Jest wiele rzeczy, które w ramach ochrony klimatu możemy zrobić sami. Jednak to za mało.
W lutym 2009 roku osiemdziesiąt osób z Nowej Południowej Walii w Australii spotkało się na Szczycie Klimatycznym Lokalnej Społeczności tego stanu. Nie zostali oni wybrani w wyborach, lecz wylosowani w taki sposób, by skład uczestników i uczestniczek szczytu odzwierciedlał strukturę demograficzną stanu pod kątem płci, wieku, tego, czy mieszkają w mieście czy poza nim. Celem, jaki przed nimi postawiono, było opracowanie rekomendacji dla rządu Nowej Południowej Walii odnośnie tego, co można zrobić, by odpowiedzieć na wyzwania, jakie niosą ze sobą zmiany klimatu.
Uczestnicy i uczestniczki szczytu mieli możliwość wysłuchania zaproszonych ekspertów, wzięcia udziału w sesjach tematycznych oraz w dyskusji w małych grupach. Przez dwa dni wypracowywane były rekomendacje w dziedzinach, takich jak: edukacja, zdrowie, energia, zatrudnienie, transport, energia, planowanie przestrzenne, sprawiedliwość społeczna, zdrowie, woda, odpady, budownictwo i bioróżnorodność. Szczyt w Sydney poprzedzony był spotkaniami w ramach dwunastu forów lokalnych, również z udziałem losowo wyłonionych, reprezentatywnych demograficznie grup mieszkańców i mieszkanek (po około 20 osób w każdej).
Jeden z głównych wniosków ze szczytu w Sydney brzmiał: „Stoimy w obliczu kryzysu klimatycznego i nie mamy czasu na to, by odkładać działanie na później”.
Opracowano więc dziesiątki, w niektórych przypadkach dość szczegółowych, rekomendacji, a wśród nich przyjęcie zakazu otwierania nowych kopalń odkrywkowych węgla oraz zamknięcie obecnie działających kopalń do 2040 roku, jak również zastąpienie wszystkich elektrowni węglowych odnawialnymi źródłami energii do 2030 roku. W kwestii transportu zaproponowano, by usprawnić transport publiczny, rozbudować sieć kolei oraz sieci dróg rowerowych, zachęcać do tworzenia miast wolnych od samochodów, a także, by wprowadzić moratorium na nowe projekty drogowe (dla samochodów).
Paneliści i panelistki zaproponowali wprowadzenie nieoprocentowanych lub nisko oprocentowanych pożyczek na termomodernizację budynków, ujęcie ochrony klimatu w programie edukacyjnym szkół, finansowanie szkoleń dla pracowników z sektora zielonego biznesu, zalesianie, ochronę brzegów rzek przed erozją, tworzenie korytarzy ekologicznych, a także wycofanie puszek aluminiowych do 2015 roku (ze względu na wysokie zużycie energii przy ich produkcji). Wśród rekomendacji znalazło się również wprowadzenie oznaczeń na produktach, które wskazują, jak wysokie są emisje dwutlenku węgla przy ich produkcji, wypracowanie zasad i wartości, które należy brać pod uwagę, tworząc nowe prawo w Nowej Południowej Walii oraz wyznaczenie stref na rolnictwo wspierane przez społeczność (ang. community supported agriculture), aby wspierać lokalną żywność.
Tak daleko idących propozycji na ochronę klimatu nie zaproponował jeszcze nie tylko żaden rząd w Australii, lecz także w Europie czy w Ameryce Północnej. Tymczasem dokładnie tak zdecydowanych działań potrzebujemy. Jeżeli chcemy chronić klimat, powinniśmy więc zadbać o usprawnienie sposobu podejmowania decyzji, czyli o naprawienie demokracji. Jest to punkt wyjścia. W kwestii ochrony klimatu demokracja przedstawicielska zawiodła. Naukowcy przedstawiają coraz to bardziej dramatyczne wyniki badań, a tymczasem emisje gazów cieplarnianych na świecie, pomimo pewnych działań podejmowanych przez rządy państw, przez lata rosły zamiast maleć. Dopiero w 2015 roku ten wzrost się zatrzymał, a nawet wielkość emisji na świecie mogła się minimalnie zmniejszyć. Z kolei organizowanie w kluczowych dla państwa kwestiach paneli obywatelskich – demokracja deliberacyjna – pozwala na podejmowanie decyzji, które są przemyślane, przedyskutowane i skonsultowane z ekspertami. Dzięki zastosowaniu losowania zamiast wyborów panele obywatelskie nie są obarczone rywalizacją w ramach kampanii wyborczej, która często ma wpływ na decyzje podejmowane w parlamencie. Nie ma tu także nacisków ze strony partii – paneliści i panelistki mogą głosować zgodnie z własnym sumieniem, podobnie jak ława przysięgłych w amerykańskim sądzie.
1.
Gdy słucha się części polityków w Polsce, można odnieść wrażenie, że ludziom na ochronie klimatu nie zależy. Tymczasem wyniki badania opinii publicznej, przeprowadzone w Polsce w czerwcu 2015 roku wskazują, że zmiany klimatu (w tym poziom zanieczyszczenia powietrza) 41 procent ankietowanych uważa za poważny problem, a 51 procent za raczej poważny. Można mieć tu zastrzeżenia odnośnie metodologii tego badania, gdyż nie powinno się łączyć w jednym pytaniu kwestii zanieczyszczenia powietrza i zmian klimatu – są to sprawy odrębne, do których można mieć różny stosunek i tak sformułowane pytanie może zniekształcać wynik badania. Tak czy inaczej, widać zainteresowanie obywateli i obywatelek tematem. Trudno się zresztą temu dziwić. Czy ktoś chciałby, aby trąba powietrzna lub huragan zniszczyły mu dom? By grad, susze lub ulewy zdewastowały plony rolników? Nie cieszą nas przecież wiadomości o tym, że kolejne gatunki roślin i zwierząt są na skraju wyginięcia, a zmieniający się klimat będzie utrudniał ich przetrwanie. Potencjalne skutki zmian klimatu są ogromne i mogą mieć wpływ na gospodarkę, migracje czy nawet wybuchy wojen. Temu wszystkiemu warto przeciwdziałać zawczasu, by te problemy nie pojawiły się.
Część osób podchodzi jednak do wpływu człowieka na zmiany klimatu sceptycznie. Ten sceptycyzm może mieć jednak przyczynę zupełnie niezwiązaną z wynikami badań naukowych, a wynikać ze względów światopoglądowych. Jeżeli ktoś uważa, że człowiek jest ponad przyrodą i wystarczy, że będzie się zajmował sam sobą, wówczas nie będzie łatwo jemu lub jej zaakceptować, że powinien coś w swoim stylu życia zmienić, by chronić klimat Ziemi. Znacznie łatwiej jest podważać wyniki badań lub wprost je odrzucać, gdyż pozwala to uniknąć wewnętrznego konfliktu. Czy jednak rzeczywiście jest tak, że człowiek stoi ponad przyrodą? Może raczej jest jej częścią?
Niektórzy mogą także obawiać się, że ochrona klimatu będzie oznaczała ingerencję państwa w gospodarkę, gdyż oznacza to wspieranie rozwoju energetyki odnawialnej, zamykanie kopalń czy promowanie ekologicznego rolnictwa. Ich zdaniem natomiast wszelkie problemy, więc także te związane ze zmianami klimatu, powinien rozwiązywać sam z siebie rynek, który jest pozbawiony regulacji. Do tej pory jednak tak się nie stało, co więcej, emisje gazów cieplarnianych rosną. Pora więc wyciągnąć wniosek, że działanie ze strony państwa będzie nie tylko przydatne, lecz nawet konieczne. Czy jednak to źle, że państwo się włączy? Demokratyczne, dobrze zorganizowane państwo – a takie właśnie mam na myśli – to wspólnota obywateli i obywatelek, która stanowi zasady działania dla wspólnego dobra. Podatki w nim to nie haracz, lecz składki na wspólne cele. W tym rozumieniu państwo to nie „oni”, lecz „my”. Czy jest więc coś złego w tym, że w przejrzysty sposób ustalamy zasady działania dla naszej społeczności – prawo – które ma na celu zmniejszenie ryzyka występowania powodzi, susz czy kryzysów na świecie?
Najistotniejsze w kwestii ochrony klimatu jest natomiast to, że rozwiązania, które są potrzebne do wprowadzenia w tym celu, zmierzają w stronę poprawy jakości naszego życia. To czyste powietrze, to lokalne i odnawialne źródła energii, to zielone miejsca pracy, suwerenność energetyczna (brak konieczności importu paliw kopalnych z innych rejonów świata), to zdrowa żywność uprawiana w ekologiczny sposób, to zwiększenie powierzchni lasów na świecie, a tym samym zwiększenie populacji gatunków ssaków i ptaków. Ochrona klimatu to także zazielenienie pustyń, gdzie można zakładać między innymi leśne ogrody, które poprawią bezpieczeństwo żywnościowe i warunki życia mieszkańców i mieszkanek tych rejonów.
2.
Wiele z potrzebnych rozwiązań jest już dostępnych, można je zastosować od ręki, jak odbudowa zniszczonych gleb, które będą magazynowały dwutlenek węgla z powietrza. To także kolektory słoneczne do ogrzewania wody, to docieplanie budynków, by do ich ogrzewania zimą można było zużywać mniej energii, to kuchenki słoneczne, dzięki którym nie trzeba gotować posiłków na ogniu. Na Madagaskarze wycina się obecnie lasy, w których rosną gatunki roślin, które nie występują nigdzie indziej na świecie, tylko po to, aby przerobić drzewa na węgiel drzewny. Można to zatrzymać, jeżeli miejscowa ludność będzie miała dostęp do innych rozwiązań, jak na przykład kuchenki słoneczne czy bardzo wydajne piece rakietowe, w których można palić uprawianymi na biomasę, szybko rosnącymi roślinami. Nowa analiza, opracowana dla USA przez zespół naukowców z Uniwersytetu Stanforda, wskazuje, że można zapewnić dla 50 stanów całą energię z wody, słońca i wiatru w przeciągu kilkudziesięciu lat. Co istotne, liczba miejsc pracy, która powstałaby do produkcji odnawialnych źródeł energii, byłaby większa niż obecna liczba miejsc pracy w przemyśle związanym z paliwami kopalnymi i energią jądrową. Z kolei w lipcu tego roku w słoneczny dzień aż 78 procent energii elektrycznej było przez kilka godzin dostarczane w Niemczech wyłącznie ze źródeł odnawialnych.
Dalsze badania i rozwój technologii w energetyce czy w transporcie są rzecz jasna pożądane i mogą ochronę klimatu bardzo ułatwić. Pojawia się wiele ciekawych rozwiązań, jak turbiny wiatrowe o pionowej osi obrotu, produkowane także w Polsce, czy elektrownie wiatrowe, które właściwie są łapaczami wiatru, i nie mają ruchomych skrzydeł w ogóle. Wykorzystują one efekt wirowości, czyli wprowadzają wiatr w ruch wirowy i w ten sposób wytwarzają energię. Od lat trwają także prace nad wykorzystaniem energii wiatru przez latawce. Działa to w ten sposób, że latawiec napędzany wiatrem wyciąga linkę z generatora, który zamocowany jest na ziemi. Ten ruch – wyciąganie linki – wytwarza energię elektryczną. Zaletą elektrowni w formie latawców jest to, że mogą się one unosić na bardzo dużych wysokościach, gdzie wiatr jest silniejszy niż przy ziemi i bardziej stały.
Energię słoneczną można wykorzystać także do odsalania wody morskiej. Obiecujące rozwiązanie opracowane zostało w tym celu w Kalifornii. Jedna instalacja może zapewnić wodę pitną dla 10 tysięcy domów, a produktem ubocznym, który powstaje w tym procesie, jest sól w formie stałej (w innego typu instalacjach powstają duże ilości płynnej solanki, którą odprowadza się do morza). Wynaleziona została także prosta technologia ogrzewania szklarni energią słoneczną, do czego wykorzystuje się magazynowanie ciepła w niezwykle grubej podłodze. Wentylator przepuszcza nagrzane powietrze przez ułożone w podłodze rury i ciepło akumuluje się w podłodze. Potem ciepło zatrzymane w podłodze jest stopniowo oddawane, przez wiele miesięcy, ogrzewając wnętrze szklarni. Obiecujące jest także wykorzystanie perowskitów do produkcji ogniw zamieniających światło słoneczne na prąd elektryczny. Opracowana przez Olgę Malinkiewicz technologia pozwala nanosić je na przykład na przezroczystą folię w formie tuszu. Produkcja takich ogniw jest tania, a ich sprawność wysoka, co powinno dać korzystną cenę wytwarzanej za ich pomocą energii elektrycznej. Perowskity można nanosić także na inne powierzchnie, takie jak dachy, szyby lub ściany budynków.
W Polsce mamy już teraz poparcie ze strony społeczeństwa dla przechodzenia na energię odnawialną.
W listopadzie 2015 roku CBOS przeprowadził badanie opinii publicznej, z którego wynika, że zdaniem 61 procent ankietowanych Polaków i Polek powinno się stopniowo odchodzić od energetyki opartej na węglu i rozwijać inne sposoby produkcji energii.
3.
Ochrona klimatu nie jest jednak wyzwaniem dotyczącym wyłącznie technologii. Tym, co jest potrzebne, to przede wszystkim przywrócenie bliskiej relacji ludzi z przyrodą. To nie jest tak, że we wszechświecie żyje sobie człowiek, a obok niego istnieje jakaś przyroda. Nasze życie jest całkowicie uzależnione od przyrody, od wody, słońca, powietrza, od ekosystemów na Ziemi. Jesteśmy jej częścią. Mieszkając w mieście, łatwo jest o tym zapomnieć. Jak zauważył niegdyś Thomas Berry, autor książki The Great Work, we wnętrzu galerii handlowej wiosna i jesień są takie same. Może co najwyżej zmieniają się kolekcje ubrań na witrynach sklepów odzieżowych. Tak jednak być nie musi.
Przyroda może być obecna nie tylko na wsi, lecz także w miastach. Nie chodzi tu o krótko przystrzyżone trawniki (tak, trawa to też roślina, jednak nie w tym rzecz), lecz o dzikie łąki, lasy, parki w środku miasta. Chodzi o miejsca, które nadają się do nieskrępowanej zabawy dla dzieci, dostępne w każdej okolicy, gdzie można zbudować szałas, wspinać się na drzewa czy huśtać na linie, zamiast siedzieć przed komputerem czy z tabletem w dłoni. To miejsca, w których można obserwować przyrodę, motyle siadające na kwiatach, kosy buszujące w liściach czy strzyżyki skaczące w zaroślach. To miejsca, do których można pójść po pracy na spacer, odpocząć. Gdzie można położyć się na łące i obserwować przepływające na niebie obłoki. To także ogrody warzywne i sady w środku miasta. Jeżeli przyroda jest dla nas czymś ważnym, wówczas naturalne jest, że będziemy chcieli ją chronić. Tym samym będzie nam zależało na zachowaniu przyjaznego klimatu na Ziemi.
Do zmiany jest także system gospodarczy – kapitalizm zapewnia części ludzi dostatek materialny, jednak obszary biedy są ogromne. Nie tylko w państwach rozwijających się, w Afryce czy w Ameryce Południowej. Także w Polsce w ostatnich latach wzrosła liczba osób żyjących w ubóstwie. Przede wszystkim jednak wartości, na których opiera się kapitalizm, nie bardzo współgrają z troską o naszą planetę. Firmy nastawione są na maksymalizację zysku, a tym samym na zachęcanie ludzi do coraz większej konsumpcji. Konsumpcyjny styl życia, który wiąże się ze współczesną wersją kapitalizmu, nie jest korzystny ani dla planety, ani dla nas samych, gdyż materializm nie przekłada się na dobrą jakość życia. Można to jednak zaprojektować lepiej.
Przykładem innego podejścia do gospodarki są rozwiązania, które obejmuje na przykład permakultura. Jest to nie tylko system projektowania ekologicznych ogrodów, lecz także kwestie gospodarcze i społeczne. U ich podstaw leżą wartości, takie jak troska, życie w harmonii z przyrodą, współpraca zamiast konkurowania ze sobą. Gdy te wartości są punktem wyjścia, wówczas proponowane rozwiązania są zupełnie inne – ich cel jest bowiem inny. Jest nim dobre życie, zamiast maksymalizacji zysków. Ciekawym rozwiązaniem jest także Gospodarka Dobra Wspólnego, o której pisze austriacki ekonomista i politolog Christian Felber. U jej podstaw leży założenie, że wszelkie działania gospodarcze, a w tym także sposób funkcjonowania firm, powinny mieć pozytywny wpływ na społeczeństwo.
Istotną rolę w tej przemianie stylu życia i wartości może odgrywać szkoła. Może być miejscem, w którym odkrywamy nasze zainteresowania, w którym poznajemy świat i uczymy się tego, co nas interesuje, zamiast przygotowywania się do testów i uczenia na pamięć czegoś, co wkrótce zapominamy. Szkoła również może zachęcać do kontaktu z przyrodą, być czasem swobodnej zabawy, jak na przykład ma to miejsce w szkołach demokratycznych.
Jest wiele rzeczy, które w ramach ochrony klimatu możemy zrobić sami.
Możemy zacząć jeździć po mieście na rowerze lub tramwajem zamiast samochodem, możemy ocieplić dom, żeby zimą zużywać mniej energii. Możemy zacząć kupować lokalną, ekologiczną żywność, założyć własny ogród, wspierać organizacje, które zajmują się sadzeniem drzew. To wszystko są ważne i potrzebne rzeczy. Skala wyzwań, z jakimi wiążą się zmiany klimatu, jest jednak tak ogromna, że te indywidualne zmiany to za mało. Potrzebujemy działań na poziomie lokalnym, jak robią to oddolnie inicjatywy Transition w wielu państwach na świecie, a także burmistrzowie czy prezydenci miast.
Najważniejsza jest jednak zmiana prawa na poziomie państwa, odpowiednie przekierowanie środków na projekty mające na celu ochronę klimatu oraz umowy międzynarodowe. Od strony prawnej przydatne będzie wprowadzenie na poziomie międzynarodowym przepisów dotyczących ecocide, czyli zbrodni przeciwko środowisku naturalnemu, co proponowane jest przez szkocką prawniczkę Polly Higgins. Aby móc to wszystko zrobić, potrzebujemy sprawnie funkcjonującej demokracji. Panele obywatelskie, takie jak ten w Sydney, mogą stać się pełnoprawnym sposobem na podejmowanie decyzji na równi z referendami. Gdy mamy możliwość podejmowania decyzji w ten sposób poprzez panele obywatelskie – szybkie, a jednocześnie przemyślane zmiany, prowadzące do ochrony klimatu, stają się jak najbardziej realne.
Tekst pochodzi z książki Marcina Gerwina „Żywność i demokracja”, wydanej przez Polską Zieloną Sieć. Książkę można zamówić w wersji papierowej lub pobrać w wersji elektronicznej jako ebook lub pdf.
**Dziennik Opinii nr 128/2016 (1278)