Miasto

Erbel: Drugie życie Łodzi

Film After the Factory to opowieść o Łodzi i Detroit – dwóch miastach, których czasy świetności minęły wraz z odpływem stamtąd produkcji przemysłowej.  Film ten nie jest jednak opowieścią o upadku, ale o odrodzeniu. Tekst Joanny Erbel.

Już niedługo polska premiera After the Factory, dokumentu, który stara się dać odpowiedź na pytanie o to, w jaki sposób można sobie poradzić z fabryczną przeszłością miast i co zrobić, kiedy z napędzającego koniunkturę przemysłu zostało bardzo niewiele? Autorzy filmu poszukują odpowiedzi, śledząc losy lokalnych aktywistów w Łodzi i w Detroit, odwiedzają nowo powstałe przestrzenie kultury, miejskie ogrody, modne sklepy z designem. Rozmawiają też z władzami miast. After the Factory jest kolejnym głosem w dyskusji o przyszłości obszarów postindustrialnych.


Temat przyszłości przestrzeni poprzemysłowych powraca raz po raz w debatach o przestrzeni miejskiej. Wycofanie się przemysłu z miast sprawiło, że tereny pofabryczne opustoszały i konieczne stało się nadanie im nowych funkcji. Ich różne wykorzystania w Polsce śledzili kilka miesięcy temu Inke Arns i Thibaud de Reuter. Dawne fabryki są przekształcane w lofty, przestrzenie kultury albo wynajmowane firmom na biura. Część z nich niszczeje – z braku pomysłów lub kapitału. Nowe sposoby wykorzystania przestrzeni postindustrialnych budzą duże emocje, bowiem zwykle leżą one blisko centrów miast i są atrakcyjnymi przestrzeniami inwestycyjnymi. Jednocześnie istnieje silny nacisk społeczny, żeby zamiast sprzedawać – oddać je artystkom i działaczom kultury, aby mogli realizować swoje projekty. Takie debaty toczą się obecnie między innymi w Łodzi (w kontekście przyszłości Księżego Młyna), Warszawie (przestrzenie dawnej fabryki Konesera, gdzie planowane jest umieszczenie filii Muzeum Narodowego i zorganizowanie centrum designu,  oraz pofabryczne tereny w Ursusie) czy w Gdańsku (gdzie powstaje Rada Interesariuszy Młodego Miasta – nowej dzielnicy powstającej na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej). 


Rozmowom o przyszłości przestrzeni postindustrialnych w Polsce wciąż nieodłącznie towarzyszy kategoria klasy kreatywnej zaproponowana przez Richarda Floridę. W zwulgaryzowanej wersji tej teorii to właśnie klasa kreatywna (młodzi aktywni i ambitni artyści, kuratorki oraz inni animatorzy kultury) tchnie nowe życie w podupadłe przestrzenie i sprawi, że zmienią się one w tętniące energią miejsca. Pojawienie się klasy kreatywnej ma zwiększać atrakcyjność danej okolicy i przyczynić się do wzrostu przychodów do miejskiego budżetu i ogólnego dobrobytu. Zwykle jednak – jak pokazuje historia miast Europy zachodniej –  choć pojawienie się artystów może i wpływa korzystnie na miejskie finanse, ale często jest też pierwszym krokiem do wypchnięcia z dzielnicy uboższych grup społecznych (z czasem również artystów-pionierów) i zmiany jej charakteru – z lekko odrapanej i niebezpiecznie seksownej na spokojną i uładzoną. 


Na wierze w moc klasy kreatywnej opiera się również nowa strategia promocyjna Łodzi – „Łódź kreuje” i towarzyszące jej logo, które ma symbolizować nowy, kreatywny etap w rozwoju miasta. Jak podkreśla prezydent Zdanowska: „Nowe logo ma wymiar symboliczny jako początek nowej drogi, ale też historyczny, bo wpisuje się w cykl przemian miasta w tak ważnym dla niego momencie rozwoju. To jest znak nowej, łódzkiej, kreatywnej epoki, który musi połączyć wszystkich łodzian. Nasze logo ma integrować i wyzwalać pozytywne emocje”. Nie jest jednak jasne, w jaki sposób zostanie skanalizowana ta kreatywność i w którym kierunku będzie się rozwijać miasto. 


Wybór modelu modernizacji przestrzeni poprzemysłowych ma istotny wpływ na całe miasto. W zależności od tego, czy nacisk zostanie położony na komercjalizację i uładzenie przestrzeni, czy przede wszystkim na jej uspołecznienie – inne grupy będą jej użytkownikami. Czy punktem odniesienia będą berlińskie skłoty, które są alternatywą wobec drogich mieszkań i płatnej kultury? Czy tak jak w Zollverein w Zagłębiu Ruhry tereny poprzemysłowe zostaną dzięki dużym nakładom finansowym zostaną przekształcone w fabryki kultury: sale koncertowe, muzea, centra designu, domy kultury? A może, jak to się stało w Łodzi w przypadku Manufaktury, przestrzenie postindustrialne zostaną przekształcone w centrum handlowe albo w lofty (tak jak dawna fabryka Karola Scheiblera). Obecnie wiadomo, że przekształcanie przestrzeni pofabrycznych w luksusowe przestrzenie się nie sprawdza. Zwłaszcza w przypadku Łodzi. Większość loftów w kompleksie „U Scheiblera” stoi pusta, z kolei pojawienie się Manufaktury wyssało handel z głównej ulicy Łodzi, Piotrkowskiej, a jednocześnie – jak pokazuje film Marcina Latałły, Nasza ulica (2006) – nie stało miejscem pracy dla okolicznych mieszkańców. Komercjalizacja przestrzeni poprzemysłowych nie pomogła podnieść się całemu miastu, ale doprowadziła do stworzenia baniek, które zasysają z innych dzielnic resztki życia. Kolejną taką bańką może stać się planowany wokół dworca Łódź-Fabryczna, na terenie dawnej elektrociepłowni, kompleks EC1. 


Dowodem na to, że odpływ przemysłu i skupienie całego kapitału w zamknięty przestrzeniach prowadzi do rozpadu miasta, jest historia Detroit. After the Factory to już drugi w tym roku pokazywany w Polsce film opowiadający nam o losie tego wymarłego miasta. W sierpniu w ramach festiwalu filmów dokumentalnych Transatlantyk można było obejrzeć dokument Florenta Tillona, Detroit, dzikie miasto, opowiadający historię niegdyś bogatego przemysłowego Detroit, które na skutek kryzysu lat 60. stało się ruiną i zajęło czołowe miejsca w rankingach przemocy, a obecnie przeżywa drugą młodość dzięki lokalnemu aktywizmowi miejskich pionierów, którzy na nową budują nowe miasto na poprzemysłowych ruinach. Obydwa te filmy pokazują, w jaki sposób Detroit odradza się po kryzysie ekonomicznym dzięki determinacji osób, które nie godzą się na wyprowadzkę, bo postanowiły, że właśnie tu chcą żyć.


Analogii pomiędzy miastami jest wprawdzie wiele – oba rozwinęły się wokół przemysłu i straciły blask wraz jego wycofaniem – jednak, co autorzy After the Factory zdają się przed nami ukrywać, skala zjawiska jest zupełnie inna. Wprawdzie łódzki przemysł upadł, stopa bezrobocia jest tu wysoka i Łódź się wyludnia, ale nadal mieszka w niej prawie 740 tys. osób, co sprawia, że jest to trzecie miasto w kraju pod względem liczby ludności zameldowanej i czwarte pod względem powierzchni (293,25 km²). Mieści się w niej 6 uczelni państwowych i około 20 prywatnych, do tego filharmonia, muzea oraz teatry. Wiceprezydent Arkadiusz Banaszek sukcesywnie osłabia transport publiczny, ale w przeciwieństwie do Detroit w Łodzi wciąż jeszcze jeżdżą tramwaje i autobusy. Łódź ma opinię niebezpiecznego miasta, ale nie szaleją po nim gangi ani nie biegają dzikie psy atakujące wszystko, co jest mniejsze od nich. 


Choć Łódź w porównaniu do Detroit ma się całkiem nieźle, to jednak na mapie mentalnej Polaków – tak jak Detroit – jest traktowana jako miejsce stracone. W Internecie można znaleźć całe serie żartów na temat złej kondycji Łodzi. Jednym z bardziej popularnych jest jeden z odcinków komiksu daily.art.pl, gdzie rozmawiające osoby sugerują, że jedynym rozwiązaniem dla Polski B jest napalm. Znaczący w tym komiksie jest przypis: „wyjątkowo pod Polskę B podciągnąłbym również Łódź, bo wiadomo, że z Łodzią są same problemy”. Równie sugestywna jest nazwa grupy na portalu społecznościowym facebook – Łódź, kurwa – na której internauci śledzą absurdalne newsy z Łodzi, których natłok sprawia wrażenia, że wyznaczają dynamikę życia miasta. Łódź jako symbol upadku jest nie tylko nie tylko przedmiotem żartów, ale również pojawiła się w ramach Kongresu Ruchów Miejskich (2011), podczas którego sformułowano List solidarności miast z Łodzią, w którym to właśnie historia Łodzi została uznana za symptom braku miejskiej polityki: „Zmiana stosunku do problemów Łodzi może być punktem zwrotnym w myśleniu o polityce miejskiej w ogóle. W Łodzi ogniskują się negatywne konsekwencje zaniedbań epoki polskiej transformacji: bezrobocie, rozpad tkanki miejskiej, enklawy ubóstwa, brak współpracy administracji miejskiej ze wspólnotami lokalnymi”.


Łódź jest pomijana nie tylko w krajowych programach infrastrukturalnych, ale jak zauważa Marta Madejska, również nie ma jej na telewizyjnych mapach pogody, co można uznać za banał, ale z drugiej strony „ czy prognozy pogody to nie jeden z tych drobnych elementów rzeczywistości odzwierciedlających, a jednocześnie organizujących naszą świadomość i wyobraźnię?”. Nie ma znaczenia jaka w Łodzi jest pogoda, bo z Łodzi się wyjeżdża (najczęściej do Warszawy), a nie do niej jedzie. Spędzanie wakacji w Łodzi wywołuje duże zdziwienie, a usprawiedliwieniem wyjazdu może być jedynie duży festiwal albo spotkanie służbowe. Dotyczy to zarówno osób z innych miast, jak i łodzian i łodzianek. Łódź to zapewne jedyne miasto w Polsce, w którym debata o strategii rozwoju miasta zorganizowana przez środowiska miejskich aktywistów odbyła pod hasłem „Strzelaj albo emigruj”. Wszystko to świadczy na korzyść tezy narzucającej się po obejrzeniu After the Factory, że Łódź to polskie Detroit. 


Silna analogia pomiędzy umarłym Detroit i jeszcze żywą Łodzią mogłaby zniechęcać do działania i pogłębiać poczucie, że Łodzi już nie da się uratować. Jest jednak inaczej. Film After the Factory nie jest opowieścią o upadku, ale o odrodzeniu miast, ale na innych zasad. To już nie przemysł ożywia miasto ani nie wielkie inwestycje infrastrukturalne, ale serie drobnych działań, które w większości opierają się na pracy społecznej dalekiej od logiki rynkowej. W Łodzi i Detroit zostali tylko najsilniejsi – miejscy pionierzy i pionierki, którzy ożywiają miasto wbrew jego złej sytuacji ekonomicznej. Ich aktywność nie wynika z uprzywilejowanych warunków, ale realizuje się pomimo trudnej sytuacji. To pojedyncze działania, które zmieniają miasto: lokalne knajpy, sklepy z designem, street art, niezależna scena muzyczna, oddolnie inicjatywy oraz inne przejawy społecznego aktywizmu.


After the Factory pomija wiele tematów, które wyznaczają rytm miast postindustrialnych – nie ma w nim biedy, bezrobocia, oraz innych przejawów społecznego wykluczenia. Nie jest dokumentem pokazujących różne oblicza miasta, ale filmem promocyjnym skupiającym się na potencjale miast skazanych w społecznej świadomości na zapomnienie. Pokazuje energię ich mieszkanek i mieszkańców, którzy ożywiają przestrzeń. Łódź i Detroit to poligony radykalnych miejskich rozwiązań i właśnie jako miejsca społecznych powinny być promowane. After the Factory otrzymało wsparcie finansowe ze strony władz Łodzi z budżetu na promocję. Miejmy nadzieje, że jest to początek innego myślenia o potencjale Łodzi, który nie opiera się na wielkich projektach infrastrukturalnych i robionych z rozmachem festiwalach, ale na mikrointerwencjach, które zmieniają miasto jako całość. Początki takiego myślenia już widać w nowym pomyśle łódzkich urzędników, którzy są skłonni przyznawać lokale na parterze reprezentatywnej ulicy Piotrkowskiej. Oby takich decyzji było coraz więcej. 


Premiera polska filmu After the Factory: 8 lutego 2012 (śr.) – Łódź, Miejski Punkt Kultury PREXER, g. 18:30



Kolejne pokazy:

9 lutego 2012 (czw.) – Kraków, Bunkier Sztuki, g. 19:00


10 lutego 2012 (pt.) – Warszawa, Centrum Kultury Nowy Wspaniały Świat, g. 19:00

 

 

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Zamknij