którzy w ostatnich latach przyjeżdżają do Polski, jest bardzo duża”. Jak mamy tę wypowiedź rozumieć? Ja na przykład zauważyłem, że liczba Polaków, którzy przyjeżdżają do Francji, co jakiś czas wzrasta. Na przykład w bieżącym tygodniu. Czy to też dzieje się wskutek tej tajemniczej migrancji? Innymi słowy, czy Beata Szydło jest w Strasburgu uchodźcą? Przecież migrantem ekonomicznym nie jest na pewno. O tym też trzeba rozmawiać.

**Dziennik Opinii nr 22/2016 (1172)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Oleksij Radynski
Oleksij Radynski
Publicysta i filmowiec (Kijów)
Filmowiec dokumentalista, współzałożyciel Centrum Badań nad Kulturą Wizualną w Kijowie. W latach 2011-2014 redaktor ukraińskiej edycji pisma Krytyka Polityczna.
Zamknij