Kultura

Jak Malta Festival samotnie bronił wolności

A wobec potęgi wroga dokonał ostatecznie aktu autocenzury – czyli Agata Adamiecka czyta raport przygotowany przez organizatorów festiwalu.

Na stronie Malta Festival pojawiło się w wolnym dostępie opracowanie „Golgota Picnic” w Polsce. Dokumentacja wydarzeń maj-lipiec 2014. Przyjęta przez autorów konwencja raportu, polegająca na zestawieniu faktów, wskazaniu głównych podmiotów działania, przywołaniu wypowiedzi, dokumentów i przekazów medialnych ma stwarzać wrażenie, że dążyli oni do oddania obiektywnego i możliwie pełnego obrazu wydarzeń. We wstępie wyrazili wprost nadzieję, że przedstawiona „dokumentacja stanie się podstawą dalszych analiz”.

Decyzja będąca efektem

I tak powinno się stać w istocie, bo raport jest uderzającym przykładem ustanawiania historii za pomocą odpowiedniego dobierania, przemilczania i zestawiania faktów oraz forsowania ich określonej interpretacji poprzez pozornie neutralny język opisu. Pierwsze wnioski z analizy dowodzą, że ktoś, komu zabrakło odwagi, niekoniecznie cierpi na deficyt tupetu. Szczególnie oburzająca jest jednak praktyka cenzurowania – nie da się tego określić inaczej – niewygodnych dla autorów tekstów, z których wycinane są nierzadko całe akapity. Nie jest nawet potrzebna lektura całego 473-stronnicowego dokumentu, skoro już niewinne wtrącenie w pierwszym zdaniu wstępu rozstrzyga o wszystkim: „Decyzja o odwołaniu – będąca efektem bezprecedensowego ataku ze strony skrajnych środowisk katolickich oraz inercji państwa – wywołała skandal medialny i szybko stała się kwestią publiczną”. Wiadomo więc, kto tu był czynny, i wiadomo też, że nikt nie ponosi odpowiedzialności za decyzję (w Dokumentacji wydarzeń wszędzie, gdzie to tylko możliwe,  konsekwentnie bezosobową lub ewentualnie podjętą przez podmiot zbiorowy Malta Festival), która w istocie stworzyła niezwykle niebezpieczny precedens w potransformacyjnej historii Polski, potwierdzając skuteczność języka przemocy, słabość laickiego państwa i zależność instytucji kultury od niejawnych powiązań między ośrodkami władzy i Kościołem katolickim.

Prawda jest kwestią wyboru

Wobec przyjętej interpretacji wydarzeń, ich przyczyn i następstw pewne teksty, mimo że bardzo ważne w publicznej debacie i opublikowane w opiniotwórczych mediach, nie zostały w raporcie przytoczone. Dotyczy to całej grupy artykułów, które wskazywały na odpowiedzialność dyrektora festiwalu Michała Merczyńskiego i konsekwencje jego decyzji oraz umieszczały wydarzenia w szerszym kontekście eskalacji prawicowej agresji, ataku na wolności obywatelskie i paraliżu demokratycznych praktyk. Uderzający jest zwłaszcza brak tekstu Moniki Muskały opublikowanego w „Gazecie Wyborczej”. Autorka przywołuje w nim wydarzenia z niedawnej historii europejskiego teatru, które wzbudzały jeszcze większe emocje i konflikty, a mimo to ich organizatorzy nie ulegali naciskom. Muskała stawiała sprawę jasno i, jak widać, bardzo niewygodnie: „Obowiązkiem policji jest dopilnowanie porządku, a obowiązkiem festiwalu i teatru – realizowanie zamierzonego programu. Dyrekcja festiwalu nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne rozruchy. Ponosi natomiast moralną odpowiedzialność za oddanie pola zgorszonym szantażystom”.

Trudno też pojąć, jaka to dokumentacyjna cnota kazała autorom raportu spreparować wywiad z Michałem Merczyńskim opublikowany w „Dużym Formacie”. W wyniku tych operacji z wywiadu zniknęły m.in. istotne pytanie o precedens uległości, jaki stworzył dyrektor Malty, a także przypomnienie innego aktu cenzury, którego dopuścił się w 2004 roku jako dyrektor Teatru Rozmaitości na spektaklu Zszywanie pod wpływem nacisków ze strony lokalnych polityków. „Wyparłem to” – odpowiada Merczyński, a autorzy raportu uzgadniają jego stan psychiczny z rzeczywistością, wymazując ten nie w porę przypomniany fakt z Dokumentacji wydarzeń.

Na tej samej zasadzie z komentarza Michała Wybieralskiego, wydrukowanego w „GW” razem z tekstem sztuki Garcii, znika kluczowy akapit: „Dyrektor Malty – międzynarodowego festiwalu finansowanego ze środków publicznych – dokonał autocenzury, gdy fanatycy do spółki z narodowcami i kibolami zapowiedzieli demonstrację przeciw spektaklowi na wydumane 50 tys. osób. Prezydent Poznania ochoczo podjął wizję zamieszek grożących zdrowiu czy życiu i oświadczył, że spektakl budzący kontrowersje w ogóle nie powinien znaleźć się w programie festiwalu. Kiedy w całej Polsce wybuchł obywatelski protest, czytania dramatu i projekcji spektaklu przestraszyły się publiczne instytucje z Lublina, Chorzowa, Jaworzna”. Z kolei fragmenty artykułu Sławomira Sierakowskiego, opublikowanego w „The New York Times” i przedrukowanego w „GW”, zostały opatrzone komentarzem redakcyjnym dezawuującym wartość tej wypowiedzi oraz nieopublikowaną przez „GW” polemiką organizatorów Malty, która rzekomo prostuje przekłamania i manipulacje autora, a w istocie narzuca po prostu inną interpretację faktów.

W efekcie w Dokumentacji wydarzeń zabrakło tekstów decydujących o obrazie wydarzeń, a inne zostały zmanipulowane i ocenzurowane; znalazły się w niej natomiast tendencyjne komentarze i nieopublikowane sprostowania.

W raporcie obficie cytuje się też prawicowe, narodowościowe czy ultrakatolickie media, pokazując skrupulatnie skalę nacisku, z wyraźną sugestią, że podjęta decyzja była jedyną możliwą.

Generator Malta, czyli przejęcie Pikniku Golgota

Raport służy zarazem przerzuceniu odpowiedzialności i przejęciu pozytywnego wymiaru społecznego procesu wywołanego decyzją. Dobór tekstów i komentarzy stawia mocny zarzut ludziom kultury, którzy nie wsparli festiwalu w momencie największej presji. Rzeczywiście, nikt nie przewidział, że Malta da się zastraszyć, że wykaże taką słabość w rozmowach z policją i władzami miasta, a następnie sama się ocenzuruje. Z nieśmiałych poczynań kierownictwa Malty, które za żadne skarby nie chciało dolewać oliwy do ognia, nie odczytano, że należy manifestować w obronie programu festiwalu. Błędnie przyjęto, że konsekwencja i odpowiedzialność za własne wybory artystyczne pozostaje podstawową kompetencją osoby kierującej takim przedsięwzięciem.

Decyzja Merczyńskiego spowodowała natomiast zdecydowaną reakcję ludzi kultury, prowadzącą do oddolnej, ogólnopolskiej akcji czytań i projekcji odwołanego spektaklu, które odbyły się w blisko trzydziestu miejscach w Polsce i Europie, a także na dwóch antenach radiowych. Ten ruch pozwolił zneutralizować fatalne skutki odwołania spektaklu, a także stworzył przestrzeń praktykowania konfliktu publicznego, w której możliwa stała się ekspresja różnych postaw i przekonań w sytuacji realnego spotkania, a nie medialnie zapośredniczonego sporu.

Był też wielkim „sprawdzam” rzuconym wobec medialnego szantażu i gróźb przemocy, nad którą służby państwa rzekomo miały nie zapanować.

Choć akcja nie przebiegała bez incydentów i wymagała zaangażowania służb porządkowych, to mamy dzięki niej konkretną wiedzę o Polsce. Wiemy na przykład, że nie jest krajem, w którym 50 tys. ludzi gotowych jest wyjść na ulicę i zalać ją krwią, by odebrać innym ludziom prawo do uczestniczenia w kulturze. Wiemy też, że jest krajem, w którym w wielu miejscach, podobnie jak w Poznaniu, kulturę i przestrzeń publiczną krępują niejawne zależności między instytucjami kultury, władzami lokalnymi a kurią.

