#AskSnowden – za pomocą takiej formułki każdy mógł zadać słynnemu whistleblowerowi dowolne pytanie.
Edward Snowden, 30-letni były informatyk Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, jest dziś twarzą walki z amerykańską i brytyjską obsesją szpiegowania. Nic dziwnego więc, że szansa porozmawiania z nim bez pośrednictwa mediów, na czacie zorganizowanym przez platformę Freesnowden.is, która zbiera środki na jego prawną obronę, zwróciła uwagę tysięcy obserwatorów. Twitter aż kipiał od pytań zadawanych za pomocą krótkiej formułki #AskSnowden.
Nazwisko Snowdena stało się znane całemu światu, gdy przekazane przez niego, m.in. brytyjskiemu „Guardianowi”, dokumenty pokazały amerykański aparat inwigilacji w zupełnie nowym świetle. Dzięki upublicznieniu tych informacji mogliśmy się dowiedzieć m.in o prewencyjnym prześwietlaniu danych osób, których w żaden formalny sposób nie oskarżono o terroryzm, czy o absolutnym braku ochrony prywatności osób bez amerykańskiego paszportu. To dzięki heroizmowi Snowdena i determinacji Glenna Greenwalda, dziennikarza, prawnika i aktywisty, który opracował wycieki, mamy dziś świadomość, że w oczach NSA wszyscy jesteśmy potencjalnymi terrorystami.
Co mówił Snowden? Uczestników czatu mogła zaskoczyć deklaracja poparcia dla agencji wywiadowczych: „Wywiad ma swoją rolę do odegrania, pracownicy NSA, CIA, ludzie wywiadu w ogóle, nie pracują tam po to, żeby nas dopaść. To dobrzy ludzie, próbujący robić słuszne rzeczy. Z doświadczenia wiem, że na co dzień martwią ich te same rzeczy, które były uderzające także dla mnie”.
W świetle amerykańskiego patriotyzmu konstytucyjnego takie oświadczenie to nic ekstrawaganckiego, ale wiele osób zaangażowanych w krytykę NSA traktuje rząd, czy wręcz władzę w ogóle, nawet nie jako zło konieczne, tylko zło absolutne.
Libertariański rodowód sprzeciwu wobec szpiegowania często umyka europejskim komentatorkom. Snowden wskazuje jednak odpowiedzialnych za nadużycia precyzyjnie: „Ludzie, na których powinniśmy uważać, to nieodpowiedzialni decydenci, autoryzujący wszystkie niekonstytucyjne programy oraz wątpliwe mechanizmy, jak sąd FISA, z automatu legalizujący 99% podsłuchów”.
Snowden powiedział też, że jest przekonany o zdolności samonaprawy amerykańskiej demokracji, kontrując jedno z pesymistycznych pytań. „To, co powoduje, że to państwo jest silne, to nasze wartości, a nie wycinek w postaci agencji i ram prawnych. Prawo możemy poprawić, agencje powstrzymać w ich zapędach, a urzędników pociągnąć do odpowiedzialności”.
Nie cała rozmowa miała jednak tak optymistyczny charakter. Bieżące prawo, od Patriot Act po Whistleblower Protection Enhancement Act, w założeniach chroniące tych, którzy chcą ujawniać uchybienia w pracy aparatu bezpieczeństwa – jest wadliwe. Snowden wie o tym lepiej, niż ktokolwiek inny. „Jedną z rzeczy, których dziennikarze nie piszą o ochronie whistleblowerów pod rządami administracji Obamy, jest to, że prawo nie chroni pracowników niezatrudnionych bezpośrednio przez aparat bezpieczeństwa, pracujących dla podwykonawców [jak sam Snowden – przyp. JD]. W prawie jest masa dziur, ochrona jest skandalicznie słaba, a tryb zgłaszania naruszeń tak niewydajny, że prawo to wydaje się raczej zniechęcać do ujawniania nawet najmniejszych wykroczeń”. I dodał: „Mój przypadek to dowód na konieczność przeprowadzenia szerokiej reformy prawa chroniącego wshistleblowerów. Gdybyśmy mieli prawdziwe narzędzia służące zgłaszaniu naruszeń, a doniesienia o wykroczeniach urzędników traktowano by poważnie – moje poświęcenie nie byłoby konieczne, tym bardziej, że dziś nawet prezydent Obama zgadza się, że coś w tej sprawie należy zrobić”.
W odpowiedzi na najciekawsze chyba pytanie, dotyczące społecznych szkód wynikających masowej inwigilacji, zwracał uwagę, że Stany Zjednoczone, prewencyjnie śledząc ludzi, odrzuciły tradycję wolności obywatelskich. „Nie będę z braku czasu, tego oceniał, ale powiem jedno – to nie to samo państwo, który odziedziczyliśmy. Jeśli mamy je jako społeczeństwo zaakceptować, musi być to przedmiotem wspólnej decyzji, a nie wynikiem ustaleń na jakimś zamkniętym posiedzeniu”.
Była to chyba najważniejsza rzecz, na jaką zwrócił uwagę: amerykańska świecka religia konstytucji, z jej wszystkimi dogmatami o demokracji i wolności, jest zupełnie pozbawiona treści, gdy nie istnieje obywatelska kontrola i możliwość pociągnięcia władzy do odpowiedzialności.
Czy Snowden kiedykolwiek wróci do USA? „Powrót do Stanów Zjednoczonych wydaje się dziś najlepszym rozwiązaniem dla rządu, opinii publicznej i mnie samego, ale niestety nie jest to możliwe w świetle bieżącej ochrony whistleblowerów”.
Czytaj także:
Jakub Dymek: Czekając na Snowdena
Jakub Dymek: Dziennikarstwo jako teroryzm