W rankingu 50 najbardziej wpływowych ludzi polskiej gospodarki Leszek Balcerowicz znalazł się na szlachetnej, ostatniej pozycji. Daleko za Anna Strężyńską, Angelą Merkel, czy prezesami Goldman Sachs. Prześcignęła go nawet Agnieszka Odorowicz. Dziwne? Panowie i panie w EGK nie mogli wyjść ze zdumienia. Zdziwiło ich to nawet bardziej, niż fakt, że ministerstwo finansów nie chce powrotu kratek w samochodach, czyli możliwości odliczania VAT-u przy nabyciu samochodów osobowych rejestrowanych jako dostawcze. Bo przecież przedsiębiorcy to sól tej ziemi, więc należą im się wszelkie ulgi.
Że Balcerowicz jest dopiero na 50 miejscu tego rankingu nie dziwi mnie wcale. Ale fakt, że taki ranking zrobił „Dziennik Gazeta Prawna” jest jednak zaskakujący. W końcu jeszcze niedawno ta sama gazeta wraz z fundacją Leszka Balcerowicza wydawała wojnę biurokratycznym absurdom. Czyżby wojna dobiegała końca? Nie wygląda na to. Dział ekonomii, czy nawet polityki społecznej wydaje się trwale opanowany przez ekspertów i wychowanków prowadzonego przez Balcerowicz Forum Obywatelskiego Rozwoju. Ale może coś się zmieniło z odejściem Tomasza Wróblewskiego i Bartosza Marczuka? Trudno mi w to wierzyć. Być może po prostu nadszedł czas, że już nawet zaciętym neoliberałom trudno poważne traktować swojego guru. I nawet oni rozumieją, że władzę w gospodarce ma wcale nie ten, kto dużo i bezsensu gada w telewizorze, tylko zupełnie inni ludzie. Niekoniecznie zresztą ci z rankingu DGP.
Tak sobie o tym myślałem, gdy życie samo napisało ciąg dalszy. Otóż zobaczyłem, że przyszła do mnie przesyłka. I to skąd. Napisało do mnie samo Forum Obywatelskiego Rozwoju. I to napisało do mnie z propozycją. Poczułem się przez chwilę, jakby sam Leszek Balcerowicz zapragnął uścisnąć mi dłoń, więc czym prędzej rozpakowałem kopertę. FOR zachęca mnie do zainteresowania się organizowanym przez nich konkursem „na najlepszą pracę opisującą koszty zaniechania i opóźnienia prywatyzacji RUCH S.A.”. Poczułem się jak w domu. Napisałem już przecież odpowiedź na trudne niezwykle zadanie z testu gimnazjalnego, brzmiące: „Uzasadnij, że Karol Wojtyła po wyborze na papieża pozosta patriotą." Być może przeczytali ją w FOR-ze i dlatego postanowili do mnie napisać? Zawsze też żałowałem, że nie było mi dane brać udział w konkursach na esej pt.: „Kto jest największym przywódcą XX wieku? I dlaczego Stalin?”.
Niestety złe związki zawodowe przeszkadzały w szybkiej prywatyzacji, udowadniając tym samym, jak bardzo są złe i roszczeniowe. W końcu kioskarze powinni się cieszyć, że po prywatyzacji nie muszą już więcej się męczyć, pracując na umowie o pracę, lecz mogą być bardziej elastycznymi kioskarzami na samozatrudnieniu. Jak bardzo się z tego cieszą, pokazuje choćby „List otwarty kioskarza do RUCH S.A.”. Co prawda wrocławski kioskarz przyznaje w nim, że z powodu zmiany warunków pracy będzie musiał zawiesić dalszą działalność, ale to nie umniejsza jego radości. W końcu chodzi o efektywność firmy, a nie o to, żeby działały kioski. Jak bardzo zadowoleni są pracownicy, możemy też poczytać w internecie. Kto by nie chciał pracować po 10–12 godzin dziennie, żeby zarobić 1000 PLN miesięcznie, a to tylko dlatego, że ma zniżki ze względu na rentę, bo tak wychodziłoby na rękę 600? Chyba każdy, więc trudno zrozumieć, dlaczego kobieta na forum się skarży. W końcu nawet 10 000 PLN, które musiała zapłacić, gdy postanowiła zakończyć pracę, powinno ją cieszyć. W końcu firmie RUCH S.A. coś się należy za to, że pozwoliła jej u siebie pracować. „Zanim zaczniecie tam pracę, nacieszcie się rodziną. bo później nie będzie na to czasu…”, pisze inny forumowicz, co zapewne będzie zachętą dla wszystkich, którzy nie są pantoflarzami.
Jak widzimy, prywatyzacja RUCH S.A. pokazała tu swój nieoczekiwany wymiar. Dzięki niej mamy w Polsce mniej pantoflarzy. Czyż może być lepszy argument za tym, że należało prywatyzację zrobić jak najszybciej? Proszę się przyjrzeć dowolnemu polskiemu mężczyźnie. Gdyby RUCH sprywatyzować od raz po przekształceniu go ze spółdzielni w spółkę Skarbu Państwa, przynajmniej niektórzy polscy mężczyźni nie byliby tacy zahukani i biedni. Co należało udowodnić.