To wiedza niezwykle cenna. I do jej wygenerowania w pełni poczuwa się Malta Festival, czego daje jasny wyraz w swoim raporcie. Z jednej strony pisze wprost – piórem Katarzyny Tórz – że ta decyzja była „gestem przekraczającym logikę dbania ponad wszystko o własny wizerunek. Chcieliśmy ujawnić konflikt – wartości, politycznych stron i sprzecznych definicji wolności – w jakim działamy. Bez niej nie wydarzyłoby się wszystko to, czego byliśmy świadkami (…)”. Z drugiej – niemal pomija w swoim raporcie akcję obywatelską „Piknik Golgota – zrób to sam”, pozbawiając ją podmiotowości i wpisując skrótowo w swoją narrację skoncentrowaną na protestach wobec czytań, oświadczeniach prawicowych polityków, interwencjach władz i kurii. W tej strategii dochodzi do takich paradoksów jak ten, że kalendarium wydarzeń, które otwiera raport, obejmuje wszystko, co się nie wydarzyło w ramach akcji, wymieniając szczegółowo odwołane czytania i protesty, ale pomija wydarzenia, które miały miejsce.

Obraz zamykający

I tak oto z Dokumentacji wydarzeń wyłania się obraz:

samotna Malta walczy o wolność, a wobec obojętności sojuszników i potęgi wroga dokonuje ostatecznie aktu autocenzury, wykonując w istocie nasz ulubiony romantyczny gest samopoświęcenia.

Wygląda na to, że Michał Merczyński jednak rozumie wagę swojej decyzji i jej konsekwencji. Zapewne dlatego tak bardzo stara się opowiedzieć tę historię na swój sposób. Raport – wydany przez założoną przez Merczyńskiego Fundację Malta, podpisany jedynie nazwiskami redaktorów,  Doroty Semenowicz i Pawła Płoskiego – celowo zaciemnia obraz i zniekształca sens procesu, który nastąpił w czerwcu w Polsce. Wytraca w ten sposób jego pozytywny, krytyczny wobec rzeczywistości potencjał, któremu powinniśmy poświęcić pilną uwagę. Dowodzi tym samym niezbicie, wbrew słowom Katarzyny Tórz, że w sprawie tej dla Malta Festival najistotniejsza była i jest „logika dbania o własny wizerunek”. Wydaje się, że nie ma środków, po które w drodze do tego celu nie jest gotowy sięgnąć. Cenzor krzyczy „poświęciłem się dla Waszych wartości” i jedną ręką sam przykuwa się łańcuchem do skał Kaukazu, a drugą wycina to, co dla niego niewygodne.

Opracowanie „Golgota Picnic” w Polsce. Dokumentacja wydarzeń maj-lipiec 2014 stanie się z pewnością przedmiotem szczegółowej analizy w przygotowywanej przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego i Krytykę Polityczną książce poświęconej wydarzeniom wywołanym decyzją Michała Merczyńskiego. W pracę nad tomem zaangażowani są inicjatorzy akcji „Piknik Golgota – zrób to sam”, nie będzie to więc obiektywny obraz, ale historia pisana z konkretnej perspektywy i w konkretnym celu. Mniej idzie tu o samo wydarzenie, bardziej o postawienie podstawowych pytań: o kolizję rozmaicie pojmowanego prawa do wolności i o jego nieuniknione ograniczenia (na przykład ograniczenie roszczenia do bycia wolnym od konieczności konfrontowania się z innymi interpretacjami rzeczywistości); o sposób funkcjonowania religii i sztuki w przestrzeni wspólnej. Ale i o otwierającą się dzięki sztuce możliwość praktykowania produktywnego konfliktu w przestrzeni publicznej.

Pytania te trzeba rozważać w perspektywie instytucjonalnego ładu demokratycznego państwa, a więc również powinności urzędników państwowych, samorządowych, kuratorów i organizatorów oraz roli Kościoła katolickiego, roszczącego sobie pretensje do miana „instytucji wyjątkowej”.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij