Unia Europejska

Jak Europa Bałkany do wiatru wystawiała

W momencie, kiedy kraje bałkańskie potrzebują zachęty do wytrwania w unijnych dążeniach, wpływy UE w tym regionie słabną, a Bruksela wysyła sprzeczne sygnały. To nic innego jak zaproszenie Moskwy do aktywnych działań na Bałkanach i odebranie tutejszym krajom ich europejskich apetytów.

W ubiegłym miesiącu dwóch rosyjskich dowcipnisiów, Vovan i Lexus, opublikowało godzinne nagranie audio kilku telefonicznych żartów, które zrobili macedońskiemu premierowi Zoranowi Zaewowi. Na nagraniach kawalarzom udało się przekonać lidera Macedonii Północnej, że rozmawia z byłym prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką i sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem.


Rosyjskim żartownisiom udało się tak wkręcić Zaewa, że zaczął opowiadać o nadziejach Macedonii Północnej związanych z NATO, problemach w stosunkach serbsko-kosowskich i o rzekomej interwencji Rosji na Bałkanach. Macedoński premier twierdził, że za pomysłem podziału i wymiany terytoriów między Serbią i Kosowem kryją się Rosja i Turcja. W trakcie rozmów Zaew wielokrotnie przyznawał, że rosyjski prezydent Władimir Putin sprawuje bezpośrednią kontrolę nad prezydentem Serbii Aleksandarem Vučiciem.

Rosyjscy komedianci, czy też jak sami o sobie mówią, „polityczni kawalarze”, często goszczą w rosyjskich mediach informacyjnych, takich jak RT i Sputnik. Wielokrotnie podkreślali, że działają na własny rachunek, a ich celem są przede wszystkim zagraniczni urzędnicy państwowi i politycy o jawnie antyrosyjskich poglądach. Wśród ich wysokiej rangi ofiar znalazł się m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, obecny brytyjski premier Boris Johnson, była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ Nikki Haley i amerykańska kongresmenka Maxine Waters.

Bałkany nie muszą być wcale uznane za „europejskie”. Polska niebawem też może nie być

Chociaż ich ostatni żart miał raczej krótkotrwałą karierę, a cały incydent nie miał dla Zaewa poważniejszych następstw, to jednak ujawnił, że Bałkany nadal pozostają słabym punktem na mapie Europy. Region ten jest szczególnie podatny na machinacje zagranicy, zwłaszcza jeżeli chodzi o jego perspektywy członkostwa w UE i NATO. Najmniejszy incydent czy, jak w tym przypadku, żart, może wywołać na Bałkanach wstrząsy – szczególnie teraz, kiedy europejskie aspiracje tego regionu wydają się stać pod znakiem zapytania.

Bałkańskie fiasko UE

Dwa miesiące temu Rada UE postanowiła, że nie podporządkuje się rekomendacjom Komisji Europejskiej odnośnie do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Macedonią Północną i Albanią. Rada odroczyła decyzję, która ma zapaść pod koniec tego roku, w związku z aktualnymi zawirowaniami politycznymi w Albanii i napiętym latem politycznym w Macedonii Północnej.

Na temat przyszłości procesu rozszerzenia najbardziej zdecydowanie wyraża się francuski prezydent Emmanuel Macron. Uważa, że Unia najpierw powinna wprowadzić dogłębne reformy, a dopiero później myśleć o dołączaniu nowych krajów. Chociaż trudno odmówić stanowisku Macrona pewnych racji, decyzja ta została źle odebrana przez kraje bałkańskie. I choć przesłanie z Brukseli nie było zbyt krzepiące dla Bałkanów, ucieszyło serce Rosji, upewniając ją co do jej roli w tym regionie.

W przypadku Macedonii Północnej, zwłaszcza w obliczu wysiłków, jakie czyni, by przystąpić do NATO przed końcem tego roku, trudno się dziwić, że jest to kraj, który może szybko trafić na muszkę rosyjskiej propagandy. W ubiegłym roku Grecja wydaliła dwóch rosyjskich dyplomatów, oskarżając Moskwę o próby ingerencji w historyczne porozumienie z jej północnym sąsiadem w sprawie nazwy. Porozumienie to stało się głównym motorem napędowym dla przyjęcia Macedonii Północnej do NATO i rozpoczęcia rozmów na temat jej członkostwa w UE. Albania należy do NATO od ponad dziesięciu lat (dołączyła do Sojuszu w 2008 roku).

Oba kraje podjęły znaczne wysiłki na drodze do integracji z UE. Początek negocjacji akcesyjnych latem tego roku okrzyknięto ogromnym zwycięstwem zarówno dla Skopje i Tirany, jak i dla UE. Niestety wszystko spaliło na panewce, a Macedonia Północna i Albania znalazły się w stanie europejskiego zawieszenia co najmniej do października tego roku.

Determinacja oraz jasny prounijny i pronatowski kurs regionu w przeszłości wzbudzały gniew Rosji. Na szczególną uwagę zasługuje wstąpienie Czarnogóry do NATO i nieudana próba zamachu stanu w tym kraju w październiku 2016 roku. W maju tego roku czarnogórski sąd orzekł karę pięciu lat więzienia dla dwóch prorosyjskich polityków opozycji za ich zaangażowanie w spisek.

Przyjazny świat na molo Matejuška [pocztówka z Chorwacji]

Od tamtej pory Moskwa zmieniła podejście do prób zdobycia przewagi w swojej tradycyjnej strefie wpływów geopolitycznych. Wiele sztuczek podobnych do tej z Zaewem wisi w powietrzu.

Europejska przyszłość Bałkanów

Niedawno Rosja przekazała pojazdy wojskowe swojemu największemu ziomkowi w regionie, Serbii (kandydującej do UE), co pokazuje tylko, że Moskwa nadal ma ważnych sprzymierzeńców tuż za naszym płotem. Bułgaria i Rumunia nie zgodziły się na przejazd pojazdów wojskowych do Serbii, powołując się na unijne sankcje wobec Rosji. Jednak w sukurs przyszły jej Węgry, ważny członek Unii i państwo należące do NATO.

Prounijny i pronatowski kurs regionu w przeszłości wzbudzał gniew Rosji.

W momencie, kiedy region najbardziej potrzebuje zachęty do wytrwania w unijnych dążeniach, wpływy UE na Bałkanach zdają się słabnąć, a Bruksela wysyła sprzeczne sygnały na temat procesu rozszerzenia. W Unii pojawiają się liczne rozbieżne opinie na temat procesu akcesyjnego, wyrażane przez najważniejszych europejskich urzędników. To nic innego jak zaproszenie Moskwy do aktywnych działań w tym regionie i odebrania tutejszym krajom ich europejskich apetytów.

Przywódcy polityczni na Bałkanach muszą sami interpretować stanowiska europejskich urzędników, w zależności od okoliczności i rozwoju sytuacji na własnym podwórku. Już sam brak jasności w tej sprawie uchyla furtkę dla innego geopolitycznego gracza. I to w momencie, kiedy niektórym państwom tak bardzo potrzebne jest docenienie ich wielkich postępów w wysiłkach na drodze do członkostwa w UE. Macedonia Północna musiała zmienić nazwę, rozwiązać trwający od trzydziestu lat konflikt z Grecją, a Albania przeprowadziła bolesne reformy sądownictwa, które wstrząsnęły jej systemem politycznym.

Tam, gdzie Mladić to bohater

czytaj także

Tam, gdzie Mladić to bohater

Karolina Anna Kuta

Jeżeli UE nie będzie zwlekać z reakcją, nadal ma szansę wygrać geostrategiczną bitwę o Bałkany. Dla Unii stabilne Bałkany z rozwiniętą demokracją to zwycięstwo na pełnej linii, które potwierdzi choćby to, że unijne starania podejmowane w ciągu ostatniej dekady nie poszły na marne, a region w końcu zmierza w dobrym kierunku. W przeciwnym razie Brukseli grozi poważna konkurencja ze strony Moskwy i powracające rosyjskie próby podważenia europejskich wartości w tym regionie.

**
Bojan Stojkovski – niezależny dziennikarz ze Skopje w Macedonii Północnej, zajmujący się od ponad dziesięciu lat polityką zagraniczną i technologiami na Bałkanach. Publikował m.in. w „Foreign Policy”, „ZDNet” i „Nature”.

Artykuł ukazał się w magazynie IPG Journal. Publikację polskiego tłumaczenia dofinansowano ze środków Fundacji im. Friedricha Eberta. Z angielskiego przełożyła Dorota Blabolil-Obrębska.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij