Psychologia

Dlaczego facet przebiera się za kobietę, a nie na odwrót?

Fot. Jakub Szafrański

Zacząłem się zastanawiać nad zabawą, która pojawiła się na każdym weselu, na którym byłem. Mężczyźni przebierają się w niej za kobiety. Podobny motyw jest do suchości ograny w polskim kabarecie i też tylko w wersji: facet przebiera się za babę, a nie na odwrót. Dlaczego? Na list czytelnika odpowiada Kinga Dunin.

Droga Redakcjo

Byłem ostatnio na weselu − covid yolo, wiem, że to teraz źle, ale jestem słaby i ulegam presji społecznej − i zacząłem się zastanawiać nad zabawą, która pojawiła się na każdym weselu, na którym byłem przez ostatnich kilka lat. Chodzi o zabawę, która generalnie polega na tym, że mężczyźni przebierają się za kobiety, to znaczy wkładają sukienkę i perukę i mają robić rzeczy. Te rzeczy to już były różne na każdym weselu, np. para złożona z mężczyzny i przebranego za kobietę mężczyzny tańczy albo para ma stanąć na podłodze tak, żeby podłogi dotykała tylko jedna para nóg i rąk. Śmiechu co niemiara. Ja mam skrzywione, lewackie spojrzenie, czytam Wasz portal, i dostrzegłem w tym potwora gender, który szczerze cieszy Polaków i z głębokiego Mazowsza, i z Warszawy. Zastanawiałem się nad tym dłużej i mi wyszło, że to jest zabawne dla ludzi w takiej wersji, ale gdyby kobiety przebierały się za mężczyzn i tańczyły ze sobą, to już by się chyba raczej nie spotkało z takim uznaniem. Zabawa dla kobiet to bieganie po sali i szukanie szminek i części ubrania. Z tego, co widzę, podobny motyw jest do suchości ograny w polskim kabarecie i też tylko w wersji: facet przebiera się za babę, a nie na odwrót. Dlaczego?

Krzysztof Adamczyk

***
Szanowny Panie

Dlaczego facet przebiera się za kobietę, a nie na odwrót? I czy rzeczywiście tak jest?

Strój, fryzura, to, co golimy, a czego nie, makijaż, cera, dłonie, odpowiedni język ciała − to wizualna część tego, co nazywamy genderem. Związanych jest z tym wiele zwyczajów, norm, ideałów oraz mechanizmów kontroli społecznej stosowanych, by utrzymać kobiety i mężczyzn w ryzach i odseparować od siebie te grupy. Część elementów image’u ma charakter funkcjonalny, ale jaka jest funkcjonalność garnituru w czasie gorącego lata albo szpilek deformujących stopy? Nie ma wątpliwości, że znajdujemy się tu w sferze kultury czysto symbolicznej, a nie kultury, która jest ludzkim sposobem dostosowania się do warunków zewnętrznych.

Kiedy patrzenie na tyłek jest molestowaniem?

czytaj także

Rozejrzyjmy się jednak, a zobaczymy zmiany. Zaszły one na przestrzeni kilkudziesięciu lat, w ciągu mojego życia. Kobiety zabrały mężczyznom spodnie. Może to być styl sportowy, codzienny unisex, ale także zaanektowanie męskich elementów i przetworzenie na własne. Mamy też kobiece garnitury, w których oglądamy najpotężniejsze kobiety świata. Spodnie bywają też elementem zwiewnych balowych kreacji. A na przeciwnym krańcu mamy krótkie fryzury, ciężkie buty, tatuaże. Po prostu do pewnego stopnia kobiety już przebrały się za mężczyzn, wykorzystują ich oznaki statusu i jest to w dość oczywisty sposób związane z procesami emancypacyjnymi.

Mężczyźni się przed nimi bronią, dlatego też nie widujemy ich w sukienkach, w każdym razie nie w sytuacjach naturalnych, codziennych, chociaż, przynajmniej latem, mogliby na tym wiele zyskać. Pojawiła się za to kategoria mężczyzn metroseksualnych, którzy podkradają kobietom sposoby upiększania. Feminizm od dawna zwraca uwagę na „terror urody i młodości”, który zmusza kobiety do nieustannego dbania o siebie i grania swoim wyglądem.

Dunin: Nie dać się zamknąć w żelaznej dziewicy

Muszą nadążać za modą i jednocześnie dbać o podkreślanie indywidualnego stylu, mają wiele możliwości, jeśli chodzi o fryzury i makijaż. Normy dotyczące mężczyzn są dużo węższe i dają mniej możliwości. Oraz podlegają silniejszej kontroli.

Kobieta, jeśli sprawi sobie dobrze dopasowany garnitur, może w ogóle umknąć krytyce, uchodzić za osobę oryginalną, chociaż pojawią się też zapewne sugestie dotyczące jej orientacji. Mężczyzna w sukience wzbudza dużo silniejsze reakcje i zazwyczaj jednoznaczne – zboczeniec albo uroczy queer, to zależy, kto patrzy.

Dlaczego tak jest? Kobiety mają się podobać, mężczyźni uosabiać godność i wyższą pozycję. Mogą z niej zrezygnować tylko dla żartu, wywołując efekt zaskoczenia, odgrywając kobiecą inność, ale i gorszość. Przypomina to zjawisko blackface, kiedy biali za pomocą makijażu upodabniają się do czarnych, a komizm tych występów wynika z podkreślania stereotypów rasowych. Nie ma natomiast whiteface.

Czy Jaś Kapela uwewnętrznił szmatę?

Dziś jest to słusznie traktowane jako przejaw rasizmu i biedny Justin Trudeau musi się tłumaczyć z wygłupów w studenckim teatrzyku. Analogicznie więc − przebieranie się za kobiety moglibyśmy uznać za przejaw seksizmu. I w dużej mierze tak jest. Zawsze warto jednak uwzględniać kontekst i intencje. Czy Jaś Kapela na Marszu Szmat przebrany za kobietę wspierał je, czy zrobił blackface? Ja nie miałam żadnych wątpliwości.

Są też inne konteksty. Taka na przykład kultura drag. Tu, oprócz drag queens możemy też spotkać drag kings, chociaż to dużo rzadsze. Dzięki przysłowiowemu netflixowi została ona oswojona, kawalerskie wieczory, korporacyjne imprezy wprowadzają ją do środowisk heteryków. A drag ma również wymiar polityczny, kwestionuje zastane normy.

Wydaje mi się jednak, że całkiem zwykli heteromężczyźni też często mają w sobie rozmaite ukryte pragnienia i czasem chcieliby wypróbować kobiecą rolę. Może to dobrze? A może w ten sposób przygotowywany jest następny krok, czyli oswojenie sukienek.

Wtedy wreszcie będzie po równo. Może ta zabawa daje możliwość kontaktu fizycznego z innymi mężczyznami, ograniczanego przez kulturę? Kobiety mogą ze sobą tańczyć, w naszej kulturze mężczyźni w parach tego nie robią. I to nie ma nic wspólnego z orientacją psychoseksualną.

Można też, jeśli jest się mężczyzną, zadać sobie pytanie: czemu właściwie nie chcę się przebrać za kobietę? Czemu taka zabawa miałaby być niewłaściwa? Czy naprawdę jedynie nie chcę brać udziału w parodiowaniu kobiecości? A może to nie licuje z moją powagą, męską godnością? Wstydzę się? Czego? Czy są takie sytuacje, w których chciałbym włożyć sukienkę, a tego nie robię? Why not?

W kinie czy w kabarecie te przebieranki są od dawna obecne, ale jako powszechniejszy zwyczaj są chyba czymś nowym. Z jednej strony wiążą się z kulturą seksistowską, głęboko naznaczoną nierównością płci. Z drugiej, mogą oznaczać rozluźnienie pewnych norm, wzrastającą świadomość ich konwencjonalności, większy dystans do roli męskiej. Temu służy karnawał − a wesele ma w sobie coś z karnawału − czasowemu zawieszeniu norm i odwróceniu porządków. Jest w tym karnawałowym rozchwianiu także pewien potencjał transgresyjny i polityczny.

Myślę, że przy sprzyjającej okazji, z pełną świadomością swoich intencji, może Pan zaryzykować i włożyć sukienkę. To może być otwierające przeżycie.

Moja żona będzie feministką

czytaj także

Moja żona będzie feministką

Dariusz Żółtowski

I jeszcze słowo o tych, których to śmieszy. To, że takie naruszenie normy nas bawi, jest zupełnie naturalnym odruchem, ale chyba wystarczy odrobina wrażliwości, żeby zorientować się, czy nie kryją się za tym przede wszystkim seksistowskie stereotypy. Mnie nieodmiennie, od zawsze bawi Pół żartem, pół serio. Zakończę więc ostatnią filmową kwestią:

− But you don’t understand, Osgood! Uhhh, I’m a man!
– Well, nobody’s perfect!

**
Masz pytanie lub dylemat? Pomagając sobie – pomożesz innym! Publikujemy odpowiedzi ekspertów i ekspertek na wybrane listy naszych czytelniczek i czytelników. Zapewniamy anonimowość i moderację komentarzy. Napisz: [email protected]

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kinga Dunin
Kinga Dunin
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka
Socjolożka, publicystka, pisarka, krytyczka literacka. Od 1977 roku współpracowniczka KOR oraz Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Po roku 1989 współpracowała z ruchem feministycznym. Współzałożycielka partii Zielonych. Autorka licznych publikacji (m.in. „Tao gospodyni domowej”, „Karoca z dyni” – finalistka Nagrody Literackiej Nike w 2001) i opracowań naukowych (m.in. współautorka i współredaktorka pracy socjologicznej "Cudze problemy. O ważności tego, co nieważne”). Autorka książek "Czytając Polskę. Literatura polska po roku 1989 wobec dylematów nowoczesności", "Zadyma", "Kochaj i rób".
Zamknij