Bezpieczeństwo w ocieplającym się świecie jest mrzonką.
Amy Goodman: Od wielu lat jesteś wiodącą aktywistką zajmującą się klimatem. Zostałaś między innymi aresztowana podczas protestów przeciwko budowie rurociągu Keystone XL.
Naomi Klein: Zgadza się.
A teraz jesteś w Paryżu. Mamy pierwszy dzień szczytu klimatycznego. Wczoraj, mimo zakazu, na ulicach odbyły się akcje protestacyjne. Co sądzisz na temat tego zakazu i jego znaczenia?
Przede wszystkim byliśmy świadkami niezwykle ważnej demonstracji sprzeciwu wobec decyzji zakazującej marszów. Nam, Amerykanom, z pewnością mocno kojarzy się to z atmosferą, która panowała u nas po 11 września i dyskursem administracji George’a W. Busha. Warto jednak pamiętać, że nawet Bush i Dick Cheney nie zakazywali wtedy marszów. François Hollande posunął sie do tego. Ludzie wyszli więc na ulice i po prostu powiedzieli: nie. Mam na myśli łańcuch ludzki, niezwykle poruszającą demonstrację, w której uczestniczyły tysiące obywateli; to był wyraźny głos sprzeciwu. Ludzie wzięli w nim udział, choć nie mogli przewidzieć, jaka będzie reakcja władz.
Stawka jest niewyobrażalnie wysoka. W tej chwili znajdujemy się w centrum konferencyjnym podczas szczytu sponsorowanego przez organizacje w olbrzymim stopniu przyczyniające się do zanieczyszczenia środowiska. Stoi tu wielki pawilon Solutions 21, zorganizowany przez korporacje z branży energetycznej, prywatne przedsiębiorstwa wodociągowe i przemysł rolniczy. I oni twierdzą, że znają rozwiązanie. Tym rozwiązaniem ma być prywatyzacja kanałów wodnych, genetycznie modyfikowane nasiona i energia jądrowa. Jesteśmy we Francji, dużym państwie, które w ogromnej mierze bazuje na energii jądrowej. Tak więc to, co się dzieje na ulicach, to nie tylko protest i żądanie podjęcia działań. Chodzi również o świętowanie alternatywnego myślenia, sprawiedliwości klimatycznej i o pokazanie, jak to wszystko przekłada się na rzeczywistość.
Wielu z tych ludzi przyjechało do Paryża, by zademonstrować to, co robią w swoich społecznościach, pokazać światu, że odnawialne źródła energii mogą być pod kontrolą lokalnych społeczności, podobnie jak ekologiczne metody upraw.
Niepokoi mnie, że takie głosy się tłumi, a korporacje zgromadzone w centrum konferencyjnym wynosi się na piedestał, przez co zyskują jeszcze większą władzę.
Jest więc prawdziwe napięcie wokół tego, jak powinny wyglądać działania na rzecz ochrony klimatu i kto ma je zdefiniować.
Co sądzisz na temat zamieszek na placu Republiki, który w oczach całego świata stał się miejscem symbolicznym, pełnym kwiatów i świec pozostawionych tam na znak solidarności z ofiarami zamachów z 13 listopada?
Widziałam to miejsce. Nie było mnie tam wtedy [podczas zamieszek – przyp.red.], gdy byliście tam wy, Democracy Now! Braliśmy udział w ludzkim łańcuchu, trochę filmowaliśmy, ale by zrozumieć to, co stało się na placu Republiki, bazowałam na doniesieniach medialnych. Moim zdaniem to niezwykle ważne, że w swoim reportażu pokazaliście, że to policjanci deptali symbole pamięci. Bardzo często winiono o to protestujących, podczas gdy w rzeczywistości oni starali się je chronić. Nie wiem, co się dokładnie wydarzyło, ale w tej kwestii zarejestrowany przez was materiał jest bardzo istotny i pokazuje, co rzeczywiście się stało.
Niezwykle ważne jest zrozumienie wagi tych protestów. Jak wspomniałaś, byłam jedną z tysiąca dwustu osób aresztowanych podczas aktu obywatelskiego nieposłuszeństwa w sprawie rurociągu Keystone XL. Barack Obama wygłosił właśnie przemówienie o tym, jak skasował wielki projekt zakładający wydobywanie jednego z najpaskudniejszych paliw kopalnych, jakie znamy, co było czytelnym odniesieniem do Keystone. Pamiętajmy jednak, że zrobił to w wyniku ogromnych nacisków. Odrzucenie pomysłu budowy rurociągu zajęło mu cztery lata, a doszło do niego tylko dzięki niebywałej solidarności ruchu na rzecz sprawiedliwości klimatycznej, rozkręconego przez grupy rdzennych mieszkańców, do których przyłączyły się takie organizacje jak Bold Nebraska, 350 i wiele innych.
