Miasto

Lawton: Permakultura, czyli jak żyć w sposób społecznie odpowiedzialny

To sposób projektowania, który szczególnie przydaje się w mieście.

Marcin Gerwin: Permakultura jest w Polsce bardzo mało znana. Czy mógłbyś wyjaśnić, co to takiego?

Geoff Lawton: Permakultura to nauka o projektowaniu. Jest to system projektowania, którego celem jest zaspokojenie różnorodnych potrzeb ludzi, w taki sposób, aby było to jednocześnie korzystne dla środowiska. Można ją wykorzystać na zupełnie małych przestrzeniach, na przykład w ogrodzie przy domu, jak również do naprawiania całych zdegradowanych ekosystemów.

Kurs permakultury obejmuje wiele tematów, takich jak woda czy gleba, a także to, jak te dziedziny są ze sobą powiązane. Jest to podejście całościowe, w którym różne dziedziny łączy się ze sobą, podobnie jak w naturalnym ekosystemie. Powiązania pomiędzy dziedzinami mogą być ważniejsze niż wiedza z jednego tylko tematu. Pozwala to bowiem na projektowanie nie tylko ogrodów bądź lasów, lecz także na ujęcie w projekcie budynków, stawów czy dróg i zintegrowanie tych wszystkich elementów w taki sposób, aby ich wzajemne oddziaływanie było możliwie najbardziej korzystne.

Czy permakultura może być przydatna także w mieście?

Permakultura jest nawet bardziej potrzebna w miastach niż na terenach wiejskich. Można bowiem dzięki niej zaprojektować daną okolicę w taki sposób, aby jej mieszkańcy zużywali mniej energii i wody. Można zorganizować uprawy kiełków lub grzybów. Jeżeli masz balkon, to zbiory żywności z metra kwadratowego balkonu mogą być większe niż z takiej samej powierzchni upraw na polu. Niektórzy potrafią zebrać nawet 70 kg żywności z upraw na balkonie, który ma tylko 20 metrów kwadratowych. To 3,5 kg na metr kwadratowy i 35 ton na hektar.

Permakultura to jednak nie tylko żywność. Obejmuje ona także kwestie odpadów, energii, infrastruktury, mieszkalnictwa, jak również tego, jak prowadzić biznes i żyć w społecznie odpowiedzialny sposób.

Jedynie niewielka jej część dotyczy uprawy roślin i hodowli zwierząt. Wiele natomiast to „niewidzialna infrastruktura”, czyli sposób zorganizowania społeczności. Permakultury uczy się w szkołach jako przedmiotu, korzystają z niej inicjatywy społeczne, dla których stanowi podstawę do etycznych działań. Z założenia dąży się do zmniejszenia zużycia energii, do wytwarzania mniejszej ilości odpadów, wybiera się materiały budowlane, których produkcja nie wymaga zużycia dużych ilości energii. Zasadą jest również to, że nadwyżki, które powstają, przeznacza się na działania mające na celu troskę o ludzi i o środowisko. Z permakultury można korzystać przy projektowaniu ulic, ogrodów społecznościowych czy miejskich parków.

Jak wyglądają ulice zaprojektowane zgodnie z zasadami permakultury?

Woda deszczowa, która zbiera się na tych ulicach, kierowana jest do upraw roślin rosnących wzdłuż niej, na przykład do drzew owocowych. Ustawia się tam ogólnodostępne kompostowniki czy pojemniki do segregowania odpadów, zachęcając mieszkańców do recyklingu. Ulica może być także pewnego rodzaju przedłużeniem przylegających do niej ogrodów, jeżeli się je otworzy i zdejmie się płoty. Są także ulice, których sposób urządzenia pozwala na lepsze wykorzystanie energii wiatru, bo tworzy się na nich tunel zwiększający jego prędkość. Mogą to być również ulice, których urządzenie i położenie sprzyja pozyskiwaniu energii słonecznej. Zasady permakultury można wykorzystać zarówno do rewitalizacji zdegradowanych ulic, jak i do projektowania nowych, aby były one bardziej przyjazne dla ludzi i środowiska.

A jak wygląda zastosowanie permakultury w parkach? Czy chodzi tylko o sadzenie roślin jadalnych zamiast ozdobnych?

Można sadzić zarówno rośliny jadalne, jak i ozdobne. Mogą to być drzewa owocowe, byliny. Park można zaprojektować w taki sposób, by jego utrzymanie nie wymagało dużego zużycia energii – nie trzeba będzie po nim jeździć kosiarką, stosować nawozów sztucznych czy syntetycznych środków ochrony roślin. Poza tym takie parki projektuje się z myślą o ludziach, aby dobrze się w nich czuli. Będzie w nich woda lub też rejony dzikiej przyrody, gdzie schronienie będą mogły znaleźć rzadkie lub zagrożone gatunki. Często uwzględnia się także system gromadzenia wody deszczowej, zwykle spływającej z sąsiednich ulic. W tak zaprojektowanych parkach znajdzie się też jakiś element edukacyjny dla dzieci i spacerujących dorosłych.

A propos wody – wiele miast w Polsce ma problemy z powodziami. Czy permakulturę można wykorzystać, aby im zapobiegać?

Tak, można na przykład sadzić pasy drzew przy rzekach. W Europie robiono to przez stulecia sadząc wierzby, a w cieplejszym klimacie można zastosować duże kępy bambusów. Gdy posadzi się wierzby od koryta rzeki aż po tereny, które są zalewane w czasie powodzi, wówczas drzewa będą spowalniały prędkość wody, gdy rzeka wyleje. Substancję organiczne będą osadzały się w górnej części nasadzeń, a piasek i muł zatrzymają się w dolnej części. Wzdłuż rzeki powstanie wówczas cały pas terenu, na którym gromadzić się będzie piasek i muł, a jest to doskonała mieszanka, którą można potem wykorzystać do uprawy roślin.

A co sądzisz o popularnych w miastach trawnikach?

Jeżeli trawnik jest tylko elementem wizerunkowym, to nie jest to rozsądny pomysł, bo utrzymanie go wymaga znacznych ilości energii. Do utrzymania trawników zużywa się często więcej wody i substancji chemicznych, niż stosuje się w rolnictwie. Mogą mieć zatem bardziej negatywny wpływ na środowisko niż konwencjonalne rolnictwo. Oczywiście, trawniki są potrzebne do celów rekreacyjnych, niemniej jednak wiele z nich można zamienić na uprawy żywności lub na siedliska dzikiej przyrody. Do utrzymania trawników nie jest w ogóle niezbędne stosowanie maszyn, bo można wypasać na nich zwierzęta, które będą je strzygły tak samo jak kosiarki. Nie ma także potrzeby stosowania tak dużej ilości środków chemicznych.

Trawnik stał się wyrazem arogancji i wykorzystywania środowiska. Jego przesłanie to: „Mogę wykorzystywać środowisko i sprawiać wrażenie, że jestem bogatym człowiekiem”.

Tak więc trawniki mogłyby być mniejsze. Mają one uzasadnienie na przykład w sąsiedztwie terenów dzikich, aby ludzie czuli się tam bardziej komfortowo. Nie potrzebujemy ich jednak w ogromnych ilościach. A gdy na łąkach w mieście będą pasły się zwierzęta, na przykład owce lub kozy, wówczas łąki mogą wyglądać jak trawniki.

Obawiam się, że wypas zwierząt w mieście może przez część mieszkańców zostać odebrany jako kontrowersyjny. Wiele osób nie dostrzega potencjału rolnictwa w mieście.

Wewnątrz miasta jest wiele różnorodnych mikroprzestrzeni, które mają bardzo dużą wartość dla uprawy żywności. Oprócz tego rolnictwo może funkcjonować na obrzeżach miasta. W dobrze zaprojektowanym mieście woda deszczowa, odpady organiczne, a także oczyszczone ścieki mogą być wykorzystywane na farmach, które ulokowane są na granicy miasta. Uprawy rolne mogą być także przemieszane z pastwiskami, lasami gospodarczymi i obszarami dzikiej przyrody. Ale mogą być one wkomponowane również w krajobraz centrum miasta. Miasto mogą przecinać na przykład pastwiska, które będą stanowiły korytarze zieleni, podczas gdy lasy i tereny rolnicze będą otaczały miasto. Można więc zintegrować miasto z uprawami rolnymi o wysokiej jakości. A dodatkową korzyścią dla mieszkańców będzie to, że tereny rolnicze zapewniają w mieście lepszy mikroklimat.

Geoff Lawton jest dyrektorem Permaculture Research Institute w Australii. Prowadził kursy permakultury oraz projekty w około 30 krajach świata.

Czytaj także:

Matthew Gandy: Miejskie nieużytki, czyli natura w mieście

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Marcin Gerwin
Marcin Gerwin
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i partycypacji
Specjalista ds. zrównoważonego rozwoju i demokracji deliberacyjnej. Z wykształcenia politolog, autor przewodnika po panelach obywatelskich oraz książki „Żywność przyjazna dla klimatu”. Współzałożyciel Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej, publicysta Krytyki Politycznej.
Zamknij