Weekendowy zestaw najciekawszych tekstów, jakie ukazały się w prasie polskiej i zagranicznej w mijającym tygodniu.
Naprawiliśmy awarię, znów można zapisywać się na newsletter
Artykuły warte czytania i dające do myślenia mieszają się na naszych newsfeedach z memami i fake newsami. Łatwo się w tym szumie pogubić, a trudno czytać autorów i autorki, których nastawiony na maksymalizację zysku z reklam algorytm zamknął poza granicą naszej bańki informacyjnej. W „Przeglądzie tygodnia” proponuję zestaw tekstów, które z jakiegoś powodu szkoda byłoby przegapić.
Zostaw swój email, a w każdy piątek znajdziesz „Przegląd Tygodnia” w swojej skrzynce:
I. Polska łupem Polaków
W „Tygodniku Powszechnym” Łukasz Maślanka analizuje polską scenę polityczną i PO-PiS-owy klincz. Autor uważa, że wbrew propaństwowej retoryce to nie przebudowa państwa jest realnym celem obecnej władzy, a jedynie wymiana kadr i przejęcie konfitur przez własnych ludzi. Państwo polskie jest łupem, który co parę lat wpada w ręce innej ekipie. To, co ulega zmianie, to propaganda. Naprzemiennie jest nam serwowana prozachodnia opowieść modernizacyjna i budowana na silnym resentymencie opowieść nacjonalistyczna. Nie jest to diagnoza całkowicie nowa, ale są w niej fragmenty świeże, jak choćby pomysł, by o polskiej polityce myśleć przez analogie latynoamerykańskie, a nie wschodnie, rosyjskie. Nadzieję na wyjście z klinczu Maślanka upatruje w powstaniu nowej inteligencji, która mogłaby wziąć na siebie odpowiedzialność za naprawę państwa.
II. Rządy prywaciarzy
Jeśli kolejne rządy w Polsce zajmują się prywatyzowaniem państwa, w Stanach ludzie po prostu żyją pod rządami prywaciarzy – taką tezę stawia Elizabeth Anderson, filozofka z uniwersytetu w Michigan, której książkę Private Government: How Employers Rule Our Lives („Prywatny rząd: jak pracodawcy rządzą naszym życiem”) omawia Miya Tokumitsu w „New Republic”. Andreson twierdzi, że gdyby jakiekolwiek państwo miało nad swoimi obywatelami władzę taką, jaką pracodawcy mają nad swoimi pracownikami, mówilibyśmy wprost o tyranii. Firmy nie tylko regulują ubiór czy fryzurę w godzinach pracy, ale też prywatne wypowiedzi w mediach społecznościowych, spożycie alkoholu i substancji psychoaktywnych poza godzinami pracy oraz relacje seksualne i romantyczne. Autorka dowodzi, że tego rodzaju władzy nie uznajemy za autorytarną z powodu liberalnej idei, że „chcącemu nie dzieje się krzywda”, a umowa o pracę jest kontraktem między dwoma równymi sobie podmiotami. Nikt ci nie każe pracować w miejscu, w którym teraz pracujesz, prawda? Jeśli czujesz, że są tam naruszane twoje prawa, zawsze możesz iść gdzie indziej. Problem polega na tym, że klasyczny liberalizm narodził się w innych czasach i odpowiadał na inne problemy. W XVIII wieku walka o wolny rynek pracy była walką z postfeudalnymi zależnościami i dziedzicznym poddaństwem. Adam Smith wyobrażał sobie wolny rynek jako wspólnotę drobnych przedsiębiorców i mikroskopijnych firm. Tego rodzaju liberalizm nie jest po prostu w stanie dostrzec i opisać relacji władzy i dominacji powstającej na współczesnym rynku pracy, na którym najwięksi gracze zatrudniają dziś miliony ludzi.
czytaj także
III. Tanie sprzedawanie wymiaru sprawiedliwości
Wracając do Polski i stanu polskiego państwa: Bartłomiej Radziejewski krytykuje plany reformy Krajowej Rady Sądownictwa. To głos o tyle interesujący, że Radziejewski był zwolennikiem pierwszych planów rządu. Według niego władza sądownicza wymagała reformy, bo „stoi korporacyjnym narcyzmem i jest niepodatna na obywatelską presję”, co zauważył zresztą prof. Andrzej Rzepliński, przygotowując w 2005 r. propozycję gruntownej reformy KRS. Teraz jednak naczelny „Nowej Konfederacji” pisze, że dziecko (czyli praworządność) zostanie najprawdopodobniej wylane z kąpielą. Wiele wskazuje na to, że PiS-owi nie chodzi o zreformowanie trzeciej władzy, tylko o rozpętanie kolejnej medialnej wojny z „elitami”. Przy czym skoro KRS nominuje rocznie około 500 sędziów, których jest w sumie 10 tysięcy, to PiS nie zdąży w tej kadencji całkowicie zdominować wymiaru sprawiedliwości. Zdąży za to przehandlować apolityczność trzeciej władzy w zamian za populistyczny show w mediach.
IV. Domosławski o non-fiction
Na koniec polecam wywiad Magdy Majewskiej z Arturem Domosławskim o warsztacie reporterskim, fact-checkingu i „polskiej szkole reportażu”. Domosławski jest bardzo krytyczny w stosunku do zwyczajów panujących wśród reporterów i apeluje o wyraźnie oddzielenie literackich fikcji od literatury faktu. „To nasza kolektywna przypadłość, że nie traktujemy siebie do końca poważnie, przymykamy oko: »OK, kolega zmyślał, no dobra, ale to fajny kolega jest, nie będziemy przecież mu robić krzywdy«” – mówi autor Kapuściński non-fiction, bez moralizowania zastanawiając się nad kondycją polskiego dziennikarstwa.
czytaj także
V. Najczęściej czytane na KrytykaPolityczna.pl
1.
Usługi seksualne czy eksploatacja i niewolnictwo? [Polemika]
czytaj także
2.
czytaj także
3.
czytaj także
4.
czytaj także
5.
czytaj także
*Dziękuję Marcelemu Sommerowi i Kubie Wenclowi za polecone artykuły.*