Świat

Pojedyncze wysiłki nie zastąpią wspólnej polityki Unii

W ostatnich miesiącach zainteresowanie sytuacją w Europie Wschodniej wzrosło dzięki protestom w Rosji.

Katarzyna Fidos: Mamy kryzys finansowy, strefa euro jest coraz mniej stabilna. Czy w Unii Europejskiej ktoś jeszcze interesuje się tym, co dzieje się w Europie Wschodniej?

Rebecca Harms: Oczywiście. W ostatnich kilku miesiącach zainteresowanie sytuacją w Europie Wschodniej wzrosło dzięki protestom w Rosji. Problem polega na tym, że europejska opinia publiczna skupia się praktycznie tylko na bieżących wydarzeniach. Tak było w zeszłym roku w związku z konfliktami w krajach Europy Południowej.

Ciężko jednak mówić o jakiejś konsekwentnej polityce Unii wobec Wschodu. Partnerstwo Wschodnie jest praktycznie martwe. Partnerstwo dla Modernizacji, które zakłada wymianę technologii i zwiększenie inwestycji, służy głównie Rosji – wspiera ją gospodarczo bez wpływu na jej politykę wewnętrzną. Czy to nie dowodzi, że z Europą Wschodnią Unia może współpracować tylko na zasadzie: pieniądze i technologie za surowce, czyli zgodnie z wizją Władimira Putina?

Rosjanie, którzy w ostatnich miesiącach organizowali protesty, nie są przeciwni dalszej współpracy Unii z Rosją. UE musi się tylko bardziej skoncentrować na celach politycznych rosyjskiej opozycji. To bardzo ważne, żeby żądania rosyjskiego społeczeństwa były faktycznie popierane przez Europejczyków, a zwłaszcza przedstawicieli rządów krajów członkowskich.

A może propozycje UE są zbyt abstrakcyjne dla państw Europy Wschodniej? W przypadku Europy Środkowej podtekstem wszelkiej współpracy była jasna perspektywa włączenia do struktur Zachodu. Dziś za Bugiem nie ma chyba takich aspiracji, a po stronie UE nie ma takich możliwości i woli politycznej.

Bardzo żałuję, że sprawa umowy stowarzyszeniowej została zablokowana. Dalsze zbliżenie z Unią jest niezwykle ważne dla obywatelek i obywateli Ukrainy. Umowy nie można jednak podpisać w sytuacji, gdy prezydent i najwyżsi przedstawiciele ukraińskiego rządu dążą do unieważnienia wszystkich demokratycznych reguł politycznej gry.

Chodzi o byłą premier Julię Tymoszenko?

To tylko jeden z przypadków, gdy politycy są stawiani przed sądem, ponieważ nie podporządkowali się opcji rządzącej.

Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz miał kilka okazji, by wypuścić byłą premier, ale tego nie zrobił.

To absurdalna sytuacja. Wiktor Janukowycz wygrywał z Julią Tymoszenko we wszystkich sondażach opinii publicznej, i mimo tego nie był w stanie zrezygnować z osobistej zemsty. Ta chęć zemsty u kilku liderów bloków politycznych, istniejących jeszcze od czasów prezydenta Leonida Kuczmy i zbyt mocno wiążących interesy polityczne i gospodarcze, wciąż kształtuje ukraińską politykę.

Czy Janukowycz świadomie zlekceważył możliwość podpisania umowy stowarzyszeniowej? A może politycy Unii, rezygnując z zapisu o perspektywie członkostwa, de facto dali Ukrainie sygnał, że na żadne konkretne zbliżenie nie ma szans?

Janukowycz nie może zakładać, że usłyszy obietnicę przyjęcia Ukrainy do Unii, jeśli jednocześnie nie respektuje zasad demokracji. Unia musi podejmować decyzje z wielką ostrożnością.

Jaki model współpracy między Rosją a Unią byłby najodpowiedniejszy? Z jednej strony Rosję wciąż traktuje się jako przeciwwagę dla UE. Z drugiej – pojawiają się pomysły stworzenia wielkiej wspólnoty integrujący oba te twory.

Rozwój gospodarczy Rosji – samodzielny i dzięki współpracy z Unią – to coś, czego potrzebują obie strony. Z całą pewnością jednak Unia musi bardziej wspierać rozwój demokracji w Rosji. Wszyscy ci, którzy są tym zainteresowani, powinni dostrzec niezwykłą aktywność tamtejszego społeczeństwa obywatelskiego. Następny krok powinien dotyczyć przypilnowania porządku wyborczego, bo mimo że ostatnie wybory prezydenckie były bardziej uczciwe niż parlamentarne w 2011, to wciąż nie są one sprawiedliwe i demokratyczne, a kandydaci prawdziwej opozycji nie mają w nich żadnych szans.

Co oznacza powrót Putina na Kreml dla stosunków rosyjsko-unijnych?

Zwycięstwo Putina w wyborach prezydenckich nie było żadną niespodzianką, a jeśli ktoś dopuszczał inną możliwość, to nie ma pojęcia o stosunkach panujących w Rosji. W sprawie stosunków UE – Rosja podzielam zdanie rosyjskiej opozycji: współpraca musi trwać dalej, ale konieczne jest większe zaangażowanie Unii na rzecz demokracji. Byłam oburzona, gdy kanclerz Niemiec Angela Merkel jako jedna z pierwszych serdecznie pogratulowała Putinowi zwycięstwa.

Sam powrót Putina nie jest jednak decydujący. Najważniejsze jest to, jaki wysiłek podejmiemy, żeby wesprzeć rosyjskie społeczeństwo obywatelskie. To oburzające, że w Europie Zachodniej wciąż słychać głosy, że system demokratyczny nie pasuje do Rosji. To nieprawda, a dowodem na to są ludzie, którzy wyszli protestować bezpośrednio po wyborach.

Niektóre państwa członkowskie Unii wciąż inwestują w organizacje pozarządowe w Europie Wschodniej, próbują oddziaływać na ten region poprzez kulturę czy współpracę ze związkami zawodowymi. Wydaje się jednak, że soft power UE już praktycznie nie istnieje.
 
Mogę tylko jeszcze raz podkreślić, jak ważne jest podejmowanie takich wysiłków. W Unii jednak rzeczywiście nie powstała w tej sprawie wspólna polityka. Poszczególne kraje uważają, że są w stanie lepiej bronić swoich interesów w pojedynkę.

Czy w takim razie jest szansa na naprawdę wspólną politykę? A może lepiej myśleć o jakichś „frakcjach regionalnych”: Francja inspiruje działania w Maghrebie, Polska czy Finlandia na Wschodzie.

Gdyby Polska i Niemcy były jednomyślne, jak postępować z Putinem i wspierać demokratyzację rosyjskiego społeczeństwa, to mielibyśmy więcej szans na sukces.

Ale Niemcy negocjują z Rosją indywidualnie, na przykład w sprawach energetyki, osłabiając pozycję innych państw…

Uważam, że Niemcy i niemieckie firmy nie powinny tak postępować. Gdyby kraje Unii Europejskiej w obszarze polityki energetycznej solidarnie reprezentowały wspólne interesy wobec Rosji, ich pozycja byłaby znacznie mocniejsza.

Rebecca Harms – od 2004 roku posłanka do Parlamentu Europejskiego. Od 2009 roku jest wiceprzewodniczącą frakcji Zielonych i Wolnego Sojuszu Europejskiego. W latach 1994–2004 była posłanką do parlamentu Dolnej Saksonii. Członkini niemieckich Zielonych.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij