Miasto

Zmiany przez pryzmat fotografii

Zastanowimy się jak fotografia może dokumentować i rejestrować zachodzące w świecie zmiany. O Opolskim Festiwalu Fotograficznym opowiada jego współorganizator Michał Grocholski.

Szymon Pytlik, Klub KP w Opolu: Tematem przewodnim tegorocznego Opolskiego Festiwalu Fotograficznego jest „zmiana”. Jak definiujecie to pojęcie na potrzeby festiwalu, co się w nim mieści?

Michał Grocholski*: Zmianę definiujemy bardzo szeroko. Od zmian ekonomicznych, społecznych, historycznych (bo będziemy prezentowali też zdjęcia sprzed wielu lat), po zmiany w zachowaniach i postawach ludzkich. Zastanowimy się jak fotografia może dokumentować i rejestrować zachodzące w świecie zmiany, ale też czy fotograf robiąc tego typu zdjęcia – zdjęcia w tym wypadku dokumentalne – sam w jakiś sposób się zmienia.

Ze zmianą w fotografii wiąże się pewien paradoks: zmiana z samej swojej natury zawsze jest dynamiczna, fotografia natomiast jest statyczna, często trudno oddać na niej dynamikę zmian. Jak podeszliście do tego problemu?

Przede wszystkim oczekujemy aktywnego udziału widza. Chcemy, żeby wchodząc na wystawę miał w głowie myśl o zmianie, i szukał jej w zdjęciach, zastanawiał się, gdzie i w jaki sposób ją widać. Z jednaj strony pokażemy wystawę Chrisa Niedenthala, ukazującą niezwykłe momenty w historii, oraz fotografie współczesne, które bardziej dosłownie będą ukazywały zmiany, jakie zachodzą w życiu konkretnego człowieku. Mówię tutaj na przykład o pracach Filipa Ćwika „12 twarzy”, zdjęciach syryjskich uchodźców. Z drugiej strony będziemy mieli też wystawy takie jak „Rytuały przejścia” Przemysława Pokryckiego, który od wielu lat fotografuje ważne momenty z życia ludzi, takie jak wesela, komunie. Robi to w na pozór w banalny, niemal kronikarski sposób. Ale kiedy widzimy serię takich zdjęć z wielu lat i miejsc, widać, jak zmienia się Polska, w wymiarze czysto społecznym.

Jeśli chodzi o fotografię, mamy do czynienia z różnymi, chociaż chyba nie do końca rozbieżnymi tradycjami – tradycją zaangażowanej fotografii, jak z okresu New Dealu, kiedy prezydent Roosevelt zlecając serię reportaży ukazujących biedę kraju starał się wpłynąć na opinię publiczną; oraz drugą tradycję, nazwałbym ją tradycją dziennikarsko-reporterską, tj. ukazywania zmian, które już się dokonują, ich dokumentacji. Czy fotografia zmierza dziś w którąś z tych stron, czy raczej są to niezależne od siebie drogi?

Ciężko powiedzieć, w którą stronę fotografia zmierza. Wydaje mi się, że w większości, zwłaszcza w przypadku tej bardziej masowej fotografii, mamy obecnie do czynienia głównie z dokumentowaniem rzeczywistości.

Niemniej, idealnie jest, kiedy za zdjęciami faktycznie stoi jakaś idea. Oczywiście musi to być idea autorska, osobista, subiektywna – nie ma fotografii obiektywnej. Tu przy okazji mówienia o idei wracamy do dyskusji, które toczą się przy okazji World Press Photo – czy zdjęcia są tylko żerowaniem na czyimś nieszczęściu, czy niosą za sobą jakieś znaczenie, chęć zmiany świata i pomocy ludziom. Ja mam nadzieję, że w pewnej mierze tak jest.

Czy w takim razie można powiedzieć, że fotografia, plasuje się po którejś stronie spektrum politycznego? Czy jest bardziej progresywna czy bardziej konserwatywna?

Nie wydaje mi się, że można fotografię umiejscawiać na politycznej skali. Choć może faktycznie plasuje się nieco bardziej po lewej stronie – jest na przykład bardziej laicka, a mniej religijna. Religia w fotografii w ogóle stanowi ciekawy przypadek, bo jest problematyczna. Jeśli jakiś fotograf chce sfotografować na przykład jakieś wydarzenie biblijne, czy stylizowane na biblijne, to robi się to natychmiast kontrowersyjne. Nawet jeśli jego przekaz ma być w zamiarze apologetyczny wobec religii. Jeśli fotograf weźmie człowieka, przebierze go za Jezusa i sfotografuje – jest z tym kłopot. Jeśli robi to malarz, problemu nie ma. Nigdy na przykład nie widziałem fotokalendarza ze zdjęciami obrazującymi sytuacje biblijne. Raz tylko – pomijając oczywiście kalendarze z Janem Pawłem II – widziałem kalendarz z portretami biskupów – bardzo ładnymi. To było coś świeżego, nowego, zaskakującego. Być może fotografia nie jest do tego typu materiału najlepszym medium.

Wracając do festiwalu, jeśli miałby pan polecić jedną wystawę z tegorocznego Opolskiego Festiwalu Fotografii, to która by to była?

Polecam przede wszystkim cały pierwszy weekend, rozpoczynając od 12 października. Wtedy na wernisażach będzie można spotkać fotografów spoza Opola. Do tego jest bardzo duża i świetnie przygotowana wystawa studentów z łódzkiej filmówki. Osobiście, chyba najbardziej cieszę się na wystawę Filipa Ćwika. Pokażemy zdjęcia wcześniej nie wystawiane, będzie to więc światowa premiera.

*Michał Grocholski – urodzony w 1985r. w Opolu. Studiował na Instytucie Twórczej Fotografii w Opavie (Czechy), jest też absolwentem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików. Fotoreporter „Gazety Wyborczej”, autor dwóch wystaw indywidualnych i kilku zbiorowych. Prezes zarządu Fundacji Warsztatów Fotograficznych 2.8, współorganizator Opolskiego Festiwalu Fotografii. Laureat najważniejszych konkursów prasowych w Polsce. W fotografii najbardziej interesuje go człowiek w istotnych momentach w jego historii.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij