Koronawirus to instrument domknięcia państwa partyjnej oligarchii.

Koronawirus to instrument domknięcia państwa partyjnej oligarchii.
Jeśli chcecie więc przewidzieć, jak polska polityka będzie wyglądała za kilka miesięcy, wróćcie pamięcią do okresu kwiecień-wrzesień 2010.
Jak pandemia podłożyła ładunki wybuchowe pod polski system polityczny. Komentarz Jakuba Majmurka.
Przy niemieckim egoizmie, przykrytym dla niepoznaki unijną flagą, ryczący i ziejący egoizm pisowskiej Polski czy orbanowskich Węgier wydaje się gorejącą stodołą przy małym ognisku.
Polska szkoła nie jest i nigdy nie była specjalnie „cyfrowa i nowoczesna”. Ale jestem ostatnią osobą, która chciałaby wskazywać to jako źródło obecnych problemów.
Jak niska powinna być frekwencja, żeby dla wszystkich było jasne, że wybory w tych okolicznościach to farsa?
Manifest środowiska naukowego badań nad gospodarką: „Rządowa »tarcza antykryzysowa« jest antyspołeczna”.
Greenpeace: „Jak tak dalej pójdzie, niedługo możemy oczekiwać, że na rynku pojawią się papierosy certyfikowane przez ministerstwo zdrowia”.
Na wojnie priorytetem jest armia. W czasie pandemii musi nim być zapewnienie nieograniczonego finansowania potrzeb szpitali i personelu medycznego.
Kraków, Ruda Śląska i Kalisz wprowadzają ulgi dla przedsiębiorców, Opole chce zwolnić rodziców z opłat za żłobki, a Trójmiasto wspiera właścicieli lokali gastronomicznych i seniorów.
Czy na pewno zaliczenie pełnej podstawy programowej w warunkach epidemii, to znaczy zagrożenia życia i zdrowia, jest najważniejsze?
Moja pierwsza hipoteza brzmi, że upieranie się przy majowych wyborach jest klasyczną podpuchą Kaczyńskiego, która ma odciągnąć opozycję od spraw najważniejszych.