Świat

USA: Cztery gwoździe do trumny kraju

Tuż przed przerwą wakacyjną Sąd Najwyższy USA wydał garść nowych decyzji. Każda z nich jest nieludzka.

Mój kolega w lokalnej amerykańskiej gazecie, gdzie oboje pracujemy, wczoraj rano płakał w redakcji. – To jest naprawdę koniec Ameryki – powiedział. – We are so fucked.

Powodem żałobnego tonu w mediach jest właśnie wydana, a długo oczekiwana decyzja Sądu Najwyższego, być może decydująca dla dalszych losów Trumpa i samej Ameryki.

Wszystkie procesy Hannibala Trumpa

1 lipca sąd orzekł, że amerykańskich prezydentów chroni bardzo szeroki immunitet, który w wielu przypadkach zwalnia ich z odpowiedzialności karnej za działania podjęte w czasie, gdy sprawowali urząd. Pomoże to Trumpowi uniknąć kary za współudział w ataku na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku po tym, jak przegrał wybory prezydenckie, lecz nie zamierzał tego zaakceptować, podżegając swoich wyborców do rebelii.

Decyzja sądu rozszerza i tak już bardzo silną władzę prezydencką w USA. Jest dziełem prawicowego Sądu Najwyższego, którego aż trzech członków – Neil Gorsuch, Brett Kavanaugh i Amy Coney Barrett – zostało mianowanych właśnie przez Trumpa podczas jego prezydentury między 2016 a 2020 rokiem. Tym samym sąd odwrócił wcześniejsze orzeczenie niższej instancji, które pozwoliło specjalnemu prokuratorowi Jackowi Smithowi przygotować szereg zarzutów wobec Trumpa. Praca prokuratury będzie teraz znacznie trudniejsza.

Sędziowie głosowali 6–3, po liniach partyjnych. Trzy liberalne sędzie – Sonia Sotomayor, Elena Kagan i Ketanji Brown Jackson – głosowały przeciw. Sotomayor orzekła, że Sąd Najwyższy właśnie pozwolił prezydentowi funkcjonować jak król, zupełnie poza prawem.

Sąd Najwyższy orzekł, że „oficjalne działania prezydenta na urzędzie” mają od teraz szeroki immunitet, choć immunitetu takiego nie mają nieoficjalne, niezwiązane z piastowanym urzędem działania – tak Trumpa, jak i każdego następnego prezydenta. Jednak nawet w przypadku działań niezwiązanych z urzędem od teraz zakłada się, że obejmuje je prezydencki immunitet.

Oburzeni tą decyzją wyborcy demokratów proponują, żeby wobec tego wciąż jeszcze urzędujący Joe Biden nakazał karę śmierci dla Trumpa za łamanie prawa i amerykańskiej konstytucji – niektórzy żartem, a niektórzy zupełnie serio. W świetle poniedziałkowego orzeczenia Biden mógłby to zrobić zupełnie bezkarnie.

A skoro mowa o konstytucji, decyzja Sądu Najwyższego jest kolejną demonstracją ogromnej władzy jej interpretowania przysługującej dziewięciorgu ludzi, których nie można zdjąć z urzędu, którzy piastują go dożywotnio i de facto stanowią prawo w USA.

O tym, jak miliarderzy się zorganizowali, a reszta z nas to przespała – i kto wyszedł na swoje

Trump jest oczywiście zachwycony. „To wielka wygrana dla nas, dla naszej konstytucji i demokracji” – napisał w mediach społecznościowych. „Jestem dumny z bycia Amerykaninem”.

A nie jest to jedyna wielce kontrowersyjna decyzja Sądu Najwyższego, jaka pojawiła się w ostatnich dniach. Ostatnio posypało się ich sporo, bo sąd ociągał się aż do wakacyjnej przerwy.

Poważną zmianę w amerykańskim prawie stanowi ta obalająca orzeczenie z 1984 roku, które nakazało koncernowi paliwowemu Chevron wypłacanie pensji niezależnym obserwatorom, którzy monitorowali poczynania firmy. Jest to poważny cios w zdolność agencji państwowych do regulowania i nadzorowania przedsiębiorstw i w szerszą kontrolę rządu federalnego nad biznesem, nawet jeśli firma czy korporacja wyrządza poważne szkody środowisku lub zdrowiu publicznemu. Tu znów sędziowie Sądu Najwyższego głosowali 6–3, lojalnie wobec partii, które ich nominowały.

W 1984 roku na wniosek poławiaczy śledzi sąd zdecydował, że firma Chevron musi z własnej kieszeni finansować pracę obserwatorów, którzy będą kontrolować jej działalność. Stanowiło to oczywiście dodatkowy koszt i mniejszy przychód. Teraz Sąd Najwyższy tamten wyrok obalił. To oczywiście kolejna wygrana konserwatystów, którzy są przekonani, że biznes powinien funkcjonować bez kontroli ze strony rządu.

Sąd Najwyższy odwrócił również decyzję z 2015 roku dotyczącą zanieczyszczania środowiska, co osłabia rolę amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA). Konsekwencją będzie brak działania w sprawie przemysłowego smogu w miastach USA. Ugrupowania działające na rzecz czystego środowiska i zdrowia publicznego są tą decyzją załamane. Dotychczas firmy musiały przesyłać władzom poszczególnych stanów dokumenty potwierdzające, że przestrzegają regulacji. Od teraz każdy przypadek zatruwania środowiska i szkodliwego wpływu na zdrowie publiczne będzie musiał się toczyć normalną drogą sądową, potencjalnie trwając długie lata.

EPA podała do wiadomości, że w konsekwencji w samym tylko 2026 roku może przedwcześnie umrzeć około 1300 Amerykanów. W tej jednej decyzji sędzia Amy Coney Barrett dołączyła do liberalnej mniejszości; sąd zagłosował 5–4.

Potrzeba dziś nowych Robin Hoodów

czytaj także

Na tym nie koniec, bo decyzją Sądu Najwyższego zmieni się także sytuacja bezdomnych na amerykańskich ulicach. Tych zaś jest naprawdę sporo, bo, jak pokazują dane z 2023 roku, ponad 653 tysiące. W Kalifornii, gdzie zwykle jest ciepło, bezdomni są bardzo widoczni – koczują na chodnikach, pod budynkami i mostami. W San Francisco centrum miasta jest w zasadzie zdominowane przez bezdomnych, których nie da się nie napotkać na praktycznie każdej ulicy. Hrabstwo San Francisco jest oczywiście jednym z najbogatszych hrabstw w Kalifornii i w całych Stanach.

Zgodnie z decyzją sądu z 28 czerwca, także podjętą stosunkiem głosów 6–3, miasta i hrabstwa mogą karać osoby śpiące w parkach i innych miejscach publicznych, nawet jeśli same nie mają odpowiedniej liczby wolnych lokali lub jeśli lokale te są o wiele za drogie. Właśnie taka sytuacja często ma miejsce – i nawet ludzie zwyczajnie pracujący sypiają w swoich samochodach, za których parkowanie w wyznaczonym na to miejscu też trzeba zapłacić.

W Monterey County, innym bogatym hrabstwie Kalifornii, dochody osób pracujących w sklepach spożywczych i sieciach fast foodów rzadko przekraczają 40 tysięcy dolarów rocznie, czyli około 3300 dolarów miesięcznie. Tymczasem koszt najtańszej kawalerki, jeśli w ogóle uda się taką znaleźć, wynosi przynajmniej 1500 dolarów miesięcznie.

Tyle masz praw, ile pieniędzy

czytaj także

Tyle masz praw, ile pieniędzy

Kim Phillips-Fein

„Dla niektórych ludzi spanie na ulicy to jedyna opcja” – skomentowała sędzia Sotomayor, która oczywiście głosowała przeciw. Dodała również, że wielu bezdomnych ma problemy ze zdrowiem psychicznym, a inni bywają ofiarami przemocy domowej.

Nowe prawo pozostawia bezdomnym dwie opcje: nie spać i nie zamykać oczu, kiedy siedzą w parku czy na chodniku, lub zostać aresztowanym. Przytułki dla bezdomnych i środki przeznaczane przez federalne, stanowe czy lokalne władze są zupełnie nieadekwatne do skali problemu. Propozycje legislacyjne wspierające budowę dotowanych mieszkań nie są w stanie przełamać oporu klasy posiadającej, przy czym kontrast między luksusem wielkich, często niezamieszkanych letnich posiadłości a biedą społeczeństwa po drugiej stronie płotu jest szokujący, również wizualnie.

Decyzja Sądu Najwyższego stanowi więc atak na najbiedniejszych w najbogatszym kraju na świecie. Żaden z nich nie będzie w stanie zapłacić miejskiego mandatu; to przecież brak pieniędzy zdecydował o tym, że wylądowali na ulicy.

Opowieść o Ameryce jako najdoskonalszej demokracji świata to jakiś żart

W tym samym czasie niektórzy członkowie Sądu Najwyższego – pod ostrzałem znajduje się zwłaszcza konserwatywny sędzia Clarence Thomas, lecz również jego kolega, sędzia Samuel Alito – przyjmują, oprócz przysługującej im pensji, prezenty i finansowe przysługi od amerykańskich miliarderów, sami stając się milionerami, choć pozostają w służbie publicznej aż do śmierci.

W odpowiedzi na decyzję sądu National Homelessness Law Center wzywa administrację prezydenta Bidena do przeznaczenia dodatkowych środków na pomoc dla bezdomnych. Organizacja domaga się 356 miliardów dolarów na opłacenie miesięcznego kosztu mieszkań dla najbiedniejszych oraz na pomoc w walce z eksmisjami.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Agata Popęda
Agata Popęda
Korespondentka Krytyki Politycznej w USA
Dziennikarka i kulturoznawczyni, korespondentka Krytyki Politycznej w USA.
Zamknij