Pracownicze walki nie mogą się dzisiaj zamykać w miejscu pracy. Kapitał już zdążył stamtąd wyjść.
Jedną z istotnych cech współczesnego kapitalizmu jest coraz większy nacisk na nieprodukcyjne formy pracy, które opierają się raczej na sferze afektywnej, wykraczając poza ściśle określony czas pracy czy też zakres obowiązków wynikających z określonej funkcji w procesie produkcji. Te wszystkie formy produktywnej praktyki można – umownie – nazwać pracą „niematerialną”.
Praca poza pracą
Czym jest „praca niematerialna”? Najczęściej stawiana jest ona w prostej opozycji do produkcji przemysłowej, której wytworem są fizyczne przedmioty. Zgodnie z tym ujęciem praca „niematerialna” miałaby odpowiadać sektorowi usług oraz sferze konsumpcji, a jej wytworem byłyby pragnienia, znaczenia, obrazy, wiedza itd. Takie przeciwstawienie może zostać rozpisane geograficznie, opozycja między pracą materialną i niematerialną nakłada się bowiem pod pewnymi względami na współczesny globalny podział pracy. Bogatą Północ cechują formy produkcji „niematerialnej”, dominacja pracy koncepcyjnej i spadek znaczenia produkcji przemysłowej. Biedne globalne Południe musi z kolei borykać się z najbardziej brutalnymi formami wyzysku cechującymi kapitalistyczną produkcję przemysłową.
Pod wieloma względami takie ujęcie jest trafne i daje pewną – bardzo uproszczoną – mapę globalnego kapitalizmu. Jednak istnieją również dobre racje po temu, aby zaproponować inne spojrzenie, w ramach którego praca „materialna i „niematerialna” wzajemnie się warunkują. Pomijając niefortunność przypisywania jakiejkolwiek pracy „niematerialnego” charakteru, warto zwrócić uwagę, że pojęcie to pozwala uchwycić te formy wyzysku, które wymykają się ujęciu skupionemu na produkcji towarowej, charakterystycznej dla kapitalizmu przemysłowego. Innymi słowy, obok produkcji określonych „niematerialnych” towarów, do tworzenia których angażowana jest wiedza i kreatywność, istnieje również produkcja „niematerialna”, której wytworem są relacje emocjonalne, komunikacyjne czy poznawcze. Same z siebie nie wpisują się one w czysto rynkową logikę akumulacji zysku – muszą być jej podporządkowane.
Uznanie ich produktywnego charakteru wymaga poszerzenia pojęcia pracy. Być może zamiast mówić o pracy „niematerialnej”, lepiej byłoby wskazać na sferę praktyk, które nie będąc bezpośrednim elementem procesu produkcji, tworzą społeczne warunki możliwości produkcji.
W tym sensie pracą „niematerialną” byłaby na przykład, wykonywana głównie przez kobiety, praca domowa lub szerzej tzw. praca reprodukcyjna.
Nie ogranicza się ona wyłącznie do odtwarzania siły roboczej wydatkowanej w ramach pracy najemnej. Jej efektem jest również socjalizacja i produkcja określonych form podmiotowości. Niematerialną pracę wykonywaną nieodpłatnie na poczet kapitału pełnią również instytucje edukacji publicznej, wobec których zgłasza się, jako oczywiste, roszczenie produkcji wiedzy i kompetencji wymaganych przez „pracodawców”. Nie mniej istotne są procesy prekaryzacji pracy, które wymuszają na pracownikach mobilność, zdolność do szybkiego przekwalifikowania się w zależności od potrzeb kapitału, ciągłą aktywność w wychodzeniu naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców.
Dłużnik i proletariusz
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że praca niematerialna podważa w znacznej mierze mit o pracotwórczej roli kapitału, wydobywając na światło dzienne te produktywne elementy wytwarzane przez pracowników, które kapitał stara się przechwycić, nie tylko praktycznie bez kosztów, ale i na własnych warunkach. Ekstremalną formą tej zdolności przejmowania przez kapitał społecznej produktywności jest instytucja kredytu.
Jak przekonuje włoski filozof i socjolog Maurizio Lazzarato w swojej najnowszej książce, poświęconej zadłużeniu (Making of Indebted Man), dług wytwarza specyficzny stosunek władzy. W jego ramach różnice między pracą, bezrobociem, produkcją i konsumpcją stają się drugorzędne względem finansowego zobowiązania, które wtłacza dłużnika – niezależnie, czy mówimy o jednostkach, wspólnotach czy państwach – w tryby akumulacji kapitału, przerzucając na niego nie tylko wypracowanie zysku, ale i pokrycie wszystkich kosztów „inwestycji”. W tym sensie dług jest nie tylko narzędziem kontroli, ale i narzędziem pozwalającym (w przypadku dłużników indywidualnych) wykroczyć poza ograniczone czasowo i przestrzennie ramy pracy najemnej.
Raduj się swoją pracą jak sobą samym!
