Szkocja mierzy się z największym w historii kryzysem zdrowotnym związanym z narkotykami. W zeszłym roku z przedawkowania zmarło tam ponad 1300 osób – to najgorszy wynik w całej Europie. Organizacje pozarządowe przyczyn upatrują w wielopokoleniowej biedzie i cięciach budżetowych w ochronie zdrowia. I zgłaszają najpilniejsze potrzeby: doraźne działania ratunkowe, zwiększenie liczby łóżek na oddziałach odwykowych, wyższe świadczenia na redukcję szkód.
Liczba osób, które zmarły w wyniku przedawkowania substancji psychoaktywnych, rośnie w Szkocji nieprzerwanie od siedmiu lat. W 2020 roku zanotowano tam 1339 ofiar. Oznacza to pięcioprocentowy wzrost względem poprzedniego roku, to także czterokrotnie więcej niż na początku wieku. Dane te pod koniec lipca opublikował szkocki urząd statystyczny. Wynika z nich także, że w przeliczeniu na mieszkańca nigdzie indziej w Europie używanie narkotyków nie kończy się taką liczbą zgonów co właśnie w Szkocji. W zeszłym roku na każde 100 tys. mieszkańców z przyczyn związanych z używaniem narkotyków zmarło 25,2 osoby. To ponad trzy razy więcej niż w całej Wielkiej Brytanii. Dla porównania wskaźnik ten dla całej Unii Europejskiej to zaledwie 2,4.
Autorzy raportu na temat zgonów związanych z używaniem narkotyków w Szkocji informują, że kryzys w większym stopniu dotyka mieszkańców najbiedniejszych regionów. Dla nich prawdopodobieństwo śmierci z przedawkowania jest aż 18-krotnie wyższe niż dla mieszkańców z pozostałych części Szkocji. Wskaźnik ten oznacza też niemal dwukrotny wzrost ryzyka w ciągu 20 lat.
Pierwsza ministra Szkocji, Nicola Sturgeon napisała na Twitterze, że liczba osób, które zmarły w wyniku używania narkotyków, jest nie do zaakceptowania. „Wiem, że teraz nie jest czas na słowa, tylko na czyny, które zapobiegną kolejnym śmierciom, i jesteśmy gotowi to zapewnić” – czytamy we wpisie. Gotowość wyraża się w konkretnej kwocie – szkocki rząd zapowiedział, że w ciągu najbliższych pięciu lat zwiększy budżet na walkę z kryzysem narkotykowym o 250 mln funtów.
Pandemia pogarsza kryzys opioidowy w USA. Rekordowa liczba śmierci z przedawkowania
czytaj także
Za słabe leczenie
Spośród 5,5 mln mieszkańców Szkocji z problemami związanymi z narkotykami zmaga się ok. 60 tys. osób. Pośród przyczyn obecnej sytuacji wymienia się zaniedbania na szczeblu rządu Wielkiej Brytanii, który nie zezwolił ani na dekryminalizację posiadania niewielkich ilości narkotyków, ani na funkcjonowanie pokojów iniekcyjnych, w których osoby uzależnione mogłyby przyjmować własne narkotyki pod opieką personelu medycznego. Wskazuje się także na wielopokoleniową biedę oraz upowszechnienie nadużywania substancji psychoaktywnych.
Na te ostatnie kwestie zwraca uwagę David Liddell, prezes fundacji badawczej Szkockie Forum Narkotykowe. Liddell wskazuje na rosnące nierówności, których źródeł upatruje w likwidowaniu przemysłu w latach 80. Problemem był także wieloletni brak złożonej odpowiedzi rządu na gospodarcze i społeczne konsekwencje deindustrializacji: biedę, brak perspektyw, dziecięce traumy, problemy psychiczne.
Znamy wyniki największego europejskiego raportu o narkotykach
czytaj także
Uzależnienie od narkotyków jest najbardziej rozpowszechnione pośród marginalizowanych społeczności, które mają trudności w upominaniu się o pomoc. A o to jeszcze ciężej, kiedy do wielopoziomowego wykluczenia dochodzi powszechna stygmatyzacja osób z problemami narkotykowymi. Sytuację pogorszyły też cięcia środków na fundusze pomocowe dla osób uzależnionych od alkoholu i substancji psychoaktywnych.
W efekcie w Szkocji brakuje miejsc na oddziałach odwykowych. Jak informuje „Guardian”, jedynie 40 proc. uzależnionych jest objętych odpowiednim leczeniem. W Anglii wskaźnik ten wynosi 60 proc. To ma się wkrótce zmienić. Z ogłoszonego niedawno pakietu ponad 20 mln funtów ma być przeznaczonych na rozbudowę leczenia i zwiększenie miejsc dla potrzebujących odwyku.
Ważne jest także dostosowanie leczenia substytucyjnego do potrzeb użytkowników. Z badań wynika, że dawki metadonu i buprenorfiny są niedoszacowane, co u wielu osób zwiększa ryzyko przyjmowania dodatkowo innych substancji – heroiny, benzodiazepin bądź alkoholu. Liddell tłumaczy, że podejście takie wynika ze zwodniczego przekonania wielu specjalistów, że osoby uzależnione lepiej funkcjonują na niższej dawce substytutu. Tymczasem efekty mogą być odwrotne od zamierzonych. W organizmach ponad 93 proc. osób, które zmarły w wyniku przedawkowania, wykryto obecność dwóch lub więcej substancji. U co drugiej osoby jedną z tych substancji był metadon.
„Nigdy nie słyszałam o naloksonie. Dopóki nie uratował mojego życia”
czytaj także
Wkrótce do punktów leczenia substytucyjnego w całej Wielkiej Brytanii trafi nowy lek, który przyjmuje się raz na 28 dni. Dla pacjentów może to być jakościowa zmiana, ponieważ pozwoli inaczej zagospodarować czas niż na częste, czasami codzienne wizyty u lekarza celem przyjęcia metadonu. To także szansa na skupienie się na innych sprawach niż tylko zarządzanie swoim uzależnieniem.
Parlament na tak, rząd na nie
Od 2019 roku w Szkocji coraz powszechniejsze jest stosowanie naloksonu, leku, który ratuje życie w przypadku przedawkowania opioidów. Przyjęcie zbyt dużej dawki tych ostatnich sprawia, że człowiek przestaje oddychać, co jest bezpośrednią przyczyną śmierci. Nalokson działa na receptory opioidowe i znosi efekty przyjęcia narkotyku.
czytaj także
W rezultacie odwraca skutki przedawkowania, przy czym nie wywołuje silnych efektów farmakologicznych oraz nie uzależnia. Naloksonem dysponują służby ratownicze i streetworkerzy, którzy rozdają środek bliskim osób, u których zachodzi ryzyko przedawkowania. Odpowiednie zestawy trafiają też do pracowników pomocy społecznej, a także hosteli. W ramach akcji pilotażowej w nalokson wyposażono też policjantów patrolujących ulice.
Żeby zapewnić jak największe bezpieczeństwo osobom przyjmującym heroinę lub kokainę, rada miejska Glasgow proponowała utworzenie bezpiecznych pokojów iniekcyjnych. W pomieszczeniach tych użytkownicy mogliby przyjmować własny narkotyk pod opieką specjalisty. Rozwiązanie to opiera się na założeniu, że skoro osoby i tak przyjmują te substancje, to lepiej, żeby zrobiły to w bezpiecznych warunkach, a nie na ulicy. W pokojach dostępny byłby czysty sprzęt, co dodatkowo zmniejsza ryzyko przenoszenia wirusów HIV i HCV. Przedsięwzięcie wspierał szkocki rząd, ale zezwolić na jego uruchomienie mógł tylko rząd Wielkiej Brytanii. Londyn jednak nie wydał na to zgody, dlatego w Szkocji do dziś nie funkcjonują pokoje iniekcyjne.
Dostosowujemy się do liczby zakażeń. Na jaką pomoc mogą liczyć osoby uzależnione w Krakowie?
czytaj także
Szkocji, tak jak zresztą całej Wielkiej Brytanii, pomogłaby także dekryminalizacja, o którą od lat upominają się różne organizacje zajmujące się polityką narkotykową. Działacze argumentują, że zniesienie kar za posiadanie niewielkich ilości substancji psychoaktywnych na własny użytek przyniesie wiele korzyści. Pozwoli uniknąć dalszej marginalizacji osób, których sytuacja życiowa i tak już jest skomplikowana. Brak kary to także walka ze stygmatyzacją. W efekcie obydwie zmiany sprawiają, że na leczenie trafia więcej osób, bo nie boją się ani kary, ani społecznego napiętnowania. Zwolennikami takich zmian są nawet parlamentarzyści z Izby Gmin. W opublikowanym w 2019 roku raporcie opowiedzieli się za dekryminalizacją oraz stosowaniem podejścia opartego na danych naukowych. W związku z tym proponują, by działania mające na celu obniżenie liczby zgonów związanych z narkotykami stały się domeną opieki zdrowotnej, a nie wymiaru sprawiedliwości. Wcielenie w życie rekomendacji parlamentarzystów pozwoliłoby m.in. na utworzenie pokojów iniekcyjnych oraz programów leczenia wspieranego heroiną. Ich propozycje zostały jednak odrzucone przez brytyjski rząd.