Wspólnoty nie można improwizować, nie można jej również symulować, sięgając po nieskuteczne wzorce zbiorowych zachowań.
Książka Teatra polskie. Rok katastrofy Dariusza Kosińskiego to aneks do jego monumentalnej pracy Teatra polskie. Historie. Tam, korzystając z narzędzi teatrologicznych i wywodzących się z peformatyki, dokonał próby historycznego usystematyzowania prywatnych, artystycznych, religijnych i politycznych performansów (m.in. wesel, obrządków świątecznych, ceremonii państwowych, protestów czy przedstawień teatralnych) pod kątem ich wkładu w kształt polskiej tożsamości. Tom stanowił rodzaj gramatyki historycznej naszych zbiorowych zachowań, służących scalaniu wspólnoty społecznej.
Drugim kontekstem, w jakim nową pracę Kosińskiego warto umieścić, są badania Katedry Performatyki UJ w Krakowie, której autor jest jednym z czołowych reprezentantów. Ośrodek prowadzony przez Małgorzatę Sugierę stawia sobie za cel opisanie współczesnych nam sposobów dramatyzowania życia zbiorowego – od narracji definiujących zachowania w rodzinie, poprzez walki tożsamościowe odmiennych grup etnicznych, po obraz zbiorowości wyłaniający się z dramatów najnowszych (by wymienić niektóre z wątków zawarte w tomie Polska dramatyczna 1. Dramat i dramatyzacje w XX w., będącym jednym z pierwszych opracowań Katedry). Środowisko badaczy, które współtworzy Dariusz Kosiński, uprawia humanistykę nakierowaną na dostarczanie narzędzi analizy i oceny współczesnej rzeczywistości społecznej oraz politycznej. Teatra polskie. Rok katastrofy to najwyższa próba tego typu aktywności badawczej.
Książka opowiada ujętą w kategorie teatrologiczne i performatywne historię katastrofy smoleńskiej oraz następującego po niej roku ceremonii pogrzebowych, celebracji upamiętniających jej ofiary i protestów im towarzyszących. Kosiński stara się udzielić odpowiedzi na dwa pytania:
1. Z jakich tradycji zaczerpnięte zostały wzorce poszczególnych aktów smoleńskiego dramatu?;
2. Które z tych wzorców okazały się efektywne dla scalania wspólnoty społecznej, fundując możliwą partyturę do dalszego formowania się naszej zbiorowości?
Repertuar romantyczno-patriotyczny
Analiza Dariusza Kosińskiego wskazuje, że w miarę rozwoju wydarzeń wokół katastrofy smoleńskiej wykształciły się trzy sposoby jej zbiorowego opracowywania. Posłowie PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele, „rodziny smoleńskie”, „obrońcy krzyża”, Solidarni 2010 i inne środowiska narodowe, dostrzegające w wydarzeniu tym kolejny akt dramatu polskiego męczeństwa, sięgnęły po repertuar romantyczno-patriotyczny o zabarwieniu religijnym i wysokim stężeniu patosu, objawiającego się na poziomie retorycznym, wizualnym i ze względu na języki „teatralizacji” wystąpień publicznych. Sposoby, w jakie kręgi narodowe performowały jedność, zaczerpnięte zostały z gatunków takich jak msza za ojczyznę, czuwanie, modlitwa, ale również z repertuaru powstańczego (np. marsz na Belweder) czy z demonstracji antykomunistycznych. Jak wykazuje Kosiński, oddziaływały one spajająco na zaangażowanych w nie uczestników, lecz zawężały krąg ludzi utożsamiających się z tego typu zachowaniami. Ci, którzy nie chcieli poddać się romantyczno-patriotycznemu uniesieniu, byli z tego kręgu wykluczeni. Jako sposób scalania rodzimej zbiorowości „tradycjonalistyczna wizja wspólnoty patriotycznej w duchu narodowym […] poniosła klęskę” – konstatuje autor.
Performans rodzinny
Po odmienny typ performansu kształtowania więzi społecznych sięgnęli przede wszystkim politycy PO, reprezentanci „rodzin smoleńskich” i obywatele niesympatyzujący z prawicą narodową. Odwoływał się on do mikroskali osobistego przeżywania śmierci oraz kojarzył się z atmosferą świąt w gronie najbliższych. Jakkolwiek i w tego typu scenariuszu koegzystowały ze sobą polityka, historia oraz religia, to prywatny wymiar przeżywania starty i upamiętniania ofiar smoleńskiej katastrofy pozbawiony był monumentalizmu nieodzownego w przypadku romantyczno-patriotycznych performansów. Pielgrzymki do Smoleńska pod auspicjami pierwszej damy – Anny Komorowskiej oraz „rodzinne” zaduszki w Belwederze, którym gospodarzyła para prezydencka były – w opinii Kosińskiego – najtrafniejszą egzemplifikacją tego typu działań. Jakkolwiek ich inkluzywny charakter oparty na indywidualnym podejściu do śmierci oraz na uniwersalnej matrycy zachowań, jaką jest performans rodzinny, wydaje się bardziej efektywny pod kątem kształtowania więzi zbiorowych od scenariusza romantyczno-patriotycznego, to mikroskala tego typu działań podaje w wątpliwość możliwy zasięg siatki tak ustanowionych relacji.
