Kraj

Ziobro na wylocie to Kaczyński w odwrocie

Fot. Adrian Grycuk/Wikimedia Commons

Nieposłuszeństwo ziobrystów wobec Jarosława Kaczyńskiego wywołało niezapowiadane polityczne trzęsienie ziemi w Polsce. Kto może na nim wygrać, a kto stracić?

Trwająca od tygodni walka o wpływy pomiędzy szefem PiS a liderem Solidarnej Polski ma szansę wreszcie doczekać się finału. Głównym katalizatorem zmian w Zjednoczonej Prawicy i wieszczonego w mediach jej rozpadu mają być dwie ustawy, którymi w minionym tygodniu zajmowano się w Sejmie.

Chodzi przede wszystkim o tak zwaną ustawę o bezkarności – projekt przepisów, w świetle których urzędnicy państwowi byliby zwolnieni z odpowiedzialności za decyzje podejmowane w czasie trwania epidemii koronawirusa. Ustawę schowano pod wpływem sprzeciwu partii Zbigniewa Ziobry, a przed kamerami pokłócono się o nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, zakazującą m.in. hodowli w celach komercyjnych zwierząt futerkowych.

Darcie futer na prawicy. Czy norki naprawdę obalą PiS?

Obu pomysłom forsowanym przez PiS na drodze stanęła Solidarna Polska. Jak donoszą m.in. Onet i „Gazeta Wyborcza”, dziś mają zapaść decyzje o tym, czy niesubordynacja posłów i posłanek formacji Zbigniewa Ziobry to wystarczający powód, by rozwiązać koalicję w obozie rządzącym i powołać nowego ministra sprawiedliwości.

Odbicie Polski z rąk radykałów

Szef PiS postawił de facto ziobrystom ultimatum: zadeklarują poparcie dla ustawy zwanej „bezkarnością plus” albo wylecą ze Zjednoczonej Prawicy.

Nie oznacza to jednak, że Jarosław Kaczyński nie ma nic do stracenia. Bez Ziobry i jego ugrupowania straci większość w parlamencie i nie będzie mógł już rządzić twardą ręką. Czy się z tym pogodzi? A może rozpisze nowe wybory?

– PiS władzy tak łatwo nie odpuści – mówi nam Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej. – Najwyżej będziemy mieli rząd mniejszościowy, a przez najbliższe dwa miesiące będziemy oglądali, jak PiS wyciąga różnych ludzi, czy to z Solidarnej Polski, czy z innych ugrupowań, łamiąc kręgosłupy kolejnym posłom Ziobry czy Kukiz ’15, gdzie widać zainteresowanie przejściem do PiS. Wszystko wyjaśni się przy okazji budżetu. Do czasu głosowań budżetowych PiS ma czas, żeby zbudować większość w Sejmie.

Koalicja PiS i PSL? To może być game over dla demokratycznej opozycji w Polsce

– Przedterminowe wybory wydają mi się mało prawdopodobne, bo to po prostu nieopłacalne dla PiS. Ostatnio stracili część poparcia na rzecz Konfederacji, która wyrosła na najgroźniejszego rywala PiS-u po prawicowej stronie. Kaczyński raczej nie będzie parł do wcześniejszych wyborów, ale jako opozycja przygotowujemy się i na taki scenariusz, bo w polityce trzeba być gotowym na wszystko. Od piątku rozmawiamy z innymi partiami opozycyjnymi, parlamentarnymi i pozaparlamentarnymi o różnych wariantach współpracy, to bo może być szansa na odbicie Polski z rąk radykalnej prawicy – przekonuje polityczka.

Czy opozycja miałaby szansę na wygraną w przedterminowych wyborach?

– Każde wybory są na to szansą – twierdzi Nowacka. – Mam nadzieję, że opozycja po wszystkich przejściach jest dzisiaj bardziej skłonna do współpracy, a mniej do wzajemnego atakowania się. Druga tura wyborów prezydenckich była lekcją dla nas wszystkich, że im bardziej się jednoczymy, to bliżej jesteśmy sukcesu. Nie chodzi nawet o formalne jednoczenie się na poziomie list, a o bliską, nieagresywną współpracę. Takie są wrażenia po bardzo wstępnych i ogólnych rozmowach w gronie partii opozycyjnych.

Polityka ruszy z kopyta

Posła Lewicy Macieja Gdulę zapytaliśmy z kolei, kto na rozłamie w Zjednoczonej Prawicy i odebraniu teki ministra sprawiedliwości może ucierpieć najbardziej.

– Wciąż nie jest pewne, czy faktycznie do tego dojdzie, bo przeważa przekonanie, że kryzys w obozie władzy jest jednak elementem wewnętrznych negocjacji, czyli dociskania i studzenia politycznych zakusów Ziobry. Ale jeśli okaże się, że Kaczyński nie widzi już miejsca dla ziobrystów w swoich szeregach, oznacza to bardzo głębokie zmiany dla funkcjonowania całego parlamentu – wskazuje nasz rozmówca, dodając, że na straty na pewno musi być gotowy szef PiS.

– Kaczyński nie tylko utraci większość, ale będzie musiał liczyć się z załamaniem zasady, która określała styl jego rządzenia i polegała na ciągłym przesuwaniu wszystkich możliwych granic w polskiej polityce oraz forsowaniu radykalnych zmian ustawowych. Jednym z takich pomysłów była ustawa o bezkarności dla urzędników państwowych. Tu Kaczyński nie będzie miał poparcia większości, bo przez to, jak rządził przez ostatnie lata, stracił zdolność do przekonywania do swoich pomysłów przedstawicieli innych partii. No, chyba że mówimy o zakazie hodowli norek, ale to sytuacja wyjątkowa, a w dodatku dla środowiska PiS i jego wyborców wysoce kontrowersyjna – dodaje Gdula.

Mała, schyłkowa branża

– Nie ma wątpliwości, że Kaczyński, który nie ma realnej zdolności przyciągania nowych wyborców i uzyskania nowych sojuszników, będzie skazany wyłącznie na administrowanie polityką. Trzeba też pamiętać, że zwykli ludzie nie rozróżniają PiS-u i Zjednoczonej Prawicy. Dla nich pod szyldem PiS-u gromadzą się wszyscy, którzy znajdują się pod władzą Kaczyńskiego. Teraz to się kończy. Prezes PiS przestaje być szefem, traci pozycję naczelnika, centralnej figury i kogoś, kto w całości kontroluje swój obóz. Zostaje pozbawiony tak naprawdę tego, co było ważną częścią legitymizacji władzy PiS-u i co stanowiło o sile i skuteczności tej partii w oczach wyborców. Kaczyński nie będzie już w stanie w takim stopniu jak do tej pory, czyli wbrew opozycji, opinii publicznej, ruchom społecznym czy pracownikom, realizować swoich pomysłów, ale zostanie zmuszony do prowadzenia swojej polityki w sposób znacznie bardziej negocjacyjny i umiarkowany. To zmieni bardzo wiele na scenie politycznej, ale pytanie, czy w tym planie Kaczyńskiego znajdują się przyspieszone wybory, czy nie, wciąż pozostaje otwarte – zaznacza polityk.

Do jakich przetasowań mogłoby jednak dojść, biorąc pod uwagę coraz mocniej zarysowującą się możliwość zawiązania koalicji po prawej, jeszcze bardziej radykalnej stronie od PiS?

– Na pewno Konfederacja bardzo chciałaby przyspieszonych wyborów, bo widzi w nich szansę na urwanie PiS-owi dużej części elektoratu. Czy w tej sytuacji byłaby w stanie wejść w sojusz z Ziobrą? To wyborczo wydaje się dość atrakcyjne, ale jednak jeśli chodzi o przekaz Konfederacji, taki ruch odebrałby pewną spójność wizerunkowi partii, która dotychczas tak bardzo krytykowała PiS m.in. za nepotyzm. Tymczasem Ziobro jest kardynalnym przykładem takiej polityki – przy spółkach Skarbu Państwa są przecież zatrudnieni jego żona oraz brat. Ktoś, kto zdecydowałby się na koalicję z takim politykiem, potwierdziłby uczestnictwo w tworzeniu nepotystycznego układu. Poza tym w Konfederacji brakuje wyraźnego lidera, a Ziobro jest bardzo silną osobowością, która mogłaby skutecznie konfederatów zdominować. Uważam więc, że zarówno ze względów wizerunkowych, jak i dotyczących dynamiki międzyosobowej ta koalicja byłaby niebezpieczna dla Konfederacji i wydaje się bardzo mało prawdopodobna – twierdzi poseł Lewicy.

– Jeśli zaś chodzi o wybory, to decyzja o rozpisaniu ich w najbliższym czasie byłaby najgorszą z możliwych dla Kaczyńskiego i postawiłaby go w złym świetle jako całkowicie niepoważnego polityka. Jak w oczach prawicy wyglądałby fakt, że zakaz hodowli norek to wystarczający powód, by zerwać koalicję i zorganizować nowe wybory. Kaczyński, który wykona taki ruch, będzie politykiem tracącym kontakt z rzeczywistością – mówi Maciej Gdula.

