O tym kraju rzadko słyszymy w mediach. Nie budzi zainteresowania opinii publicznej – pisze Aleksandra Zielińska
Kiedy oczy świata zwrócone są na Ukrainę, w Uzbekistanie mija 23. rok dyktatury Islama Karimowa.
Karimow gładko przeszedł ze stanowiska przewodniczącego Komunistycznej Partii Uzbekistanu na urząd prezydenta. Od ogłoszenia niepodległości Uzbekistanu we wrześniu 1991 roku wygrał bezspornie cztery razy wybory prezydenckie i mianował kolejne rządy. Partie opozycyjne zostały zdelegalizowane, a pozostałe jak jeden mąż popierają Karimowa. Sytuacja gospodarcza kraju jest bardzo niestabilna. Zyskuje nieliczna elita, z najbliższą rodziną prezydenta na czele, dzięki kontroli znacznych złóż złota, uranu i miedzi oraz zarządzaniu milionami dolarów pochodzącymi z przemysłu bawełny. Większość mieszkańców Uzbekistanu, szczególnie w rejonach wiejskich, z trudem stara się utrzymać podstawowy poziom życia. Powszechna, głęboko zakorzeniona korupcja przyczynia się do erozji praw człowieka i rządów prawa.
Uzbekistan jest państwem świeckim, ale dominuje w nim społeczność muzułmańska, a praktyki religijne są ściśle kontrolowane. Rząd nieustannie ściga osoby, które uczęszczają do meczetów nieuznawanych przez władze lub do niezarejestrowanych kościołów i świątyń. Tysiące mężczyzn i kobiet jest więzionych za domniemane kontakty z niezarejestrowanymi lub zdelegalizowanymi grupami islamskimi bądź chrześcijańskimi. Rząd stale usprawiedliwia to względami „bezpieczeństwa narodowego”, a większość oskarżonych obciążona jest zarzutami „terroryzmu” lub „działań antyrządowych”.
Dużo czasu na ucieczkę
Niewielu aktywistów ma odwagę działać w Uzbekistanie. Obrońcy praw człowieka, dziennikarze i działacze społeczeństwa obywatelskiego są stale śledzeni przez pracowników służb bezpieczeństwa i zastraszani. Władze podsłuchują ich rozmowy i starają się uniemożliwić wszelkiego rodzaju protesty. Farhod Muchtarow, który w zeszłym tygodniu odwiedził Warszawę, jest jednym z niewielu, którzy sprzeciwili się władzy. Muchtarow jest wieloletnim członkiem Sojuszu Praw Człowieka w Uzbekistanie. W jego ramach udzielał pomocy osobom, których prawa społeczne i ekonomiczne zostały złamane. Przed aresztowaniem występował jako obrońca publiczny oraz uczestniczył w pikietach wzywających do zwrócenia uwagi na złą sytuację praw człowieka w Uzbekistanie.
W 2009 roku władze aresztowały Muchtarowa na podstawie motywowanych politycznie zarzutów i skazały go na pięć lat więzienia.
– Gdybym miał chociaż jeden procent pewności, że zostanę skazany, uciekłbym z kraju. Zarzuty wydawały mi się tak grubymi nićmi szyte, że byłem przekonany, że sąd je odrzuci. Rozprawa sądowa była odwlekana przez dziewięć miesięcy. Dano mi dużo czasu na ucieczkę z kraju.
Proces był w praktyce farsą. Sędzia regularnie przerywała Muchtarowi i jego prawnikom. Co najmniej raz groziła mu wyrzuceniem z sali i prowadzeniem rozprawy bez jego udziału, po tym, jak powiedział coś szeptem do swojego prawnika. Odmówiła przyjęcia wniosku o przedstawienie zeznań świadków obrony. Dwóch z nich zamierzało zeznać, że ich podpisy na oświadczeniu złożonym w sądzie zostały sfałszowane. Część rozpraw odbyła się bez tłumacza, mimo że jeden z prawników Muchtarowa nie zna języka uzbeckiego. Pomimo braku dowodów winy i wycofania oskarżeń przez powodów Muchtarow trafił do więzienia.
Gruba warstwa soli
Warunki w więzianiach dla krytyków rządu, obrońców praw człowieka i skazanych członków ruchów islamskich są szczególnie ciężkie. – Więźniowie zmuszani są do bardzo ciężkich prac, bez jakichkolwiek środków bezpieczeństwa. Z tego powodu jeden z chłopaków zginął w czasie pracy. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności – opowiada Muchtarow. Pracują w budownictwie i przy produkcji cegieł – bez odpowiedniej odzieży i wystarczającej ilości jedzenia i wody. Więźniowie przetrzymywani są w małych betonowych pokojach bez okien, ogrzewania, światła słonecznego czy wentylacji. – Dawali nam do picia jedynie słoną wodę. Kiedy odstawiałem kubek z wodą na pięć minut, na dnie osadzała się gruba warstwa soli. W tej samej wodzie praliśmy ubrania, które z czarnych stawały się całkiem białe.
Jedyne pożywienie, jakie trafia do więźniów, to paczki od rodzin – jeżeli bliscy wiedzą, w której kolonii przebywa ich krewny. I jeżeli zostanie cokolwiek po tym, jak strażnicy zabiorą dla siebie to, co najcenniejsze.
Ci sami strażnicy i kolaborujący z nimi więźniowie biją ich notorycznie. – Strażnicy więzienni mogli spokojnie zakatować każdego na śmierć. Pamiętam, że kiedy zamordowano jednego z chłopaków, jego rodzinie powiedziano, że spadł ze schodów. Takie rzeczy dzieją się każdego dnia. W Uzbekistanie życie ludzkie warte jest mniej niż zero.
Ci, którzy przeżyli więzienie w Uzbekistanie, opowiadają o biciu pałkami, żelaznymi prętami i butelkami napełnionymi wodą; o przykuwaniu do kaloryferów lub wieszaniu na hakach pod sufitem; o podduszaniu przy pomocy plastikowych worków lub masek gazowych; o wbijaniu igieł pod paznokcie rąk i stóp; o elektrowstrząsach oraz gwałtach i wykorzystywaniu seksualnym kobiet i mężczyzn.
Uzbekistan nie ma niezależnego systemu monitorowania więzień, co oznacza, że regularne, niezapowiedziane i nienadzorowane zbadanie sytuacji w celach nie jest możliwe. W kwietniu 2013 roku Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża ogłosił trudną decyzję o zaprzestaniu odwiedzania więźniów w Uzbekistanie, ponieważ nie mógł działać w zgodzie z własnymi standardami, co czyniło całą wizytację „bezcelową”. Podczas kontroli więzień przedstawiciele uzbeckich władz nie odpuszczali delegacji MKCK nawet na krok. Z kolei więźniom zakazano mówienia prawdy i grożono represjami, ponieważ „oni będą tu tylko jeden dzień i odejdą, a wy zostaniecie”.
Druga Korea Północna?
Sądy w Uzbekistanie opierają swoje wyroki na zeznaniach wymuszonych torturami. Sędziowie często ignorują zarzuty znęcania się, nawet gdy są one dobrze i wiarygodnie udokumentowane.
W poprzedniej dekadzie Plenum Sądu Najwyższego Uzbekistanu dwukrotnie wydało dyrektywy, które miały na celu zwrócenie uwagi sędziów na zakaz tortur i przypomnienie im o obowiązku wykluczenia dowodów uzyskanych siłą. Dyrektywy nie przyniosły jednak żadnego skutku. Uzbekistan podjął pewne kroki prawne w celu wzmocnienia ochrony przed torturami i innymi formami złego traktowania, jednak teoria nie przekłada się na praktykę. Osobom wypowiadającym się krytycznie o torturach w Uzbekistanie grożą akcje odwetowe. Amnesty International otrzymała liczne doniesienia o osadzonych, ich rodzinach i prawnikach, którzy byli bici, nękani lub zastraszani po tym, jak wyrazili swoje zatroskanie kwestią tortur. Strach i brak skutecznych zabezpieczeń prawnych powstrzymuje wiele osób przed mówieniem o swoim cierpieniu. Osadzeni, którzy składają zażalenia na tortury w więzieniach do Biura Prokuratora Generalnego, spotykają się zazwyczaj z dalszymi torturami, dopóki się nie wycofają. Siły bezpieczeństwa grożą mężczyznom, że ich matki, żony, córki lub siostry zostaną zgwałcone, jeżeli skargi nie zostaną wycofane.
– Uzbekistan jest całkowicie odizolowany od reszty świata i niedługo może przekształcić się w drugą Koreę Północną – ostrzega Muchtarow. Już teraz jego opowieści przypominają raczej sceny z Innego świata niż ze sprzymierzonego z Zachodem kraju. Uzbekistan jest zamknięty dla organizacji międzynarodowych. Wielokrotnie zlekceważył zalecenia Komitetu ONZ przeciwko Torturom i innych organów ONZ, szczególnie w związku z prowadzeniem niezależnego i bezstronnego dochodzenia w sprawie tortur i znęcania się. Władze wydają się bezkarne i głuche na głosy krytyki. Sytuacja w Uzbekistanie jest znacznie gorsza niż na Ukrainie czy Białorusi. Mimo to europejscy politycy pozostają bezczynni i stosują podwójne standardy. Nie reagują na łamanie praw człowieka.
Unia Europejska i USA w relacjach z Uzbekistanem skupiają się na interesach gospodarczych i celach geostrategicznych. Walka z terroryzmem, a szczególnie środki powstrzymujące potencjalne zagrożenia terrorystyczne z Afganistanu i północno-zachodnich prowincji granicznych Pakistanu, bezpieczeństwo energetyczne i graniczne oraz problem handlu narkotykami pozostają międzynarodowymi priorytetami. Niewiele uwagi poświęca się natomiast problemom niewydolnego wymiaru sprawiedliwości, w którym prokuratorzy i sędziowie podejmują decyzje w strachu przed reżimem Karimowa oraz kwestii tłumienia jakichkolwiek przejawów społeczeństwa obywatelskiego w tym kraju. Przykładem mogą być działania USA. W 2011 roku Biały Dom złagodził obostrzenia dotyczące pomocy wojskowej dla Uzbekistanu, które nałożono kilka lat wczesniej z obawy o stan praw człowieka. USA zgodziły się wyposażyć Uzbekistan w tzw. niebojowy sprzęt wojskowy, czyli między innymi noktowizory i małe drony obserwacyjne. Redukcja wojsk w Afganistanie oznacza przekazanie Uzbekistanowi części uzbrojenia. W związku z zapowiedzianym przez NATO i USA zakończeniem do końca 2014 roku operacji w Afganistanie niezbędne jest wykorzystanie szlaku transportowego wiodącego przez terytorium Uzbekistanu. Dlatego też państwa, których siły obecne były w Afganistanie, w tym Polska, współpracują z uzbeckimi władzami. W obliczu tego prawa człowieka schodzą na daleki plan.
Historia Muchtarowa pokazuje jednak, że jest szansa na zmianę. Muchtarow został uwolniony w grudniu 2010 roku, po tym, jak upomniały się o niego Human Rights Watch, Amnesty International, ONZ i kilka ambasad. Gdyby nie tylko organizacje międzynarodowe, ale i wpływowe kraje wywierały większy wpływ na rząd Uzbekistanu, wielu z więźniów politycznych, a może i wszyscy, zostałoby zwolnionych. A wkrótce decydentów na Zachodzie czeka kolejny sprawdzian – w grudniu odbędą się w Uzbekistanie wybory parlamentarne.
Aleksandra Zielińska – absolwentka Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2012 roku pracuje w Amnesty International Polska jako koordynatorka kampanii. Specjalizuje się w problematyce obywatelskich i politycznych praw człowieka i ich przestrzegania w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw.
***
Tekst powstał w ramach współpracy Amnesty International z Dziennikiem Opinii