Do serii rysunków „Wujek Tola”.
Co mogę powiedzieć o wojnie? Fizycznie nigdy na niej nie byłam, moja wiedza ja jej temat pochodzi głównie z mediów. Ale pewnego razu w pociągu poznałam wujka Tolę. Jechał do domu na dwutygodniowy urlop po 4-miesięcznym pobycie na wojnie w Donbasie, w samym środku konfliktu zbrojnego. Miał około 50 lat. Zmobilizowano go i mianowano dowódcą plutonu, ponieważ jeszcze w czasach sowieckich otrzymał jakiś stopień wojskowy niskiej rangi. Wcześniej pracował jako kierowca marszrutki. To była jego pierwsza przepustka. Jechał ubrudzony sadzą i pachnący dymem. Miał oparzoną całą lewą rękę. Jej dolna część była zabandażowana, a przez ramię miał przerzuconą kurtkę, która przykrywała to wszystko. Kiedy wszedł, w przedziale siedziałam ja i jeszcze jeden chłopak. Na początku wujek Tola wybrał sobie na rozmówcę chłopaka, który, jak się okazało, też był na wojnie, ale nie tam, gdzie strzelają, tylko w bardziej odległym miejscu.
Porozmawiali sobie trochę, potem chłopiec poszedł spać na górną półkę, a wujkowi Toli nic innego nie pozostało, jak skierować swoją uwagę na mnie. Najpierw musiał przezwyciężyć dyskomfort spowodowany różnicą płci. Co jakiś czas przepraszał za to, jak wygląda jego ręka i zakrywał ją kurtką, przytaczając słowa lekarza, który poradził mu „nie pokazywać ręki kobietom i dzieciom”. Przepraszał za to, że klnie. Ale kilka godzin później już nie ukrywał skaleczonej ręki, przeklinał często i ostro. Cały czas mówił o wojnie. Trudno jest mi odtworzyć język wujka Toli, niczego nie zapisywałam ani nie rejestrowałam, a jego przekleństw wcześniej nigdy nie słyszałam. Być może to były neologizmy, być może dialektyzmy – niestety, większości z nich zapomniałam. Jednak były integralną i bardzo ważną częścią jego języka, ponieważ właśnie w nich skupiało się całe piekło, o którym opowiadał. Czuć było bardzo silną niechęć wobec wojny. Ta niechęć wylewała się trucizną z jego ust. Na jednej ze stacji kupił w kiosku wódkę, chleb i kawałek bałyku. Konduktor udawał, że niczego nie widzi, chociaż podczas postoju na stacji wujek Tola hałasował na peronie ze swoimi zakupami w ręku. Oczywiście, musiałam dotrzymać towarzystwa wujkowi Toli i napić się z nim. Kubków nie mieliśmy, ale wujek Tola nożem obciął plastikowej butelce po wodzie dno, którego po kolei używaliśmy do picia. Muszę przyznać, że wujek Tola śmierdział – brudnym, zakopconym ciałem, wczorajszą wódką i jeszcze czymś – jakąś histerycznością.
Co jakiś czas jakby przypominał sobie, że jestem „człowiekiem z innego świata” i oświadczał, że będzie mówić o czymś innym niż wojna. W następnej chwili przypominał sobie coś z tego, co przeżył, i kontynuował opowieść znowu i znowu. Był jednym z tych, których nazywano mięsem armatnim. Widział, jak zginęło wielu ludzi. Widział, jak ludzie wpadali w szaleństwo. Na przykład był taki chłopak, który włamał się do sztabu z granatami w ręku, grożąc, że wszystko wysadzi. Wódka stale towarzyszyła i wujkowi Toli, i wszystkim, którzy walczyli. Czasami po pijanemu żołnierze łamali rozkaz, bo chciało im się strzelać. Zrozumiałam, jak ważna jest dla niego ta rozmowa. A więc słuchałam przez cały wieczór, czasem zadając jakieś pytania. Wiedziałam też, że było coś, czego, być może, mi nie powiedział.
Nie pamiętam wszystkiego, co mówił. Te jaskrawe fragmenty, kawałki, które pozostały w pamięci, spróbowałam namalować. Nigdy nie widziałam tego, o czym mówił, polegałam wyłącznie na swojej wyobraźni, której oczywiście nie można traktować obiektywnie. Coś, czego nie mogłam sobie wyobrazić, zastępowałam tym, co mogłam. Trudno mi wyjaśnić, dlaczego właśnie te historie pozostały w mojej pamięci. Był też język bez historii, były emocje, przekleństwa i łzy. Czasami język stawał się bardzo agresywny, wtedy myślałam, że wujek Tola naprawdę może być niebezpieczny. Myślałam o jego żonie, o której czasem wspominał, próbowałam sobie wyobrazić ich spotkanie i rozumiałam, jakie to jest trudne. W pewnym momencie zawołał: „W chuj z nią, tą wojną!”.
Próbowałam też wyobrazić sobie wujka Tolę przed wojną, w cywilnym ubraniu, mniej nerwowego. Jak on, powiedzmy, pali, przekrzykuje się i żartuje z kierowcami innych marszrutek na dworcu autobusowym lub z pasażerami, którzy ze swoimi torbami wsiadają do jego autobusu. Dziwnym zbiegiem okoliczności pracował na trasie, którą kiedyś często jeździłam do dziadków na wieś. Wszystko, o czym mówił, mogłam sobie łatwo wyobrazić. Być może mnie też kiedyś wiózł.
Wtedy w pociągu był jedną wielką raną. Z całych sił zapijał ten ból wódką. Im bardziej stawał się pijany, tym bardziej przypominał zwyczajnego człowieka – stawał się weselszy, spokojniejszy, nawet zabawny. Nie powtarzał histerycznie i agresywnie w kółko tego samego.
Mimo zakazu często udawał się do przedsionka wagonu na papierosa. Konduktor udawał, że tego nie widzi. Tam poznał swojego rodaka, potężnego mężczyznę z Łucka. Wreszcie poszedł na długo do przedsionka, gdzie kontynuował opowieść swojemu nowemu znajomemu. Zastanawiałam się, w jaki sposób to robi – podobnie do tego, jak opowiadał mi, czy inaczej, jak chłop chłopu. Razem dopili wódkę i wreszcie wujek Tola postanowił złapać kilka godzin snu. Nie wziął pościeli i nie chciał skorzystać z materaca. Ale namówiłam go i pościeliłam mu materac z poduszką. Myślałam o tym, że jego morowe powietrze teraz już na długo pozostanie w tym materacu do ogólnego użytku i że wraz z nim zostawi tam odcisk swojego bólu. Późno w nocy wysiadł w Kowlu.
Cykl ten nie przedstawia opowieści o fabule liniowej. Pozostaje wiele niedomówień. Bardzo brakuje przekleństw. Niestety ona nie może być inna. Może być tylko nikłym odbiciem tego, co przeżył wujek Tola i co przeżyli inni ludzie, podobni do niego. To też jest nikłe odbicie tego bólu, którego doświadczyłam ja, słuchając go. Nikłe odbicie jest jednak lepsze od ciszy, od pustki.
**
Zaproszenie
Spotkanie z ukraińską artystką i kuratorką Oksaną Briukhovetską odbędzie się w Kawiarni Kwadratowej (ul. Reja 9) w niedzielę 21 maja o godz. 18.00 przy okazji jej wizyty w Polsce oraz udziału w wystawie Czyń lub giń organizowanej w lokalu_30 w Warszawie. W spotkaniu udział wezmą również: polska artystka Aleka Polis oraz redaktorka naczelna KrytykiPolitycznej.pl Agnieszka Wiśniewska.
Ukraińska sztuka polityczna. Spotkanie z artystką Oksaną Briukhovetską
Tłumaczenie z języka ukraińskiego: Aleksandra Bratczuk.