Potępiamy przemoc i mowę nienawiści. Dziękujemy za wszystkie wyrazy solidarności.
W poniedziałek, o godzinie 19, w warszawskiej redakcji Krytyki Politycznej zaczął się seans filmowy Klubu LGBT. Po około 15 minutach od rozpoczęcia na sali, w której odbywał się pokaz, ktoś odpalił granat dymny i krzyknął: „bomba”. Sala natychmiast wypełniła się dymem. Ludzie zaczęli w panice wybiegać. Osoby, które odpaliły ładunek dymny, były na sali od początku spotkania, potem uciekły. Policja zabezpieczyła miejsce i dowody, ewakuowano wszystkich, także z hostelu, który znajduje się powyżej. Szczęśliwie nikomu nic się nie stało.
W ciemności łatwo o wywołanie paniki. W momencie, kiedy słyszy się słowo: „bomba”, a oczy i gardło zaczyna szczypać dym, kiedy nie widać na wyciągnięcie ręki, bardzo łatwo o stratowanie kogoś, zemdlenie i inne nieprzewidywalne konsekwencje paniki.
To nie są niewinne incydenty. Jest ich coraz więcej i znamy je ze wszystkich naszych siedzib warszawskich i pozawarszawskich. Któryś naprawdę może skończyć się tragicznie. Wtedy rzucający w nas, a także ich kibice z trybun internetu, które dziś wyśmiewają przestraszonych, będą mieli dokładnie te same powody do śmiechu, co i teraz. To, że się nic nikomu nie stało, naprawdę nie znaczy, że nie mogło. Warto się opanować, zanim zdarzy się coś nieodwracalnego.
Spór polityczny można toczyć ambitniej i odważniej, konfrontując się w rozmowie, a nie tchórzliwie uciekać po wrzuceniu granatu dymnego. Każdy głupi umie zakrzyczeć wykład lub wrzucić petardę, ale poradzić sobie w publicznej dyskusji, już nie.
Dołożymy wszelkich starań, żeby monitoring i ochrona policji zapewniły bezpieczeństwo wszystkim, którzy przychodzą na nasze debaty, pokazy filmowe i inne wydarzenia.
Potępiamy przemoc i mowę nienawiści. Dziękujemy za wszystkie wyrazy solidarności.