Kraj

Ultimatum dla Libickiego

Posiedzenie Senatu. Fot. M. Józefaciuk, Kancelaria Senatu

PiS robi opozycji dokładnie to, co rzekomo opozycja chciała zrobić Zjednoczonej Prawicy z podebraniem Gowina. Czyli wbija klin w cały pakt senacki i wystawia kandydata, który ma szansę zdobyć poparcie fundamentalistów religijnych z PO-PSL. Pisze Galopujący Major.

Trudno nie odnieść wrażenia, że społeczeństwo jest coraz bardziej wykończone. Covidem, lockdownem, brakiem ochrony zdrowia. I być może przede wszystkim zalewem kolejnych newsów o przemocy, szabrownictwie i robieniu z kraju prywatnego folwarku magnaterii pisowskiej. Dlatego już bez większego społecznego oburzenia przechodzą następne pomysły, czy to wycinki Puszczy Białowieskiej, czy kolejnej już nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, dzięki której to prezydent będzie mianował osobę pełniącą obowiązki prezesa dawnej izby SN, a I prezes SN będzie miał rozszerzone uprawnienia do decydowania o składach orzekających w zagadnieniach prawnych.

Nie robi też już wrażenia ani gangstersko szemrana afera Obajtka, przy której afera Rywina wydaje się zabawną igraszką, ani kolejna doza policyjnej przemocy wobec kobiet, tym razem jako prezent na 8 marca. Po prostu państwo polskie jest już tak bardzo oplecione pisowską pajęczyną bezkarności, oszustw i zwykłej bandyterki, że każdy kolejny dzień kwitujemy tylko wzruszeniem ramion.

Policzek i klin

Pytanie, czy podobnie będzie z decyzją o nowym Rzeczniku Praw Obywatelskich. Wszyscy pamiętamy, jak jeszcze kilka miesięcy temu w apogeum protestów obywatelskich przyjęliśmy, że rząd się obywateli i przede wszystkim obywatelek jakoś jednak obawia i dlatego nie opublikuje wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Minęło te parę miesięcy i nie tylko rząd wyrok opublikował, ale i nie spotkało się to z żadnym większym ulicznym protestem.

Wszystkiego najgorszego życzy wam PiS

A teraz PiS przedstawia nowego kandydata na RPO. A ma nim być nie kto inny, tylko poseł Bartłomiej Wróblewski, a więc ten, na którego wniosek Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej zajął się zaostrzeniem aborcyjnego prawa.

Kaczyński, który sądząc po ilości policji pilnującej jego domu, rzeczywiście się protestów przestraszył − teraz się odwinął. Kobietom, pewnie w prezencie na 8 marca, pokazał kandydaturę Wróblewskiego na Rzecznika Praw, he, he, Obywatelskich, co jest niczym innym jak policzkiem. A opozycję środkowym palcem nacisnął w jej najsłabsze miejsce.

Słabym punktem jest oczywiście Senat, a tam, poza głosem niezależnej Lidii Staroń, Bartłomiej Wróblewski może liczyć także na głos opozycji. Konkretnie na głos swojego kolegi z Wielkopolski, czyli Jana Filipa Libickiego – dawniej w PO, potem PSL – religijnego fundamentalisty, jakich przez lata w PO i PSL było mnóstwo. Libicki na Twitterze o poparciu pisze wprost: „Skoro zostałem wywołany do tablicy to informuję że skłaniam się do poparcia posła Wróblewskiego. Myślę że dla wszystkich którzy mnie znają nie jest to specjalne zaskoczenie. Pozdrawiam”. I dodaje: „Tak. Tu [Bartłomiej Wróblewski − przyp. red.] zrobił rzecz niedobrą. Tak samo jak wtedy kiedy bronił ataku PiS na Trybunał Konstytucyjny. Tyle że wyeliminował tak zwaną aborcję eugeniczną przeciw której byłem przez całe swoje życie. I nadal jestem”.

Nowy rzecznik jest więc kandydaturą nie tylko dlatego, że PiS wyczuł słaby opór społeczny wobec zakazu aborcji. Ale także, a może przede wszystkim, dlatego, że robi opozycji dokładnie to, co rzekomo opozycja chciała zrobić Zjednoczonej Prawicy z podebraniem Gowina. Czyli wbija klin w cały pakt senacki i wystawia kandydata, który ma szansę zdobyć poparcie fundamentalistów religijnych z PO-PSL.

Moment jest oczywiście nieprzypadkowy. Platforma Obywatelska dokonała ostatnio werbalnego zwrotu w kierunku liberalizacji aborcji, co oznacza dla jej prawicowego skrzydła ideologiczną katastrofę. Stąd Libicki zaczyna politycznie wierzgać, a jest mu o tyle łatwiej, że głosować będzie na swojego dobrego kolegę. I prawdopodobnie wierzgać będzie jeszcze kilku innych fundamentalistów, którzy dostali się do Senatu nie ze względu na swoje walory, ale dlatego, że poparła ich cała opozycja.

Czy opozycja zdoła być stanowcza?

I właśnie o tym powinna im opozycja przypomnieć. Najpierw w kuluarach, bo politykę robi się przede wszystkim w kuluarach. A jeśli to nie pomoże, to z całą stanowczością przed kamerami. Należy po prostu zapowiedzieć, czy może wymusić na opozycji zapowiedź, że każda osoba, która przyłoży rękę do wyboru Bartłomieja Wróblewskiego na RPO, nie ma czego szukać na listach do Sejmu i Senatu. To doprawdy nie jest jakieś wielkie poświęcenie ze strony KO czy Hołowni, a nawet PSL, zwłaszcza po tych wszystkich łzach, które widzieliśmy w sprawie orzeczenia aborcyjnego Trybunału Konstytucyjnego. Niech się Libicki zastanowi, czy koniecznie chce na szali położyć całą swoją przyszłą karierę polityczną.

Opozycjo, musisz dać kobietom nadzieję

I nie, nie chodzi tylko o stanowisko rzecznika. Chodzi o proste sprawdzam dla poszczególnych partii w sprawie aborcyjnych obietnic oraz rozwiązanie raz na zawsze problemu wpuszczania na wspólne listy osób, którym bliżej do PiS-u, ale jakoś nie w sprawach socjalnych, tylko torturowania kobiet.

__
Przeczytany do końca tekst jest bezcenny. Ale nie powstaje za darmo. Niezależność Krytyki Politycznej jest możliwa tylko dzięki stałej hojności osób takich jak Ty. Potrzebujemy Twojej energii. Wesprzyj nas teraz.

Galopujący Major
Galopujący Major
Komentator Krytyki Politycznej
Bloger, komentator życia politycznego, współpracownik Krytyki Politycznej. Autor książki „Pancerna brzoza. Słownik prawicowej polszczyzny”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Krytyki Politycznej.
Zamknij