Film

Berlinale kończy z podziałem płciowym nagród aktorskich

Jeden z najważniejszych festiwali filmowych znosi kategorie płciowe w nagrodach aktorskich.

Międzynarodowy Festiwal Filmowy Berlinale, który wraz z kanadyjskim Sundance co roku otwiera sezon nagród filmowych, zapowiedział niedawno zmiany, które zostaną wdrożone w trakcie przyszłorocznej imprezy. Poinformowano między innymi o tym, że 71. edycja Berlinale odbędzie się w formie stacjonarnej. O wiele głośniejszą decyzją jest jednak fakt zniesienia kategorii płciowych w nagrodach aktorskich.

Jak ma to działać?

Od 1956 roku nagrody za najlepsze występy aktorskie były podzielone na dwie kategorie. Jedna – dla najlepszej roli męskiej, a druga dla najlepszej roli kobiecej. To podział znany z wielu innych festiwali filmowych czy chociażby Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej. Różnica pomiędzy Srebrnymi Lwami z Berlina a Oscarami z Hollywood była taka, że nagrodę dla najlepszego aktora lub aktorki mogły zdobyć zarówno osoby grające role pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe. Amerykanie z kolei rozdzielili te kategorie na dobre w roku 1936.

Berlinale 2020: Wszyscy jesteśmy częścią problemu

Z informacji podanej przez Berlinale wynika, że dotychczasowe kategorie przestaną obowiązywać. Srebrny Niedźwiedź dla najlepszego aktora i Srebrny Niedźwiedź dla najlepszej aktorki zostaną zlikwidowane, a zamiast nich pojawią się dwie kategorie. Srebrny Niedźwiedź za najlepszą rolę pierwszoplanową oraz Srebrny Niedźwiedź za rolę drugoplanową. Teoretycznie taka zmiana mogłaby zostać interpretowana w sposób apolityczny. Jeśli ktoś rzeczywiście zagra według jury rolę życia, to zdobędzie zasłużoną nagrodę. Dyrekcja festiwalu informuje jednak, że decyzja nie jest przypadkowa. Na stronie internetowej Berlinale możemy przeczytać: „Wierzymy, że brak podziału przyznawanych nagród według płci będzie sygnałem skłaniającym do większej wrażliwości na sprawy płci kulturowej w przemyśle filmowym”.

Głosy krytyki i brak zrozumienia problemu

Dyskusja przy wprowadzaniu takich zmian jest rzeczą oczywistą, nawet przez myśl nie przeszłoby mi też posądzać dyrekcję festiwalu o impulsywne podjęcie takiej decyzji. Głosy krytyczne są zrozumiałe i warto je rozważyć. Przyjrzyjmy się zatem możliwym scenariuszom, które wzbudzać mogą kontrowersje:

Obie nagrody zgarniają kobiety – przynajmniej dla mnie nie ma w tym większego problemu. Jeżeli jury faktycznie uzna, że zarówno pierwszoplanowe, jak i drugoplanowe role kobiece były lepsze od męskich, to nie powinno być w tym przypadku dyskusji. Takowa jednak będzie i nie ma co do tego większych złudzeń. Na Berlinale spadnie zapewne krytyka o „uprzywilejowaniu kobiet” i „dyskryminacji mężczyzn”. Słuszność takich pretensji proszę ocenić samemu.

Rola pierwszoplanowa dla mężczyzny, drugoplanowa dla kobiety – osobiście znowu nie widzę w takim rozłożeniu żadnego problemu. Decyzja, jak zawsze przy przyznawaniu nagród, należy do komisji oceniającej wszystkie występy. Jednakże, tak jak w poprzednim scenariuszu, tak i w tym, na Berlinale może spaść fala krytyki. Wyobrażam ją sobie w formie oskarżeń o paternalistyczny wydźwięk decyzji. Wszak nawet semantycznie nagroda za rolę pierwszoplanową jest doceniana bardziej niż za drugi plan.

Scenariusze odwrotne do poprzednich – w przypadku, gdyby obie statuetki zdobyli mężczyźni, ostrą reakcję w tym przypadku można by było usłyszeć ze strony feministycznej, progresywnej. Osobiście jednak tę wersję wydarzeń uważam za niezbyt prawdopodobną, festiwal w Berlinie bowiem od wielu lat słynie z wprowadzania wielu dyrektyw doceniających role kobiece, czy ogółem – niemęskie.

Prawdopodobnie najmniej dyskusyjną decyzją byłoby przyznanie statuetki za rolę pierwszoplanową kobiecie, a za rolę drugoplanową mężczyźnie. Jednak i taki obrót spraw ma szansę spotkać się z negatywnym odbiorem.

Chodzi o coś więcej

Wprowadzanie różnych innowacji w kwestiach społeczno-kulturowych zawsze budzi wiele kontrowersji. Zaufałbym jednak zarówno dyrekcji, jak i przyszłorocznemu jury, że zamiast kalkulować, co najbardziej się opłaca, będzie przyznawać nagrody za najlepsze występy, a nie za płeć danej osoby.

Motorem napędowym tej zmiany jest nie tylko zrównanie pozycji kobiet i mężczyzn, ale również utworzenie ścieżki do nagród dla osób transpłciowych czy niebinarnych. A wbrew pozorom w branży filmowej często można spotkać osoby, których płeć przypisana przy urodzeniu różni się od rzeczywistej. Wśród nich można wymienić chociażby Danielę Vegę, chilijską aktorkę i śpiewaczkę, która zasłynęła po roli w filmie Fantastyczna kobieta z 2017 roku. W trakcie 90. ceremonii wręczania Oscarów Vega pełniła rolę zapowiadającej jeden z występów, stając się tym samym pierwszą w historii transpłciową osobą, która tego dokonała. W 2018 roku magazyn Time umieścił ją na liście 100 najbardziej wpływowych osób świata.

Ma na imię Jazz i jest transpłciową nastolatką

Kolejnym przykładem jest Ezra Miller, znany chociażby z roli tytułowego bohatera w filmie Musimy porozmawiać o Kevinie (2011), a także roli Patricka w Charliem (2012) czy Credence’a Barebone’a w produkcji Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć (2017). Ezra w 2012 roku dokonał coming outu jako osoba queer. Aktor nie identyfikuje się z żadną płcią oraz z żadną orientacją płciową. Zapytany przez dziennikarza The Hollywood Reporter o to, kim jest, odpowiedział: „Nie czuję się mężczyzną. Nie czuję się kobietą. Ja nawet nie do końca czuję się człowiekiem”.

Przy omawianiu zmian na Berlinale trzeba pamiętać, że nie jest to festiwal filmów o superbohaterach czy dobre miejsce dla polskich parakomedii romantycznych. Biorą w nim udział produkcje zaangażowane, dotykające tematów politycznych, tożsamościowych i tym podobnych. Nic dziwnego więc, że impreza o takim line-upie za cel stawia sobie zmianę filmowego świata. Bo w końcu kto, jak nie dyrekcja berlińskiego festiwalu, miałby to zrobić.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij