Gospodarka

Gospodarka cyrkularna cudów nie zdziała

gospodarka-cyrkularna

Gospodarka zamknięta nie jest magicznym remedium na problemy zrównoważonego rozwoju. Jest za to wyrazem magicznego myślenia, podobnie jak nadzieja, że rynek sam rozwiąże problemy, które wygenerował. Felieton ekonomiczny Karoliny Safarzynskiej.

Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że kapitalistyczna gospodarka, która miała zapewniać powszechny dobrobyt społeczny, poprawę jakości życia, a także ekonomiczną i polityczną wolność jednostki, stała się źródłem wielu problemów. Od narastających nierówności począwszy, przez powtarzające się kryzysy finansowe, na kosztach dla środowiska – generowanych przez gospodarkę nastawioną na produkcję i konsumpcję oraz nieustający wzrost – skończywszy. Nadmierna produkcja i konsumpcja generują zanieczyszczenia, globalne ocieplenie, wymieranie rzadkich gatunków zwierząt i inne koszty zewnętrzne, z którymi będą się musiały mierzyć kolejne pokolenia.

Jak dotąd nie udało nam się ograniczyć narastania emisji gazów cieplarnianych. Trwają desperackie próby znalezienia jakiegoś magicznego rozwiązania problemów globalnego ocieplenia. Jednym z nich miał być handel emisjami. Kręgom naukowym wydało się to rozwiązanie doskonałe teoretycznie: najpierw ustalimy, ile emisji może generować globalna gospodarka jako całość, a później wprowadzimy pozwolenia na emisje, które zostaną rozdzielone pomiędzy kraje i sektory do wysokości ustalonej kwoty. Żeby nie ograniczać niczyjej wolności i nikomu nie narzucać co można, kiedy i jak produkować, pozwolimy na to, by handel emisjami w ramach wolnego rynku wyznaczył optymalną alokację pozwoleń. System ten się nie sprawdził z wielu powodów, ale jeden z nich polegał na tym, że najwięksi truciciele to zarazem ci, których stać na kupowanie pozwoleń i kontynuowanie działalności.

Magia liczb. Dlaczego nie ufamy ekonomistom, choć czasem powinniśmy?

Obecnie uważa się, że nałożenie na wszystkie produkty podatku, który odzwierciedlałby ich wpływ na akumulację emisji cieplarnianych może rozwiązać problem globalnego ocieplenia. Biorąc jednak pod uwagę, że nie jesteśmy w stanie nałożyć akcyzy na paliwo w wysokości, która by odzwierciedlała w pełni jego szkodliwy wpływ na środowisko, można być pewnym, że podatek od emisji pozostanie niespełnionym marzeniem ekonomistów.

Obydwa te rozwiązania – handel emisjami i podatek węglowy – mają jedną cechę wspólną: opierają się na założeniu, że możemy za pomocą instrumentów gospodarki wolnorynkowej naprawić system od wewnątrz, nie zmieniając nic strukturalnie ani zbyt radykalnie. Obecnie Unia Europejska forsuje zaś kolejny – utrzymany w tym duchu – niebezpieczny projekt gospodarki cyrkularnej, nazywany czasami gospodarką obiegu zamkniętego. Pomysł ten, w dużym skrócie, polega na używaniu odpadów do produkcji kolejnych rzeczy, czyli na stworzeniu obiegu zamkniętego, w którym produkty są używane do odzyskiwania materiałów tak długo, jak się da. EU ma precyzyjne cele, aby do produkcji nowych produktów w 2030 zużywać 65 proc. odpadów komunalnych oraz 75 proc. opakowań. Koniec z tradycyjnym modelem: produkujemy – używamy – wyrzucamy, produkując nieskończoną ilość śmieci. Brzmi bardzo dobrze? Ale tak nie jest.

Najpierw trzeba sobie uświadomić, kto jest największym entuzjastą tej idei, bo na pewno nie kręgi naukowe. Pomysł ten przerabiano już w latach 70. Używanie odpadów do produkcji nowych przedmiotów napotka, po pierwsze, na fizyczne ograniczenia, np. wielu części składowych telefonów komórkowych nie da się po prostu odzyskać, ani tym bardziej użyć do produkcji czegoś nowego. Po drugie, sam proces używania odpadów ponownie jest energo- i pracochłonny. Teoretycznie możemy myśleć o systemie, w którym energię produkujemy z czystych źródeł, a zatem jej zużycie do obróbki odpadów nie stanowiłoby problemu. Na razie jednak dość daleko nam do tego. Po trzecie, pomysł ten daje nam ułudę, że możemy utrzymać obecny system produkcji i konsumpcji, bo odzyskiwanie odpadów umożliwi nam ograniczenie emisji bez konieczności zmiany naszych zachowań. Jest to nadzieja głęboko zakorzeniona w myśleniu ekonomicznym głównego nurtu, że mianowicie da się oddzielić wzrost PKB od zużycia energii, co do tej pory nie okazało się jednak możliwe. Według wyliczeń firmy McKinsey gospodarka cyrkularna może za to wygenerować coroczny zysk wysokości 1,8 biliona Euro do 2030 roku! To przełoży się oczywiście na wzrost gospodarczy, a zatem zwiększy emisje cieplarniane.

Naukowcy obawiają się, że gospodarka obiegu zamkniętego może wygenerować zjawisko odbicia. Pokrótce mówiąc znaczy to tyle, że polityki mające na celu ograniczanie zużycia materiałów mogą mieć skutki przeciwne do zamierzonych i… zwiększać ich zużycie. Zjawisko odbicia pierwszy raz opisał już w 1865 roku William Jevons, który zauważył, że zwiększanie efektywności energetycznej, zamiast zmniejszać zużycie węgla, spowodowało że znalazł on zastosowanie w nowych sektorach, w skutek czego jego zużycie się zwiększyło. Jeżeli bowiem możemy produkować żelazo używając mniej węgla, to zyski firm będą rosnąć, przez co będą mogły produkować więcej żelaza po niższej cenie, generując tym samym nowy popyt. Zjawisko odbicia obserwuje się także w transporcie, gdzie poprawa efektywności spalania paliwa często nie przekłada się na zmniejszenie jego zużycia, generując zamiast tego nowe przejechane kilometry. W przypadku gospodarki obiegu zamkniętego, obawa przed zjawiskiem odbicia zachodzi przede wszystkim dlatego, że produkty pochodzące z odpadów nie są bynajmniej perfekcyjnymi substytutami dla produktów pierwotnych, a poza tym nie przebadano efektów i dostosowań cenowych gospodarki cyrkularnej wprowadzonej na dużą skalę.

Inna ekonomia jest możliwa?

I tu dochodzimy do sedna. Gospodarkę cyrkularną wspiera sektor prywatny i duże korporacje, widząc w niej potencjał produkcyjny oraz nadzieję na ekspansję rynków. Przerabialiśmy to już w przypadku ekonomii współdzielenia, która u swoich podstaw miała zmniejszyć zużycie produktów, tworząc platformy umożliwiające dzielenie się przedmiotami, które rzadko wykorzystujemy. Jeżeli przeciętny samochód jest używany średnio przez mniej niż 10 proc. czasu w ciągu roku, możemy zmniejszyć zużycie materiałów, jeżeli będziemy korzystać z niego wspólnie z sąsiadami. W praktyce nastąpiło coś zupełnie innego. Duże korporacje typu Uber czy Airbnb zdominowały gospodarkę dzielenia się, tworząc nowe rynki. W efekcie osoby, które uprzednio nie myślałyby nawet o jeżdżeniu taksówkami czy o częstych podróżach, zaczęły korzystać z usług tych platform. Wstępnie szacuje się, że efekt zwiększenia ilości podróży w wyniku dostępności Ubera i innych platform typu car-sharing może wynosić nawet 8 procent. Wiele napisano już o wpływie tych korporacji na psucie rynku pracy.

Mamy cię, Uber!

czytaj także

Mamy cię, Uber!

Piotr Szostak

„Ekonomia gospodarki zamkniętej” to nie jest żadna teoria ekonomiczna. Nie opisuje ona procesów przemian gospodarczych, mechanizmów dostosowań cenowych, ani potencjału innowacyjnego gospodarki. Nie pozwala na analizę wpływu tego pomysłu na dystrybucję dochodów czy generowanie nowego popytu. Nie ma też na celu zmniejszenia konsumpcji i produkcji poprzez zmianę strukturalną gospodarki wolnorynkowej, co wydaje się niezbędne do rozwiązania problemu globalnego ocieplenia. W raporcie McKinseya czytamy za to o zwiększaniu wzrostu, możliwościach biznesowych i tworzeniu nowych produktów. Tak więc gospodarka zamknięta na pewno nie jest magicznym rozwiązaniem na problemy zrównoważonego rozwoju. Tak samo jak wyrazem magicznego myślenia jest nadzieja, że rynek sam rozwiąże problemy, które wygenerował.

Nobel za nieracjonalność ekonomii. Dlaczego to ważne?

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Karolina Safarzyńska
Karolina Safarzyńska
Ekonomistka, Uniwersytet Warszawski
Pracuje na Wydziale Nauk Ekonomicznych UW, gdzie uczy finansów i ekonomii behawioralnej. Naukowo zajmuje się badaniem procesów przemian w kierunku zrównoważonego rozwoju. Tytuł doktora uzyskała na Free University w Amsterdamie, odbyła wizyty badawcze w ośrodkach naukowych takich jak WU Vienna University of Economics and Business, Oxford INET, Santa Fe Institute oraz staże w ONZ, WTO, czy Banku Światowym. Jest autorką prac publikowanych w międzynarodowych czasopismach naukowych.
Zamknij