Poprzednie wybory PiS wygrywał dzięki klasie ludowej, ale to klasa średnia zapewniała, że z 30 proc. nagle robiło się ponad 40. A skoro jej idol Kuba Wojewódzki wybrałby faszyzującą Konfederację, byleby mieć nienaruszony portfel, to nie zdziwię się, jeśli klasa średnia jesienią na PiS jednak zagłosuje.
W przeciwieństwie do wielu komentatorów nie uważam, że weekendowy kongres programowy PiS był przypadkowym zlepkiem niespójnych pomysłów i obietnic. Przeciwnie, wydaje mi się, że jesteśmy świadkami kolejnego przykładu przyciągania obietnicami poszczególnych grup społecznych, które wcześniej za ciężkie pieniądze zostały dokładnie przebadane.
800+, leki i autostrady, czyli pseudosolidarność w niestrawnym pakiecie
czytaj także
800+ oraz darmowe leki dla seniora to typowa retoryka dzisiejszej lewicy parlamentarnej. Istotą tych socjalnych obietnic nie jest jedynie zatrzymanie wyborców klasy ludowej, ale próba odzyskania tych wahających się oraz – przede wszystkim – wywołanie festiwalu libkowej pogardy, która właśnie przelewa się przez internet.
Ciekawszy jest jednak pomysł darmowych autostrad. Postulat ten, będący całkowitym zaskoczeniem, pokazuje jedno. Otóż PiS chce ruszyć w tych wyborach także po klasę średnią. Rzecz jasna będzie to konserwatywna – czy może raczej nieprogresywna – klasa średnia, w którą PiS będzie celował swoimi obietnicami punktowo.
Pamiętajmy, że poprzednie wybory PiS wygrywał dzięki klasie ludowej, ale to klasa średnia zapewniała, że z 30 proc. nagle robiło się ponad 40 proc. To klasa średnia dawała tę premię, bez której PiS nie mógłby samodzielnie rządzić. Dziś tej premii już nie ma. Umiarkowani wyborcy klasy średniej uciekli po orzeczeniu antyaborcyjnym i rozpierzchli się po partii Hołowni, a pewnie i Konfederacji, która „może i jest nietolerancyjna, ale zna się na gospodarce”. Kaczyński chce tych wyborców z powrotem. Na ile może mu się to udać?
PiS jako partia masowa i na polskie warunki centroprawicowa od dawna obsługuje kilka grup wyborczych – tak jak dawniej Platforma Tuska. I gdy wszyscy są zaaferowani tym, jak PiS pomaga klasie ludowej, przegapiają jednocześnie, że od lat karmi też klasę średnią. Rządząca partia daje przedsiębiorcom bezzwrotną tarczę antykryzysową, której koszt to 212 miliardów zł. Miliardów, nie milionów. Dając 500+ na pierwsze dziecko, PiS także wspiera klasę średnią, która z ochotą się na te pieniądze rzuca, pomstując jednocześnie na biednych, co to przepijają socjal.
Spadek płac realnych może być „czarnym koniem” kampanii wyborczej
czytaj także
Wreszcie cały Nowy Ład, poza ograbieniem samorządów z pieniędzy, polegał na tym, aby obniżyć podatki klasie średniej. Dziś klasa średnia otrzymuje zwroty podatków, a informują ją o tym porozwieszane na mieście banery.
Jednak klasa średnia nie przyzna się do tego, że PiS od lat posyła jej całe wagony pieniędzy. Kłóciłoby się to z jej kombatancką kartą ofiar reżimu Kaczyńskiego. Według rządu pora jednak, żeby klasa średnia to wsparcie zobaczyła. Żeby uświadomiła sobie, jak bardzo PiS jej pomaga, zwłaszcza że chcą o nią powalczyć również Konfederacja i Suwerenna Polska.
Stąd bardzo sprytny pomysł darmowych autostrad. Nie tylko dlatego, że autostrady z powodu swoich cen stają się pewnym luksusem i biedniejsi jeżdżą bocznymi drogami czy że samochodziarstwo ma być wehikułem, z którego konkurujący z PiS-em eurosceptycy chcą atakować UE. Także dlatego, że autostrady są jednym z fetyszy polskiej klasy średniej.
Tusk do dzisiaj jest chwalony za wybudowanie sieci autostrad, co przez lata dawało mu premię wyborczą. Dodatkowo nielubiąca rozdawnictwa klasa średnia ciągłych podwyżek cen za przejazdy akurat nienawidzi, a brak bramek, chociażby na autostradzie A2 pod Warszawą, uważa za coś oczywistego. Podobnie uzna więc za coś naturalnego brak bramek na innych autostradach. Gdy PiS znosi bramki podczas wakacyjnych weekendów, wyczulona na wyrzucanie państwowych pieniędzy w błoto klasa średnia milczy. Widać komfort niestania w korku jest ważniejszy niż koszmar socjalnego rozdawnictwa.
Oczywiście to za mało. Samo samochodziarstwo Polaków, zwane też autoholizmem, nie spowoduje, że nagle klasa średnia się rzuci do urn. Jak jednak zapowiada zwykle dobrze poinformowany Michał Kolanko z „Rzeczpospolitej” – i jak zapowiedział przecież sam Kaczyński – to dopiero początek targowanych obietnic. Mamy już autostrady, mamy kredyt 2 proc., czyli kolejny ukłon w stronę klasy średniej, bo to ona ma dziś zdolność kredytową. Lada moment padną kolejne pomysły.
czytaj także
Czy PiS obieca obniżkę podatków? Pewnie nie, bo podatki w Nowym Ładzie okazały się organizacyjną klapą. Ale czy PiS nie podbierze Platformie na przykład pomysłu spłacania podatku VAT dopiero po zapłacie faktury? Czy nie pójdzie w kolejne ulgi dla drobnego biznesu? Wcale bym się nie zdziwił.
Tak jakbym się nie zdziwił, że klasa średnia jesienią jednak na Prawo i Sprawiedliwość po części zagłosuje. W końcu skoro ich idol Kuba Wojewódzki wybrałby nawet faszyzującą Konfederację, byleby mieć nienaruszony portfel, to czemu jego widzowie mieliby nie wybrać PiS-u, jeśliby do portfela wpłynęło dostatecznie dużo pieniążków?
Tylko że, rzecz jasna, to nie byłoby sprzedanie się PiS-owi, ale racjonalna kalkulacja. Sprzedaje się przecież tylko ten biedny, pijany, ludowy motłoch.