A więc to, że światowi przywódcy w ogóle podejmują jakieś działania, nawiasem mówiąc wciąż niewystarczające, jest rezultatem nacisków obywateli.
To dotyczy Obamy, ale i takich krajów jak chociażby Chiny, które znajdują się pod presją w związku z zanieczyszczeniem powietrza. Rządzący przyjeżdżają tutaj właśnie dlatego, że ludzie się mobilizują. Tymczasem w Paryżu trwa stan wyjątkowy i protestującym zamyka się usta.
Podczas konferencji, oprócz oficjalnych wydarzeń, ma miejsce wiele pobocznych inicjatyw, i nie są to tylko protesty. Znajdujemy się w tej chwili na terenie dawnego lotniska, gdzie wiele lat temu Charles Lindbergh zakończył pierwszy w historii lot non stop z Nowego Jorku do Paryża. Miejsce to jest silnie strzeżone, nie każdy może dostać się do środka. Co się dzieje na zewnątrz?
Mnóstwo rzeczy. Jest tu sieć Alternatiba, promująca wspólnotowe rozwiązania dotyczące choćby rolnictwa czy pozyskiwania energii. Odbywają się koncerty. Za kilka dni odbędzie się wydarzenie dotyczące wycofywania funduszy z przemysłu związanego z wydobywaniem i spalaniem paliw kopalnych.
Organizujemy też spotkanie poświęcone sprawiedliwej zmianie i manifestowi Leap, który stworzyliśmy w Kanadzie, będziemy rozmawiać o tym, jak połączyć ruchy społeczne, które walczą z biedą, wspierające uchodźców, zajmujące się globalnym ociepleniem i sprzeciwiające się brutalności policji. Mamy bowiem do czynienia z olbrzymią mobilizacją obywateli na całym świecie, również w Europie – problem jednak w tym, że każdy jest skupiony na swojej działce. Chodzi o to, by próbować się jednoczyć i wypracować jakieś wspólne strategie. Ale oczywiście sytuacja obecnie jest wyjątkowa i nie wiemy, co spotka się z represjami, a co nie.
W takim razie co leży na szali prowadzonych obecnie rozmów?
Wszystko. Światowi przywódcy przecież sami to przyznają, prawda? Zresztą to właśnie wyszło podczas wczorajszych protestów – znaleźliśmy się w stanie zagrożenia. Po tych straszliwych atakach 13 listopada francuski rząd ogłosił stan wyjątkowy. Ale terroryzm to nie jest jedyne zagrożenie. Wszystko się łączy.
John Kerry kilka razy wyraźnie podkreślał, że zmiana klimatu to jeden z głównych zapalników konfliktu syryjskiego.
Wiemy, że go napędza i że między innymi ten problem powoduje masowe migracje. François Hollande mówił o tym, że nie będziemy wybierać między walką z terroryzmem a działaniami przeciwko globalnemu ociepleniu, że będziemy zajmować się jednym i drugim. Tyle że trzeba nam czegoś więcej: musimy poszerzyć definicję bezpieczeństwa, bo niemożliwe jest bezpieczeństwo w świecie, który zmierza ku ociepleniu rzędu 3°C.
Michael Klare, analityk energetyczny, twierdzi, że powinniśmy myśleć o tym szczycie jako o najważniejszej konwencji pokojowej na świecie. Naprawdę, naszą jedyną nadzieją na pokój jest ambitna i wiążąca umowa klimatyczna.
Ale jak możemy to osiągnąć? Rozmawialiśmy dziś z różnymi ludźmi, chociażby z Pablo Solonem, byłym negocjatorem klimatycznym Boliwii i ambasadorem tego kraju w Stanach Zjednoczonych, który twierdzi, że ten traktat sprawi, że nasza planeta spłonie. Albo z Thomasem Goldtoothem, jednym z głównych aktywistów ruchu rdzennych mieszkańców, który zadeklarował, że wynik konferencji w Paryżu być może okazać się zbrodnią przeciwko ludzkości.
Amy, byłaś w Kopenhadze, gdy ogłoszono, że nasz cel to zatrzymanie ocieplenia na poziomie 2°C. Wtedy reprezentanci państw afrykańskich opuścili obrady i przemaszerowali przez korytarze centrum konferencyjnego, mówiąc, że dla Afryki to wyrok śmierci. Mieszkańcy Oceanii powtarzają, że dopiero 1,5 stopnia daje im szansę na przeżycie. W dzisiejszych przemówieniach ucieszyło mnie, że zarówno François Hollande, jak i Ban Ki-moon mówili o tej właśnie granicy, 1,5°C. Nie zobowiązali się do niczego, ale wzięli pod uwagę, że tak wygląda rzeczywistość. A więc stawka jest naprawdę wysoka.
Brak działania wobec tak poważnego zagrożenia dla życia to przemoc.
W momencie, gdy tacy specjaliści jak Mark Jacobson z Uniwersytetu Stanforda mówią, że przy obecnym poziomie zaawansowania technologicznego jesteśmy w stanie w ciągu trzydziestu lat w pełni przestawić się na odnawialne źródła energii i w połowie wieku prowadzić całkowicie ekologiczną gospodarkę, nasze rządy chcą czekać do końca stulecia. Ta decyzja, podejmowana na naszych oczach, doprowadzi do zniknięcia z powierzchni Ziemi całych narodów.
Wyjaśnij nam, proszę, jak zorganizowany jest ten dwutygodniowy szczyt. Czym się różni od poprzednich i czemu na przykład prezydent Obama, prezydent Chin i pozostali są tu podczas dwóch pierwszych dni, zamiast pod koniec rozmów, jak to było w Kopenhadze? Jak wiele decyzji już zapadło i nie da się ich zmienić?
Mamy tu do czynienia z niezwykle ważnymi kwestiami. Choćby finansowanie: wszyscy przywódcy o tym wspominają, i słusznie. Naszym zadaniem jest finansowe wspieranie walki z globalnym ociepleniem, a także biedniejszych krajów, by mogły zrezygnować z paliw kopalnych i przestawić się od razu na odnawialne źródła energii. Tak więc najważniejszy problem to pieniądze. Czy jest szansa na prawdziwe wsparcie, czy będziemy tylko przesuwać środki, odbierać jednym i dawać drugim? Tego jeszcze nie wiadomo. I to jest sprawa, o którą ludzie będą zawzięcie walczyć. Podobnie jak o 1,5°C. I o to, by podjęte zobowiązania wprowadzano w życie, by umowy były wiążące. Dyskusja będzie dotyczyła także definicji tych słów. Bo co to znaczy „możliwe do wprowadzenia w życie”? Co to znaczy „wiążące”?
Stany Zjednoczone już deklarują, że postanowienia wiążące być nie mogą, bo musieliby przedstawić je Senatowi, a tego nie będą mogli zrobić. Teraz więc mówią: wiecie co, jedynym prawdziwym zobowiązaniem jest to, że będziemy musieli wracać do tych rozmów. Tylko jak wymóc wywiązanie się z umowy, jeśli nie ma kar za jej złamanie? Z tym wszystkim uczestnicy konferencji będą się zmagali w ciągu następnych dni.
Mogę stwierdzić jedno: rzeczywiście stawka jest wyższa niż w Kopenhadze. A to z powodu presji, pod którą znajdują się obecnie przywódcy. Ruchy obywatelskie muszą więc dalej tę presję wywierać, by przy okazji kolejnych rozmów mieć jeszcze więcej argumentów. Jestem w radzie 350.org i ważne jest dla nas, by rozmawiać o tym, co się tu dzieje, i pamiętać, że szczyt w Paryżu się skończy, ale my musimy działać dalej. Przedstawiciele rządów siadają do rozmów z tym, co uważają za możliwe politycznie. Natomiast ruchy społeczne są od tego, by przesuwać tę granicę, tak by następnym razem to, co możliwe politycznie, było bliższe temu, co jest fizycznie konieczne. Ponieważ w tej chwili te dwie kwestie mocno się rozjeżdżają.
Wywiad ukazał się w programie Democracy Now! 30 listopada 2015 r.
Tłum. Martyna Tomczak
***
Naomi Klein – kanadyjska pisarka, dziennikarka i aktywistka. Jest autorką książek „No Logo” i „Doktryna szoku”. Jej ostatnia książka, poświęcona zmianom klimatu, nosi tytuł „This Changes Everything: Capitalism vs. The Climate”.
***
CZYTAJ NASZ SPECJALNY SERWIS O SZCZYCIE KLIMATYCZNYM W PARYŻU: RELACJE / KOMENTARZE / ANALIZY / FILMY / INFOGRAFIKI
Serwis przygotowany dzięki wsparciu European Climate Foundation.
**Dziennik Opinii nr 335/2015 (1119)