Coraz silniejsze powiązanie pracy pozaprodukcyjnej z bezpośrednim procesem produkcji dotyczy zarówno zewnętrznych warunków społecznych, jak i samego pracownika. Traktuje się go nie tyle jako element procesu pracy, co jego podmiot, rzeczywisty wytwórca wartości, której źródłem jest on sam. Nacisk na osobiste zaangażowanie, oczekiwanie satysfakcji z wykonywanych obowiązków czy motywacji wykraczającej poza oczekiwania płacowe nie wynika wyłącznie na hipokryzji pracodawców, lecz stanowi systemowe rozwiązanie pozwalające na intensyfikację wyzysku.
W pewnym sensie jest to problem legitymizacji kapitalistycznych stosunków produkcji, ściśle związany z postępującym demontażem państwa dobrobytu. Nacisk, jaki neoliberalna ideologia kładzie na elastyczność, kreatywność czy samorealizację, nie wynika z tego, że kapitał traci zainteresowanie bezpośrednim wyzyskiem najemnej siły roboczej i szuka bardziej „ludzkich” form organizacji pracy. Jest raczej odwrotnie: dążenie do maksymalizacji zysków i minimalizacji kosztów wiąże się z koniecznością rozciągnięcia kontroli nad pozaprodukcyjnymi czynnikami określającymi warunki produkcji – czyli nad tym, co się dzieje poza „fabryką”.
Dobrym miernikiem tego, jak zmienia się logika kapitalizmu, jest przesunięcie w ciągu ostatnich kilku dekad punktu ciężkości w teorii zarządzania. Autorzy podręczników i poradników dla kadry zarządzającej kładą coraz mniejszy nacisk na efektywną organizację pracy, skupiając się na budowie nowych afektywnych więzów pomiędzy pracownikami a daną firmą. Pozwala to na wydobywanie wartości dodatkowej nie tyle z organizacji produkcji, co z kreatywności samych pracowników, od których oczekuje się swoiście rozumianej względnej samodzielności (względnej, to znaczy zamkniętej w ramach przypisanych im zadań). Na dłuższą metę wprowadzenie do repertuaru narzędzi menedżerskich takich rozwiązań jak pozapłacowe systemy motywacyjne czy deklaracje społecznej odpowiedzialności za otoczenie, w jakim działa firma, nie są wyłącznie ideologiczną „przykrywką” dla rzeczywistego wyzysku. Stanowią one również roszczenie, które kapitał wysuwa pod adresem sfer życia leżących dawniej poza jego bezpośrednią kontrolą, stanowiących wytwór społeczny, autonomiczny względem samego kapitału.
Stawki, które kryją się za tym roszczeniem, są bardzo konkretne: empatyczny dział zasobów ludzkich zamiast związków zawodowych.
Lojalnościowy pakiet medyczny zamiast ubezpieczenia zdrowotnego i publicznej służby zdrowia. Satysfakcja z pracy zamiast płacy.
Granica pomiędzy ideologiczną narracją a legitymizowanymi przez nią stosunkami wyzysku zaciera się, sprawiając, że do walk pracowniczych wciągnięte zostają nowe elementy, które dotąd z pracą najemną związane były jedynie pośrednio.
Co robić?
Podstawowy wniosek to potrzeba uznania równoczesności rozproszonych i często wzajemnie niespójnych form wyzysku. Z punktu widzenia ruchu pracowniczego ważne staje się więc uznanie pracowniczego charakteru walk prowadzonych w różnych polach życia społecznego. Edukacja, obrona kodeksu pracy, ruchy lokatorskie, akcje skierowane przeciwko kredytowej polityce banków stanowią wyraz jednego i tego samego konfliktu, nawet jeśli poszczególne walki mogą wydawać się niewspółmierne – tak jak ma to miejsce w przypadku pracy „niematerialnej” i pracy przemysłowej.
Mobilność kapitału nie ogranicza się wyłącznie do geograficznych i technologicznych przesunięć w organizacji produkcji. Jest on równie mobilny, jeśli chodzi o całość stosunków społecznych. Dlatego dziś walka o społeczną kontrolę środków produkcji nie może się ograniczać do walki w miejscu pracy, musi ona również wyjść z „fabryk” – kapitał zdążył już to zrobić.
Mateusz Janik – filozof, zajmuje się wpływem ontologii Spinozy na współczesną myśl polityczną. Jako dziennikarz współpracuje z „Rynkiem Kolejowym” i „Rynkiem infrastruktury”.
Czytaj debatę o pracy Dziennika Opinii:
Edwin Bendyk, Mityczna reindustrializacja
Piotr Szumlewicz: Rozwój gospodarczy i stabilna praca? To się wcale nie wyklucza
Grażyna Spytek-Bandurska: Prawo pracy nie zbuduje nam innowacyjnej gospodarki
Jakub Majmurek: AAA gdzie jest praca?
Już wkrótce: rozmowy z Hansem-Jürgenem Urbanem z IG Metall i prof. Richardem Hymanem; teksty Jarosława Urbańskiego, Marii Skóry i innych.