Wywalenie Ziobry tylko podsyci antylewicowość PiS

A czy pojawiają się tutaj jakieś polityczne możliwości lub zagrożenia, jeśli dojdzie do przetasowań – utworzenia rządu mniejszościowego lub rozpisania wyborców – dla Lewicy?

– Scenariusz, że Lewica współtworzy rząd „wszyscy przeciwko PiS”, jest na pewno nierealny. Z kolei gdyby doszło do przyspieszonych wyborów, to moim zdaniem PiS nie będzie już walczył o władzę, tylko o spójność. Natomiast pojawi się pytanie, czy nowy układ rządzący będzie konserwatywny (PO, Konfederacja, Hołownia), czy lewicowo-liberalny (PO, Lewica). Możliwe, że polityka znów ruszy z kopyta – podsumowuje polityk.

Europa patrzy

Przewodnicząca Zielonych Małgorzata Tracz ocenia wydarzenia ostatnich dni jako próbę sił w Zjednoczonej Prawicy.

– PiS próbuje ustawić koalicjantów w szeregu, ale Zbigniew Ziobro się nie poddaje – mówi. – Trzeba poczekać, jakie będą rozstrzygnięcia po dzisiejszym dniu, jakie decyzje zapadną w PiS, Porozumieniu i Solidarnej Polsce. Na razie jesteśmy w zawieszeniu, bo nie wiemy, czy mamy rząd mniejszościowy, czy większościowy. Myślę, że opozycja będzie mogła się w pełni odnieść do tej sytuacji, gdy dowiemy się, co i ile zostanie z rządu Zjednoczonej Prawicy.

Co, jeśli okaże się, że mamy rząd mniejszościowy?

– Będą trzy scenariusze – mówi Tracz i wylicza: – Konstruktywne wotum nieufności, rząd mniejszościowy, którego budżet nie zostanie uchwalony, co spowoduje rozpisanie nowych wyborów, albo głosowanie nad skróceniem kadencji Sejmu.

A opozycja?

– Musi się zastanowić, jak działać dla dobra Polski – mówi Tracz.

Polityczka Zielonych odniosła się również do tego, jak zawirowania w rządzie odbiją się na interesach Polski w Unii Europejskiej.

– Kwestia potencjalnego rozpadu rządu odbiła się szerokim echem na arenie międzynarodowej, była na czołówkach najważniejszych europejskich gazet. A w Unii Europejskiej dzieje się teraz wiele ważnych dla Polski rzeczy. Szefowa KE Ursula von der Leyen jasno powiedziała, że UE nie zgadza się na strefy wolne od LGBT. To samo oznajmił kandydat demokratów na prezydenta USA Joe Biden – zaznacza nasza rozmówczyni i przypomina także, że w Unii trwa debata o powiązaniu środków z funduszu na rzecz sprawiedliwej transformacji i funduszu odbudowy, czyli tzw. funduszu pocovidowego, z przestrzeganiem praworządności.

– Polska to jedyny kraj, który nie zadeklarował ambitnego celu neutralności klimatycznej do 2050 roku. Na forum europejskim padają nawet skrajne propozycje, by powołać nową Unię Europejską opartą na wartościach. Zagrożenie, że Polska będzie jeszcze bardziej alienowana na arenie międzynarodowej, jest bardzo duże. Ale przedterminowe wybory byłyby szansą dla Polski na obranie kursu polityki, która nikogo nie wyklucza, powrotu na ścieżkę praworządności i realną walkę z kryzysem klimatycznym – podsumowuje posłanka.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Paulina Siegień
Paulina Siegień
Dziennikarka i reporterka
Dziennikarka i reporterka związana z Trójmiastem, Podlasiem i Kaliningradem. Pisze o Rosji i innych sprawach, które uzna za istotne, regularnie współpracuje także z New Eastern Europe. Absolwentka Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Gdańskim. Autorka książki „Miasto bajka. Wiele historii Kaliningradu” (2021), za którą otrzymała Nagrodę Conrada.
Paulina Januszewska
Paulina Januszewska
Dziennikarka KP
Dziennikarka KP, absolwentka rusycystyki i dokumentalistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka konkursu Dziennikarze dla klimatu, w którym otrzymała nagrodę specjalną w kategorii „Miasto innowacji” za artykuł „A po pandemii chodziliśmy na pączki. Amsterdam już wie, jak ugryźć kryzys”. Nominowana za reportaż „Już żadnej z nas nie zawstydzicie!” w konkursie im. Zygmunta Moszkowicza „Człowiek z pasją” skierowanym do młodych, utalentowanych dziennikarzy. Pisze o kulturze, prawach kobiet i ekologii.
Zamknij