Artystyczno-polityczny happening
Trzeci repertuar zachowań ukształtował się podczas demonstracji przeciwko pochowaniu Lecha i Marii Kaczyńskich w krypcie wawelskiej, jakie miały miejsce w Krakowie, a przede wszystkim w miarę rozwoju wydarzeń przed Pałacem Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Chodzi o działania, w których wykorzystana została „strategia parodii, prześmiewczej karykatury”, objawiająca się poprzez sięganie po takie gatunki jak zbiorowe tańce czy gra w piłkę plażową, a także śpiewanie popularnych piosenek. Apogeum tego typu interwencji przypadło na akcję „Krzyż” – kilkutysięczną demonstrację, która przybrała kształt „artystyczno-politycznego happeningu” i stanowiła rodzaj platformy dla dowolnych zachowań protestacyjnych wykonywanych przez mniejsze grupy lub osoby indywidualne. Siły przysparzały jej „emocje związane z przekroczeniem granic, naruszeniem tabu, a także poczucie radości i swobody, które rodzi wyjście poza narzucone społeczne ramy i reguły gry”. Zaś warunkami jej inkluzywnego wymiaru były niespójność i nietrwałość gromadnych działań.
Kosiński nie przypisuje tak pojmowanemu performansowi zbiorowemu roli, która mogłaby usytuować go w pozycji nowej wspólnotowej partytury. Niemniej wobec niewydolności scenariuszy zogniskowanych wokół politycznych, historycznych i religijnych morfemów autor zdaje się przyglądać tym działaniom z sympatią. Pod pewnymi warunkami mogą się one okazać matrycą zbiorowych zachowań godną głębszego zastanowienia.
Czynić wspólnotę naprawdę
O jakie warunki chodzi? Teatra polskie. Rok katastrofy to także traktat o czynie, o skutecznym oddziaływaniu na rzeczywistość poprzez wysoką jakość aktu. „W efekcie wielkiej przebudowy – zauważa Kosiński – która trwa w Polsce od ponad dwudziestu lat (…) wytworzyła się praktyka funkcjonowania «na razie»”, „według zasady «jakoś to będzie»”. Analizując „performans organizacyjny” – szkolenie pilotów, przygotowania podróży do Smoleńska, przebieg samego lotu – Kosiński wykazuje, jak dalece charakterystyczne dla naszej zbiorowości jest symulowanie działania, improwizacja. Używając – za Kosińskim – paraleli teatralnej, można porównać wyprawę smoleńską do ważnej premiery, przed którą aktorzy nie odbywają wspólnych prób, pojawiają się w garderobach na chwilę przed jej rozpoczęciem, a po wyjściu na scenę nie pamiętają swoich kwestii. Improwizują więc, chwytając się znanych scenariuszy. Nie działają, lecz próbują odnaleźć się w sytuacji. Spektakl taki będzie – rzecz jasna – klapą.
Wedle zawartej w Roku katastrofy filozofii czynu, można skonstatować, że zbiorowość ukształtowana „według zasady «jakoś to będzie»”, która stanęła wobec sytuacji przeżywania istotnego dla niej zdarzenia, nieprzygotowana do grupowego przeprowadzenia performansu konstytuowania się wspólnoty, sięgnęła po znane jej z przeszłości dramatyzacje romantyczno-patriotyczne lub osobisto-rodzinnie, które okazały się nieefektywne dla podniesienia jakości zbiorowych więzi, zyskały wymiar ekskluzywny lub ich siła rażenia pozostała na poziomie mikroskali.
Na ich tle scenariusz kształtowania się wspólnoty społecznej w oparciu o platformę otwartą na indywidualną i grupową ekspresję i poprzez nią dopiero nasycający się znaczeniami, wątkami historycznymi, politycznymi czy duchowymi, może stać się nową partyturą konstytuowania się zbiorowości. Pod warunkiem jednak, że przełamie fatum „funkcjonowania «na razie», to jest własną nietrwałość, improwizację, i nacechowany zostanie działaniem naprawdę.
Wniosek, jaki wysuwam z przeprowadzonej przez Dariusza Kosińskiego analizy celebracji i protestów „roku katastrofy”, brzmi: wobec inflacji znanych scenariuszy zbiorowych zachowań stoimy przed zadaniem rozwijania działań wspólnotowych opartych na energii „radości i swobody”. By jednak przyniosły one rezultaty, domagają się rzetelności praktykowania i przekształcenia z prześmiewczych, okazjonalnych gestów protestacyjnych w utrwalony scenariusz wspólnej ekspresji, uwzględniający również mechanizm włączenia doń wynegocjowanych wątków romantycznych czy rodzinnych z ich ciepłem, a nawet patosem. Wspólnoty nie można improwizować, nie można jej również symulować, sięgając po nieskuteczne wzorce zbiorowych zachowań. Wspólnotę można wyłącznie czynić. I to czynić naprawdę.
Dariusz Kosiński, Teatra polskie. Rok katastrofy, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego i Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Warszawa – Kraków 2013.