Kultura

Dymek: Pornografia jako pierwsza skupiła się na kobiecej przyjemności

Pornografia pełni rolę rzecznika rzeczy jeszcze niewypowiedzianych w życiu społecznym.

Ola Długołęcka, Kobieta.gazeta.pl: Jaką nazwę naukową nosi przedmiot twoich badań?

 

Jakub Dymek: Zajmuję się porn studies – polskiej nazwy tego zagadnienia brak, chyba że zgodzimy się na „studia nad pornografią”. Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, absolwentem gender studies i nauk politycznych. I na przecięciu tych trzech dyscyplin zajmuję się pornografią. To perspektywa badań, zajmująca się pornografią pod względem kulturoznawczym i feministycznym obecna – w Stanach Zjednoczonych – od dwudziestu lat.

 

Wyjaśnij, na czym polega naukowe badanie pornografii?

 

Zacząłbym od tego, że badanie pornografii nigdy nie jest badaniem „pornografii”, tylko uwarunkowań społecznych, politycznych i kulturowych, które konstruują pornografię, jako pewien przedmiot zainteresowania, ale też cenzury i towarzyszących jej praktyk represyjnych. I to jest chyba, w odróżnieniu od badań stricte filmoznawczych, które też bywają niezwykle interesujące, wyróżnik porn studies

 

Nie chodzi o same filmy, bohaterów, fabułę, tylko o to, z jakimi reakcjami filmy się spotykają?

 

Jak to powiedział Walter Kendrick, historia pornografii, wizerunków seksu, kontrowersyjnych przedstawień, tekstów idącym wbrew pewnym normom nie jest tożsama z historią „pornografii” nowoczesnego pojęcia, etykiety, dyskursu. Analogicznie „pornografia” jako przedmiot badań nie jest nigdy jedynie pornografią, tylko zespołem naszych zachowań, reakcji, obaw i nadziei związanych z tym, co zobaczymy na ekranie, czy na zdjęciach.

 

(…)

 

 

Na czym polega feministyczna krytyka pornografii? Na pokazywaniu „male gaze”, czyli męskiego spojrzenia?

 

Zależy która krytyka, bo nie ma jednotorowej, wewnętrznie spójnej feministycznej krytyki pornografii. Na pewno osiągnięciem feminizmu w dyskusji o pornografii jest to, że udało się zaznaczyć lub wprowadzić do rozmowy kategorie: „przymusu”, „wyzysku ekonomicznego” i „poniżających warunków pracy” na planie filmu porno. Dzięki feminizmowi w ciągnącej się od 100 czy 150 lat dyskusji na temat pornografii udało się choć przez chwilę skupić na tematach naprawdę istotnych. Tylko że później, gdy ta krytyka wygasała, wrócili konserwatyści, zapominając o pracy i wyzysku kobiet, i znowu wpadliśmy w miazmat etycznego oburzenia.

 

Konserwatywna krytyka dlatego nie znajduje u mnie zrozumienia, ponieważ jest to retoryczne koło, które mówi, że świat idzie ku gorszemu, nasze dzieci i wnuki będą demoralizowane. „Pornografia jest wszechobecna, jest tak źle, że już nie może być gorzej” – tyle, że po raz pierwszy powiedziano „nie może być gorzej” parędziesiąt lat temu, wiele zdążyło się zmienić, ale argument pozostaje ten sam. Niewiele z tego wynika, a takie słowa są powtarzane od 150 lat. Mamy wiele innych czynników, które wpływają na to, jak pornografia jest odbierana, co „robi” w społeczeństwie, a nie tylko klisze moralnego oburzenia.

 

(…)

 

Jakie jest twoje zdanie na temat pornografii kobiecej, takiej, która w zamierzeniu ma być przeznaczona dla pań. Jak zrozumiałam z opisów na stronach sklepów sprzedających erotykę, takie filmy mają bardziej rozbudowaną fabułę, są bardziej „romantyczne” i „czułe”. Czy to nie jest tworzenie sztucznej kategorii i wskazywanie kobietom, filmów, które, ze względu na płeć, powinny im się podobać?

 

Ja bym patrzył na to w kategoriach produkcji. Dla mnie to ani nie fabuła decyduje o tym, czy film jest „kobiecy”, ani klisze narracyjne. Na pornografię, którą nazywamy „kobiecą”, wpływ ma organizacja produkcji, role kobiet i mężczyzn w powstawaniu gotowego produktu. Żeby film mógł być nazwany „kobiecym” – choć to jest bardzo ogólne określenie – zależałoby się zastanowić, co z punktu widzenia kobiet jest ważne, od aktorek i pracujących na planie osób, po odbiorczynie i konsumentki.

 

Ale czy to widać, podczas projekcji filmu, że był on wyprodukowany zgodnie z poszanowaniem praw? Musisz znać zaplecze produkcji, no bo jakie inne sygnały mają świadczyć o przestrzeganiu zasad?

 

Recepcji filmu, każdego, nie tylko pornograficznego, nie da się założyć w momencie wyjścia. Po drodze jest dużo innych czynników: to jak oglądamy, w jakiej sytuacji, warunkach społecznych i za pomocą jakich mediów. Po to medioznawcy wymyślili kategorię „wydarzenia wizualnego”, Porażki filmów w historii kina świadczą o tym, że nie ma recepty na sukces formułowego filmu. Można się starać go stworzyć, ale gwarancji nie ma. Można wymyślić „kobiecy” scenariusz zbudowany na seksistowskich kliszach, że kobiety są te czułe, wrażliwe, „softcore”, a mężczyźni są brutalni i dominujący. I takie filmy – skonstruowane według tej zasady – też mogą być przegrane dla kobiecej widowni w momencie wyjścia. Ale co tak naprawdę się z nimi dzieje? Jak są oglądane? To są inne, być może ważniejsze, pytania.

 

 

Dla mnie wyróżnikiem kobiecej pornografii jest to, że ona powstaje według innych mechanizmów, niż filmy z głównego nurtu. Np. scenariusz jest wyłaniany na drodze konkursu na najciekawszą, autentyczną, intymną opowieść. To praktyka częsta ostatnio wśród reżyserek np. Erika Lust bazuje na takich mechanizmach, włączających widzki.

 

 

(…)

 

Chciałbyś, żeby po obejrzeniu filmu pornograficznego widz został z jakąś refleksją?

 

Nie tyle może został z refleksją, ile zobaczył w porno narzędzie czegoś więcej niż podniety. Może narzędzie krytyki pewnych norm, a może krytyki patriarchatu, heteronorm.

 

Pornografia, od początku – słusznie czy niesłusznie – była postrzegana jako coś przeciwstawionego naturalnemu porządkowi. Co w sumie jest paradoksalne, bo jak heteroseksulaną pornografię nazwać przeciwstawioną naturalnemu porządkowi? Przecież ona pokazuje wyobrażenie czy fantazję o tym, co uznajemy za dominujący, uniwersalny i podstawowy model zachowań.

 

Pornografia historycznie była bardzo mocnym narzędziem wyrazu grup mniejszościowych. Gdzie indziej, jak nie w filmach pornograficznych i erotycznych konstruowały się pewne tożsamości i narracje lesbijskie i gejowskie? Gdzie jak nie tutaj kształtowała się krytyka norm obyczajowych narzucanych przez mainstream?

 

Główny nurt kupując pornografię, najchętniej stawia na model, w którym kobieta jest „vanilla” – zgodliwa, podległa, a mężczyzna jest pożądający i narzucający swoje fantazje.

 

A wbrew pozorom pornografia jest miejscem, w którym bardzo liczy się kobieca przyjemność. Uwagę na to zwróciła Linda Willliams w książce „Hard core. Władza, rozkosz i 'szaleństwo widzialności'”, pokazując, że pornografia była pierwszym miejscem, w którym obsesyjnie skupiano się na kobiecej przyjemności. Pornografia w swojej niemożności wykazania kobiecej przyjemności zrobiła bardzo wiele w temacie pokazywania i problematyzowania kobiecej rozkoszy.

 

Przecież w pełnometrażowym filmie pornograficznym przez ponad godzinę skupiamy się na pokazaniu kobiecej przyjemności, mówi Williams, bo gdyby chodziło jedynie o męski wytrysk to po 90 sekundach film mógłby być skończony.

 

(…)

 

Czy w filmach pornograficznych pojawiają się symptomatyczne, zapowiadające społeczne zmiany, motywy, czy raczej pornografia odzwierciedla zmiany, które toczą się w świecie realnym?

 

To pytanie o to, co było pierwsze: jajko czy kura. Wydaje mi się, że są przykłady niesamowicie progresywnych filmów pornograficznych, które pokazują wychowujące dzieci lesbijki w ciąży, transpłciowych bohaterów i fantazje, nienormatywne rodziny cieszące się udanym życiem seksualnym. Berliński Porn Film Festival jest pełen takich filmów, tworzonych zarówno przez osoby LGBTQ, jak i herero. Chroniques sexuelles d’une famille d’aujourd’hui jest takim filmem, niby na pierwszy rzut oka nikt by go nie włożył na półkę z porno, a jednocześnie od początku do końca wypełnia go seks i transgresyjne fantazje o nim, tyle że wpisane w scenariusz komedii o francuskiej rodzinie z klasy średniej.

 

Te filmy pokazują sytuacje nie do wypowiedzenia w normalnej współczesnej popkulturze. Nie w mediach mainstreamowych w każdym razie. W tym sensie pornografia jest zapowiedzią zmian, że w wyniku tego, że jest w kręgu tabu, z łatwością mówi o rzeczach, które są tabu. Ponieważ w momencie powstania została zepchnięta w jakąś niszę, która stanowi w ogóle granicę naszego społecznego przyzwolenia na legitymizowany seks, to pełni rolę rzecznika rzeczy nienormatywnych, jeszcze niewypowiedzianych w życiu społecznym.

 

Pornografia służy władzy, w sensie porządku społecznego, jako wyśmienite narzędzie i nigdy z tego tytułu nie zostanie zakazana. Bo możemy dzięki niej odkreślić normalny seks od złego seksu. Pornografia, nawet najbardziej hardcore’owa, w żadnym europejskim państwie jako taka nie jest zakazana, podczas kiedy w każdym porządku prawnym jest zakazana pornografia pedofillska. Pornografia służy explicite wykazaniu, który rodzaj seksu jest być może niepożądany, ale mieści się w dopuszczalnych granicach.

 

 

(…)

 

Całość wywiadu przeczytasz w serwisie kobieta.gazeta.pl

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij