Miasto

Gauza: Murale miasta rewolucji

Gromada czarno-białych postaci spogląda na przechodniów. Ktoś powiedział: „zombie”. „To nasza historia” – dodał inny.

„Ile ścian dużego formatu można zrobić? Trzydzieści? Czterdzieści? Pięćdziesiąt? Jeśli nie przyświeca temu jakaś głębsza idea, inna niż estetyzacja miasta, to zaczyna to być nudne.” – mówił Sebastian Frąckiewicz w październikowym wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego”. Publicysta „Polityki” komentował nadmiar murali, które, choć interesujące, mogłyby powstać w każdym mieście – w Berlinie czy brazylijskim Recife. „W tych muralach brakuje styczności z tożsamością Łodzi, z jej tradycjami wielokulturowymi, z własnymi mitem.” – mówił Frąckiewicz i trudno nie przyznać mu racji.

W Łodzi ze świecą szukać dzieł sięgających do jej barwnej przeszłości – jest szalony wizerunek Artura Rubinsteina, mural na podstawie pracy Samuela Szczekacza z łódzkiej awangardy oraz – od biedy – „babcia z kurą” przy alei Politechniki, inspirowana wierszem Tuwima. Zdarzają się miniaturowe graffiti, takie jak Dzieci Bałut i te z Aleksym Rżewskim – rewolucjonistą roku 1905, pierwszym prezydentem Łodzi w II RP – ale giną w krzykliwym tłumie wielkoformatowych malowideł.

Być może brak czytelnych odwołań do historii miasta jest spowodowany tym, że sprawia ona artystom i artystkom kłopot. Bo jeśli sięgać wstecz, to po jakie wydarzenie? Po jaką postać? Odpowiedź na te pytania nie jest łatwa, pod warunkiem, że nie chcemy iść na skróty i wpaść w koleiny fabrykanckiego mitu – nieprawdziwego i naiwnego, choć od lat nachalnie lansowanego – i wystawić laurkę „fabrykantom-dobrodziejom”.

„Łódź zawsze była miastem robotniczym i to, wbrew pozorom, jej wielka wartość.” – kontynuował Frąckiewicz, a tożsamość robotnicza Łodzi to dobry trop, ale trudny. To kopalnia tematów, ale tematów złożonych, nie poddających się łatwym interpretacjom, nie dających się przyciąć do prostej gry „nasi kontra nieprzyjaciel”, co ma chociażby miejsce z materią Powstania Warszawskiego.

Tożsamość robotnicza to historia społeczna.

Niełatwo opowiadać historię społeczną w kraju, w którym z pamięci o pierwszej Solidarności – niezależnym związku zawodowym – usuwa się postulaty socjalne. Zwłaszcza, że duża część tych postulatów wydaje się wciąż aktualna. Siłą rzeczy artysta, który odwoła się do robotniczej przeszłości miasta, a przez to do licznych demonstracji i strajków, wejdzie w dialog z teraźniejszością: niepewnością na rynku pracy dręczącą ogół pracowników i pracownic; warunkami pracy i życia, które często trudno nazwać godnymi.

Znalezienie środków finansowych na realizację takich prac – na wskroś politycznych – potrafi być kłopotliwe, a też nie każdy artysta zgodzi się na ich realizację, np. ze względów koniunkturalnych. Może dlatego Rok Tuwima – pisarza zaangażowanego – który obchodziliśmy w 2013 roku, obrodził przede wszystkim pracami niekontrowersyjnymi, apolitycznymi „Lokomotywami” we włóczce, „Trąbalskimi” czy muralem na podstawie wiersza W aeroplanie.

Od kilku lat łódzki klub Krytyki Politycznej próbuje przebić się z inną narracją, sięga po tożsamość robotniczą miasta, organizuje obchody rocznicy Rewolucji 1905 roku – w której Łódź była ważniejszym ośrodkiem buntu.

Te w 2015 roku miały szczególny charakter, w związku ze 110-leciem zrywu. Na początku października, gdy na łamach „Dziennika Łódzkiego” padły słowa o braku łączności murali z tożsamością miasta, trwały gorączkowe poszukiwania ściany pod czarno-biały tłum, wzorowany na zdjęciach strajków i manifestacji z lat 1905-1907. Tłum robotników i robotnic różnych narodowości, uczestników zrywu o wyzwolenie społeczne i narodowe – postaci ze sztandarami niepodległościowymi i flagami partii rewolucyjnych: Polskiej Partii Socjalistycznej i żydowskiego Bundu.

Fragment muralu rewolucyjnego. Fot. Milena Moździeż

Mural ostatecznie powstał pod koniec listopada, dzięki uprzejmości wspólnoty mieszkaniowej kamienicy przy ul. Rewolucji 1905 roku nr 58, został zrealizowany przy wsparciu Narodowego Centrum Kultury i Fundacji Nowoczesnej Edukacji SPUNK, a projekt wykonała grupa Takie Pany. Mural wieńczył intensywny rok, w trakcie którego udało się doprowadzić do oficjalnych, miejskich obchodów rocznicy Rewolucji – pierwszych od dziesięciu lat – oraz manifestacji ulicznej z występem teatru Chorea, wydania jednodniowej gazety historycznej „Łodzianka” i zrealizowania videospacerów śladami Rewolucji.

Gromada czarno-białych postaci spogląda na przechodniów. Ktoś powiedział: „zombie”, inny, że to „duchy” – „duchy rewolucji”, trzeci szepnął: „przerażające”, a zaraz potem wskazał palcem w stronę ulicy Sterlinga, gdzie przy numerze 16/18 od 1908 roku mieścił się areszt śledczy – areszt dla rewolucjonistów. „To nasza historia” – dodał.

Jak na zawołanie, na początku grudnia powstał kolejny mural odnoszący się do robotniczej tożsamości miasta. Z okazji 90. urodzin Zakładu Wodociągów i Kanalizacji stworzono przy ulicy Wierzbowej 53 obraz z wizerunkami budowniczych łódzkich kanałów. „Łódź zawdzięcza swój dynamiczny rozwój nie tylko fabrykantom – ich pieniądzom i przedsiębiorczości, ale przede wszystkim ciężko pracującym ludziom” – mówił rzecznik ZWiK w wywiadzie dla „Dziennika Łódzkiego”. Dodawał, że „mural to hołd dla robotników, którzy ucywilizowali Łódź […] Może przyszedł już czas na mural poświęcony łódzkim włókniarkom.” Z pewnością taki obraz mógłby przywołać historię kobiet, dotychczas nieobecną w przestrzeni publicznej. Oby był to początek zmiany trendu w podejściu do tematyki murali, bo historia „miasta rewolucji”, jego tożsamość, to niewyczerpalne źródło inspiracji.

Tekst ukazała się na łamach „Miasto Ł”.

 

**Dziennik Opinii nr 17/2016 (1167)

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Kasia Gauza
Kasia Gauza
Aktywistka, miłośniczka historii
Aktywistka. Od lat zajmuje się propagowaniem wiedzy na temat Rewolucji 1905 roku.
Zamknij